WIELKIE SORRY, ALE DOPIERO OD PÓŁ GODZINY MAM PRĄD I NIESTETY DZISIAJ RACZEJ NIE UDA MI SIĘ WSTAWIĆ ROZDZIAŁU NA DRUGIM BLOGU :(
JAK JUŻ
WCZEŚNIEJ ZAPOWIADAŁAM JEST TO OPOWIADANIE Z WULGARYZMAMI, EROTYCZNE, KRWAWE. CZYLI NIE JEST
ONO DLA DZIECI. RAZ TO POWIEDZIAŁAM I WIĘCEJ NIE BĘDĘ POWTARZAĆ, A I
TAK WIEM, ŻE WSZYSCY PRZECZYTAJĄ, ALE NIECH KTOŚ MI POTEM NIE MÓWI, ŻE NIE
DAŁAM OSTRZEŻENIA.
NO TO MIŁEGO CZYTANIA I ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA J
Był to tak spokojny i cichy
dzień… Był to tak bezchmurny i słoneczny dzień… Kto mógł wiedzieć, że w ciągu
jednego dnia świat może się całkowicie zmienić. Dni, które były cudowną
sielanką miały się stać krwawą walką o wolność i przetrwanie…. A miał to być
zwykły, typowy dzień …
Pierwsze
promienie słoneczne zaczęły się przedzierać przez okno do pokoju młodej
dziewczyny, która właśnie zaczęła się budzić ze snu.
- Aaaa ! – ziewnęła, po czym zeszła z łóżka (poprawka:
zwlekła się) i skierowała się w kierunku łazienki.
- LUCY!!! – nagle usłyszała donośmy krzyk dobiegający się z
drzwi wejściowych. Nagle do jej sypialni wparowali Happy i Natsu, którzy byli
tak zziajani, że poprosili palcem o chwilę odpoczynku.
- Spokojnie, przecież się nie pali. Co się stało ? –
zapytała się dziewczyna, krzyżując ręce na piersi.
- Ty i ja zostaliśmy wezwani do SIEDZIBY RADY! – odpowiedział Natsu, wyraźnie
podkreślając miejsce docelowe wezwania. Na początku Lucy nie zrozumiała, o co
chodzi, ale po chwili, krzyknęła donośnym głosem.
- JA?!?! Ty to rozumiem, pewnie znowu zniszczyłeś miasto,
albo coś podobnego, ale ja ?! – nie mogła uwierzyć, że ona też mogła zostać
wezwana.
- Tak ty! Nie wiem co się dzieje, ale mamy tam się udać w
trybie natychmiastowym, nawet pociąg na nas czeka … - na chwilę umilkł – Może
pójdziemy na piechotę ? – dokończył, jednak kiedy napotkał wzrok dziewczyny, od
razu zrozumiał, że te oczy diabła, mówią „NIE!”. Chłopak spuścił głowę, po czym
spokojnie zaczął się oddalać. – Czekam na ciebie, na stacji … - powiedział
zawiedzionym głosem, stojąc na progu domu, po czym wyszedł.
- Lucy, ja się martwię ! – powiedział Happy
- Oj, to pewnie nic poważnego. – próbowała go pocieszyć, ale
była świadoma tego, że okłamuje samą siebie, gdyż sama się martwiła.
- Lucy, ptaki nisko latają, będzie padać, a zapowiadali, że
będzie słoneczny dzień!
- Oj, Happy, nie wierz zabobonom, wszystko będzie dobrze! –
odpowiedziała pewniej, ale dalej z wątpliwościami, czającymi się w zakamarkach
umysłu.
- Dobrze, to ja idę, do gildii, powiedzieć reszcie. – rzekł
Happy, po czym wyszedł.
- A tak w ogóle, to od kogo Natsu dostał taką wiadomość ? –
zadała sobie to pytanie, gdy już nie było nikogo oprócz jej w mieszkaniu. Nie
mając się kogo zapytać, wzruszyła ramionami i poszła się zbierać. Gdy już była
gotowa, zaczęła wychodzić z mieszkania, ale nagle zatrzymała się. Ogarnęło ją
dziwne uczucie tęsknoty. Poszła w stronę biurka, gdzie trzymała listy do matki.
Wzięła jeden z nich i włożyła do torby. Wyszła z domu, zamykając drzwi na
klucz, z dziwnym uczuciem. Lucy chwyciła się za serce, nie wiedziała co się
dzieje, ale miała dziwne przeczucie, że to ostatni raz kiedy przekroczy ten
próg, że nigdy już tutaj nie wróci.
-BAKA! – powiedziała do siebie, po czym szybko pobiegła do
Natsu. Gdy dotarła na miejsce widziała, stojącego przed wejściem do pociągu,
Natsu. Ostrożnie zaczęła do niego
podchodzić, po czym szybciutko popchnęła go do przodu.
- JEDZIEMY! – krzyknęła radośnie, następnie skacząc za Natsu
do odjeżdżającego pociągu.
- Kiedyś się zemszczę ! – wypowiadając ostatnie słowa
podczas podróży, takim o to akcentem Natsu zakończył rozmowy.
Cztery godziny później
…
- ŻE CO?! – krzyknęli równocześnie, stojąc przed bramą do
Siedziby Rady
- Dobrze państwo słyszeli, nie mam państwa na liście.
Oznacza to, że informacja, jaką państwo dostali była podrobiona. – wytłumaczył
strażnik, po czym wskazał, by oboje oddalili się.
- I po jechałem pociągiem ?! – Natsu wrzeszczał z nadzieją,
że go usłyszy całe Fiore, natomiast Lucy szła w ciszy, spoglądając na niebo, na
którym pojawiła się pojedyncza chmurka.
– Co jest Lucy?
- Nie wiem, ale … - zaczęła, ale przerwała – „Mam ochotę
płakać” – dokończyła w myślach. Cały czas dręczyło ją dziwne uczucie, którego
nie potrafiła się wyzbyć.
- Chodź, wracajmy do gildii! – powiedział, teraz, radosny
Natsu.
- Ok. A właśnie, skąd dostałeś wiadomość, w sprawie stawieni
się w Siedzibie Rady ? – odpowiedziała pustym głosem dziewczyna.
- Nie pamiętam … Dziwne –Lucy zgodziła się z przyjacielem,
spojrzała na niego. W tej chwili nagle coś ją oślepiło, ptaki z pobliskiego
drzewa odfrunęły, a suche, jesienne liście, zaczęły tańczyć razem z wiatrem.
Lucy przetarła oczy, po czym pobiegła szybko do Natsu, który mocno ją wyprzedził.
Kiedy znaleźli się na stacji, Natsu bez żadnego problemu wszedł do pociągu i
usiadł na pierwszym wolnym miejscu, zajmując równocześnie dodatkowe dla Lucy.
- Co się z tobą dzieje ? – zapytała się zszokowana
dziewczyna
- Ręka mnie boli – odpowiedział.
- Co? – nie rozumiała, co ma piernik do wiatraka, ale
chciała wiedzieć, co się dzieje.
- Nie wiem właśnie. Boli mnie prawa ręka … - użył lekko
głowę na szybie pociągu i … zasnął. Lucy usiadła obok niego i zaraz spała na
jego ramieniu.
Kolejne cztery godziny
później … Co za utrapienie …
- Więc mówicie, że przyjechaliście, poszliście do Siedziby
Rady i tam wam powiedzieli, że to pomyłka ? – Mistrz Makarov, wypowiadając
powoli zdanie, chciał dowiedzieć się co dokładnie zaszło. Podniósł rękę do góry
i podrapał się po głowie.
-Dokładnie tak …- odpowiedziała Lucy kiwając głową
- Głupki, a mogłem ich tam spalić.- odezwał się z drugiego
końca Sali Natsu, który podjadał sobie ogień.
- Rozumiem … - zaczął mówić dziadunia – hahahahahah!!!! –
zaczął się śmiać w niebogłosy, co chwilę uderzając ręką o swoje kolano –
Zabawniejszej historii nie słyszałem!
- Jejku to jak początek wielkiego romansu ! – rzekła
Mirajene chwytając się za zaróżowione policzki
- Siostrzyczko bez przesady! – próbował uspokoić ją Elfman,
jednak jego starania poszły na marne i wprawił siostrę w jeszcze lepszy
nastrój.
- Przest…!!! – Lucy, próbowała uspokoić przyjaciół, jednak
nagle drzwi gildii otworzyły się z wielkim hukiem. Do środka zaczęli wchodzić
żołnierze, a na samym końcu w pomieszczeniu znalazł się Generał Katumi
(Generał, który zasłużył się na wielu polach bitwy, z których wszystkie były
zakończone sukcesem. Słynny ze swojego okrucieństwa i bezlistościwości.)
- Przybyliśmy wykonać wyrok na Natsu Dragoneel i Lucy
Heartfilii. Są oni oskarżeni o zamordowanie jednego z członków Rady! – rzekł
Katumi, podchodząc do Makarova.
- Czy to jakieś żarty ? Jeśli tak, to nie są zabawne ! –
powiedział ostro Mistrz Gildii.
- Ja zawsze jestem poważny ! – wrzasnął tak głośno, że
pobliskie szklanki zamieniły się w stos szkła. Jego ostry wzrok przeszywał
wszystkich członków Fairy Tail.
- Nie rozumiem! Te dzieciaki nic nie zrobiły, a wy nagle ni
z tego, ni z owego wpadacie, do MOJEJ gildii i straszycie jakimś cholernym
wyrokiem, nawet nie pokazując dowodów ! – jego cierpliwość się skończyła.
Makarov spoglądając na generała był świadomy, że jego obecność świadczy o czymś
poważnym i nie jest ona jakimś głupim kawałem czy błahą sprawą.
- Dobrze …- rzekł po chwili Katumi, po czym kazał przynieść
videolakrymę. Wszyscy z niecierpliwością zaczęli się przyglądać sytuacji
nagranej przez urządzenie. Sądzili, że zobaczą tylko zamazane obrazy, jakieś
marne postacie… Jednak prawda okazała się za bardzo bolesna i okrutna.
Wpatrując się w obrazy, z przerażeniem patrzyli na dwie postacie… Natsu i Lucy,
którzy mordują jednego z członków Rady. Patrzą na Natsu, który trzyma go na
ziemi, zatrzaskując rękoma jego usta i Lucy, która podchodzi z nożem, ostrym
jak brzytwa i wbija go prosto w pierś, pozostawiając krwawy ślad na ubraniu. Natsu
puszcza go na ziemię, po czym oboje uciekają z miejsca zbrodni. Cały czas ta
sytuacja jest nagrywana… Członek Rady, próbujący walczyć o życie, sunie się po
podłodze, pozostawiając krwawy ślad za sobą, powoli suwa się w stronę alarmu,
już prawie do niego dociera. Otwiera jego pokrywę, delikatnie palcem dotyka
przycisku, jednak ręka opada bezwładnie na ziemię, tuż obok ciała martwego
mężczyzny.
- UCIEKAJCIE! – krzyk uniósł się nad całą gildią. Wszyscy
spojrzeli w stronę Makarov, który uderza z całą swoją siłą Katumiego. – CO TU
JESZCZE ROBICIE?! – spoglądając na Natsu i Lucy wrzeszczy na nich, będąc
świadomy ich niewinności, ale będąc pewny tego, że nie przeżyją dnia kolejnego,
jeśli nie uciekną. Nagły wybuch zdezorientował wszystkich w gildii. Wszyscy ogłuszeni,
powoli zaczynali się podnosić i napierać na żołnierzy, którzy próbowali dotrzeć
do Natsu i Lucy.
- ZABIJĘ WAS! – Natsu syknął przez zęby, po czym skierował
się w stronę pierwszego przeciwnika, uderzając go w twarz. Nagle poczuł, jak
ktoś go chwyta za rękę. Spojrzał na zakrwawioną postać, która wyglądała tak
jakby kąpała się w morzu krwi.
- Natsu… proszę … uciekajmy…- cała we łzach, błagała go by
uciekał.
- Er… Erza ? – nie mógł uwierzyć, że to ona. Nie mógł
uwierzyć, że jej szkarłat włosów, przeniósł się na całe ciało.
- ZABIERZ LUCY I UCIEKAJ DO CHOLERY! NIE WIDZISZ, CO TU SIĘ DZIEJĘ ?! – zaczęła
krzyczeć, po czym upadła na kolana, cały czas trzymając za rękę swojego
przyjaciela. – Błagam … - spojrzał
jeszcze raz na nią, a następnie zaczął się rozglądać za Lucy. Gdy dosięgną ją
wzrokiem, ujrzał, że siedzi w kącie, trzymając się rękoma za głowę.
- „O co chodzi ?” – nie mógł zrozumieć, jak to się mogło
stać. Minęło parę chwil, a ich życie zamieniło się w piekło. Nawet nie musiał
dokładnie się przyglądać, by zauważyć, że wszystkie klucze, które posiadała
zostały połamane, a ona sama, jest cała w ranach, od ciosów noża. Nie myślał,
zerwał się i zaczął biec w jej kierunku, puszczając Erzę.
- Zaopiekuj się nią … - powiedziała szeptem, ale usłyszał, i
odpowiedział cichym głosem.
- Obiecuję …- było
to ostatnie słowo jakie od niego usłyszała. Odwróciła głowę, patrzyła na niego
jak biegnie w kierunku Lucy, chwyta ją za rękę i nawet nic nie wyjaśniając, wyciąga
ją poza gildię. Uśmiechnęła się, wstała, zmieniła zbroję i zaraz pobiegła pomóc
w walce przyjaciołom … Zabijając, niszcząc i płacząc ….
Gdy
uciekali, Lucy o nic nie pytała, patrzyła tylko jak ze łzami w oczach, Natsu
opuszcza gildię. Nawet się nie odwrócił, nie pożegnał, tak jakby miał nadzieję,
że zaraz wróci. Kolejny wybuch, który został uprzedzony krzykami i płaczem.
Kolejne falujące płomienie, spadały na ziemię, tworząc ognistą ścieżkę dla
uciekinierów.
- „Dlaczego? ” – pomyślała Lucy, jednak nie znała odpowiedzi
na pytanie. Nagle poczuła, że na jej policzek spada pojedyncza kropla wody.
Zatrzymała się na chwilę. Zdziwiony Natsu, przystanął, ale nie odwrócił się.
Lucy spojrzała na czarne niebo, z którego zaczął się lać strumień wody.
- Przynajmniej nie będzie widać łez … A miało być
słonecznie… - po tych słowach, trzymając za rękę Natsu, zaczęła biec razem z
nim przed siebie. Gdy znaleźli się przed dwoma budynkami, postanowili biec
pomiędzy nimi. Gdyby tylko wiedzieli, jakie konsekwencje niesie za sobą ta
decyzja …
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!! –
usłyszeli przerażający krzyk, który należał do Mirajene. Oboje odwrócili się w
tej chwili, spoglądając za siebie. – UWAŻAJCIE! – pomimo krwi, która płynęła z
jej brzucha, próbowała ich ostrzec, ale było za późno. Ogromna kula ognia,
zaczęła lecieć w ich stronę, trafiając prosto w szparę pomiędzy budynkami.
Szczęście w nieszczęściu, że kula była za duża. Dach zerwał się, niosąc za sobą
belki, metale, a zaraz za nim reszta budynku zaczęła się walić. Lucy widząc to
szybko odskoczyła do tyłu, ale… on nie zdążył.
- NATSU!!!!! – krzyknęła. Nie baczyła, na płomienie wokół
niej. Nie myślała o poparzeniach, które palą jej skórę. Nie myślała, o ranach,
które zadają jej ostre przedmioty. Biegła prosto w jego stronę i gdy tylko go
znalazła, chwyciła gorący metal w dłonie, powodując, że jej skóra topniała z
gorąca, ale dla niej nie było to ważne. Gdy ujrzała Natsu leżącego bezwładnie,
z potworną raną na plecach, z przerażeniem w oczach, rzuciła się w jego stronę.
Przystawiła ucho do jego ust i gdy poczuła lekki powiew, sprawdziła szybko, czy
jego serce bije.
- Bum … Bum….- gdy usłyszała ten dźwięk, łzy szczęście
popłynęły po jej policzku. Był ciężki, ale chęć uratowania mu życie
przezwyciężała wszystko. Dlatego zarzuciła go na swoje plecy i zaczęła go
prowadzić. Nawet nie zwracała uwagi na potworny ból, który trawił całe jej
ciało. Prowadziła go powoli, ale udało jej się. Gdy dotarli poza tereny
Magnolii, Natsu zaczął powoli odzyskiwać przytomność.
- Natsu …? – zapytała się niepewnie dziewczyna
- Hej, sorry za kłopot ! Auuu! – syknął z bólu, gdy próbował
poruszyć ramieniem. Lucy szybko spojrzała na jego ranę na plecach. Była
przypalona, brudna i mocno krwawiąca. –
Ujrzyj szalika… - powiedział cicho. Nie miała sił się kłócić i tylko wzięła
jedną dłonią szalik, po czym z wielkim trudem zawiązała do wokół rany.
- Możemy iść dalej? – zapytała się niepewnie.
- Niedługo powinniśmy zobaczyć opuszczony dom, tam możemy
się ukryć. Nie mam sił by iść, a zgaduję, że ty też padasz? – jego oczy nagle
zmieniły swój wygląd. Natsu utkwił wzrok w ziemie, po czym wymiotował na nią
krwią.
- NATSU!? – krzyknęła Lucy, po czym szybko zaczęła go
prowadzić, do opuszczonego domu. Nie był on daleko, jednak gdy go ujrzała,
poczuła niesamowitą ulgę. – Natsu, błagam nie zasypiaj !
- Postaram się …-
szepnął cicho.
- Kogo my tu mamy ? – usłyszeli głos, gdy byli już przy
samym domku. Lucy odwróciła się. Natsu nawet nie mógł poruszyć głową, ale
wiedział, że to nie jest przyjaciel. Nagle poczuł niesamowicie przerażający ból
na plecach.
- PRZESTAŃ! – usłyszał krzyk Lucy. Ktoś go podniósł, nie
miał siły ustać na własnych nogach, był tak zmęczony i bezsilny.
- Ojejku, jaką mamy tu słodką suczkę ! Może zaraz ją troszkę
pogruchamy ! A potem może… No dawajcie pomysły MOI TOWARZYSZE! – był to Generał
Katumi, który z uśmiechem na twarzy, podszedł do Lucy, zrywając z niej bluzkę i
pozostawiając ją w samym biustonoszu.
- Ja mam pomysł… - rzekł jeden ze sługusów generała – Ten
głupi mag jest Dragon Slayerem Ognia … spalmy ją żywcem i niech sobie patrzy
jak ona ginie w męczarniach jego żywiołu.
- GENIALNE! – krzyknął Katumi, unosząc ręce ku niebiosom.
- Nie … Dlaczego to robicie ?! – krzyknęła przerażona Lucy,
która ze łzach oczach, wyobrażała sobie, to co może ją czekać.
- Dlaczego się pytasz ? Bo to zabawne ! – spojrzała w jego
oczy. Nie widziała w nich nic innego, jak tylko oczy samego szatana. – No to do
dzi…
- Zabierz moją rękę … - usłyszeli głos, wszyscy odwrócili
się i ujrzeli Natsu, który zaczął się podnosić się na trzęsących nogach. – Jak
odetniesz smokowi skrzydła, ten … - wziął głęboki oddech – nie może latać. Jak
zabierzesz Dragon Slayerowi rękę, to co się stanie ?
- GENIALNE! Czyli oddasz rękę za jej nietykalność ? –
zapytał się go podchodząc do niego.
- Tak! – powiedział stanowczo Natsu. Lucy z przerażeniem
patrzyła na niego, a on tylko uśmiechnął się delikatnie do niej.
- Zabawni jesteście ! Pierwsze ktoś zdradza całą gildię by
zyskać dla ciebie nietykalność, a teraz ty chcesz ją oddać JEJ ? – Natsu i Lucy
popatrzyli na siebie z przerażeniem. Generał zaśmiał się. – Chcesz wiedzieć ?
Wiesz, że ja nie kłamię! Ktoś was zobaczył, oskarżył ją o to, że to jej wina. –
wskazał na Lucy - Powiedział, że to
przez nią to wszystko się wydarzyło. Zadzwoniła do mnie i powiedziała wszystko,
gdzie, kiedy i jak … mam ją zabić, gdzie będziecie i kiedy … - jego uśmiech był
przerażający. – A chcesz znać imię tej osoby ? – Nawet nie dał Natsu czasu na
odpowiedzieć, tylko zbliżył się do jego ucha i wyszeptał imię osoby, której
Natsu, nawet nie myślał podejrzewać. Generał oddalił się, a Nastu ze łzami w
oczach myślał … - Tak, więc obiecuję nie tknąć tamtej suki narządów płciowych i
nie zamierzam jej spalić ! – Natsu po prostu wystawił prawą rękę. Katumi wyjął
za pasa miecz i jak gdyby nic z
uśmiechem na twarzy, zamachnął się ostrym mieczem.
- NATTTTTTTTTTSSSSSSSSSSSSUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!! – wrzasnęła
Lucy. Miecz wbił się w jego ramię, przecinając je, przebijając się przez kość,
mięśnie i skórę. Pozostawiając tylko krwawy ślad. Natsu wrzasnął.
- No to umowa spełniona … a za głośno krzyczysz. – odwrócił
się w stronę Lucy i strzelił pistoletem prosto w jej oczy. – Mój ulubiony, nie
zabija, a niszczy oczy …
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! – krzyczała z bólu Lucy, Natsu poderwał się.
- Obiecałeś ! – nagle poczuł uderzenie w brzuch.
- Jak na mój gust dotrzymałem słowa. I taka rada na
„przyszłość” precyzuj żądania. – rzekł do Natsu, po czym zaczął się oddawać. –
Zgwałcić i zabić! – rzucił rozkaz i odszedł.
-NATSU,LUCY!!!!!!!!!–krzyknęli równocześnie……………………………………………………………………….
- Zadanie wykonane, wracamy do domu ! – rzekł Generał Katumi
z uśmiechem na twarzy , wchodząc do gildii. Lisanna wyskoczyła z budynku i
pobiegła w stronę starego domu … To co tam zastała, przeraziło ją do tego
stopnia, że zaczęła krzyczeć, tak głośno, żeby sam Bóg mógł ją usłyszeć.
- LISANNO ? Znalazłaś ich ? – zapytał się Makarov, będąc
przy dziewczynie. Zaraz za nim przybyła reszta gildii. Wszyscy ze łzami w
oczach patrzyli na spalony budynek. Pobiegli w jego kierunku. Wszyscy wołali,
krzyczeli, ale nie dostali dopowiedzi. Gray znalazł się na miejscu najszybciej.
Zdjął swoją koszulę i zaczął coś w niej nieść. Wszyscy stanęli. Gary powoli,
tracąc równowagę, podszedł do Makarov i podał mu … rękę, ze znakiem gildii,
owiniętą w jego koszulę.
- Tylko tyle znalazłem … - rzekł, po czym krzyczał. Krople
deszczu mieszały się z krwią i łzami. Po chwili do wszystkich poleciał Happy,
pokazując zakrwawiony szalik …
- Za późno … - spuścił głowę, po czym zemdlał.
- Dlaczego? – mówili
- Jak? – pytali
- Kiedy?
- Nie możliwe … - jęki, płacz, ból, strach, wspomnienia,
ręka i szalik… Tylko tyle pozostawili…
7 lat później …
Stali nad
ich grobami, które stały obok siebie, na miejscu, gdzie znaleziono rękę i
szalik. Po raz siódmy płakali … Położyli kwiaty, zapalili lampę i odeszli…
Tylko oni Gray, Romeo, Erza, Lisanna, Makarov, Juvia i Levy … tylko oni byli w
stanie przyjść po raz siódmy, po raz kolejny….
To tylko prolog ale muszę stwierdzić jedną rzec to jest po prostu ZAJEBISTE. Oby tak dalej. Czekam z niecierpliwością na 1 rozdział. Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńA ja muszę stwierdzić, że jesteś pierwszym chłopakiem, który komentuje moje bloga :) Wielkie dzięki, staram się dobrze pisać :)
UsuńNaprawdę pierwszy hm... może jednak nie. Tylko inni podają się za dziewczyny. Ja tam uważam że nie ma się czego wstydzić przecież ja nic złego nie robię tylko stawiam komentarz pod naprawde ZAJEBISTYM prologiem :D
OdpowiedzUsuńO matko.... świetne, po prostu świetne. Normalnie rozbeczałam się na prologu :'( Chuba umrę z ciekawości o to, co będzie dalej. No ale trzeba być cierpliwym :-) Życzę ci duuużo weny i udanych ferii :-D
OdpowiedzUsuńPopieram cie Łukasz ten prolog jest wart komentarza i czekania na ciąg dalszy tylko szkoda mi reki Natsu bo jestem pewny ze żyją :) czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuńA prolog zajebisty, ale naprawdę szkoda mi ręki Natsu i oczów Lucy. To było brutalne !
OdpowiedzUsuńAle przyznaje podobało mi się. Ja mam taką nadzieje że powrócą, ale kto wie co się stanie.
Życzę powodzenia.
Pozdrawiam
Ja mam plan, nie bój się :) Będzie ok !
UsuńWspaniale zaczęłaś!!! Wzruszyłaś mnie i rozbudziłaś moja ciekawość. Mam nadzieję, że zaspokoisz ją opowiadając co działo się z Natsu i Lucy przez te 7 lat. Pozdrawiam cieplutko :D
OdpowiedzUsuńO Matyldo! Rozpłakałam się na co mój brat powiedział czy aby nie trzeba wzywać psychiatry...
OdpowiedzUsuńTo... To... To było genialne! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
Zacieram rączki z niecierpliwością i leczę czytać dalej.
Sayonara i do następnego!
Wielkie dzięki, cieszę się, że się podoba :)
UsuńIng a to tylko prolog nie no GENIALNIE !!!
OdpowiedzUsuńMusze przyznać że masz wielki talent...szkoda że Lucy jest teraz ślepa a Natsu nie ma ręki bo zgaduje że przeżyli prawda?Mam przynajmniej taką nadzieje...na twoimopowiadaniu płakałam jak dziecko ale wiem że dla nich warto wylać te łzy...naprawde ci dziękuje ;D Ślę wenę!
OdpowiedzUsuńNiezły "Hardkor". Że tak powiem. Jesteś do granic brutalna XD
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się.
I za to cię uwielbiam. huehuehuehue
hmmm... całkiem ciekawe... ale wydaje mi się ciut nielogiczne... wydaje mi się, że żołnierze zwykle nie używają magii a jeśli już to są słabi. Erza by ich wzięła na raz... w końcu magia, duh! Gildia wypchana magami i sobie nie poradzili? Dodatkowo Natsu... gdzie się podział cały jego upór? Przecież on nigdy nie daje sobie w czachę dmuchać i nigdy się nie poddaje bez walki... Poza tym, dziwne wydaje mi się, że rozprawa i wyrok na Natsu i Lucy zapadły pod ich nieobecność na sali rozpraw... (chyba, że ta nieścisłość będzie wyjaśniona później) Nie będę się czepiać błędów interpunkcyjnych czy językowych, bo sama je wciąż popełniam xD a generalnie... prolog całkiem ciekawy, na pewno przeczytam następne rozdziały i pozostawię swoje komentarze w formie spostrzeżeń ;D Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię moją opinią :< ale stawiam szczerość jako podstawę do pisania komentarzy ;> Pozdrawiam serdecznie i do następnego rozdziału ;p
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... O.O To jest naprawdę genialne! <3 Jak na razie mam wrażenie, że to najlepszy z Twoich blogów jakie czytałam (czytałam Detektywa i PAC-a ^^). Jednak to dopiero prolog, więc żeby upewnić się w tej opinii muszę oczywiście przeczytać jeszcze co najmniej kilka rozdziałów, a najlepiej całą historię! Mam nadzieję, że spełni ona moje oczekiwania :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
MiMi4444
Coś jednak jest nie tak... przy tym blogu NAJMNIEJ się starałam, a póki co najbardziej wam się podobał... Mam nadzieję, że jednak PAC to zmieni :) Dzięki za komentarz :)
UsuńSzczerze? Prolog jak napisałam wcześniej był według mnie wspaniały, w kolejnych rozdziałach zauważyłam, że "poziom" trochę spadł. Nie jest to oczywiście drastyczne, a historia nadal jest ciekawa, ale jednak w porównaniu z prologiem kolejne rozdziały czyta mi się trochę gorzej. Muszę tu wspomnieć, że zaczynam dopiero 10 rozdział, więc wszystko może się jeszcze zmienić :P
UsuńPozdrawiam,
MiMi4444 ^^
Nie bój się, bo zgadzam się z tobą w 100%. Dopiero od 23 rozdziału powinnaś zauważyć zmianę. Dlaczego? Bo od tego momentu wiele osób ją zauważyło, bo zaczęłam planować itd. Prolog z początkowych rozdziałów był najlepszy, bo miałam go zaplanowanego już wieki temu. Może to jest powód :)
UsuńNareszcie znalazłam czas, żeby chociaż na chwile wpaść na twojego bloga i napisać komentarz ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o prolog to wyszedł ci naprawde genialny!!! Jak go przeczytałam to od razu mam ochote czytać dalej, bo nie mogę się doczekać, żeby wiedzieć co będzie dalej :D
Jak mogli oskarżyć ich o coś takiego?! Wiadomo przecież, że to nie oni :P
NaLu i obrona gildii <3
Znowu mam ochotę zabić Lisannę, ale tak będzie zawsze i to się nie zmieni. W końcu ona wszystko potrafi zepsuć x.x A to co zrobiła teraz Natsu i Lucy to już przesada :/
Zgaduje, że nasze NaLu przeżyje, ale co zrobią dalej? Mam nadzieje, że Natsu odzyska rękę, bo tak dziwnie będzie jak on jej nie będzie miał ;)
Miałam mała przerwę od twojego bloga, ale zamierzam to nadrobić :D Pozostaje mi tylko iść dalej czytać rozdziały :)
Pozdrawiam i życzę weny c:
I ty tą starą wersję czytasz??? Ja byłam przekonana, że tą nową i tak się dziwię, o co chodzi z Lisanną.
UsuńJa osobiście poleciłabym już zacząć od tej nowej i w ogóle nie wracać do starej!
No nic... Cieszę się, że moje wypocinki sprzed....uuu... prawie 2 lat ci się w miarę spodobają. Może cię wiele rzeczy zaskoczyć w tym opowiadanku, więc mam nadzieję, że miło spędzisz czas na czytaniu :)
Pozdrawiam
Oczywiście, że czytam tą starą :P Chcę przeczytać wszystko co napisałaś ;) Jak skończę tą wersje to zabieram się za tą nową ;D A Lisanny to ja po prostu nie lubię i to się raczej nie zmieni.
UsuńA tamto dodało się 2 razy :/
Pozdrawiam i życzę weny ;3
Chyba już kiedyś czytałam tego bloga, bo coś mi się przypomina.. ale to nic, przeczytam sobie jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
hej bo jestem w trakcie czytania sk i widze bardzo duzo podobienstw. czy to jest to samo opowiadanie tylko troche pozmieniane, czy jak? stracona reka natsu, zniszcone oczy lucy...podejrzewam ze za chwile pojawi się wiedzma wymiarow, ale moge się mylic, rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuńNie, nie będzie w tej wersji WW i jest to inne opowiadanie od poprzedniego, choć z podobnymi elementami :)
Usuń