PRZYPOMINAM, ŻE SĄ TU SCENY BRUTALNE, NIE DAJESZ RADY NIE CZYTASZ
!!!!
piosenka mojego opowiadania
***
- NATTTTTTTTTTSSSSSSSSSSSSUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!! – wrzasnęła
Lucy. Miecz wbił się w jego ramię, przecinając je, przebijając się przez kość,
mięśnie i skórę. Pozostawiając tylko krwawy ślad. Natsu wrzasnął.
- No to umowa spełniona … a za głośno krzyczysz. – odwrócił
się w stronę Lucy i strzelił pistoletem prosto w jej oczy. – Mój ulubiony, nie
zabija, a niszczy oczy …
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! – krzyczała z bólu Lucy, Natsu poderwał się.
- Obiecałeś ! – nagle poczuł uderzenie w brzuch.
- Jak na mój gust dotrzymałem słowa. I taka rada na
„przyszłość” precyzuj żądania. – rzekł do Natsu, po czym zaczął się oddawać. –
Zgwałcić i zabić! – rzucił rozkaz i odszedł.
- NATSU, LUCY!!!!!!!!! – krzyknęli równocześnie, jednak
oboje padli. Nie wiedzieli co mają zrobić. Lucy wiła się i krzyczała. Nagle jej
twarz, znalazła się w takim miejscu, że Natsu mógł ją zobaczyć … Ból, który
przez niego przeszedł był potworniejszy, niż ten, który dawała mu obcięta ręka.
Krwawiące rany, pozostałości po łzach i te, które próbując wypłynąć podrażniały
rany. Kilka pustych przestrzeni, które zaczęła wypełniać lepka, czerwona maź,
zwana krwią. I te miejsca, w których kiedyś były oczy.
-Przecież ja tylko
zginę, a ona … - pomyślał przerażony Natsu, który spoglądał na Lucy co
chwilę. Nagle coś zrozumiał. – PRZESTAŃCIE! – krzyknął na żołnierzy, który z
opuszczonymi spodniami zaczęli iść do Lucy. Śmiali mu się prosto w twarz, mając
na twarzy tak piekielny i obrzydliwy uśmiech, że Natsu zbierało się wymioty.
Ich twarz mówiła sama za siebie. Pragnęli ją, chcieli spełnić swoje erotyczne
fantazje. Natsu wiedział, że jeśli nic nie zrobi Lucy zostanie zgwałcona.
Próbował wstać, ale próbując się podeprzeć prawą ręką, nagle uświadomił sobie,
że leży ona obok niego. Od razu się opamiętał i zmienił „rękę”. Jednak gdy się
znalazł się wyżej, poczuł mocne uderzenie i zaraz opadł z bólu na ziemię.
- Nie martw, tak wyrobimy tą paniusię, że później nie będzie
nawet czuła, jak się z nią bawimy. – powiedział jeden z żołnierzy prosto do
Natsu. Wydawało się, że cicho, jednak Lucy usłyszała co ją czeka. Zaczęła się
miotać i szarpać. – Oj panienko nie uciekaj, pamiętaj nasz jest sześciu, akurat
na dwie zmiany. – Natsu zaczął się rozglądać i liczyć. Widział tylko pięciu…
- Oni chyba nie myślą,
że … - Natsu nawet nie chciał myśleć, popatrzył się na zbrodniarza, a ten z
uśmiechem na twarzy, rzekł mu do ucha.
- Dobrze myślisz, tobie też pozwolimy wyruchać tą cizię. –
te słowa wystarczyły. Natsu zapalił ogień w swojej dłoni i zaraz przyłożył ją
do rany. Mocno zacisnął zęby, aby tylko nie krzyczeć. Odór palonego mięsa
zaczął się unosić w powietrzu, aż dotarł do Lucy.
- Nat..su … - szepnęła, nie mając już sił.
- Już idziemy się tobą zająć. Panowie pamiętajcie ! Dupcia,
cipka i usteczka! – były to ostatnie słowa, jakie udało mu się wypowiedzieć.
- Zaraz ja się tobą zajmę. – usłyszał głos za sobą, po czym
się odwrócił.
- Co do … - nie zdążył. Łuski zaczęły oplątywać całe ciało
Natsu, który coraz bardziej się zbliżał do prześladowców. Ogień zaczął falować
wokół niego, czuć było, że emanuje z niego gniew, złość, odraza i … miłość.
Rzucił ogniem w pierwszego mężczyznę. Ten krzyknął, jednak nawet nie minęła
minuta, a już zwęglone ciało opadło na ziemię. Przerażeni „koledzy” zaczęli
biec, by móc uciec przed furią Dragon Slayera. Jednak na nic to się nie zdało,
gdyż zaraz i ich oplótł ogień. Wili się, krzyczeli, ale tym razem Natsu
wiedział, że trzeba dłużej ich przytrzymać. Ich ciała paliły się i paliły.
Minęło może pięć minut i dopiero wtedy było słychać dźwięk opadających zwłok.
- Lucy ! – krzyknął, podbiegając do dziewczyny. –
Przepraszam … - powiedział płacząc i tuląc dziewczynę.
- Natsu … Nie … przepraszaj … - zakasłała krwią, po czym
oparła się o ziemię i zaczęła wstawać.
- Lucy nie! – ale przyłożyła palec do jego ust.
- Teraz ja … ci pomogę. – rzekła, po czym uklękła i po
omacku zaczęła czegoś szukać. Natsu dopiero po chwili zrozumiał czego szukała.
Spojrzał na swój brzuch i zobaczył, że nie ma na nim szalika. Natsu wstał,
podszedł do Lucy, zdjął swoją kamizelkę, a raczej jej pozostałości i owinął ją
wokół jej oczu.
- Możesz zawiązać, nie dam rady – powiedział uśmiechnięty – Idiota ! Przecież ona nie widzi. Nie widzi
mojego uśmiechu … – skarcił się myślach.
Lucy podniosła dłonie i zaczęła dotykać swoją twarz. Gdy znalazła
owinięty wokół głowy materiał, chwyciła go i zawiązała.
- Natsu, co teraz zrobimy ? – zapytała się cicho
- Musimy uciekać za granicę. Ciężko będzie, ale to jedyne
wyjście. – odpowiedział, po czym wstał i zaczął iść w kierunku zwęglonych zwłok
mężczyzn. – Tylko nie wiem, gdzie mam iść … Cholera,
a ona jak ma zobaczyć !?
- Pójdźmy na wschód od Magnolii, później przez Puszczę
Kazahali, a potem, zobaczymy co nas czeka. Ta Puszcza jest punktem granicznym
między Fiore, a Królestwami Wschodu. Nikt tam jeszcze nie był, ale przecież to
nie jest jakieś pustkowie, bez życia. –wytłumaczyła Lucy. Natsu podbiegł do
niej ze łzami w oczach, chwycił ją w tali i przyciągną do siebie, mocno tuląc.
- Lucy… Przepraszam … - po tych słowach, odwzajemniła
uścisk.
- Nie przepraszaj, bądź po prostu moimi oczyma!
- Dobrze, a ty moją ręką ! Wszystko będzie dobrze, OBIECUJĘ!
- Wiem, że dotrzymasz słowa, a teraz nie mamy czasu. – po
czym delikatnie go odepchnęła od siebie.
- Zaniosę zwłoki do domku, rękę położę obok, razem z
szalikiem. Wszyscy pomyślą, że zginęliśmy… Podpalę ten dom !
- Dobrze ! – kiwnęła głową – Pomóc ci ? A właśnie twoja rana
! – krzyknęła przypominając sobie, o ranach, które doznał Natsu.
- Kiedy się zezłościłem, przypaliłem sobie wszystko…
Zabawne… - mówiąc to, już szedł w kierunku zwęglonych zwłok. Teraz już
pamiętał, że nie drugiej ręki. Kopnął, potem drugi raz i trzeci i aż do
momentu, kiedy ciała poturlały się do środka budynku. Podszedł do miejsca,
gdzie leżała ręka, podniósł ją i zaniósł bliżej domku. Potem chwycił
zakrwawiony szalik i zarzucił na drzewo. – Lucy … - powiedział słodkim głosem.
- Co się stało ? -
zapytała niedowierzając
- Już od tego momentu nie jestem Natsu Dragneel, a ty Lucy
Heartfilia i już nigdy nimi nie będziemy… - wyjaśnił jej. Ona nie musiała długo
nad tym myśleć. Zrozumiała, co chciał jej przekazać. Zaczęła stawiać kroki do
przodu, idąc powoli w stronę Natsu. Po omacku wyciągnęła ręce, z nadzieja, że
go napotka na pustej przestrzeni. Natsu
wyciągnął lewą rękę i ją pochwycił.
- Chodźmy … - szepnęła mu do ucha. Ten szybko podpalił dom,
wziął głęboki oddech i ostatni raz spojrzał w stronę Magnolii.
- Dobrze – odpowiedział, po czym zaczął ją prowadzić na
wschód, prosto na nieznane tereny, nieznane lądy … do nieznanych ludzi.
Tydzień 1 - Agonia (Lucy)
Wszyscy musieli nas
uznać za zmarłych gdyż nikt nas nie szukał. Jednak nie był to powód do
szczęścia. Rady, które nam zadano, bolały. Natsu nie miał ręki, a oczu. Nic nie
mogłam zobaczyć. Nie wiedziałam, że ciemność jest taka okrutna. Powoli jednak
zaczynam się przyzwyczajać. Natsu cały czas mnie trzyma i prowadzi. Wybiera
drogi, a ja mu ufam. Nawet się nie odzywam, kiedy podejmuje decyzję. Tylko
zastawiam się, co on widzi, że potrzebuje zmienić trasę.
Nie wiem, jak daleko
zaszliśmy, ale czuje tęsknotę za domem, za Fairy Tail, więc musimy być już
bardzo daleko.
Rany coraz bardziej
zaczynają mnie piec, czuję jakby oczy były na nowo wypalane. Natsu coraz
mocniej chwyta moją dłoń. Wiem, powinnam być szczęśliwa, ale niestety jest to
oznaka tego, że coś się dzieje.
Tak się boję …
Tydzień 2 – Rany
(Natsu)
Brakuje nam jedzenie,
wody, czystych ubrań, dachu nad głową, lekarzy … Nie mamy niczego oprócz
siebie. Jej rany zaczynają na nowo się otwierać, boję się, że umrze.
Dziesiątego dnia od wyruszenia w podróż postanawiam stanąć i spojrzeć w jej
oczy. Proszę ją o pomoc, boję się. Widok, który ujrzałem, napawa mnie lękiem,
obrzydzeniem. Jej ropiejące rany, krwawiące ślady. Mówię jej, żeby się nie
bała. Przykładam rękę w okolicę pierwszego oka, a później drugiego. Nawet nie krzyczy.
Patrzę na nią znowu, nie ma ropy, nie ma płynnej krwi, ale są ślady, które będą
mnie prześladować do końca życia.
Czternastego dnia,
zauważam, że granicy Fiore się kończy. Jednak nie mówię jej tego, bo za tą
granicą, nie ma nic.
Tydzień 3,4,5,6,7,8,9
– Wędrówka (Lucy)
Już rany mnie tak nie
bolą. Trochę piecze, ale wytrzymam. Jednak nie mamy jedzenia, picia, dachu nad
głową. Ostatnio spaliśmy w jakiejś grocie, więc mogliśmy trochę odpocząć. Nie
wiem ile spaliśmy, ale Natsu budził się co jakiś czas i nakreślił na ścianie
4 dni. Śmialiśmy się oboje, ale byliśmy
wypoczęci. Los spoglądał na nas z uśmiechem na twarzy. W tej grocie znaleźliśmy
wodę. A obok niej Natsu zapolował na jakieś zwierzę. Nawet się nie pytałam, na
jakie, ważne było, że coś zjedliśmy. Potem ruszyliśmy w dalszą drogę. Po jednym
dniu wędrówki Natsu, obwieścił, że dotarliśmy do granicy. Zapytałam go, co tam
jest, a on tylko odpowiedział „Nasza przyszłość”. Zaczęliśmy iść. Pomimo tego,
że Natsu mi nie powiedział, czułam piach pod stopami … tak szliśmy przez
pustynię.
Tydzień 10, 11, 12 –
My (Natsu)
Kiedy znalazłem oazę,
poszliśmy do niej razem z Lucy. Coraz mocniej trawiła ją gorączka, a ja nie
mogłem nic zrobić. W pewnym momencie straciła siły, by dalej iść. Chwyciłem ją
jedną ręką i zacząłem ciągnąć w stronę oazy. Była tam woda, szybko się napiłem,
po czym dałem wody Lucy. Nic nie mówiła, nie mogła nawet poruszyć palcem.
Wiedziałem, że muszę coś zrobić. Trochę mi było głupio, ale … podszedłem do
niej i rozebrałem ją, po czym przełożyłem ją na brzeg wody i umyłem. Może mnie
potem nawet za to zabić, ale musiałem to zrobić.
Gdy już się ocknęła,
od razu powiedziałem jej co zrobiłem. Tylko się uśmiechnęła i podziękowała.
Postanowiliśmy trochę
tam zostać. W tym też czasie zjadłem dziwny owoc. Był obrzydliwy, a jednak
mojego zjedzeniu coś poczułem. Jakby w moim ciele się coś zmieniło.
Po kilkunastu dniach
ruszyliśmy dalej. Nie wiedzieliśmy wtedy, że już ostatnie dni naszej wędrówki …
(PS. Od Autorki. Jak
znaleźli drogę ? Teoretycznie rzecz biorąc, smoki powinny mieć, dobrą
orientacje w terenie, więc Natsu też taką ma. Resztę wyjaśnię później … J)
Szli
spokojnym tempem. Był to już 13 tydzień, czyli 3 miesiąc. Byli przemęczeni i głodni. Natsu zaczął się rozglądać, za miejscem, gdzie mógłby coś upolować.
Jednak nic takiego nie zobaczył. Nagle coś go oślepiło, puścił na chwilę rękę
Lucy, by móc dojrzeć, co znajduje się w oddali.
- Co się stało ? – zapytała się Lucy, jednak nie dostała
odpowiedzi. Natsu był skupiony na dziwnym miejscu, które powoli zaczęło
przypominać jakieś ruiny.
- Chodź ! – powiedział, chwytając z powrotem rękę Lucy.
Zaczął ją ciągnąć za sobą, pozostawiając ją bez odpowiedzi. Jednak Lucy
przyzwyczaiła się do tego, że rzadko otrzymuje wyjaśnienia.
Natsu coraz
szybciej biegł do ruin. Było to dla niego tak dziwne i tak niezwykłe. Nigdy
wcześniej ich nie widział, a wydawały mu się tak bliskie. Gdy dotarł, zaczął
się rozglądać i czegoś szukać.
- Proszę, zostań tu na chwilę – powiedział do Lucy
- Dobrze. – odpowiedziała dziewczyna, po czym Natsu oddalił
się. Chodził pomiędzy skałami, które tworzyły labirynt. Rozglądał się szukając
czego, gdy nagle jego wzrok napotkał, coś co wyglądało na rękę. Szybko pobiegł
w kierunku ogromnej skały. Gdy obszedł ją, zobaczył, że na piasku leży
dziewczyna o złotych włosach, ubrana w złotą suknię, sięgającą do samych stóp,
które były nagie.
- Ej, słyszysz mnie? – Natsu uklękną obok niej, przyłożył
ucho do jej piersi i zaczął nasłuchiwać. Jednak nic nie usłyszał. – Kurcze … -
powiedział, zaczął powoli wstawać, gdy nagle kobieta chwyciła do za rękę. – Co
do …? – zaczął mówić, ale gdy ujrzał czerwień oczu tej kobiety, zamarł.
- Jak dobrze, jest z tobą ona… tak jak przepowiedzieli ! –
rzekła, po czym wyjęła nóż, przyczepiony do paska na udzie. Puściła rękę
mężczyzny, po czym zbliżyła ostrze do swoich oczu.
- Co ty robisz? – Natsu próbował ją powstrzymać, jednak ta
nie przestawała.
- Ona ich bardziej potrzebuje! Ja i tak jestem martwa ! –
rzekła, po czym ostrzem wydłubała sobie pierwsze oko. Natsu przeraziło to, że nawet nie zająknęła
się.
- Ale, ty … - chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił.
- Przecież słyszałeś ! – pokazała na swoją pierś – Ja nie
żyję… - potem wyjęła drugie oko. Rękoma zaczęła czegoś szukać. Z piasku
wygrzebała złotą szkatułkę, do której włożyła oczy. Podała je Natsu, ten
chwycił ją i wstał. Ciało kobiety po prostu opadło, a po chwili zamieniło się w
piach pustyni.
- Nie rozumiem… - szepnął, po czym pobiegł do Lucy.
- Aaaaaaaaaaa!!!!!!!! – usłyszał krzyk. Rzucił się do biegu,
jednak cały czas mocno trzymał szkatułkę z oczami przy sobie.
- Co się stało ? – zapytał się, gdy tylko dotarł do Lucy.
Zamarł.
- Coś tu jest ! – powiedziała. Nie widziała, więc nie mogła
wiedzieć, że stoi za nią … smok.
- A…Acnologia … - szepnął przerażony Natsu. Nogi nie chciały
go słuchać, ale gdy tylko wzrok napotkał Lucy, która stała nie wiedząc, co się
dzieje, szybko podbiegł do niej i chwycił ją za rękę.
- Zaczekajcie … -
usłyszeli głos – Nie zabiję was …
- Lucy, szybko uciekajmy – Natsu szepnął Lucy do ucha, po
czym powoli zaczął przygotowywać się do biegu. – Teraz – krzyknął i rzucił się
razem z dziewczyną do biegu. Jednak drogę zagrodziła im łapa potwora, która
wylądowała przed nimi.
- Dzięki wam
odzyskałem pamięć, a raczej dzięki tobie Lucy Heartfilio ! – nie mogli
uwierzyć, że Acnologia do nich przemawia.
- Natsu, ja się boję … - powiedziała przerażona Lucy, tuląc
się do Natsu.
- Tyle ucieczki
na nic … - rzekł Natsu.
- Kiedy zamknęłam
bramę międzyczasową, spowodowałaś, że moje wszystkie wspomnienia powróciły. Pamiętam
teraz nawet czasy, kiedy byłem człowiekiem, a więc proszę wysłuchajcie mnie ! –
nie mieli nic do stracenia, ale bali się.
- Dobrze – odpowiedziała Lucy.
- Na pewno ? – Natsu nie wierzył, że ona to powiedziała.
- Tak, Natsu i tak nie mamy wyboru ! – zrozumiał, ale ciężko
mu było pogodzić się z tym.
- Dziękuję Lucy… -
rzekł Acnologia.
- Mam tylko takie pytanie ! Dlaczego mi dziękujesz? Przecież
nie tylko ja zamknęłam ten portal ! – odważnie wystąpiła przeciwko smokowi,
czując, że nie musi się go bać.
- Ponieważ, tylko
moja krew, mogłaby mi przywrócić wspomnienia. – odpowiedział spokojnie.
- Co ty PIERDOLISZ!? – Natsu nie wytrzymał. – Że niby Lucy,
to twoja rodzina !?
- Tak … Lucy zapytam
się ciebie, kiedy zmarła twoja matka? – Acnologia spojrzał na Lucy. Jego
wzrok był delikatny i spokojny, tylko Lucy nie mogła go ujrzeć.
- 7 lipca X777 roku – odpowiedziała, ze spuszczoną
głową.
- Tego dnia zniknęły
wszystkie smoki…
- A dlaczego ja
nie ?
- Ponieważ twoja krew
nie jest smocza. Posiadasz moją krew, ale ona się jeszcze nie uaktywniła.
Dlatego wciąż żyjesz, moja wnuczko…
- Ja nie rozumiem, dlaczego to wszystko mnie spotyka!
DLACZEGO SIĘ PYTAM DO CHOLERY?! Chciałam mieć spokojne życie, a tu co mnie
spotyka?! Nie dość, że straciłam wzrok, muszę uciekać jak pospolity
kryminalista, to jeszcze smok, który prawie zniszczył nas siedem lat temu,
nagle obwieszcza, że jest moim przodkiem.
- Nie mam wiele
czasu, bo zaraz przylecą…
- Kto ? – odezwał się Natsu
- Lucy jesteś moją
wnuczką. Tak gdzie przybędziesz, wszystko zrozumiesz. Natsu zaopiekuj się nią,
więc … - podniósł swoje szpony i chwycił się za plecy. Trzymając coś w
dłoni, rzucił to przed nogi Natsu.
- Co to ? – zapytał się nie wierząc własnym oczom.
- Pamiętajcie, to nie
był przypadek. To wszystko zostało przepowiedziane i zapisane tego pamiętnego
dnia … Natsu daj jej te oczy, a ty sam weź tę zbroję. – zamachnął się
skrzydłami i odleciał.
- Zaczekaj ! – zawołał Natsu, ale gdy tylko zrobił krok,
zaczęło mu się kręcić w głowie. Spojrzał na Lucy, która już leżała na ziemi
nieprzytomna. – Lucy … - szepnął, ale po chwili sam upadł, zrobiło mu się
ciemno przed oczyma. Ujrzał tylko, jak piasek zaczyna wirować, jakby zbliżało
się tornado i zapadł w sen …
- Już czuję
kasę, ale póki co żadnego smoka tu nie widzę… Kurtis, sprawdź przez okulary
typu B* , czy coś widać. – rozkazał szef
- Musica !
Jak na początek … - zaczął mówić, ale przerwał.
- No streszczaj
się, zaraz musimy zacząć lądować, jeśli tam niczego nie ma, a jak jest to w
nogi za pas ! – krzyknął Musica
- Widzę
dwójkę ludzi, chyba chłopaka i dziewczynę … - dokończył Kurtis
- Co,
dziewczynę, no to szybko, jeśli tam jest dama, to podniebny rycerz leci na
pomoc …
SUPER!!!!!!!!!! Czekam na kolejne. Mam takie pytanie: Czy Natsu odzyska swoją rękę? ~Su~
OdpowiedzUsuńoch, jakie to niecierpliwe. Już w tym rozdziale, powinnaś się domyśleć, co się stanie, a jak nie, czekaj do następnego rozdziału :)
UsuńHmmm...ciekawe :D
OdpowiedzUsuńTy to masz pomysły.
Wspaniałe!!! Czy jeśli mówisz o tej bramie, to chodzi Ci o tą zamkniętą przez Lucy i Yukino, kiedy pojawiły się smoki??? Bo wcześniej nic na ten temat nie pisałaś. I jeszcze Musica <3 . Pozdrawiam cieplutko i czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńtak o tą mi chodziło :) Ale jeszcze to do końca wyjaśnię :)
UsuńW takim razie czekam z niecierpliwością :D
UsuńJa nie mogę... Coraz więcej akcji! Ja chcę więcej, więcej, więcej! Nie mogę sie doczekać dalszego rozwoju opowiadania. To mnie kręci!
OdpowiedzUsuńDużo, dużo, dużo weny życzę.
Sayonara i do następnego!
następny rozdział będzie spokojniejszy, ale powinien was zaskoczyć :)
UsuńUff... Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału a co do tego aż mi mózg nosem wyleciał z zachwytu
OdpowiedzUsuńjuż w piątek będzie :)
UsuńNo doczekałem się rozdział super można powiedzieć ze momentami ostry ale mi to nie przeszkadza jak zawsze czekam na kolejny widzę ze będzie w piątek wiec do zobaczenia . A jeśli chodzi o rękę natsu to jestem pewny ze odzyska w końcu musi jakoś używać magi (mocy) nawet się chyba domyślam jak ale to już zostawię dla siebie . Ale tez bardzo mi się podobał pomysł na odzyskanie oczu dla Lucy no pomysły masz ciekawe tak dalej a będzie zajebiście należy cie się pochwała czekam na kolejny::)
OdpowiedzUsuńno to jeszcze cię zaskoczę, szczególnie z oczami Lucy, hehe czuję się jak diabeł wcielony !!!
UsuńPowiem szczerze nawet ja nie potrafię sobie tej całej afery wyobrazić. Sama kiedyś miałam taki przypadek. Jestem ciekawe co się stanie z oczami Lucy i z ta zbroją Natsu i mam nadzieję, że nie zginą .
OdpowiedzUsuńJezuu <33 Świetne opowiadanie :>
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :3
Super rozdział :) ! Ciekawie się zapowiada. Już po samym prologu, stwierdziłam, że będę czytać więc czekam na następny ;* !
OdpowiedzUsuń~MarryLay
Dzisiaj dopiero zaczęłam czytać i zapowiada się świetnie, mykam czytać kolejne rozdziały :3
OdpowiedzUsuńuuu robi się ciekawie ;D Kurde jestem wredna, ale muszę to napisać: czy nie sądzisz, że Natsu by się tak nie zachował? To znaczy... szczerze wątpię, żeby uciekł z kraju zamiast zostać i z ukrycia próbować dojść do tego co, jak i dlaczego się to wszystko wydarzyło. A jest przecież Polylushika (chyba tak się pisze jej imię), która już raz zrobiła magiczne oko dla Erzy, więc czemu by nie mogła tez zrobić dla Lucy? Oj, Natsu w tym opowiadaniu coś słabo kojarzy fakty xD Dobra, żartuję ;) . W końcu to Twoja historia i możesz w niej robić co Ci się podoba. A! I rozbawiła mnie reakcja Lucy na słowa Acnologii "- Ja nie rozumiem, dlaczego to wszystko mnie spotyka! DLACZEGO SIĘ PYTAM DO CHOLERY?! [...] że jest moim przodkiem." xD Taki ból dupy ma xD (obiecałam pisać spostrzeżenia co rozdział, więc piszę :3). Co do historii... robi się ciekawie, Lucy chyba jeszcze się na coś przyda... I zapomniałabym! Czemu Lucy nie opłakuje swoich duchów? Klucze zniszczone to one też już nie istnieją, prawda? Zdawało mi się, że ona je kocha... [zmykam do następnego rozdziału]
OdpowiedzUsuńO.o Lucy wnuczką Acnologi? Niespodziewałam się takiego zwrotu akcji. Robi się coraz ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńLucy nie ma oczu, a Natsu ręki po prostu jakaś wielka tragedia. Natsu znalazł oczy, więc pewnie dostanie je Lucy. Pytanie tylko co się stanie z ręką Natsu? Może mu jakąś doczepią? Albo wstawią sztuczną?
Bardzo mi się podobało jak opisywałaś przeżycia w czasie tych kilkunastu tygodni ich wędrówki. Prawie się wczułam w to co oni czuli ;D
Jedyny minus (przynajmniej dla mnie) to brak Happy'ego oraz szalika Natsu. Kocham jak Happy mówi: ,,Oni się luuuuuubią" :3 Ale wynagrodziłaś mi to wprowadzając Musice <3
Wydaje mi się, że imię Kurtis z kimś mi się kojarzy... Może potem sobie przypomne ;)
Dla mnie cały rozdział był genialny (szczególnie podróż) :D A teraz idę czytać dalej ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;3
Bardzo się cieszę, że ci się spodobało :)
UsuńCo do imienia Kurtis... Mi też się skądś kojarzy, ale nie mam bladego pojęcia skąd je wzięłam, naprawdę!
"Podniebny rycerz"- ten tekst jest świetny, skąd wpadłaś na ten pomysł?
OdpowiedzUsuńJa mam takie czasami pomysły + jestem słowotwórcą!
Usuńmusica!!!!!!!.....jak ja go lubie
OdpowiedzUsuń