4 lipca 2014

Rozdział 22 - Mała niespodzianka

- Niedługo powinniśmy dolecieć do Sarycji. – Poinformował ją Natsu. Jednak nie zareagowała. Siedziała skulona, wciąż nie mogąc do końca zrozumieć, co się wydarzyło.  Wciąż siedziała zamknięta w kajucie, rozmyślając nad słowami Acnologii.
- Natsu? – niespodziewanie odezwała się. – Więc to było oszustwo?
- Na to wygląda. – nie wiedział, co ma innego jej odpowiedzieć. – Musisz być silna! – podszedł do niej i chwycił ją za dłoń – Jestem tu z tobą i zawsze ci pomogę, gdy będziesz w potrzeba.
- Dzięki. – Uśmiechnęła się delikatnie, następnie wstała i po raz pierwszy od długiego czasu wyszła na słońce. – Wiesz … chyba muszę się przyzwyczaić do takich niespodzianek…
- To, co? Miałaś za mało czasu na to? – zapytał złośliwie. Uderzyła go lekko w bok, a potem razem poszli do stołówki.
- Co dzisiaj jemy? – zapytała na głos. Nagle drzwi od kuchni zastawili Musica, Kurtis i Tamaki.
- Lucy! – krzyknęli równocześnie ze szczęścia. Dziewczyna podeszła do nich uśmiechnięta, chwyciła za fraki i wbiła w najbliższą ścianę.
- Wystarczy wam kilka dni żeby tak zmasakrować kuchnię? Co? Wy w niej robicie bombę biologiczną? – wrzasnęła, z hukiem wchodząc do środka i robiąc po raz drugi anielskie porządki.
- Boginiiiiiii!!!! – wznieśli dłonie ku górze, dziękując Panu za Lucy.

Godzinę później

            Dziewczyna wyszła, cała zmęczona od roboty. Podeszła do Natsu i położyła się na jego kolanach.
- Zmęczyłam się! – obwieściła wszystkim.
- No… nic dziwnego, skoro posprzątałaś TĘ KUCHNIĘ. – Stwierdził jej mąż, który delikatnie zaczął głaskać jej głowę.
- Od kiedy wy jesteście …? – zaczął zadawać pytanie Musica.
- He? – Natsu nie za bardzo wiedział, o co mu chodzi.
- … po tym etapie? – zapytała się nagle cała załoga.
- Po tym etapie? – Natsu i Lucy równocześnie popatrzyli się na siebie, myśląc, że drugie rozumie sposób myślenia tamtych ludzi.
- Możecie jaśniej? – zaproponowała Lucy.
- No! Zachowujecie się, jak małżeństwo po TYM. – Sprecyzował Musica.
- NIE DOŚĆ, ŻE WAM WYSPRZĄTAŁAM KUCHNIĘ…. TO WY JESZCZE…. – była wściekła. Nikt nie miał, co do tego żadnych wątpliwości. – I jeszcze …
- LĄDUJEMY!!! – usłyszeli nagle wołanie.
- Dziękujemy za ratunek!  - Musica wzniósł ręce ku górze, a następnie wyszedł na pokład statku.
- Kiedyś ich zabije! – obiecała sobie dziewczyna. – A teraz idziemy! – pociągnęła za sobą Natsu, który nie był niczemu winien.
- LUCY!!! – usłyszała znajomy głos. – I co? Zostałam ciocią?
- Wypchaj się! – odpowiedziała Amelii, Lucy, cały czas machając do niej.
- Okrutni. – Księżniczka przykucnęła i oddała się depresji. – A ja myślałam, że wszystko się uda! Taki cudowny plan i nie wypalił.
- Nie płacz. Mają jeszcze czas. Są młodzi. – Próbował ją pocieszyć król. – I jak podróż? – Zapytał się bandytów, którzy zdążyli już zacumować i zejść na port.
- A cudownie. Tylko zombiaki, znikające obrazy, duchy, szkielety, przeklęci lokajowie i wiele innych interesujących, denerwujących i zabójczych przygód. A co?  - Lucy zdążyła odpowiedzieć wszystko na jednym wdechu.
- Widzieliście moją książkę?! – Amelia podeszła do nich mając gwiazdki w oczach.
- Przecież Lucy mówiła, że byliśmy zajęci! – Po tych słowach, jednak Natsu lekko się zaniepokoił. Pamiętał pewną rozmowę z Musicą, o książkach Amelii. – Pokażesz ją? – dziewczyna mu ją podała. Odwrócił i zaczął czytać opis. – Historia wielkiej miłości. Za zdradą królewską, zostają oskarżeni i skazani na śmierć. Jednak miłość pozwala im pokonać największe przeszkody i dotrzeć do rodzinnego domu mężczyzny, gdzie pobierają się, a następnie wyruszają w podróż pełną przygód, niebezpieczeństwa i erotycznej miłości. – Natsu przeniósł wzrok na Amelie. – A gdzie cenzura? Albo ostrzeżenie 18+?
- Nie ma! – odpowiedziała uśmiechnięta księżniczka. 
- Ta historia brzmi prawie znajomo. – Stwierdziła spokojnym głosem Lucy. Spojrzała na Natsu, który otworzył książkę na przypadkowej stronie.
- Jej dłonie delikatnie gładziły jego umięśnione ciało, które były dowodem jego poświęcenia oraz ciężkiej i wytrwałej pracy. On namiętnie chwytał jej ciało, biorąc wszystko, co tylko jej dawała. Wbił się w nią, nabrzmiałym …
- PRZESTAŃ!!!! – sprzeciwiła się Lucy – Co to za książka?!
- Tak, jak mówiłem. Tutaj jest zawarte tylko 10% prawdy. – do rozmowy włączył się Musica.
- I zamierzam wydać jeszcze dziesięć tomów! – nagłe oświadczenie Amelii zdziwiło małżeństwo. – A w Fior też zostało wydane!
- NIE! – mroczna aura otoczyła Dragonów.
- Jak będziecie mieli jakieś doświadczenie, to jej powiedzcie, bo będzie jeszcze bardziej zmyślała. – Musica przeszedł obok nich i po cichu dał niewielką radę.
- Chodźcie do zamku i zjedzcie coś. Na pewno jesteście zmęczeni! – wszyscy zgodzili się z Ustanem. To była najbardziej wyczerpująca i niezwykła przygoda, jaką przeżyła załoga Musici.
            Gdy siedzieli już w jadalni i skończyli jeść potrawy, wszyscy zgodzili się na wspólną rozmowę.
- Gdzie Komui? – zaczął od konkretów Natsu. – Mamy do niego bardzo WAŻNE pytanie!
- Braciszek jest w tej chwili na rozmowach z Krajem Żywiołów. Powinien wrócić jutro… - wyjaśniła wszystkim Amelia. Jednak Natsu i Lucy nie rozumieli do końca Z KIM rozmawia Książe.   – Oni nie rozumieją… Ci Fiorianie? Czy jak ich zwać? Wcale nie znają świata. Kraj Żywiołów to najpiękniejsze miejsce na świecie. Żyją tam plemienia żywiołów, oczywiście są też tam miasta itd., ale głównie tamtejsza ludność należy do dystryktów, które są podzielone pod względem natury. Dajmy na to przykład. Istnieje kraina lodu, gdzie jest ogromna ilość lodu. To nie znaczy, że nie ma tam roślin i temu podobnych rzeczy. Po prostu każdy mały świat ma swój własny ekosystem …
- Amelio. Nie podniecaj się tak, bo zeszłaś z tematu. – Obudził ją Musica. – Powiem to inaczej. Żyją tam ludzie czczący naturę. Jednak pomimo pozorów, to najpotężniejszy lud Ziemi. Jak dobrze wiem, w tamtym miejscu żyły smoki i słyszałem, że nadal żyją.
- Jakoś w to nie wierzę, ale naprawdę ciekawa ta kraina. – Natsu wspominał Igneela, wiedząc, że nigdy go już nie spotka. Nie wie gdzie są smoki, nie wie, czy w ogóle żyją. Nic nie wie.
- Może jest tam jakaś Święta Broń? – zaproponowała Lucy.
- Bardzo możliwe, ale nie wiemy, GDZIE może być. – Natsu czuł, że tam JEST Święta Broń, ale odpowiedzi na dokładne miejsce jej położenia, może im tylko udzielić broń jego ojca. 
- Teraz najważniejsze jest byście się dobrze wyspali. – Zaproponował wszystkim król.
- Chociaż ja bym nie narzekała, gdybym słyszała jakieś stękania z pokoju Natsu i Lucy. – Posiadała szeptem Amelia. Lucy nie wytrzymała.
- WEŹ SE ZNAJDŹ CHŁOPA I NIE MĘCZ INNYCH!!! – chwyciła Natsu na płaszcz i zaczęła ciągnąć w stronę ich komnaty. Gdy już dotarła na górę porzuciła Natsu i rzuciła się na łóżko. – Zmęczona jestem. – Stwierdziła.
- Ale czym? – Natsu podszedł do niej, a następnie pocałował ją w czoło.
- Naprawdę ostatnio przytulaśny się zrobiłeś. Hihi – zaśmiała się cicho.
- To co? Chcesz dostarczyć Amelii rozrywki?  - Lucy z wrażenia spadła z łóżka. – Bo wiesz… najprawdopodobniej jesteśmy skazani na siebie, na całe życie.
- Na tym polega małżeństwo, ale … to nie nasz przypadek. – Stwierdziła dziewczyna podnosząc się z podłogi i wracając na łóżko. – Jak to się wszystko skończy weźmiemy rozwód.
- No chyba, że się w sobie zakochamy? – Natsu dotknął delikatnie jej policzka.
- A co? Kochasz mnie? – położyła swoją dłoń na jego.
- Ciebie? Nigdy w życiu, kto by ciebie chciał? – zażartował ostro, ale nie liczył się z konsekwencjami.
- Ty małpo. – Dziewczyna z całej siły uderzyła go w ramię.
- Przepraszam. – Powiedział masując obolałe miejsce. – Może kiedyś się w tobie zakocham, może już cię kocham. Nie chcę niczego zakładać. A jeśli nigdy nie wrócimy do Fairy Tail?
- To będziemy razem na zawsze. – Oboje się z tym zgadzali.
- To będzie super. Ty babcia siedzisz na bujanym fotelu i one się pytają „Jak wyszłaś za dziadka? Kiedy go pokochałaś?”, a ty „Zmusili mnie do ślubu. Nigdy go nie kochałam” … - Natsu zamilkł.
- Przestań tak żartować i skąd ci się wzięły te wnuki, jak nie było dzieci!
- Dlatego proponuję ci seks. – Lucy zdążyła zabrać wszystkie poduszki i wtedy zaczęła się… wojna, którą ewidentnie wygrała Lucy.

***

            Fairy Tail… Któż nie zna? A Święci Łowcy? Nikt ich nie znał, aż do dziś.
- Co tam znowu czytasz mała? – Gajeel podszedł do skupionej Levy, chwycił jej książkę i zaczął czytać. Nie wytrzymał. Oddał jej po minucie. – I ty to czytasz?
- To jest hit roku!  - zezłościła się na uwagę Redfoxa – Opowiada o przepięknej miłości, która o mało co nie została zniszczona przez królestwo….
- A ja myślałem, że czytasz dla scen dla dorosłych? – zapytał złośliwie.
- Jeszcze do nich nie dotarłam!!! – byłą wściekła.
- To interesujące…. –odezwała się nagle Scarlet. – Jeszcze niedawno nie znaliśmy tej całej „Sarycji”, a dziś? Ty czytasz książkę pochodzącą z tego rejonu, cały czas nasz kraj z nimi handluje i naokoło słychać o Świętych Łowcach.
- To musi być ktoś wielki i potężny. – Zaproponowała Lisanna, która siedziała w kącie rozmawiając ze swoim bratem.
- A ty Mistrzu, coś o nich wiesz? – Mirajene zostawiła kufelki i dołączyła się do plotkarzy
- Słyszałem, że wykorzystuję jakieś bronie, które należały kiedyś do Dragon Slayerów. – Makarov zastanawiał się, myślał, jednak sam nie za wiele wiedział o tych ludziach
- Smocze Bronie? Ghihi. Chętnie bym sobie taką wziął. – Gajeel niewątpliwie rozmyślał nad taką możliwością.
- Nawet nie wiesz, gdzie są.  – Próbowała go wyrwać z krainy marzeń, Levy.
- No, ale mimo wszystko. Dzięki tym stosunkom uniknęliśmy wojny.- Do rozmawiających podszedł Gray.- Ale ci Święci Łowcy… oni są naprawdę interesujący. – Wszyscy się z nim zgodzili.
- Może kiedyś ich poznamy. – Erza ani nikt z Fairy Taila nie znał prawdziwej tożsamości Świętych Łowców, a gdyby wiedzieli? To jak by zareagowali?

***

            Następnego dnia rano, gdy Natsu i Lucy tylko się obudzili, postanowili pójść sprawdzić, czy Komui już wrócił z rozmów dyplomacyjnych. Najpierw poszli sprawdzić jadalnie. Nie mylili się. Książe wygodnie sobie siedział na krześle i podjadał smakołyki obecne na ogromnym stole.
- Kogo tu przywiało? – zapytał się Natsu, łapiąc mężczyznę od tyłu. – Może masz jakieś wieści o … na przykład Świętych Broniach?
- Ja? NIE! – zapewniał ich.
- A jeśli … - zaczęła tym razem Lucy - … wiemy, że posiadasz ową broń, to co?
- Nie wiecie, bo nie mam. – Jeszcze raz zaparł się. – Kto wam taką głupotę powiedział!?
- A … Smoczy Wojownik? -  po słowach dziewczyny, cała zawartość herbaty poszła na Natsu. Po takiej reakcji, nie mieli już żadnych wątpliwości.
- Wiecie? – zapytał się niewinnie.
- Wiemy! – odpowiedzieli równocześnie.
- Jakie mądre małżeństwo… - skomentował cicho. – Ale nie mogę wam dać! – gniew państwa Dragon przenikał nawet ściany budowli. – Spokojnie, kiedyś wam dam, ale jeszcze nie teraz.
- Ty wiesz, co my przeżyliśmy by dostać KILKA cholernych broni?! – cierpliwość Lucy miała swoje granice. – Ciekawe, co będzie jak … - nagle pojawił się jej na twarzy chytry uśmieszek. – Melody … przybądź. – Jej dłonie zajaśniały, a cieniutkie niteczki okryły całego Komui’a – Mów! – rozkazała.
- Odkryłem, że musicie uwolnić wszystkich powierników broni, inaczej broń Natsu nie zadziała. Może on zginąć on jej użycia. – Lucy była dumna z siebie. Puściła lekko oszołomionego mężczyznę, który nie wiadomo, czy był zły na nią, czy był szczęśliwy możliwości odkrycia nowej mocy. – Interesujące. – Powiedział cicho.
- Wiesz, gdzie jest kolejna broń? – Natsu podał mu rękę, by pomóc mu wstać. Przyjął ją.
- Wiem. Jest w rezydencji Nogatherin, gdzie niedługo jest wydawane przyjęcie, no jeszcze trochę, ale… zdążycie tam dotrzeć! – pocieszył ich mężczyzna.
- Natsu jesteś tego pewien? – Lucy nie była, ale nie chciała tego okazać, ponieważ chciała by decyzja należała do Natsu.
- Jestem. – Zagwarantował swoją żonę.
- Czy wy jesteście… po tym? – zapyta niespodziewanie Komui.
- NIE I CZEMU WCIĄŻ O TO PYTACIE!!! – chcieli zjeść go żywcem.
- No, bo … tam promieniuje od was … miłością? – szybko zrobił taktyczny odwrót i uciekł.
- Czyli zaraz znowu wyruszamy? – Natsu wiedział, że nie zaznają zbyt szybko spokoju.
- A ja myślałam, że lubisz przygody? – Lucy uśmiechnęła się szeroko w jego stronę.
- Lubię, ale wiesz, że nie ufam środkom transportu. – Podszedł do niej i otulił ją ręką wokół talii.
- I tak powinieneś się cieszyć, że ten zegarek zlikwidował ci chorobę lokomocyjną! -  stwierdziła żona. – A ty gdzie idziesz? – zaczął ją prowadzić poza pałac.
- Jesteśmy małżeństwem, trzeba ludziom pokazać, że chodzimy na randki. – Szepnął jej na ucho.
- Szczególnie, że to nasza pierwsza „randka”, ale to szczegół. – Oboje zaczęli się głośno śmiać.
- A właśnie! Co się robi na randce? Miałem się zapytać Amelii, ale po jej upodobaniach można się domyśleć, że nie powiedziała by mi nic konkretnego. – Powiedział jej cichuteńko.
- Wystarczy, że się przejdziemy. – Nie było jej nic więcej trzeba. – Chyba się …- spojrzała na jego uśmiechniętą twarz. – On na pewno nic do mnie nie czuje. – Nie poszli daleko, ale i tak oboje byli szczęśliwi z powodu jednej, normalnej chwili, której im w ostatnich czasach brakowało.
            Gdy wrócili z „wycieczki” od razu poszli do Musici wyjaśnić mu całą sytuację.
- To co? Jeszcze dzisiaj odlatujemy? – widać było, że jest cały podekscytowany.
- Czemu jesteś dzisiaj taki zadowolony? – Lucy i Natsu byli zdziwieni, gdyż nie rozumieli reakcji przyjaciela.
- Kurcze teraz mi się wydaje, że wcześniejsze moje wyprawy były nudne. – Podrapał się lekko po głowie. – Nie spodziewałem się, że z wami będzie tak fajnie.
- WYJEŻDŻACIE?! – niespodziewanie z cienia wyszła Amelia, która była wyraźnie zrozpaczona.
- Tak. Trochę za długo było rozpaczy. Teraz trzeba się wziąć w garść! – Lucy chwyciła ją za ręce. – Ale nie martw się, to niedaleko. Jak tylko wrócimy, zostaniemy tu na dłużej.
- Obiecujesz? – zapytała słodko.
- Obiecuję! – puściła ją i poszła się przygotowywać na podróż.

Godzinę później

            Cała trójka szła na, wcześniej przygotowany, statek. Byli gotowi na kolejne wyzwania, kolejne przygody.  W porcie czekał jedynie król, by pobłogosławić podróżnych.
- Amelia nie przyszła? – zapytała się zaniepokojona Lucy.
- Niestety nie. Zamknęła się w pokoju i zaczęła krzyczeć, że „Jesteście barbarzyńcami, którzy nie pozwalają patrzeć jej na swoją kopulację” i podobne. – Wyjaśnił jej król.
- No nic. Trudno. – jedyne co jej pozostało to uśmiechnąć się. Weszła na statek, gdzie cała załoga na nią czekała.
- No i wychodzi na to, że kobiety zawsze się spóźniają! – Musica zażartował na samym wejściu.
- Ha, ha, ha. – Zaśmiała się, podchodząc do Natsu.
            Gdy już znaleźli się w przestworzach, postanowili, że wszyscy mogą się rozejść do swoich kajut.
- Idziemy? – zapytał Natsu. Lucy kiwnęła głową. Poszli w kierunku swojego zacisznego kącika. Otworzyli ciężkie wrota i nagle wszystkie bagaże opadły na podłogę.
- Co się z wami dzieje?- podszedł do nich zaniepokojony Musica. Obydwoje chwycili go za twarz i przekierowali ją na wnętrze kajuty.
- No co wy tacy zdziwieni? – zapytała radosna Amelia, siedząca wesoło na łóżku Natsu i Lucy. – Idealne do kopulacji, hahahaa.
- CO TU ROBISZ?! – cała trójka równocześnie krzyknęła
- Siedzę. – Odpowiedziała niewinnie.
- Zatrzymujemy statek, cofamy się! – rozkazał Musica, jednak nagle przypomniał sobie, że taka akcja nie jest możliwa. Odwrócił się i spojrzał na Amelię surowym wzrokiem, a następnie, jakaś lampka się zapaliła. Wszedł do kajuty Natsu i Lucy, przerzucił dziewczynę przez ramię i zaczął ją nieść, gdzieś?
- Miłej kopulacji! – równocześnie krzyknęło małżeństwo, któro nie mogło się powstrzymać.

- CO TY ROBISZ? – księżniczka próbowała się wyrwać, jednak nic to nie dało. Musica zaniósł ją do pokoiku na miotły, szmatki i tam z uśmiechniętą twarzą wrzucił dziewczyneczkę. – Nie zrobisz tego! – zamknął drzwi.




PROSZĘ PRZECZYTAJ!!! 
Drogi czytelniku
Nawet jeśli blog będzie zakończony proszę cię drogi czytelniku SKOMENTUJ, jak chcesz pójdź na inne moje BLOGI, POLUB moją stronę, albo naciśnij OBSERWACJĘ :)



12 komentarzy:

  1. Czytajac ten rozdział miałem chyba banana na twarzy przez cały czas . Bardzo przyjemny i cukierkowaty rozdział , choć wciąz mi mało Nalu (za bardzo lubie ten paring).
    - CO TY ROBISZ? – księżniczka próbowała się wyrwać, jednak nic to nie dało. Musica zaniósł ją do pokoiku na miotły, szmatki i tam z uśmiechniętą twarzą wrzucił dziewczyneczkę. – Nie zrobisz tego! – zamknął drzwi. - to chyba najlepsza scena jak mozna wymyslic.
    Życze tony weny i dobrego odpoczynku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ci panowie nie potrafią utrzymać porządku nawet w takim miejscu jak kuchnia??? Zwłaszcza w takim!!! Ech, a Lucynka, jak na ich boginię przystało, posprzątała i wszystko lśni. A Musiała ciągle tylko o jednym – zboczeniec jeden!!! Czy trzeba być po TYM, żeby dbać o drugą połówkę??? No właśnie półgłówku!!! Przyswój sobie tą wiedzę i nie wygłaszaj takich sądów. Kobieciarz jeden!!! A Natsu i Lucy – ich miny musiały być przezabawne :). Nie mam co do tego wątpliwości :). Aż nie wierzę, że wrócili do domu i ich podróż, jak na razie, dobiegła końca. Ech, stało się to tak nagle i chyba w odpowiednim momencie, bo sądzę, że Lucy była bliska wybuchu :D. Amelia z tą swoją książką mnie rozwaliła ;D. Dziewczyna zna się na rzeczy bardziej niż Natsu i Lucy. Chyba mogłaby być ich doradczynią, co??? Może prędzej byłyby jakieś efekty??? Bo nie sądzę, że można zostawić to tej dwójce, która ciągle uważa się za przyjaciół. Co to, to nie!!! Na pewno :D. A może Amelia wybierze jakieś studia w tym zakresie, co??? I później za porady u niej trzeba będzie płacić??? Sprytna mała :D. Korzystajcie, póki możecie i nic to nie kosztuje :D.

    Amelia, ja mam lepszą propozycję – znajdź se cały harem chłopów, bo z jednym nie będzie tyle zabawy. Wtedy będziesz jeszcze lepszą nauczycielką dla całej reszty :D. Ba!!! Będzie ekspertem w tej dziedzinie :D. Wtedy nikt nie podważy twoich fantazji erotycznych :D. A co do naszych gołąbków, ja bym się nie pogniewała, gdyby się w sobie zakochali, mieli dzieci, a później wnuki i razem się zestarzeli. Chociaż uważam, że powinni wrócić do Magnolii chociażby po to, żeby dowiedzieć się, czemu Lisanna ich zdradziła i jaki miała w tym cel. Sądzę, że należy im się to za wszystkie nieszczęścia, które ich spotkały. A wojna na poduszki powinna się zakończyć czymś fajniejszym, ale na to pewnie jeszcze poczekamy :D. I Natsu, głąbie, ty ją na pewno kochasz!!! Nie ma, że nie wiesz. Ty ją kochasz. Koniec. Kropka.

    No i trochę o Fairy Tail. Jupi!!! Dawno do nich nie zaglądaliśmy :). Levy, jak zawsze, zaczytana. Norma. Gajeel dogryza jej – tutaj też bez zmian. Mistrzuniu siedzi na ladzie baru – norma. I wszyscy nagle zainteresowali się Sarycją i Łowcami. Myślę, że byliby zszokowani, gdyby znali prawdę, ot co!!! Nie dość, że ich przyjaciele żyją to jeszcze szukają Świętych Broni. Tego by było za dużo nawet dla nieustraszonych Wróżek :).

    Czyli dorwali księcia. I dobrze!!! Należało mu się jak nikomu. I jeszcze powinni mu porządnie obić gębę, żeby zapamiętał, że tak się nie robi. Niedobry Komui!!! A Lucynka ruszyła rozumkiem i wiedziała, jak wydobyć odpowiedź. Spryciula :D. Widać, że wszyscy myślą tylko o jednym :D. Zepsuci do szpiku kości są :D. Zboczeńce jedne!!! No chociaż ja nie lepsza – też bym chciała, by byli już po jak normalne małżeństwo. Ale, co się odwleczę, to nie ucieczę :D. I tego się trzymam, bom cierpliwa osoba :D. A ta ich randka – kawaii!!! Nie wiem, czemu Natsu tak się martwił, że nie wie, co się robi na randce. To samo wychodzi, nie ma idealnego przepisu. To znaczy potrzeba dwóch osób, które chociaż siebie lubią. I tyle, cały sekret :).

    No Amelia to jednak największy perwers tej historii :D. Nie ma co. I bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła z tym, że wkradła się na statek i postanowiła nieco podokuczać małżonkom. W sumie oni nie pozostali jej dłużni, a Musica przeszedł sam siebie. Teraz mają dwie kobiety na statku, czyli coś jak dwa demony. No cóż, musza to przeboleć, bo facet musi być twardy nie miętki :D. Ot co!!!

    I to chyba tyle ode mnie ;). Chociaż nie. Cieszy mnie fakt, że ponownie są w podróży i być może pojawi się coś takiego jak Amelia i Musica??? Mogłoby być ciekawie :D. I zabawnie :D. Do następnego rozdziału!!! Ja ne :D.

    R.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yaay! Świetny rozdział. <3 Niedość, że przezabawny to jescze Nalu. ^^
    Czy oni potrafią myśleć tylko o TYM. XD No cóż, w każdym razie życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty chcesz, żebym się na ciebie obraziła?! Nawet nie próbuj mi pisać, że ci rozdział nie wyszedł, bo to kłamstwo. Poprzednie rozdziały (według mnie) były trochę nudne, a ten jest naprawdę świetny. Mogłam się przy nim śmiać. XD
    Najlepsze jest to, że czemu wszyscy się pytają naszą parę małżeńską czy robili TO!!! Normalnie nie mogłam wytrzymać. Albo jak Natsu powiedział, że proponuje jej seks. XD
    A najlepsza scena jak Musica wrzucił tą księżniczkę do składziku na szczoty. XD
    Rozdział boski, więc nie pisz, że ci nie wyszedł czy coś, bo naprawdę jest fajny. ;)
    Pozdrawiam i przesyłam wenę, której masz użyć do skończenia tego bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze ze dwadzieścia rozdziałów do końca :)

      Usuń
  5. Bardzo fajny rozdział.Oczywiście jak zwykle teksty Amelii rozbawiły mnie do łez.Oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER!!!ZAJEBI**Y!!! Normalnie brak słów!!!<3<3<3<3<3 ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Prawie ciągle się śmiałam. Ta kopulacja... Rety ty to potrafisz rozwalić człowieka hahaha. Nie mogę doczekać się dalszej wędrówki ciekawe jak długo księżniczka swatka będzie w tym schowku na miotły. No cóż weny i jeszcze raz weny. Pozdro ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. przepraszam, ale dlaczego dopiero teraz znalazłam tego bloga? ;-;
    Jest... wspaniały! Nie mogłam przestać czytać ;;
    I te momenty nalu, takie... sjflajhsfg... czuję się jakbym tam była z nimi ;--; to niesamowite ;-;
    Życzę wielkiej weny i z pewnością blog idzie do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, nie czytam zbyt wielu blogów, ale Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam. Ostatnio dzięki powrotowi Anime przypomniałam sobie o NaLu(chociaż chyba już jestem za stara na takie historie ;)) Twoje opowiadanie jest chwilami zabawne chwilami romantyczne i najważniejsze, że budzi emocje ;)) Bardzo CI za nie dziękuje ;) Pozdrawiam i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej ... a ile masz lat... bo trochę się boję ... o siebie :)

      Usuń
    2. nie bój się ;)) nie jestem taka stara, dopiero 25 lat mam, ale nie mam w swoim otoczeniu zbyt wielu osób wkręconych w mangę i anime, a co dopiero czytających fanfiki, raczej wiele osób traktuje to jak głupie bajeczki, a dla mnie to naprawdę poruszające i wzruszające historie, chyba tylko mój facet rozumie mnie w tej kwestii ;))

      Usuń

Byłeś, przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że ktoś coś napisał :)