Czerwona aura zaczęła otaczać rękę, a
następnie całego Natsu. Białe światło oślepiło Dragon Slayera, kiedy znikło
zrozumiał, że nie znajduje się już w pałacu. Zaczął się rozglądać, jednak
jedyną rzeczą jak mógł dojrzeć, to biała, niekończąca się przestrzeń.
-
Witaj, Natsu …- usłyszał za sobą głos. Odwrócił się. Nie mogąc uwierzyć własnym
oczom zapytał …
-
Kim ty jesteś ? – jeszcze raz dokładnie przyjrzał się mężczyźnie. Różowe włosy,
długi warkocz, spleciony z tyłu głowy i ten promienny uśmiech.
-
Przecież wiesz, jestem …twoim ojcem. – odpowiedział mężczyzna – Mam na imię
Natsu, razem z twoją matką postanowiliśmy dać ci takie samo imię.
-
Czy to jakiś żart ? Aż tak głupi nie jestem! Przecież wiem, żyłeś 400 lat temu
! – Natsu nie wytrzymał. Zacisną pięści, a zęby zgrzytały mu pod wpływem
nacisku. Ale mężczyzna spokojnie podszedł do niego i przytulił go delikatnie.
-
Nie mam teraz zbyt dużo czasu, a szkoda… Nie było nam dane się poznać, a
chciałbym. Wiedz synku, że zawsze będę z tobą. – jego postać zaczęła się coraz
bardziej rozmywać. Natsu poczuł, że coraz mniej czuje dotyk mężczyzny – Obecny
Król ci wszystko wytłumaczy i wiedz, że pomimo iż wszystko jest legendą, to w
rzeczywistości jest prawdą. – puścił go, spojrzał prosto w oczy Natsu,
delikatnie się uśmiechając. Prawą dłonią chwycił Natsu, za protezę i położył mu
na dłoni zegarek. – A teraz posiadając moc Świętej Broni. Ja Natsu I, Założyć i
Pierwszy Król Sarycji, Wojownik Świętej Broni, Obrońca Złotego Smoka i Dragon
Slayer Ognia, przekazuję, tobie, mój SYNU, całą moją wiedzę i moc. Korzystaj z
niej mądrze…
-
CZEKAJ! – krzyknął Natsu, próbując chwycić mężczyznę, jednak jedynie okrył go
złoty pył.
- NATSU! – usłyszał nad sobą głos. Powoli
otworzył oczy, a kiedy przyzwyczaił się do światła, ujrzał twarz Lucy.
- Cos się stało ? – zapytał się
łapiąc się za głowę.
- Kiedy chwyciłeś zegarek, nagle
zemdlałeś, wiesz jak się wystraszyłam ! – przytuliła go do siebie.
- Piękne! – podsumowała
Amelia.
- Co?! – krzyknęli równocześnie
Natsu i Lucy
- Nie przejmujcie się, księżniczka
wszędzie widzi zakochanych ludzi, więc trzeba do jej uwag się po prostu
przyzwyczaić. – wszyscy się odwrócili w kierunku ogromnego stołu, przy którym
siedział, z założonymi nogami, Musica.
- Natsu możesz wstać ? – do
chłopaka podszedł król, podając mu rękę.
-Tak ! – odpowiedział stanowczo
stając na nogi.
- Dobrze… Usiądźmy przy stole,
poważnie porozmawiać. – rzekł król, który zaczął się kierować, na swoje miejsce
przy stole. Wszyscy zrobili to samo i po chwili wszyscy siedzieli przy stole,
czekając na wyjaśnienia. – A, więc Natsu… Powiem ci wszystko, ale chciałbym
najpierw usłyszeć waszą historię, twoją i Lucy.- Natsu popatrzył na Lucy,
czekając na jej odpowiedź. Kiwnęła głową, Natsu westchnął i z powrotem patrzył
na króla.
- Powiem, ale musi król obiecać, że
nas nie wyda! – rzekł stanowczo Natsu, wypowiadając swój warunek rozmowy. Król
podniósł filiżankę z herbatą i wypił łyk.
- Posłuchaj chłopcze, obok ciebie
siedzi człowiek, który jest poszukiwanym na połowie kontynentu piratem i złodziejem.
– Natsu spojrzał ze zdziwieniem na Mulicę, który tylko wzruszył ramionami. –
Teraz masz pewność, że was nie wydam ?
- Tak! – odparł chłopak, po czym
opowiedział całą historię swoją i Lucy. Król słuchając ich, stracił coraz
bardziej cierpliwość, Amelia spuściła głowę i ze smutkiem z oczach patrzyła na
podłogę, a Musica zaplótł palce i uważnie słuchał Dragon Slayera. Gdy ten
skończył mówić, król podniósł się i ze łzami w oczach krzyknął.
- NIEMOŻLIWE! CO ZA POTWORY SĄ W
TYM FIORE! ZBIERAM WOJSKO I ICH NAJADĘ.
- Ale proszę się uspokoić ! –
powiedziała Lucy- Wszyscy myślą, że nie żyjemy, więc pozostawmy ich w tym
przekonaniu. – ten argument trafił do króla. Wrócił on na swoje miejsce i
zaczął myśleć.
- Dobrze, a teraz ja wam opowiem o
legendach sarycyjskich. Możecie w nie wierzyć, albo nie, ale wiedzcie, że w
nich jest jakaś ukryta prawda.
- wiedz, że pomimo iż wszystko jest legendą, to w rzeczywistości jest
prawdą … - Natsu przypomniał sobie słowa mężczyzny, wiedział, że musi
poznać prawdę i dowiedzieć się o tym kim jest.
- A, więc…
Historia ta zaczyna się
w tak odległych czasach, że nikt dokładnie nie wie kiedy. Był to na pewno czas
,gdy smoki, władcy ziemi i przestrzeni,
toczyli okrutne wojny z rasą ludzką. Dzieci traciły rodziców i po jednej i po drugiej
stronie. Rozpacz, smutek, brak chęci do życia… Te uczucia towarzyszyły każdego
dnia mieszkańcom krain, gdzie klęski były tak dotkliwe, że wymarła 1\2
wszystkich mieszkańców. W tym kraju, w tym okrutnym czasie narodził się
chłopiec o imieniu Natsu. Pomimo głodu, brudu, niedostatku żył szczęśliwie.
Miał kochającą rodzinę, wielu przyjaciół, ale nagle, w ciągu jednej godziny,
wszystko stracił. Smok płomieni chcąc zapolować, na ludzi, którzy zabili mu
dziecko, wybrał niewinną wioską, mordując wszystkich jej mieszkańców.
Pozostawił przy życiu, tylko tego jednego chłopca, naznaczając go piętnem
nienawiści i zdrady. Chłopiec przeżył, ale został sprzedany jako niewolnik.
Jego życie było jedynie okrutną udręką. Do czasu, aż król owej krainy podpisał
rozejm ze skrzydlatymi władcami. „Ja Król Meladiusz II, aby utrzymać warunki
pokoju oddaję 77 dzieci, w zamian za krew smoczych potomków.” Podpisując pakt,
popełnił w swoim życiu najgorszy błąd. Chcąc oddać tylko niewolników i
mieszkańców slumsów, zapomniał, że smoki naznaczyły swe przyszłe dzieci. Siłą
zabierane z rąk matek i ojców, trafiały do smoków, z brakiem nadziei na
wolność. Byli tam wszyscy, nawet następca tronu.
Natsu będąc niewolnikiem, został odkupiony, tylko po to
by trafić w szpony mordercy swojej rodziny. Niektóre dzieci, zabiły się, gdy
tylko dotarły do legowisk smoków, jednak Natsu został z postanowieniem, że
stanie się tak silny, że zabije kiedyś smoka płoni. Żył z nim przez całe 14
lat, a gdy nastał dzień 7.07 postanowił wyzwać swego smoka na pojedynek.
- Wyzywam cię! Zemszczę
się za swoją rodzinę !
- Człowiecze,
wiedziałem.
Gdy już miał atakować
go, zatrzymał się. Odwrócił się i odszedł. Nikt nie wiedział, dlaczego?
Zostawiając wszystko za sobą, dotarł na miejsce, gdzie dziś leży nasz kraj,
Sarycja.
- Ale czy dobrze zrozumiałam? –
odezwała się Lucy, przerywając opowieść króla
- O co chodzi? – dopytał się Ustan.
- Chodzi mi o tą historię. Trochę
dziwna jak dla mnie. Jak na razie to tylko zapowiedź do historii, ale już tylu
rzeczy można się dowiedzieć. – wyjaśniła.
- Lucy, ty wiesz, dlaczego go nie zabił ? – Natsu
popatrzył na nią.
- A ty byś zabił Igneela, gdybyś
się dowiedział, że to on zabił twoich rodziców ? – zapytała go, patrząc mu
prosto w oczy.
- Rozumiem … - odezwał się Musica
- Pomimo tego, że ten smok zabił
rodziców bohatera, to i tak to nie miało znaczenia, gdyż stał się on dla niego
rodzicem.
- A co jeszcze się takiego
ciekawego dowiedziałaś ? – dopytała się zainteresowana Amelia
- Np. to, że była wojna ze smoka, a
przecież nie ma tu mowy, o tym, dlaczego wybuchła. Kolejną rzeczą jest to,
dlaczego smoki wzięły na wychowanie te dzieci. Następnie dlaczego akurat te
dzieci. Jest wiele niewyjaśnionych wątków. – zamilkła.
- Jak dla mnie, to ty jesteś za
bardzo ciekawska. – powiedział Natsu – A, więc królu dalej opowiadaj.
Natsu podróżując po
świecie spotkał czternaścioro dzieci, które razem z nim zostały oddane smokom.
Postanowili, że będą oni pokonywać smoki swoją mocą, by zapewnić ludziom
bezpieczeństwo. Jednak widząc pieniactwo i pyszność królów, Natsu postanowił
założyć własne państwo. Wraz z dziećmi smoków i ze swoimi przyjaciółmi założył
państwo, którego stał się królem, a jego dowódcami uczynił swoich towarzyszy.
Kraj rósł w siłę i potęgę, aż pewnego stał się on jednym z czołowych na
świecie. Król poślubił kobietę, którą pokochał. Narodził mu się synek Natsu, a
potem córeczka Amelia. Żyli sobie spokojnie, ale … jeden z przyjaciół go
zdradził. Miał na imię Acnologia. Pragnąc większej mocy, wyruszył na łowy,
podczas których zjadł 100 smoczych serc. Niestety, jego ludzkie ciało nie
wytrzymało i zmienił się on w smoka. Stracił on nad sobą panowanie i zaczął
zabijać. Jego moc była tak potężna, że zabijał każdego. Król Natsu zwołał
wszystkie smocze dzieci, które założyły swoje rodziny, miały swoje własne
pociechy, żony, mężów. Król patrząc na ich cierpienie rzekł.
- Moja córeczka, razem z Eleonorą, wyruszyły
do obcego kraju, do rodziny żony, ale został mój syn i wasze dzieci … Gajeel,
Wendy, Sting i Rogue. One wszystkie nie są niczemu winne, a mają tak ciężkie
przeznaczenie. Muszą przeżyć, by kiedyś go pokonać. – Król i jego towarzysze
będąc wspólnie władcami czasu, otworzyli bramę przestrzenną i wysłali przez nią
swe dzieci, do przyszłości. Oni sami pozostali by walczyć z Acnologią. Jednak
wszyscy zginęli.
- Więc co to było ? – zapytał Natsu
patrząc na zegarek.
- Słuchaj końca. – zarządził król
Niektórzy
mówią, że przed śmiercią, wypowiedzieli życzenie, że chcą przez wieczność
służyć ludzkości. Każdy towarzysz króla… Dragon Slayerzy, Mag, Wojownik i sam
Król, zostali odłączeni od ciała i ich dusze powędrowały do ich broni. Nikt nie
wie, ile ich jest, czy gdzie są, gdyż ukrył je ten co nosi w sercu ciemność.
Zostawił on jednak wskazówki, by ci którzy są godni dzierżyć Święte Broni,
mogli bronić świata.
Wszyscy
milczeli. Lucy patrzyła się na Natsu, który cały czas, spoglądał na swój
zegarek.
- Czy ten zegarek to Święta Broń? –
odezwał się po chwili.
- Niewątpliwie, gdyż zgaduję, że
ujrzałeś swojego ojca. – odpowiedział mu król – Tak… Natsu I był wielkim
władcą, a tak skończył. Może i jest to legenda, ale wiadomo, że drugim władcą
Sarycji była Amelia I, która poślubiła księcia Ederiasza, z kraju zwanego
Miriatei. Dziś to państwo, już nie istnieje, ale dawniej to była potęga świata.
Co, dalej nie wierzysz w swoją
tożsamość?
- Nie… - odpowiedział wątpliwie,
Natsu.
- Mam na imię Ustan, przeczytaj
imię od końca… - Natsu popatrzył na niego ze zdziwieniem, wcześniej nie zwrócił
uwagi na taki szczegół.
- N… Natsu.- powiedział po chwili.
– To znaczy, że naprawdę jestem dzieckiem tego człowieka… To wiele wyjaśnia…
- Natsu.. – odezwała się Lucy – Nie
tylko to… słyszałeś imiona dzieci, które zostały wysłane do przyszłości.
Wszystkie znamy.
- Żartujecie ? – zapytał się z
niedowierzaniem król
- Nie… KURDE! Muszę odkryć prawdę…
- wrzasnął na cały, pałać, uderzając pięściami o stół.
- To, co ? Wyruszysz na
poszukiwanie Świętych Broni ? – rzekł Musica, bawiąc się nożem.
- Nie wiem … - odpowiedział Natsu
po chwili zastanowienia.
- A… A czy coś wiadomo, że
Acnologia miał dziecko ? – zapytała niepewnie Lucy
- MIAŁ! – krzyknęła Amelia – Ja
wyjaśnię !!! Tak miał, na pewno. Gdyż było ono później królem Dragon Slayerów.
A dlaczego pytasz?
- Ja… - Lucy nie wiedziała jak ma
odpowiedzieć, próbowała znaleźć odpowiednie słowa, ale nie potrafiła. –
Spotkaliśmy Acnologię, a on rzekł, że jestem jego wnuczką.
- Rozumiem. – rzekł spokojnym
głosem król
- Nie jesteście zdziwieni ? –
zapytała się Lucy, nie mogąc uwierzyć w zachowanie tych ludzi.
- Po prostu … kiedyś ktoś
powiedział, że progi Sarycji przekroczy nowe pokolenie Dragon Slayerów,
dlatego… po zobaczeniu Natsu nic nas nie zszokuje, a co do ciebie. Nie musisz
być wnuczką Acnologii, możesz być jego przodkiem. Podobno żona Acnologii i cała
jej rodzina była obarczona klątwą, która polegała na tym, że kobiety w tej
rodzinie były swoimi kopiami. – Lucy zamyśliła się, przypomniała sobie twarz
matki i słowa, ludzi, którzy jej mówili, że jest podobna do matki.
- To ma sens. – pomyślała dziewczyna. – Zabawne… - Lucy zaśmiała się. – Tyle… - łzy zaczęły
płynąć jej po policzkach . Zacisnęła powieki i załamanym głosem rzekła. – tyle
niebezpieczeństw. A myślałam, że w Fairy Tail, jest niebezpiecznie, a tu co ?!
Nie dość, że jesteśmy przestępcami, ściganymi przez wojsko, to na dodatek …-
poczuła rękę Natsu na swojej głowie. Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
Uśmiechał się do niej, delikatnie aczkolwiek, było widać, że jest szczęśliwy.
- Ale żyjemy … - te słowa
wystarczyły. Lucy uśmiechnęła się w jego stronę.
- Dziękuję. – powiedziała.
- ALE MIŁOSNA SCENA !!!!!!! –
wrzasnęła Amelia.
- Ty się tak nie podniecaj. Po tym,
co przeszli to nic dziwnego, że tak się zachowują. – skarcił ją Musica.
- A właśnie… - wszyscy ususzyli
echo. Zaczęli się rozglądać wokół siebie, ale nikogo nie zobaczyli. Nagle na
podłodze obrysowało się kółko. Nagle znikło, a z powstałej dziury zaczęła się
wyłaniać postać. Siedziała ona na krześle, trzymając w dłoni paczkę chipsów, a
w drugiej kawę.- Yo!
- Braciszekkkkk!!! –krzyknęła
Amelia rzucając się na Komuia.
- Witaj, moja słodziutka
siostrzyczko. Mam nadzieję, że tu nie ma kolejnego kandydata o twoją rękę?
- Gdyby taki był, to i tak by go
nie było, bo byś się go pozbył.
- Ach, tak zapomniałem … - zrobił
sarkastycznie minę pełną żalu. – Cześć,
mam na imię Komui i jestem następcą tronu Sarycyjskiego !
- ON!? – krzyknęli równocześnie
Natsu i Lucy.
- Też się zdziwiłem, jak o tym
usłyszałem. – wtrącił się Musica.
- Hahaha – zaśmiał się Komui
- To dlaczego on nie ma na imię
Ustan ? – zapytała się Lucy. Komui zalał się łzami i usiadł w kącie pogrążając
się w depresji.
- To drażliwy temat … - wyjaśniła
cicho Amelia. Natsu i Lucy skamienieli ze zdziwienia. – Po prostu, nasza matka
była tak naprawdę dziedziczką tronu i chciała zerwać z tradycja.
- A to dlaczego, jej mąż miał na
imię Ustan ? – dopytał się Natsu
- Przeznaczenie! – odpowiedziała z
błyskiem w oczach Amelia
- Nie przejdzie. – odpowiedzieli
równocześnie Natsu, Lucy i Musica, kręcąc głową.
- Okrutni – załamała się Amelia,
pogrążając się w depresji, razem z bratem
- Oj przestańcie już. Komui, miałeś
pytać o coś Lucy. – podszedł do nich Musica, uderzając oboje w głowę.
- A tak … - od razu się podniósł i
podbiegł do Lucy – Skąd masz te oczy, a ty materiał na rękę?
- Ja nie wiem … - odpowiedziała
Lucy, spoglądając na Natsu.
- Oczy… Będąc w ruinach spotkałem
jakąś kobietę. Myślałem, że nie żyje. – na chwilę przerwał, gdyż zabolała go
proteza
- Natsu ?! – krzyknęła przerażona
Lucy.
- Nie bój się, trochę minie zanim
się przyzwyczai. – wyjaśnił Musica
- Już. – powiedział Natsu – Chodzi
o to, że ta kobieta, wyglądała na martwą, ale jak ją dotknął ożyła, wydłubała
sobie oczy, włożyła do szkatułki i
powiedziała bym dał je Lucy.
- Ciekawe… - odrzekł Komui. –
Kobieta w ruinach. Muszę poszukać. –
poszedł w stronę dziury, usiadł na krześle i powrotem zjechał do ziemi.
- Dziwak. – podkreślił Natsu, na co
wszyscy się zgodzili.
- A ręka ? – dopytał się Musica
- Kiedy spotkaliśmy Acnologię,
wyjął ten materiał chyba ze swojej skóry. – wyjaśnił Natsu
- To dlatego był taki twardy –
Musica właśnie zrozumiał, czego dokonał – Czyli to jest moje najlepsze dzieło
! - powiedział będąc dumnym z siebie.
- Dziękuję. – Zdziwiony Musica
spojrzał na Natsu.
- Proszę. – podali sobie dłonie i
odwzajemnili uściski.
- WIEM! – krzyknął król.
- Czyli jednak tatuś żyje. –
powiedziała Amelia.
- Natsu, przygarnę cię, jako
dalekiego kuzyna mojej żony. Nikt nie będzie ci podejrzewał, gdyż to po części
prawda. – rzekł uśmiechnięty.
- A Lucy ? – zapytał się Natsu
- Ty będziesz Natsu Dragon, a Lucy
… - król zamyślił się, ale Amelia, zadowolona ze swojego pomysłu, podeszła do
ojca i powiedziała mu na ucho, co przyszło jej na myśl . –GENIALNE! –
odpowiedział po chwili król.
- Wiem! – rzekła dumna z siebie
Amelia.
- Natsu podejść. –rozkazał król.
Natsu posłuchał się i podszedł. Ustan nachylił się i powiedział coś na ucho
Natsu.
- CO?!- krzyknął zszokowany Natsu,
cały się rumieniąc.
-To jej pomoże. Nie mamy innego
pomysłu. Pamiętaj Lucy, nie da się wcisnąć do naszej rodziny. – wytłumaczył
król
- A mi ktoś powie? – wtrąciła się
Lucy, jednak wszyscy ją olali.
- Na pewno to jej pomoże? – zapytał
się Natsu, patrząc na Lucy.
- Tak – powiedział stanowczo król.
- Dobrze. – zgodził się chłopak
- A, więc szykować przemówienie! –
rozkazał król
Genialne!!!!!!!!!!!!!!! Ola prawda, że pomysłem Amelii był ślub Natsu z Lucy, tak??? Mam rację??? Będę cierpliwie czekać na kolejny rozdział :). Mam nadzieję, ze uda Ci się dodawać rozdziały jak najczęściej :D
OdpowiedzUsuńno niestety rozdział piszę ok 2-3 h, a to dużo :( Więc raczej będzie rzadziej, ale oczywiście postaram się :)
UsuńAaa, to jest świetne! Roszpuncia, pomyślałam dokładnie o tym samym :D Szkoda, że rozdziały będą wychodzić tak żadko :( Jedyne, co teraz mogę zrobić, to "uzbroić" się w cierpliwość :D
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały jak zawsze zresztą ciekawie się czytało o Natsu i jeszcze na koniec taka akcja nie mogę się doczekać kiedy Lucy się dowie co wymyślili. No trochę szkoda ze rozdziały bedą wychodzić teraz później ale i tak sadze ze będą wszyscy czekaćna rozdział .Ok koniec marudzenia powodzenia w pisaniu kolejnycg rozdzialów . pozdrawiam
OdpowiedzUsuńYue Namida: Genialnie! Nie mogę się doczekać, na jaki pomysł wpadła ta Amelia! Jesteś boska, w trzymaniu ludzi w niepewności. Duzo weny życzę i powodzenia w nauce.
OdpowiedzUsuńYuki: Jezu kocham Cię!
Yue Namida: Nawet nie przeczytałaś rozdziału.
Yuki: No to co ? Genialność poznaje sie zawsze.
Yue Namida: To ja już się nie odzywam...
Yuki: No i w ogóle rozdział boski. I ten twój drugi blog, o tym detektywie, też jest świetny i w ogóle, w ogóle jesteś boska!
Yue Namida: *mruczy pod nosem* Ona nawet nie czytała tego opowiadania. Poprzednie tak, ale to nie...
Yuki: Mówiłaś coś ?
Yue Namida: Nie, nie! Przesłyszało ci się!
Yuki: Aha. No to życzę dużo, dużo weny.
Yue Namida: *oddycha z ulgą* Ja też ci życzę i do następnego rozdziału. Pozdro! I Sayonara.
Yuki: Sayonara!
Super to jest! Czasem ciężko jest mi wyobrazić sobie Natsu z metalową ręką ale jest dobrze :3 Naprawdę super ci to wychodzi, podziel się weną!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w takim moemncie?! Super!!!!!!!!!! :D Jestem coraz to bardziej ciekawsza co będzie dalej. ~Su~
OdpowiedzUsuńSuper,ale przerywać w takim momencie.Chociaż ja wiem co będzie dalej nie trudno sie domyślić.Ale Lucy będzie miała mine jak sie dowie będzie niezła impreza. Weny i czekam
OdpowiedzUsuńNosz AHTBYLSWQNVX! >.< bo inaczej nie powiem XD
OdpowiedzUsuńDlaczego ty zawsze musisz przerywać w takich momentach, ciekawość mnie zżera! >.<
Teraz tylko czekać z niecierpliwością na 14 luty :> *macha nogami z niecierpliwości*
Tak! Ja wiem o co chodziło królowi, tak domyślam się ;>
Życzę Ci powodzenia na maturze :) *dwa kśściuki do góry xD*
I ogółem to ślę duże pokłady weny! *^*
Pozdrawiam, Shelia *o*
Twoje zgłoszenie zostało zrealizowane, a blog dodany do spisu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
Leyla
spis-mangomanii.blogspot.com
hahahahaha xD ale komediowy rozdział xD najśmieszniejsza to chyba była reakcja króla na opowieść Natsu i Lucy: "- NIEMOŻLIWE! CO ZA POTWORY SĄ W TYM FIORE! ZBIERAM WOJSKO I ICH NAJADĘ." xD Super xd oby historia nie stała się przewidywalna. Mam już teorię, jak to wszystko się rozwinie i mam nadzieję, że nie pójdziesz tym torem, bo byś poszła na łatwiznę. Lubię, gdy autorzy robią coś zupełnie odmiennego od tego co sobie wymyśliłam w tej chorej główce.
OdpowiedzUsuńP.S. mogłaś troszkę bardziej rozwinąć tą legendę ;/ czuję niedosyt...
Tak myślałam, że Natsu spotkał się z ojcem ^.^
OdpowiedzUsuńAmelia jest boska <3 Już ją lubię. Tak samo jej brata i jego depresje :3 Ustan rozwalił mnie tym: ,,NIEMOŻLIWE! CO ZA POTWORY SĄ W TYM FIORE! ZBIERAM WOJSKO I ICH NAJADĘ" - po prostu padłam. Kto by pomyślał, że tak zareaguje...
Więc jakby nie było to Natsu ma 400 lat :/ Trochę jest za stary dla Lucy :D A Lucy to potomkini albo przodkini Acnologii O.o Robi się coraz ciekawiej. A propo tych świętych broni to zapewne Natsu wyruszy w podróż, żeby je znaleźć ;) A czy tą świętą bronią może być ten zegarek? No cóż pewnie jak przeczytam to się dowiem :D
Jeśli chodzi o legendę to niby coś wiem, ale dużo nie wiem. Mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni w następnych rozdziałach, bo jakbyś zdradziła wszystko to nie byłoby co czytać xD
Czyżby Amelia i Ustan planowali ślub Natsu i Lucy? Zamiast iść spać to pójdę czytać dalej, bo ciekawość nie pozwoli mi usnąć.
Pozdrawiam i życzę weny ;3
JA trzymam w napięciu aż do końca, więc się nie martw!
UsuńAhhh... ta wyrozumiałość i chociaż wspomnienie Lucy o czym mówili :)
OdpowiedzUsuńCo nie ;)
Usuń