8 lutego 2014

Rozdział 3 - Legenda

Czerwona aura zaczęła otaczać rękę, a następnie całego Natsu. Białe światło oślepiło Dragon Slayera, kiedy znikło zrozumiał, że nie znajduje się już w pałacu. Zaczął się rozglądać, jednak jedyną rzeczą jak mógł dojrzeć, to biała, niekończąca się przestrzeń.
- Witaj, Natsu …- usłyszał za sobą głos. Odwrócił się. Nie mogąc uwierzyć własnym oczom zapytał …
- Kim ty jesteś ? – jeszcze raz dokładnie przyjrzał się mężczyźnie. Różowe włosy, długi warkocz, spleciony z tyłu głowy i ten promienny uśmiech.
- Przecież wiesz, jestem …twoim ojcem. – odpowiedział mężczyzna – Mam na imię Natsu, razem z twoją matką postanowiliśmy dać ci takie samo imię.
- Czy to jakiś żart ? Aż tak głupi nie jestem! Przecież wiem, żyłeś 400 lat temu ! – Natsu nie wytrzymał. Zacisną pięści, a zęby zgrzytały mu pod wpływem nacisku. Ale mężczyzna spokojnie podszedł do niego i przytulił go delikatnie.
- Nie mam teraz zbyt dużo czasu, a szkoda… Nie było nam dane się poznać, a chciałbym. Wiedz synku, że zawsze będę z tobą. – jego postać zaczęła się coraz bardziej rozmywać. Natsu poczuł, że coraz mniej czuje dotyk mężczyzny – Obecny Król ci wszystko wytłumaczy i wiedz, że pomimo iż wszystko jest legendą, to w rzeczywistości jest prawdą. – puścił go, spojrzał prosto w oczy Natsu, delikatnie się uśmiechając. Prawą dłonią chwycił Natsu, za protezę i położył mu na dłoni zegarek. – A teraz posiadając moc Świętej Broni. Ja Natsu I, Założyć i Pierwszy Król Sarycji, Wojownik Świętej Broni, Obrońca Złotego Smoka i Dragon Slayer Ognia, przekazuję, tobie, mój SYNU, całą moją wiedzę i moc. Korzystaj z niej mądrze…
- CZEKAJ! – krzyknął Natsu, próbując chwycić mężczyznę, jednak jedynie okrył go złoty pył.

- NATSU! – usłyszał nad sobą głos. Powoli otworzył oczy, a kiedy przyzwyczaił się do światła, ujrzał twarz Lucy.
- Cos się stało ? – zapytał się łapiąc się za głowę.
- Kiedy chwyciłeś zegarek, nagle zemdlałeś, wiesz jak się wystraszyłam ! – przytuliła go do siebie.
- Piękne! – podsumowała Amelia. 
- Co?! – krzyknęli równocześnie Natsu i Lucy
- Nie przejmujcie się, księżniczka wszędzie widzi zakochanych ludzi, więc trzeba do jej uwag się po prostu przyzwyczaić. – wszyscy się odwrócili w kierunku ogromnego stołu, przy którym siedział, z założonymi nogami, Musica.
- Natsu możesz wstać ? – do chłopaka podszedł król, podając mu rękę.
-Tak ! – odpowiedział stanowczo stając na nogi.
- Dobrze… Usiądźmy przy stole, poważnie porozmawiać. – rzekł król, który zaczął się kierować, na swoje miejsce przy stole. Wszyscy zrobili to samo i po chwili wszyscy siedzieli przy stole, czekając na wyjaśnienia. – A, więc Natsu… Powiem ci wszystko, ale chciałbym najpierw usłyszeć waszą historię, twoją i Lucy.- Natsu popatrzył na Lucy, czekając na jej odpowiedź. Kiwnęła głową, Natsu westchnął i z powrotem patrzył na króla.
- Powiem, ale musi król obiecać, że nas nie wyda! – rzekł stanowczo Natsu, wypowiadając swój warunek rozmowy. Król podniósł filiżankę z herbatą i wypił łyk.
- Posłuchaj chłopcze, obok ciebie siedzi człowiek, który jest poszukiwanym na połowie kontynentu piratem i złodziejem. – Natsu spojrzał ze zdziwieniem na Mulicę, który tylko wzruszył ramionami. – Teraz masz pewność, że was nie wydam ?
- Tak! – odparł chłopak, po czym opowiedział całą historię swoją i Lucy. Król słuchając ich, stracił coraz bardziej cierpliwość, Amelia spuściła głowę i ze smutkiem z oczach patrzyła na podłogę, a Musica zaplótł palce i uważnie słuchał Dragon Slayera. Gdy ten skończył mówić, król podniósł się i ze łzami w oczach krzyknął.
- NIEMOŻLIWE! CO ZA POTWORY SĄ W TYM FIORE! ZBIERAM WOJSKO I ICH NAJADĘ.
- Ale proszę się uspokoić ! – powiedziała Lucy- Wszyscy myślą, że nie żyjemy, więc pozostawmy ich w tym przekonaniu. – ten argument trafił do króla. Wrócił on na swoje miejsce i zaczął myśleć.
- Dobrze, a teraz ja wam opowiem o legendach sarycyjskich. Możecie w nie wierzyć, albo nie, ale wiedzcie, że w nich jest jakaś ukryta prawda.
- wiedz, że pomimo iż wszystko jest legendą, to w rzeczywistości jest prawdą … - Natsu przypomniał sobie słowa mężczyzny, wiedział, że musi poznać prawdę i dowiedzieć się o tym kim jest.
- A, więc…

Historia ta zaczyna się w tak odległych czasach, że nikt dokładnie nie wie kiedy. Był to na pewno czas ,gdy smoki,  władcy ziemi i przestrzeni, toczyli okrutne wojny z rasą ludzką. Dzieci traciły rodziców i po jednej i po drugiej stronie. Rozpacz, smutek, brak chęci do życia… Te uczucia towarzyszyły każdego dnia mieszkańcom krain, gdzie klęski były tak dotkliwe, że wymarła 1\2 wszystkich mieszkańców. W tym kraju, w tym okrutnym czasie narodził się chłopiec o imieniu Natsu. Pomimo głodu, brudu, niedostatku żył szczęśliwie. Miał kochającą rodzinę, wielu przyjaciół, ale nagle, w ciągu jednej godziny, wszystko stracił. Smok płomieni chcąc zapolować, na ludzi, którzy zabili mu dziecko, wybrał niewinną wioską, mordując wszystkich jej mieszkańców. Pozostawił przy życiu, tylko tego jednego chłopca, naznaczając go piętnem nienawiści i zdrady. Chłopiec przeżył, ale został sprzedany jako niewolnik. Jego życie było jedynie okrutną udręką. Do czasu, aż król owej krainy podpisał rozejm ze skrzydlatymi władcami. „Ja Król Meladiusz II, aby utrzymać warunki pokoju oddaję 77 dzieci, w zamian za krew smoczych potomków.” Podpisując pakt, popełnił w swoim życiu najgorszy błąd. Chcąc oddać tylko niewolników i mieszkańców slumsów, zapomniał, że smoki naznaczyły swe przyszłe dzieci. Siłą zabierane z rąk matek i ojców, trafiały do smoków, z brakiem nadziei na wolność. Byli tam wszyscy, nawet następca tronu.
            Natsu będąc niewolnikiem, został odkupiony, tylko po to by trafić w szpony mordercy swojej rodziny. Niektóre dzieci, zabiły się, gdy tylko dotarły do legowisk smoków, jednak Natsu został z postanowieniem, że stanie się tak silny, że zabije kiedyś smoka płoni. Żył z nim przez całe 14 lat, a gdy nastał dzień 7.07 postanowił wyzwać swego smoka na pojedynek.
- Wyzywam cię! Zemszczę się za swoją rodzinę !
- Człowiecze, wiedziałem.
Gdy już miał atakować go, zatrzymał się. Odwrócił się i odszedł. Nikt nie wiedział, dlaczego? Zostawiając wszystko za sobą, dotarł na miejsce, gdzie dziś leży nasz kraj, Sarycja.

- Ale czy dobrze zrozumiałam? – odezwała się Lucy, przerywając opowieść króla
- O co chodzi? – dopytał się Ustan.
- Chodzi mi o tą historię. Trochę dziwna jak dla mnie. Jak na razie to tylko zapowiedź do historii, ale już tylu rzeczy można się dowiedzieć. – wyjaśniła.
- Lucy,  ty wiesz, dlaczego go nie zabił ? – Natsu popatrzył na nią.
- A ty byś zabił Igneela, gdybyś się dowiedział, że to on zabił twoich rodziców ? – zapytała go, patrząc mu prosto w oczy.
- Rozumiem … - odezwał się Musica
- Pomimo tego, że ten smok zabił rodziców bohatera, to i tak to nie miało znaczenia, gdyż stał się on dla niego rodzicem.
- A co jeszcze się takiego ciekawego dowiedziałaś ? – dopytała się zainteresowana Amelia
- Np. to, że była wojna ze smoka, a przecież nie ma tu mowy, o tym, dlaczego wybuchła. Kolejną rzeczą jest to, dlaczego smoki wzięły na wychowanie te dzieci. Następnie dlaczego akurat te dzieci. Jest wiele niewyjaśnionych wątków. – zamilkła.
- Jak dla mnie, to ty jesteś za bardzo ciekawska. – powiedział Natsu – A, więc królu dalej opowiadaj.

Natsu podróżując po świecie spotkał czternaścioro dzieci, które razem z nim zostały oddane smokom. Postanowili, że będą oni pokonywać smoki swoją mocą, by zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Jednak widząc pieniactwo i pyszność królów, Natsu postanowił założyć własne państwo. Wraz z dziećmi smoków i ze swoimi przyjaciółmi założył państwo, którego stał się królem, a jego dowódcami uczynił swoich towarzyszy. Kraj rósł w siłę i potęgę, aż pewnego stał się on jednym z czołowych na świecie. Król poślubił kobietę, którą pokochał. Narodził mu się synek Natsu, a potem córeczka Amelia. Żyli sobie spokojnie, ale … jeden z przyjaciół go zdradził. Miał na imię Acnologia. Pragnąc większej mocy, wyruszył na łowy, podczas których zjadł 100 smoczych serc. Niestety, jego ludzkie ciało nie wytrzymało i zmienił się on w smoka. Stracił on nad sobą panowanie i zaczął zabijać. Jego moc była tak potężna, że zabijał każdego. Król Natsu zwołał wszystkie smocze dzieci, które założyły swoje rodziny, miały swoje własne pociechy, żony, mężów. Król patrząc na ich cierpienie rzekł.
- Moja córeczka, razem z Eleonorą, wyruszyły do obcego kraju, do rodziny żony, ale został mój syn i wasze dzieci … Gajeel, Wendy, Sting i Rogue. One wszystkie nie są niczemu winne, a mają tak ciężkie przeznaczenie. Muszą przeżyć, by kiedyś go pokonać. – Król i jego towarzysze będąc wspólnie władcami czasu, otworzyli bramę przestrzenną i wysłali przez nią swe dzieci, do przyszłości. Oni sami pozostali by walczyć z Acnologią. Jednak wszyscy zginęli.

- Więc co to było ? – zapytał Natsu patrząc na zegarek.
- Słuchaj końca. – zarządził król

            Niektórzy mówią, że przed śmiercią, wypowiedzieli życzenie, że chcą przez wieczność służyć ludzkości. Każdy towarzysz króla… Dragon Slayerzy, Mag, Wojownik i sam Król, zostali odłączeni od ciała i ich dusze powędrowały do ich broni. Nikt nie wie, ile ich jest, czy gdzie są, gdyż ukrył je ten co nosi w sercu ciemność. Zostawił on jednak wskazówki, by ci którzy są godni dzierżyć Święte Broni, mogli bronić świata.

            Wszyscy milczeli. Lucy patrzyła się na Natsu, który cały czas, spoglądał na swój zegarek.
- Czy ten zegarek to Święta Broń? – odezwał się po chwili.
- Niewątpliwie, gdyż zgaduję, że ujrzałeś swojego ojca. – odpowiedział mu król – Tak… Natsu I był wielkim władcą, a tak skończył. Może i jest to legenda, ale wiadomo, że drugim władcą Sarycji była Amelia I, która poślubiła księcia Ederiasza, z kraju zwanego Miriatei. Dziś to państwo, już nie istnieje, ale dawniej to była potęga świata.  Co, dalej nie wierzysz w swoją tożsamość?
- Nie… - odpowiedział wątpliwie, Natsu.
- Mam na imię Ustan, przeczytaj imię od końca… - Natsu popatrzył na niego ze zdziwieniem, wcześniej nie zwrócił uwagi na taki szczegół.
- N… Natsu.- powiedział po chwili. – To znaczy, że naprawdę jestem dzieckiem tego człowieka… To wiele wyjaśnia…
- Natsu.. – odezwała się Lucy – Nie tylko to… słyszałeś imiona dzieci, które zostały wysłane do przyszłości. Wszystkie znamy.
- Żartujecie ? – zapytał się z niedowierzaniem król
- Nie… KURDE! Muszę odkryć prawdę… - wrzasnął na cały, pałać, uderzając pięściami o stół.
- To, co ? Wyruszysz na poszukiwanie Świętych Broni ? – rzekł Musica, bawiąc się nożem.
- Nie wiem … - odpowiedział Natsu po chwili zastanowienia.
- A… A czy coś wiadomo, że Acnologia miał dziecko ? – zapytała niepewnie Lucy
- MIAŁ! – krzyknęła Amelia – Ja wyjaśnię !!! Tak miał, na pewno. Gdyż było ono później królem Dragon Slayerów. A dlaczego pytasz?
- Ja… - Lucy nie wiedziała jak ma odpowiedzieć, próbowała znaleźć odpowiednie słowa, ale nie potrafiła. – Spotkaliśmy Acnologię, a on rzekł, że jestem jego wnuczką.
- Rozumiem. – rzekł spokojnym głosem król
- Nie jesteście zdziwieni ? – zapytała się Lucy, nie mogąc uwierzyć w zachowanie tych ludzi.
- Po prostu … kiedyś ktoś powiedział, że progi Sarycji przekroczy nowe pokolenie Dragon Slayerów, dlatego… po zobaczeniu Natsu nic nas nie zszokuje, a co do ciebie. Nie musisz być wnuczką Acnologii, możesz być jego przodkiem. Podobno żona Acnologii i cała jej rodzina była obarczona klątwą, która polegała na tym, że kobiety w tej rodzinie były swoimi kopiami. – Lucy zamyśliła się, przypomniała sobie twarz matki i słowa, ludzi, którzy jej mówili, że jest podobna do matki.
- To ma sens. – pomyślała dziewczyna. – Zabawne…  - Lucy zaśmiała się. – Tyle… - łzy zaczęły płynąć jej po policzkach . Zacisnęła powieki i załamanym głosem rzekła. – tyle niebezpieczeństw. A myślałam, że w Fairy Tail, jest niebezpiecznie, a tu co ?! Nie dość, że jesteśmy przestępcami, ściganymi przez wojsko, to na dodatek …- poczuła rękę Natsu na swojej głowie. Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Uśmiechał się do niej, delikatnie aczkolwiek, było widać, że jest szczęśliwy.
- Ale żyjemy … - te słowa wystarczyły. Lucy uśmiechnęła się w jego stronę.
- Dziękuję. – powiedziała.
- ALE MIŁOSNA SCENA !!!!!!! – wrzasnęła Amelia.
- Ty się tak nie podniecaj. Po tym, co przeszli to nic dziwnego, że tak się zachowują.  – skarcił ją Musica.
- A właśnie… - wszyscy ususzyli echo. Zaczęli się rozglądać wokół siebie, ale nikogo nie zobaczyli. Nagle na podłodze obrysowało się kółko. Nagle znikło, a z powstałej dziury zaczęła się wyłaniać postać. Siedziała ona na krześle, trzymając w dłoni paczkę chipsów, a w drugiej kawę.- Yo!
- Braciszekkkkk!!! –krzyknęła Amelia rzucając się na Komuia.
- Witaj, moja słodziutka siostrzyczko. Mam nadzieję, że tu nie ma kolejnego kandydata o twoją rękę?
- Gdyby taki był, to i tak by go nie było, bo byś się go pozbył.
- Ach, tak zapomniałem … - zrobił sarkastycznie minę pełną żalu.  – Cześć, mam na imię Komui i jestem następcą tronu Sarycyjskiego !
- ON!? – krzyknęli równocześnie Natsu i Lucy.
- Też się zdziwiłem, jak o tym usłyszałem. – wtrącił się Musica.
- Hahaha – zaśmiał się Komui
- To dlaczego on nie ma na imię Ustan ? – zapytała się Lucy. Komui zalał się łzami i usiadł w kącie pogrążając się w depresji.
- To drażliwy temat … - wyjaśniła cicho Amelia. Natsu i Lucy skamienieli ze zdziwienia. – Po prostu, nasza matka była tak naprawdę dziedziczką tronu i chciała zerwać z tradycja.
- A to dlaczego, jej mąż miał na imię Ustan ? – dopytał się Natsu
- Przeznaczenie! – odpowiedziała z błyskiem w oczach Amelia
- Nie przejdzie. – odpowiedzieli równocześnie Natsu, Lucy i Musica, kręcąc głową. 
- Okrutni – załamała się Amelia, pogrążając się w depresji, razem z bratem
- Oj przestańcie już. Komui, miałeś pytać o coś Lucy. – podszedł do nich Musica, uderzając oboje w głowę.
- A tak … - od razu się podniósł i podbiegł do Lucy – Skąd masz te oczy, a ty materiał na rękę?
- Ja nie wiem … - odpowiedziała Lucy, spoglądając na Natsu.
- Oczy… Będąc w ruinach spotkałem jakąś kobietę. Myślałem, że nie żyje. – na chwilę przerwał, gdyż zabolała go proteza
- Natsu ?! – krzyknęła przerażona Lucy.
- Nie bój się, trochę minie zanim się przyzwyczai. – wyjaśnił Musica
- Już. – powiedział Natsu – Chodzi o to, że ta kobieta, wyglądała na martwą, ale jak ją dotknął ożyła, wydłubała sobie oczy, włożyła do szkatułki  i powiedziała bym dał je Lucy.
- Ciekawe… - odrzekł Komui. – Kobieta w ruinach. Muszę poszukać.  – poszedł w stronę dziury, usiadł na krześle i powrotem zjechał do ziemi.
- Dziwak. – podkreślił Natsu, na co wszyscy się zgodzili.
- A ręka ? – dopytał się Musica
- Kiedy spotkaliśmy Acnologię, wyjął ten materiał chyba ze swojej skóry. – wyjaśnił Natsu
- To dlatego był taki twardy – Musica właśnie zrozumiał, czego dokonał – Czyli to jest moje najlepsze dzieło !  - powiedział będąc dumnym z siebie.
- Dziękuję. – Zdziwiony Musica spojrzał na Natsu.
- Proszę. – podali sobie dłonie i odwzajemnili uściski.
- WIEM! – krzyknął król.
- Czyli jednak tatuś żyje. – powiedziała Amelia.
- Natsu, przygarnę cię, jako dalekiego kuzyna mojej żony. Nikt nie będzie ci podejrzewał, gdyż to po części prawda. – rzekł uśmiechnięty.
- A Lucy ? – zapytał się Natsu
- Ty będziesz Natsu Dragon, a Lucy … - król zamyślił się, ale Amelia, zadowolona ze swojego pomysłu, podeszła do ojca i powiedziała mu na ucho, co przyszło jej na myśl . –GENIALNE! – odpowiedział po chwili król.
- Wiem! – rzekła dumna z siebie Amelia.
- Natsu podejść. –rozkazał król. Natsu posłuchał się i podszedł. Ustan nachylił się i powiedział coś na ucho Natsu.
- CO?!- krzyknął zszokowany Natsu, cały się rumieniąc.
-To jej pomoże. Nie mamy innego pomysłu. Pamiętaj Lucy, nie da się wcisnąć do naszej rodziny. – wytłumaczył król
- A mi ktoś powie? – wtrąciła się Lucy, jednak wszyscy ją olali.
- Na pewno to jej pomoże? – zapytał się Natsu, patrząc na Lucy.
- Tak – powiedział stanowczo król.
- Dobrze. – zgodził się chłopak
- A, więc szykować przemówienie! – rozkazał król





PROSZĘ PRZECZYTAJ!!! 
Drogi czytelniku
Nawet jeśli blog będzie zakończony proszę cię drogi czytelniku SKOMENTUJ, jak chcesz pójdź na inne moje BLOGI, POLUB moją stronę, albo naciśnij OBSERWACJĘ :)



15 komentarzy:

  1. Genialne!!!!!!!!!!!!!!! Ola prawda, że pomysłem Amelii był ślub Natsu z Lucy, tak??? Mam rację??? Będę cierpliwie czekać na kolejny rozdział :). Mam nadzieję, ze uda Ci się dodawać rozdziały jak najczęściej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety rozdział piszę ok 2-3 h, a to dużo :( Więc raczej będzie rzadziej, ale oczywiście postaram się :)

      Usuń
  2. Aaa, to jest świetne! Roszpuncia, pomyślałam dokładnie o tym samym :D Szkoda, że rozdziały będą wychodzić tak żadko :( Jedyne, co teraz mogę zrobić, to "uzbroić" się w cierpliwość :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały jak zawsze zresztą ciekawie się czytało o Natsu i jeszcze na koniec taka akcja nie mogę się doczekać kiedy Lucy się dowie co wymyślili. No trochę szkoda ze rozdziały bedą wychodzić teraz później ale i tak sadze ze będą wszyscy czekaćna rozdział .Ok koniec marudzenia powodzenia w pisaniu kolejnycg rozdzialów . pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Yue Namida: Genialnie! Nie mogę się doczekać, na jaki pomysł wpadła ta Amelia! Jesteś boska, w trzymaniu ludzi w niepewności. Duzo weny życzę i powodzenia w nauce.
    Yuki: Jezu kocham Cię!
    Yue Namida: Nawet nie przeczytałaś rozdziału.
    Yuki: No to co ? Genialność poznaje sie zawsze.
    Yue Namida: To ja już się nie odzywam...
    Yuki: No i w ogóle rozdział boski. I ten twój drugi blog, o tym detektywie, też jest świetny i w ogóle, w ogóle jesteś boska!
    Yue Namida: *mruczy pod nosem* Ona nawet nie czytała tego opowiadania. Poprzednie tak, ale to nie...
    Yuki: Mówiłaś coś ?
    Yue Namida: Nie, nie! Przesłyszało ci się!
    Yuki: Aha. No to życzę dużo, dużo weny.
    Yue Namida: *oddycha z ulgą* Ja też ci życzę i do następnego rozdziału. Pozdro! I Sayonara.
    Yuki: Sayonara!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super to jest! Czasem ciężko jest mi wyobrazić sobie Natsu z metalową ręką ale jest dobrze :3 Naprawdę super ci to wychodzi, podziel się weną!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mogłaś przerwać w takim moemncie?! Super!!!!!!!!!! :D Jestem coraz to bardziej ciekawsza co będzie dalej. ~Su~

    OdpowiedzUsuń
  7. Super,ale przerywać w takim momencie.Chociaż ja wiem co będzie dalej nie trudno sie domyślić.Ale Lucy będzie miała mine jak sie dowie będzie niezła impreza. Weny i czekam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nosz AHTBYLSWQNVX! >.< bo inaczej nie powiem XD
    Dlaczego ty zawsze musisz przerywać w takich momentach, ciekawość mnie zżera! >.<
    Teraz tylko czekać z niecierpliwością na 14 luty :> *macha nogami z niecierpliwości*
    Tak! Ja wiem o co chodziło królowi, tak domyślam się ;>
    Życzę Ci powodzenia na maturze :) *dwa kśściuki do góry xD*
    I ogółem to ślę duże pokłady weny! *^*
    Pozdrawiam, Shelia *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje zgłoszenie zostało zrealizowane, a blog dodany do spisu :)

    Pozdrawiam i zapraszam
    Leyla

    spis-mangomanii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahahaha xD ale komediowy rozdział xD najśmieszniejsza to chyba była reakcja króla na opowieść Natsu i Lucy: "- NIEMOŻLIWE! CO ZA POTWORY SĄ W TYM FIORE! ZBIERAM WOJSKO I ICH NAJADĘ." xD Super xd oby historia nie stała się przewidywalna. Mam już teorię, jak to wszystko się rozwinie i mam nadzieję, że nie pójdziesz tym torem, bo byś poszła na łatwiznę. Lubię, gdy autorzy robią coś zupełnie odmiennego od tego co sobie wymyśliłam w tej chorej główce.
    P.S. mogłaś troszkę bardziej rozwinąć tą legendę ;/ czuję niedosyt...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak myślałam, że Natsu spotkał się z ojcem ^.^
    Amelia jest boska <3 Już ją lubię. Tak samo jej brata i jego depresje :3 Ustan rozwalił mnie tym: ,,NIEMOŻLIWE! CO ZA POTWORY SĄ W TYM FIORE! ZBIERAM WOJSKO I ICH NAJADĘ" - po prostu padłam. Kto by pomyślał, że tak zareaguje...
    Więc jakby nie było to Natsu ma 400 lat :/ Trochę jest za stary dla Lucy :D A Lucy to potomkini albo przodkini Acnologii O.o Robi się coraz ciekawiej. A propo tych świętych broni to zapewne Natsu wyruszy w podróż, żeby je znaleźć ;) A czy tą świętą bronią może być ten zegarek? No cóż pewnie jak przeczytam to się dowiem :D
    Jeśli chodzi o legendę to niby coś wiem, ale dużo nie wiem. Mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni w następnych rozdziałach, bo jakbyś zdradziła wszystko to nie byłoby co czytać xD
    Czyżby Amelia i Ustan planowali ślub Natsu i Lucy? Zamiast iść spać to pójdę czytać dalej, bo ciekawość nie pozwoli mi usnąć.
    Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA trzymam w napięciu aż do końca, więc się nie martw!

      Usuń
  12. Ahhh... ta wyrozumiałość i chociaż wspomnienie Lucy o czym mówili :)

    OdpowiedzUsuń

Byłeś, przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że ktoś coś napisał :)