Nad
Magnolią świeciło piękne wiosenne słońce. W siedzibie Fairy Tail, po pół
rocznej żałobie zaczęło się robić coraz głośniej i radośniej. Prawie tak jak
kiedyś.
- Cicho tu… - powiedział do siebie samego Gray.
- Gray-sama Juvia jest przy panu! – niebieskowłosa dziewczyna położyła
rękę na jego ramieniu, próbując go pocieszyć.
- PRZESTAŃ!!! – rozległ się krzyk Erzy, która stojąc od dłuższego czasu
pod tablicą ogłoszeń, nie mogła wybrać odpowiedniego dla siebie.
- Dlaczego mam przestać?! – Gray wstał i podszedł do szkarłatnowłosej
- Ich tu nie ma, więc po cholerę robisz to wszystko, by pogorszyć
sytuację i tak cierpimy!!! – odwróciła się w jego stronę
- Wiem, że każdy cierpi, wiem, że wielu z was po prostu idzie dalej,
ale … ja tak nie potrafię! Zbyt wiele osób straciłem w moim życiu!!! – krzyknął
jej prosto w twarz
- Ja … - Erza nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów
- ZAMKNĄĆ SIĘ!!!!! – wszyscy spojrzeli na Lisannę, która stanęła na
stół, wrzeszcząc na całą Magnolię
- Lisanno … - szepnęła Mirajene
- A ja coś wam powiem ! – po jej policzkach spłynęły łzy – Już pół
roku! Już pół cholernego roku minęło od ich śmierci. Nie możemy się zemścić,
boimy się pamiętać i … Nie kłóćcie się! Ja… - popatrzyła na swoje dłonie – Ja
go kochałam. Miałam być jego żoną, miałam plany, a wy jeszcze bardziej
sprawiacie, że cierpię.
- Przepraszamy. – powiedzieli cicho Erza i Gray
- Dziękuję. – zeszła do stołu i podeszła do barku. Erza chwyciła
pierwsze zadanie z brzegu i wyszła. Gray popatrzył się na Juvię, potem objął
wzrokiem Gajeela i Levy, Evergreen i Elfmana, Mirajene i Laxusa …
- To boli… - zaczął mówić Gray – Juvio … - uśmiechnął się lekko,
podszedł do niej i chwycił ją za dłoń – Może pójdziemy razem na misję ?
- Tak Gray-sama ! – krzyknęła pełna radośni. Cała gildia patrząc się na
nich w osłupieniu nie powiedziała ani jednego słowa.
- Natsu i Lucy … a raczej ich śmierć nauczyła nas jednego. – popatrzył
na swoich towarzyszy – Nie warto tracić czas.
– wszyscy opuścili głowy, delikatnie się uśmiechając.
***
Natsu wszedł
na pokład statku nawet nie oglądając się za siebie. Wszyscy członkowie załogi
patrzyli się na niego z dziwnym osłupieniem.
- Twoja piękna dama nie jedzie ?
– podszedł do niego Tamaki
- Nie jedzie. – odpowiedział
konkretnie – Gdzie jest Musica ?
- A szef jak zawsze przed
przygodą, sprawdza czy statek nam się nie rozwali w połowie drogi! – Natsu
odwrócił się. Zobaczył, że mówi do niego mężczyzna, którego widzi po raz
pierwszy
- A ty kim jesteś ? – zapytał
chłopak
- No tak … o mnie to już nikt nie
pamięta … - oparł się o statek zrozpaczony.
- Mnie też nie zna ! – próbował
go pocieszyć Tamaki
- Ciebie skądś kojarzę. –
wyjaśnił Natsu, pogłębiając depresję Hughes. – Masz na imię Martin ?
- Ta-ma-ki. – powiedział
dołączając się do przyjaciela w depresowaniu.
- Ej, wy tam ! Nie emanujcie mi
tu na statku ciemną energią, tylko do roboty! – z wnętrza statku wyszedł Musica
– Natsu nie depresuj mi załogi!
- Ok., ok. – zgodził się chłopak
- Dobra, teraz cię zaprowadzę do
twojej kajuty. Nie jest to morze pięciogwiazdkowy hotel, ale i tak masz lepsze
warunki niż większość członków Srebrnego Rytmu! – Musica zaczął prowadzić
Natsu, aż doszli pod rząd metalowych drzwi. Srebrnik otworzył jedne z drzwi,
wyjął klucz i podał go Natsu. Gdy wyszli do środka, oczom Natsu ukazał się
skromny pokoik z dwuosobowym łóżkiem, szafą, krzesłem i stołem, na jednej ze
ścian była powieszona mapa, a pod nią stały drzwi. – Łazienkę też masz. –
uśmiechną się
- Chyba ta kajuta była robiona na
wypadek, gdyby Lucy miała z nami wyruszyć…. – powiedział po chwili ciszy Natsu.
Rzucił teczkę z ubraniami na łóżko, po czym usiadł na nim.
- Możliwe. – odpowiedział mu
Musica – Możliwe też, że wyruszy.
- Phi. – prychnął Natsu – Nie ma
szans, ona już wybrała.
- A może to ty za nią wybrałeś? –
zapytał go podchwytliwie Srebrnik. – Jeśli to ty podjąłeś taką idiotyczną
decyzję, to musisz teraz stać się 1000 razy silniejszy by móc następnym razem
zabrać ją ze sobą.
- A jak to zrobię?! – to pytanie
kosztowało go guz w głowę
- Jestem najlepszym Srebrnikiem
na świecie, umiem kraść, oszukiwać, walczyć! Mam tu wielu ludzi, którzy
świetnie posługują się bronią! – wrzasnął – Masz od kogo się uczyć, więc nie
narzekaj!
- Dobra ! – zgodził się Natsu – A
mam tylko jedno pytanie… Dlaczego to robisz?
- Szczerze ??? – Dragon Slayer
kiwnął głową – Nie wiem… Chyba mam po prostu wrażenie, że nieźle na was
zarobię.
- Trzeba było nas sprzedać, jako
niewolników, też byś miał zarobek … - odpowiedział oburzony Natsu.
- No i jeszcze jedna rzecz! –
odwrócił się na chwilę wychodząc – Mam przy was niezłą zabawę.
- Dlaczego przy nas ? – zapytał
się Natsu, podejrzewając o coś
- Bo, wiem co się stanie. –
wyjaśnił mu – Za 15 minut wypływamy w powietrze, więc się przygotuj! – wyszedł,
pozostawiając Natsu samego.
- Wiesz co się stanie? – zapytał siebie w myślach. Wyjął zegarek z
kieszeni i zaczął go dokładnie badać. –
Co to oznacza? Czy te całe bajki są o mnie ? Jeśli tak, to dlaczego mi zależy
na poznaniu prawdy ? – chwycił zegarek za łańcuch i zaczął nim obracać. – Zaraz! – krzyknął do siebie w myślach.
Wstał. – Mam takie dziwne wrażenie,
jakbym …- obrócił nim raz, potem drugi. Coraz szybciej kręcił zegarkiem.
Poluzował lekko rękę, łapiąc łańcuch trochę niżej. Zegarek coraz mocniej się
kręcił, aż po chwili czas zaczął się spowalniać. Natsu obrócił ciałem,
okręcając równocześnie, wokół siebie zegarek, odsunął rękę delikatnie do tyłu,
a po chwili wycelował w mapę wiszącą nad drzwiami. Zdziwiony patrzył na ogromną
dziurę w ścianie. –No tak, przecież to
jedna z broni, ale … - delikatnie się uśmiechną – Może
jednak wszystko jest prawdą ?
***
Lucy
powolnym krokiem szła w stronę miejsca wyznaczonego spotkania, nie śpieszyła
się, wręcz przeciwnie. Robiła wszystko by jak najpóźniej tam dotrzeć.
- Może nie przyjdzie ? – pomyślała z nadzieją, jednak po chwili
zaśmiała się do samej siebie, rozumiejąc swoją sytuację - Jestem
taka żałosna… - spojrzała na swoje dłonie i na małe kropelki wody, które
były na nich. – Ja… płaczę? –
zapytała siebie, będąc zdziwiona swoją reakcją. – Może on nic nie wie ? – spojrzała na port, na którym były ustawione
w rzędzie statki – Poleciałabym takim. – powiedziała na głos. Odwróciła się i z
powrotem szła w kierunku Edwarda. Spojrzała na miejsce spotkania i zobaczyła
JEGO, czekającego na nią. Na chwilę zatrzymała się. Widziała z takiej
odległości jego twarz i jego obrzydliwy uśmiech. Nagle przypomniała sobie, to
czego jej tak brakowało. Za każdym razem gdy ją ratował, za każdym razem gdy
udawało się im wyjść z opresji, za każdym razem, przy niej … Natsu uśmiechał
się. – Natsu naprawdę pięknie się uśmiecha. – powiedziała na głos.
„Kochasz Natsu ?
Zabawne jesteście małżeństwem, a nikt
was się o to nie zapytał. ”
Przypomniała sobie pytanie i
okrutne stwierdzenie Komui’a.
- Czy … ja go kocham ? –
delikatny wiatr złapał jej kapelusz, podskoczyła i złapała go. Spojrzała na
statek powietrzny, który przygotowywał się do podróży. – Pamiętam ile mu zawdzięczam, jak dla mnie jest ważny, jak wiele
przeszliśmy i jak wiele bym dała za taki jeden, dawny szczerzy uśmiech. – Nałożyła powrotem na głowę kapelusz. – Kocham ? Chyba tak, ale jaka to miłość? Jeśli
chcę się dowiedzieć, to muszę … - zaczęła biec. – A w dupie mam tego
Edwarda !!! – krzyknęła na całe miasto. Śmiała się i biegła. Omijała ludzi, co
chwilę ich potrącając. Widziała statek, który podnosił kotwicę , na którym był
Natsu. Przyśpieszyła. Przeskoczyła ładunek. Uśmiechała się i płakała ze
szczęścia. Była coraz bliżej, ale
zarazem statek zaczął się oddalać. Lucy
wzięła głęboki oddech i krzyknęła – NATSUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odwrócił
się. Zobaczył Lucy biegnącą za statkiem. Był zdziwiony, tak bardzo, że nie
wiedział, co ma powiedzieć.
- Co tu robisz?! – była to
pierwsza, mądra rzecz, którą mógł powiedzieć na głos.
- Przepraszam!!! – krzyknęła. – Ale
nie chcę cię opuszczać, będę samolubna, będę okrutna, ale … zawsze wyruszaliśmy
na misję razem !!!
- Teraz nie możemy go
zatrzymać!!! – poinformował Kurtis.
Lucy
biegła tak szybko jak, tylko mogła i gdy tylko skończył jej się grunt pod
nogami, skoczyła.
- GŁUPIA! – wrzasnął Natsu, po
czym rzucił się na dziób statku by ją złapać. Dziewczyna wyciągnęła rękę i
uśmiechając się radośnie, chwyciła Natsu.
- Brawo chłopie!!! – gratulowali członkowie
załogi. Natsu jednak nie zastanawiał się nad ich słowami (o ile ich w ogóle
słuchał), gdyż pociągnął Lucy za sobą i oboje leżeli na pokładzie.
- Kurcze, pomimo tego, że
schudłaś nadal jesteś ciężka… - powiedział złośliwie. Dziewczyna podniosła się i usiadła mu na
biodrach – Wiesz, że jedyne wyjście prowadzi za burtę i grozi niebezpiecznym
skokiem z wysokości?
- Wiem, ale jestem szczęśliwa! –
odpowiedziała od razu – Zawsze chodziliśmy razem na misje, zawsze! – Musica stał
nad nimi i tylko uśmiechnięty przyglądał się tej scenie – Po co mi tu zostawać?
Myślałam, że nie lubię tych niebezpiecznych przygód, niewyspanych nocy,
obrzydliwego robactwa, walk i innych głupich rzeczy, ale teraz zrozumiałam, że
kocham je! I najważniejsze kocham przebywanie z tobą! Już rozmawialiśmy o nas,
ale zarazem nie możemy się postarać być szczęśliwymi w tej sytuacji?
- Lucy… - szepnął cicho Natsu,
zdziwiony słowami „żony”. Nagle wyszczerzył żeby i ze swoim dawnym uśmiechem
rzekł – Żebyś mi tu później nie ryczała ! Głupia! – podniósł się i dotknął
swoim czołem jej czoła. – Cieszę się, że jednak podjęłaś taką decyzję.
- A ja się cieszę, że mnie
złapałeś. – objęła go
- Zawsze cię złapię, pamiętaj! –
na chwilę zamilkł - I chyba masz rację,
co do tego wszystkiego.
- Oczywiście, że mam. Pamiętaj w
małżeństwie panuje zasada, że kobieta ma zawsze rację! – popatrzyli się na siebie.
Oboje uśmiechnęli się szeroko do siebie. – Naprawdę
… kocham ten uśmiech.
- Ej, może wystarczy, bo zaraz
dojdzie do tego, że zostanę wujkiem! – krzyknął Musica.
- Nie bój się, nie grozi ci to! –
odpowiedziała złośliwie Lucy – Nikt nie chciałby, żebyś był jego wujkiem!
- Dlatego ostrzegam was przed
baraszkowaniem na moim statku ! – pomachał im na pożegnanie. Nagle poczuł rękę
na swoim ramieniu
- CZEKAJ!!! – stała za nim Lucy.
- Co je…? – nie dokończył.
Mroczna aura otoczyła dziewczynę, jej włosy pofalowały do góry, a po chwili na
ich miejscu znalazły się węże. – Dee…demon.
- TWÓJ STATEK!!!! – rzekła
władczym głosem – To jakim cudem, panuje tu taki brud?!?!? Ty blondyn! –
wskazała na Tamakiego – Już po szczotę i porować pokład !
- Tak jest Lucy-sama! –
zasalutował.
- Staruch! – popatrzyła na
Hughesa
- Ja…? – zapytał zrozpaczony –
Mam dopiero 35 lat …
- Już po szmatę i czyścić nawet
najmniejsze kąty! A reszta – popatrzyła się innych. Wszyscy uklękli i uchylili głowy
przed nią
- Tak Lucy-sama? – zapytali równocześnie
- Ej to ja jestem szefem! –
zaprotestował Musica
- Ja chcę do mamy! – krzyknął siadając
w kącie i emanując mroczną energią kosmiczną.
- A reszta czyścić wszystkie
pokoje, jadalnie itd.!!! Macie na to godzinę! – rozkazała po czym odwróciła się
w stronę Natsu, jej oczy zabłyszczały. Natsu zaczął się rozglądać w prawo i w
lewo, ale zanim się zorientował Lucy chwyciła go za kołnierz i pociągnęła w
nieznane nikomu miejsce.
- Szkoda chłopaka … taki młody
był. – podsumował Kurtis, który wywinął się od roboty, chowając w bocianim gnieździe.
***
Słońce
już powoli zachodziło, jednak na tarasie widokowym wciąż czekał mężczyzna.
- Chyba jednak nie przyjdzie,
będę musiał zawiadomić odpowiednie służby … - powiedział na głos Edward
- Na pewno chcesz to zrobić? –
nagle z cienia wyłoniła się postać.
- Wasza wysokość! – Edward lekko
obniżył głowę – Czy coś się stało ?
- Tak, próbujesz dotknąć ukochany
obiekt badawczy, a to jest zbrodnia wszechczasów! – wyjaśnił Komui
- Obiekt badawczy ? – zapytał zdziwiony
mężczyzna – Lucy ? Ale dlaczego?
- Dlaczego ty jesteś nią
zainteresowany ? – podszedł do niego, chwycił za nią i walną z całej siły
pięścią. Edward poleciał chwilę, po czym uderzył o barierkę.
- Dobry cios! – podsumował – Jest
to tak ładna cipka i ma takie geny … - oczy Komui’a zmieniły się, powoli wydłużały się i zwężały, aż osiągnęły
ostateczną formę. – Ty jesteś … Te oczy … - Komui chwycił go za gardło nie
dając dokończyć.
- Za wykradnięcie moim dokumentów,
za próbę zniszczenia Lucy i Natsu i za znieważenie mojej osoby skazuję cię na
śmierć! – twarz Edwarda wykrzywiła się w wyrazie przerażenia. Jednak Komu nie
robiąc z tego sobie nic, zacisnął jeszcze mocniej rękę i jeszcze bardziej, aż
rozszarpał mu całe gardło. Krew trysnęła prosto na ubranie mężczyzny. – I znowu
do prania. – skomentował tylko. – Akreti Sreprir – zaraz za ciałem
otworzył się czarny portal, który wchłoną martwego mężczyznę. – Nigdy się nie
nauczą … - powiedział cicho odchodząc.
Pierwsza, pierwsza, pierwsza!!! Nie mogłam się powstrzymać :D
OdpowiedzUsuńWybaczam :)
UsuńAle opinie na temat tego rozdziału masz dasz pomimo swojego wyścigu !
UsuńO rety!!! Jaki smutny początek!!! Ale dwulicowość Lisanny mnie dobiła... Ona żoną Natsu??? To chyba żarty!!! Lis, sorry, ale taka przebiegła lisica nie zasługiwała na Natsusia!!! NaLu na zawsze!!! I tylko Nalu!!! Rozumiesz??? I bardzo dobrze ;D. Nagadałam jej, co nie??? Aż jej w pięty poszło :P.
UsuńAch, ach, ach!!! Wspaniale!!! Lucynka nareszcie podjęła jakąś mądrą decyzję :D. Olała Edwarda i pobiegła do Natsu. No i zaczęła się rządzić!!! Brawo!!! Bierz Natsu i rób, co powinnaś :D. A myślę, że niepotrzebnie żałują Salamandra, bo on sobie z Lucy poradzi :). W końcu tyle z nią wytrzymał to wszystko mu się uda :D. Jestem niezmiernie ciekawa, dokąd się udali??? No, na pewno w jakieś miejsce na statku :D. Ale gdzie dokładnie??? Pewnie dowiem się później :D.
O rety!!! Jak przeczytałam końcówkę to wgniotło mnie we fotel. Edzio zlikwidowany!!! Brawa dla Komu :D. A kim on jest??? Jakiś demon czy coś??? Kurde!!! Ale rozbudziłaś moją ciekawość :D.
Podsumowując, rozdział świetny, jak zawsze, trzyma w napięciu i ponownie pojawia się kolejna tajemnica. Cieszy mnie, że Lucy zrozumiała, co czuje do Natsu. Węszę piękną miłość między tą dwójką :). I na pewno się nie rozczaruję :D. Czekam na więcej, ale to po Twojej maturze, wiem :D. Pamiętaj, że będę trzymać kciuki. Najważniejsze jest to żebyś się wyspała i podeszła na luzie. Wiesz mi, tak trzeba :). Mam to za sobą, więc wiem, co mówię :D. Pozdrawiam cieplutko :).
Dzięki za długiiiiii komentarz, kurcze wiesz mam tyle pomysłów, a nie mam czasu pisać i wiesz co właśnie dzisiaj czytając sobie jakiś blog, odkryłam, że chciałabym napisać jeszcze dwa blogi :) Niesamowitą idiotka jestem :) A co do Nalu muszę cię rozczarować, ale jeszcze poczekasz :)
UsuńTak jest, pani kapitan :D. Wiesz przecież, że nigdy nie zostawiam rozdziałów bez komentarza :D. Także oto jest :D
UsuńAle NaLu będzie, a to najważniejsze :D. Chociaż tak na serio to już jest :D. Ino takie utajone ;P. Sorry, że jeden komentarz pod drugim, ale coś mi przeszkodziło w pisaniu :D
UsuńWAAA, druga, Od niedawna czytam twoje blogi i powiem Ci są naprawde super! Szczególnie fabuła mi się spodobała.. Pozdrawiam ! :D
OdpowiedzUsuńOdliczam czas do 15 maja! Ten rozdział rządzi!!!
OdpowiedzUsuńKocham Cię za takie przedstawianie taj głupiej Lisanny!!!! Dwulicowość fałsz, okrucieństwo!!!!! Jak tak można!!! Głupia żmija!!! No ale chyba się troche uspokoić muszę.... Nom to wiesz mam takie skryte marzenie.... Może Natsu z Lucy kiedyś jeszcze spotkają dawnych przyjaciół? I zlikwidują Lisannę! ( złowieszczy śmiech mode on) buhahahahahahah!!!!!
Jakim prawem Lucy nie chciała iść na tą... Misję? Podróż? A kij z tym! Nie chciała i już! Dobrze, że się w końcu nawróciła i poszła, bo nasłałabym na nią demony piekielne!!! Strzeżcie się!!
Co do Musicii jako wujka.... Hmmmm..... Ja bym się tam zastanowiła....Tak w ogóle to gdzie nasza wspaniała parka poszła?
Rozdział the best.Zlikwidowanie Edzia też.;-)
Haha ! Lisanna sie za baardzo rozmarzyla xd
OdpowiedzUsuńRozdzial na prawde w porzadku, milo sie czytalo. Czekam na 15 maja
Pozdrawiam, duzo weny i czasu na tworzenie :3
Aaa... i czekam na rozdzial na detektywie ;3
Notka jest świetna od początku do końca. Cieszę się że Lucy i Natsu będą razem podrużować, ciekawi mnie gdzie Lucy zabrała Natsu i co robią hehe. Pozdrawiam i życze wenu i wolnego czasu by szybko wstawić kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńAh ta Lisanna zabic tylko xD nie no, spoko rozdział.Fajnie gdyby Lucy i Natsu wrócili do Fairy Tail i powiedzieli cos albo zrobili Lisannie muahahahahahaha.(Nie chcę mi sie pisac wiecej na telefonie,leniem jestem :p)
OdpowiedzUsuńTak samo jak Kashi Dragneel odliczam dni do 15 maja i nie mogę się doczekać! Rozdział mi się strasznie spodobał. Podobnie jak każdy. ;D Najbardziej mi się podobał moment z *ciemną stroną Lucy. XD Boskie to było!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i życzę weny.
AWWW Cała noc nie przespana, bo odkryłam Twój blog. Niesamowicie piszesz, ale widzę błędy i radzę Ci po napisaniu przeczytać dokładnie co napisałaś.
OdpowiedzUsuńO dżiss jak przeczytałam " - A ja coś wam powiem ! – po jej policzkach spłynęły łzy – Już pół roku! Już pół cholernego roku minęło od ich śmierci. Nie możemy się zemścić, boimy się pamiętać i … Nie kłóćcie się! Ja… -popatrzyła na swoje dłonie – Ja go kochałam. Miałam być jego żoną, miałam plany, a wy jeszcze bardziej sprawiacie, że cierpię." To poprostu miałam ochotę w jakiś magiczny sposób spotkać tą #@#%#@%# i jej pokazać co znaczy "cierpienie". W dodatku: KTO POWIEDZIAŁ, ŻE BĘDZIE JEGO ŻONĄ???!!! Może i jak byli mali to się tak bawili, ale to była tylko zabawa i to ona nasłała Edzia na Natsu i Lucy...
Dobra już się opanowałam.
To jak Lucy zaczęła się rządzić było zajebiste xD Pokazała, że lepiej z nią nie zadzierać.
" - Ej to ja jestem szefem! – zaprotestował Musica
- Nie powiesz? – popatrzyła się na niego kątem oka, z wrogością tysiąca jadowitych węży. - Ja chcę do mamy! – krzyknął siadając w kącie i emanując mroczną energią kosmiczną."
Poprostu leże i nie wstaję( mówię serio, ja taka wygodnisia z telefonem w łóżeczku i pod kołderką ;3 ). Czy mi się wydaje czy Lucy bawi się w udawanie Erzy? :D
Czekam cierpliwie i niecierpliwie na następny rozdział.
Powodzenia w pisaniu, oby wena dopisywała.
sorry za błędy, ale tak naprawdę boję się czytać co napisałam i to dlatego :)
Usuńgenialne!!! *O*
OdpowiedzUsuńMoment w gildi był mega smutny :'( Minęło pół roku, a oni nadal nie mogą się podnieść po ,,śmierci" NaLu :(
OdpowiedzUsuńBrawo Lucy! Podjęłaś słuszną decyzje. Walić tego Edwarda, ważniejszy jest Natsu. I tak Lucy stała się królową, którą wszyscy słuchają. Musica nie ma żadnej władzy. No i biedny Natsu :D
Podobał mi się Komui w nowej odsłonie i jego ostatnie słowa ^.^
Pozdrawiam i życzę weny :3