- He? – teraz biedny człowiek już
nic nie rozumiał – Ale… jest pan emigrantem?
- Tak … przybywam z bardzo
daleka, aż z tych krain …
- Trochę jesteś dziwny. – Rzekł
gospodarz podczas wycierania umytych kufelków. Na chwilę odwrócił się, by
odłożyć przedmiot na miejsce, gdy z powrotem spojrzał na osobnika w płaszczu,
ujrzał dwóch wysokich wojowników, którzy stali nad nim, mając dziwnie
rozbawione miny.
- Nie chce się gadać!? - krzyknął jeden tuż nad uchem przybysza.
- Tak. – Odpowiedział cicho –
Dlatego proszę o chwilę spokoju. - Mężczyźni popatrzyli się na siebie chwilę, a
następnie wybuchli śmiechem.
- Robaczku? – zaczepił drugi
mężczyzna – Czy wiesz kim MY jesteśmy? He?! – Tajemnicza osoba nie zareagowała.
– Bracia Kahgum, Wielcy Wojownicy Morza Północnego! Tymi rękoma … - wyciągnął
dłonie, wystawiając je tuż przed twarzą wędrowca. - … zabiliśmy trzy smoki. –
Szepnął mu cicho na ucho.
- Tymi? – palcem wskazał na jego
dłonie. Nagle, niezauważalnym ruchem, tajemniczy osobnik wyjął z pochwy miecz i
obciął chwalipięcie ręce w okolicy łokcia.
- Aaaaaaaaaaaa!!! – krzyknął z
bólu Leoder Kahgum. – Moje ręce! – drugi z braci wyciągnął ogromny miecz
schowany na plecach.
- Zapłacisz za to! – syknął
groźnie.
- Hahaha! – zaśmiał się
złowieszczo przybysz – Zabiliście smoki?! Zabawne. Nawet nie potrafiliście
uniknąć mojego ciosu. – Vitell Kahgum rzucił się na niego, niebezpiecznie
wymachując mieczem. Każdy jego cios był z łatwością unikany. Wszyscy byli
zszokowani zaistniałą sytuacją.
- Mam cię! – nagle krzyknął walczący
brat, zadając cios prosto w głowę.
- Naprawdę? – usłyszawszy głos,
uchylił głowę lekko w bok.
- Aaaaa!!! – wrzasnął widząc, że
jego potężny miecz został powstrzymany jednym palcem. – Kim ty jesteś?
- Po-two-rem. – Rzekł cicho
wędrowiec – Dziękuję za posiłek. – Zwrócił się w stronę gospodarza, który
schował się pod ladą w obawie o swoje życie.
- Ppproszę. – Zdołał wydukać.
Nagle wszyscy usłyszeli klaskanie. Zebrani odwrócili się w kierunku drzwi.
Ujrzeli stojących dwóch mężczyzn w płaszczach, którzy równocześnie bili brawa.
- Piękny występ! – krzyknął jeden
z nich, powoli podchodząc do wojownika, który walczył z braćmi Kahgum. – Jak
cię zwą? – zapytał mężczyzna, powoli zdejmując płaszcz i ukazując swe oblicze.
– Ja jestem Natsu Dragon. – Przed oczyma zebranych ukazał się piękny
młodzieniec o jasnoróżowych włosach i promiennym uśmiechu.
- Nie muszę odpowiadać na
pytania. – Tajemniczy osobnik ominą go idąc prosto do wyjścia. Niestety drogę
zagrodził mu wysoki, tęgi mężczyzna, który przybył z Natsu. – Myślałem, że to
wolny kraj?
- Coś takiego nie istnieje. –
Odezwał się ogromny mężczyzna – Mam na imię Gajeel Redfox.
- Po cholerę mi wasze imiona! –
próbował przejść, jednak towarzysz Natsu, nie chciał zbyt łatwo ustąpić. – Nie
macie zamiaru mnie przepuścić?!
- Nie. – Odpowiedzi równocześnie.
- A masz! – usłyszeli nagle
krzyk, na Natsu zamierzył się mieczem Vitell Kahgum. Jego oczy płonęły żądzą
krwi i mordu.- Hahaha! – Zamachnął się mieczem, kierując go na głowę mężczyzny.
Tamten jednak upadł na podłogę, a Vitell poleciał prosto na stół, rozwalając go
na drobne kawałeczki.
- Oj przepraszam. –
Niespodziewanie rzekł Natsu, leżąc jeszcze na podłodze. Powoli zaczynał
wstawać, masując obolałą głowę. – Jaka ze mnie niezdara.
- Niezdara? – pomyślał człowiek w płaszczu – W kilka sekund wykonał ruch obronny, w taki sposób, że wszyscy
pomyśleli, że to tylko przypadek. Taka strategia w milisekundy. To nie był
przypadek …
- Otwierać straż! – usłyszeli
walenie do drzwi.
- Chyba musimy walczyć. – Rzekł z
uśmiechem na twarzy Natsu, który podszedł do tajemniczego osobnika. – A teraz
wyjawisz mi swe imię?
- Armin..! – syknął szybko.
- No to Arminie … do roboty! –
powoli sięgnął do pochwy, wyjmując z niej miecz. – Już wychodzimy! – zawołał, dając znak
Gajeelowi, by się odsunął. Cała trójka wyszła z gospody na świeże, gdzie
czekali już nich żołnierze.
- Aresztować ich! – rozkazał
dowódca.
- Chyba w płaszczu będzie mi źle
walczyć. – Powoli zaczął zdejmować go, ukazując swoją twarz.
- Koooooooobieta!!!!!!!!!! –
krzyknęli równocześnie Natsu i Gajeel.
- No i co z tego?! – oburzyła się
Armina. – Walczycie panienki?
- Może być. – Zdecydował Natsu.
Pierwszy rząd strażników parł na wojowników. Natsu sprawnie podskoczył i ominął
cios pierwszego z żołnierzy. Wykonał obrót w powietrzu, a następnie wylądował
na ziemi.
- Popisuje się. – Westchnęła
kobieta, nagle na sześciu strażnikach pojawiło się wiele ran, przez które
upadli na ziemię. – Co … jest? – zapytała zdziwiona. Jednak nie mogła się zajmować jego
umiejętnościami, gdyż zaraz obok niej znalazł się strażnik z wymierzoną w nią
bronią. Wykonała szpagat na ziemi. Dłonią i stopą oparła się oparła się o
glebę, następnie odepchnęła się, uderzając w głowę napastnika.
- Widać, że to kobieta… -
powiedział cicho Gajeel – Tak się rozciągać! Chociaż taka umiejętność, moim
zdaniem, powinna być przydatna tylko do zaspokajania potrzeb mężczyzn. –
Zaznaczył „fakt”.
- Możesz się … zamknąć. –
Ostatnie słowo powiedziała bardzo cicho, widząc, że mężczyźni zdążyli już
pokonać wszystkich przeciwników. – Kiedy wy …?
- Ale płotki! – rzekł Natsu,
rozciągając się.
- Gadać mi tu! – chwyciła Dragona
za płaszcz. Mężczyzna zdziwił się ogromnie.
- Ale co? – nie wiedział, o co
chodzi kobiecie
- Jak wy to zrobiliście?!
- No … normalnie. – Natsu nie wiedział
jak ma jej odpowiedzieć.
- Ale jak?! – nie dawała za
wygraną.
- Może porozmawiamy w bardziej
ustronnym miejscu, bo póki, co szykuje nam się bardzo duże zgromadzenie gapiów,
a sądzę, że nie chcesz by połowa miasta dowiedziała się o twojej mocy. – Ten
argument przekonał Arminę. Puściła go, jednak wciąż była niepewna, co do
mężczyzn.
- Idziemy! – rozkazała, przy
okazji ciągnąc za sobą dwóch Gajeela i Natsu.
- Dlatego mówiłem ci, że kobiety
to nie do wojowania tylko do gotowania. – Powiedział Gajeel na ucho Natsu. Gdy
Armina dociągnęła ich do cichego i ustronnego miejsca, puściła ich. Obaj
uderzyli głowami o ziemię. – I mówią, że
kobiety to delikatne stworzenia. – Skarżył się Gajeel.
- Pamiętaj w legendach jest tylko
ziarnko prawdy! – podkreślił Natsu.
- No dobra, to możecie mówić! –
usiadła wygodnie na kamieniu.
- Dziękujemy. – Rzekł Natsu z
lekką ironią. – Tak, więc Armino my wiemy, że jesteś Dragon Slayerem i pewnie
domyśliłaś się, że my nimi też jesteśmy.
- Jaką masz umiejętność? – Gajeel
walną prosto z mostu.
- Wiatr, powietrze… - machnęła
ręką, a liście leżące na ziemi zaczęły wirować. – A wy?
- Żelazo. – Gajeel wyciągną przed
nią rękę, która po chwili obrosła metaliczną pokrywą.
- Ogień. – Natsu popatrzył na
swoją rękę całą w otaczających ją płomieniach.
- A więc wszystkie smoki
wypuszczają swe młode. – Pozostała dwójka do tego samego wniosku co Armina. –
Ale czego wy chcecie ode mnie?
- Może nie wiesz, ale ten bałwan
– Gajeel wskazał na Natsu – ma dobrą gadkę. Chcemy stworzyć państwo, któro będzie
opierało się na tolerancji wszystkiego co chodzi po ziemi.
- Hahahahahaha! – zaczęła się
głośno śmiać kobieta – Wy?! Możecie być w pałacu królewskim, ale tylko jako
błazny.
- Armino nie powiedziałem ci
jeszcze jednej rzeczy. – Wtrącił się Natsu – Mnie nie wychował jakiś smok,
tylko władca i pan wszystkich smoków ognia, Wielki Wasserdern. Mój ogień, to
królewski ogień, który płonie w najczarniejszych godzinach, jest światłem,
który odgania mrok, jego płomień nigdy nie gaśnie!
- I on cię przekonał takim
gadaniem? – zapytała się kobieta, nie wierząc w słowa mężczyzny – To kpina.
Żaden z was nie zdobędzie tego co chce. No chyba, że poślubicie królewską
córkę.
- Nie! – Natsu od razu zaprzeczył
jej słowom. – Nie chcesz kraju, gdzie kobiety są na równi z mężczyznami?
- Ej, na takie coś się nie
pisałem! – od razu włączył się Gajeel.
- A ty myślisz, że nawet z
przymusem jakaś by cię wzięła?! – zadrwiła Armina. Żelazny Dragon Slayer
podszedł do niej i chwycił ją za włosy. Szybkim ruchem ręki położył ją na ziemi.
- I co teraz? – zapytał, sycząc
słowa prosto do jej ucha – Nie zrobię ci nic, ale inni nie będą tak dla ciebie
pobłażliwi! Wystarczy, że przez przypadek w jakiejś karczmie spadnie ci kaptur
i co wtedy. Jeśli cię zgwałci jeden mężczyzna … to będziesz miała cholerne
szczęście.
- Gajeel! – wtrącił się Natsu –
Puść ją. – Gajeel zrobił to, gdy Armina zaczęła powoli wstawać, obaj ujrzeli
jej zapłakaną twarz. – I widzisz co narobiłeś!?
- Nic mi nie zrobicie? – zapytała
się drżącym głosem.
- Wolę blondynki – podkreślił
Natsu
- Naprawdę? – zdziwił się Gajeel
– Mi tam wystarczy by anatomicznie wszystko się zgadzało.
- Ha. – Zaśmiała się cicho – Nie
ma rady muszę z wami wyruszyć. Ale co zamierzacie TERAZ zrobić?
- Hm… - zamyślił się na chwilę
Natsu – Najprawdopodobniej pójdziemy do Królestwa Agnikali. Tak słyszałem o
paru fajnych ludkach, którzy mogą nam się przydać! A potem do Krotercji,
Maledinii i Oreminatei. Tam znajdziemy wszystkich Dragon Slayerów, którzy
przeżyli, dotrzemy do krain: Samidy, Ryaneny, Cymelii i Jagelei. Tam
zjednoczymy wszystkich i stworzymy nowe państwo w którym będą żyły smoki, elfy,
enty, gnomy, trolle … wszystkie magiczne stworzenia …w zgodzie z ludźmi!
- A browara niby nie pił. –
Odezwał się Gajeel.
- A gada jak upity. – Pierwszy raz
zgodziła się z nim Armina. – A niby nie miałeś planów?
- Dalej nie mam. Póki co to
marzenia. – Spojrzał na błękitne niebo. – A marzyć zawsze można. Smok odebrał
mi rodzinę, ale zarazem … był dla mnie ojcem. Nie zabiłem go, bo wiem że nie po
to żyjemy by zabijać!
- Zachowuje się jak król! –
Armina oburzyła się, ale widząc uśmiechniętą twarz Gajeela zrozumiała. – On
będzie królem …
- Tak, pewnie dlatego za nim
poszedłem. – Wyjaśnił jej „wielkolud”.
- To są tylko głupie marzenia, ale czyż nie są piękne? – pomyślała
kobieta. – Może dzięki nim znajdę …
szczęście.
- Niesamowite! – pomyślał Natsu, który oglądał całą sytuację, która
miała miejsce przed wiekami. – Więc to
był mój ojciec. Fajnie było go zobaczyć! Teraz Armina powinna mi pokazać dzień
w którym po raz pierwszy mój ojciec zabił smoka.
Armina patrzyła na niebieskie niebo, podziwiając piękno i
spokój jakie towarzyszą pięknemu dniu.
-
Panienko, czy będziesz tak łaskawa by przyśpieszyć? – odezwał się nagle Gajeel.
– Niestety, ale nie mamy żadnego innego sposobu komunikacji dlatego musimy użyć
tej nożnej i jakoś nie mam ochoty zostać na noc w lesie Karattun!
- A co?
Boisz się wiewiórek? – zadrwiła kobieta mijając szerokim łukiem „przyjaciela”.
- No
wybacz, ale dwa dni temu spotkaliśmy jakiś prehistoryczny gatunek mrówki
wielkości smoka, więc tutaj nawet wiewiórka może być zagrożeniem.
-
Jedynym prehistorycznym stworzeniem tutaj jesteś ty.
- Oj
odezwała się młodziutka koniczynka!
-
Odszczekaj to pawianie!
- Ty
mała …
-
WYSTARCZY! – wrzasnął na cały las Natsu – Jeśli macie się zamiar kłócić dalej w
taki sposób to lepiej pójdźcie w kąt, zróbcie to co zazwyczaj robią ssaki i
zamknijcie te mordy, bo jakbyście nie wiedzieli Dragon Slayerzy mają bardzo
dobry słuch i za jakieś kilka sekund bębenki mi pękną od waszego gdakania! –
skończył. – Uf! – westchnął głęboko. – Zmęczyłem się!
-
ZAMKNIJ SIĘ! – Gajeel i Armina ominęli Natsu szerokim łukiem, ukrywając na
twarzy czerwone wypieki.
- Jeśli oni się nie pobiorą to ja zetnę się na
łyso! – obiecał Natsu. – Dobra to
rusza… - Nagle odwrócili się wszyscy za siebie. – Czy … czy wy też to
poczuliście?
-
Smok. – Szepnęła cicho Armina. – Ale skąd tutaj?
- No
nareszcie coś konkretnego! – rzekł Gajeel rozciągając się. Armina popatrzyła na
niego ostrym wzrokiem. – No co? Dragon Slayerzy są po to by zabijać smoki? To
jest w naszych genach!
- A
już myślałam, że masz więcej rozumu niż kapucynka. – Armina podeszła do Natsu,
zostawiając Żelaznego Dragon Slayera samego.
- Ej!
Porównujesz mnie do kapusty?! – wrzasnął nagle.
-
Mamy mu odpowiedzieć? – na zaś dopytał się Natsu.
-
Lepiej nie. Jeszcze ktoś się zarazi. – Ich wzrok w jednej chwili spoważniał. –
Ale co do tego. Ten małpiasty koleś ma rację.
- Przypadek?
– Armina była świadoma swoich spostrzeżeń. – Chyba, że … - cisza, lekki wiatr
powiewał włosami Dragon Slayerów. Niebo zrobiło się ciemne i mroczne.
-
Witaj Armino! – usłyszała za sobą głos. Powoli towarzysze odwrócili się. Gdy
ich wzrok dosięgną osobę mówiącą, zrozumieli z kim mają do czynienia.
- Witam … mamo. – Odpowiedziała cicho Armina.
Starała się nie patrzeć smoczych w oczy, jednak było to dla niej tak trudne, że
po chwili poddała się i po prostu spojrzała na nią.
-
Witam szanowną smoczycę, co cię do nas sprowadza? – z uśmiechem na twarzy
zapytał Natsu.
- Mam
na imię Graudeserafi, Wielka Smocza Szamanka Powietrznych Bestii. –
Odpowiedziała unosząc wysoko głowę, tak jakby się starała pokazać swoją
wyższość. – Chcę moją córkę z powrotem.
-
Co?! – zapytała trójka ludzi równocześnie.
- Nie
rozumiem. – Armina podeszła do niej.
-
Pokochałam cię, nie mogę pozwolić byś wróciła do tych morderców! – wykrzyczała
smoczyca – Ludzie … nie są dla ciebie.
-
Kłamie. – Stwierdził nagle Gajeel. – Dragon Slayer, który pochłonie zbyt dużo
mocy staje się smokiem. Od swojego ojca słyszałem, że Wielka Smocza Królowa,
Galatemina umiera… Tak, więc przybyłaś znaleźć swoją „córkę” … - zaśmiał się
pod nosem - … po to, by uczynić z niej królową, a z ciebie smoczą matkę. Mam
rację?
-
Gajeel umie myśleć. – Zdziwił się Natsu.
-
Odezwał się pan inteligentny. – Prychnął pod nosem Żelazny Dragon Slayer.
-
Pójdziesz? - nic nie wyjaśniła, nie
próbowała nic wytłumaczyć, po prostu zapytała.
- Nie!
– wrzasnęła Armina – Zostać smokiem? Ja jestem człowiekiem i nim będąc UMRĘ!
- Czy
to przez nich? – zapytała smoczyca spoglądając na Natsu i Gajeela.
- Mogę
opuścić ich w każdej chwili! – wrzasnęła Armina wskazując palcem na towarzyszy
– Ale… - opuściła głowę do dołu. Dało się słyszeć lekkie pociąganie nosem i
delikatne upadanie kropelek łez na ziemię – Ale ty mi proponujesz bym
zrezygnowała z człowieczeństwa! Coś co dostałam od mojej PRAWDZIWEJ MATKI!!!
- Fakt
… nigdy nie była twoją prawdziwą matką, ale ludzie zabrali mi moje dziecko,
więc należysz mi się! – groźnie zaryczała smoczyca.
- A
co mi zrobisz, jeśli odmówię!?
-
Zabiję cię. – Ta odpowiedź zszokowała wszystkich zebranych. Nie wiedzieli jak
mają zareagować na te słowa, czy jak mogą pomóc Arminie.
- To
mnie zabij... – szepnęła cicho. Graudeserafi
zamknęła na chwilę oczy, potem otworzyła je i spojrzała w niebo.
-
Czyżby to miał być mój ostatni lot? – szepnęła cicho. Obróciła się w stronę
Dragon Slayerów, a następnie rzuciła się na nich. Wzięła głęboki oddech, a
następnie wypuściła całe powietrze, tworząc ogromny wir. Natsu i Gajeel złapali
się automatycznie drzew jednak i one nie wytrzymały siły wiatru i zostały
wyrwane wraz z korzeniami. Kurczowo ziemi trzymała się tylko Armina, która cały
czas płakała, co chwilę robiąc jeden krok do przodu. Była zdecydowana …
- Wolę zginąć, niż zabić … matkę. – Słowa, które wypowiedziała w chwili goryczy nie
oddawały jej prawdziwych uczuć. – Dlaczego
do tego doszło? Co my, dzieci, zrobiliśmy? Narodziliśmy się w złej chwili? – była
coraz bliżej smoczycy. – A może po prostu
nie powinniśmy się wcale urodzić?
- Armino!!!
– usłyszała przerażający ryk, który wyrwał ją z amoku. Spojrzała na Natsu,
który nagle znalazł się przy niej, trzymając ją za rękę.
- Dlacz...
ego? – zapytała nie wiedząc co się dzieje.
-
Cierpienie towarzyszyło nam wiele lat… - zaczął mówić Natsu - …, ale nie musimy
już dłużej cierpieć. – wyjął z pochwy ognisty miecz, wokół którego zaczęły się
zbierać czerwonokrwiste płomienie. – Jestem Natsu Dragon, syn Wasserderna,
Dragon Slayer Królewskich Płomieni Ognia! Co ja myślałem? To nie jest zabawa!
Ja jestem tym, który zabija smoki! Dlatego Armino przepraszam cię… - odwrócił
się w jej kierunku, delikatnie się uśmiechając - …, ale muszę zabić twoją
matkę, a raczej stoczyć walkę na śmierć i życie. – Odwrócił się ukazując swój niebiański
uśmiech – Możliwe, że zginę.
- Nie wiem, czy zostaniesz królem Natsu … -
zaczęła rozmyślać Armina – Ale niezły
jest z ciebie przyjaciel.
-
Człowiek, który chce mnie zabić? Zabawne… -smoczyca spojrzała groźnym wzrokiem na
Dragon Slayera Ognia. – Pierwszy raz miałam zaszczyt usłyszeć takie słowa.
- I
możliwe, że ostatni. – Zadrwił Gajeel podchodząc do swojego kompana. – To co razem?
- Nie
inaczej przyjacielu! – oboje stanęli przed smokiem czekając na atak.
Graudeserafi ryknęła głośno, a po chwili rzuciła się na Dragon Slayerów.
Zamachnęła się ogromną łapią, oboje uchylili się, jednak poczuli ostre kłucie w
plecach. Gdy się podnieśli zobaczyli, że ich ubrania zostały rozszarpane.
Zdjęli z siebie koszule. Szli z nagimi torsami na smoczycę [PS Normalnie jak
zapowiedź do pornosa] powolnym, aczkolwiek subtelnym krokiem.
-
Podobno ogon i skrzydła to słabe punkty. – odezwał się Gajeel.
-
Możesz wziąć ogon, skrzydła są fajniejsze. – Odpowiedział mu Natsu.
-
Głupi śmiertelnicy! – ryknęła Graudeserafi – Zabiję was! – Rozprostowała swe przepiękne
skrzydła, by po chwili unieść się w przestworza. Wzięła głęboki oddech, a
następnie zaczęła powoli wypuszczać powietrze tworząc ostre jak brzytwa
powietrzne ostrza.
- Usłysz mnie ogniu! – Natsu zamknął na
chwilę oczy, wyjął powoli miecz z pochwy, który powoli zaczął się pokrywać
szkarłatnymi płomieniami. Uniósł go na poziom parków, a następnie wykręcił
miecz na prawą stronę, by ruszyć do przodu i zadać cios. Zrobił krok na przód,
powietrzne ostrze było coraz bliżej i bliżej. Nie zawahał się. Zamachnął się z
całej siły, tworząc ogromny strumień ognia, który rozproszył magię smoka i
pędził nieprzerwanie w stronę bestii, by zadać jej cios prosto w twarz. Płomień
uderzył, lekki odgłos kruszących się łusek dało się słyszeć tylko z bliskiej
odległości, jednak późniejszy ryk smoka, był tak przerażający, że wszelkie
ptaki uciekły z drzew, zwierzęta schowały się do swych nor, a ludzie pouciekali
jak najdalej się tylko dało.
- Coś
… ty…mi … zrobił?! – zapytała rozwścieczona smoczyca.
- No
właśnie, daj się innym wykazać! – wszyscy popatrzyli się na Gajeela dziwnym
wzrokiem. – No co? – zapytał nie wiedząc o co chodzi.
-
Uważaj! – krzyknął Natsu odpychając Gajeela na, odległą o kilkanaście metrów,
skałę.
-
Natsu! – wrzasnęła przerażona Armina, która widziała tylko unoszący się wokół
kurz, który uniemożliwiał zobaczenie tego co się stało. Gdy powoli opadł, a
Gajeel wrócił na dawne miejsce pobytu, zobaczyli to. Smoczyca leżała na ziemi,
wokół której nie było Dragon Slayera Ognia. Miała ona wciąż otwarte oczy,
jednak … Jej prawy bok zaczął się dziwnie unosić do góry.
-
Jednak ludzie mogą zwyciężyć smoki … - szepnęła cicho, a po chwili. Jej bok
rozerwał się, rozbryzgując krew wokół siebie. Ze środka wyszedł czerwonokrwisty
mężczyzna, który trzymał w dłoni miecz, wysoko nad głową. Głowa smoczycy opadła
na ziemię. – Przepraszam córeczko … - rzekła z ostatnim tchnieniem.
-
Mamo … - szepnęła z rozpaczą. Spojrzała na Natsu, który rozglądał się wokół,
nie mogąc dojść do tego, co tak naprawdę się wydarzyło.
-
Żyję!? – zapytał niepewnie. Gajeel i Armina kiwnęli głowami. Mężczyzna
uśmiechnął się tylko. Popatrzył na swoje ciało i gdy odkrył, że jest pokryty …
tym czymś, próbował się wydostać. Jednak nagle… poczuł, że nie może wyjść. Rozejrzał
się wokoło. Smocza krew powoli zaczęła wsiąkać w jego ciało. Czuł jakby ktoś
rozrywał jego na tysiące kawałków. Ból był przerażający, tak bardzo cielesny,
że Natsu wygiął się próbując załagodzić go. Oddychał bardzo ciężko. Wszystko
działo się tak szybko, ciało smoka powoli zaczęło zamieniać się w powietrze.
Armina i Gajeel mogli tylko się temu przyglądać i nic więcej. Zarys kości było
coraz lepiej widać, aż nagle Natsu upadł na żebra smoka i na tym się wszystko
skończyło. Opadł bez sił, mdlejąc obok towarzyszy, którzy goniliby mu pomóc.
- Koniec? – zapytał zdziwiony
Natsu będąc z powrotem w pokoju Arminy.
- Nie, to dopiero początek. –
zaraz obok niego zjawiła się czarnoskóra kobieta. – Okazało się, że smoki da
się zabić na dwa sposoby. Pierwszy … zabić je gdy są jeszcze młode. Dwa!
Przebić serce, które jest po prawej stronie, a nie po lewej jak u człowieka.
Jednak… gdy Dragon Slayer wykąpie się w smoczej krwi, zyskuje ogromną moc, na
którą trzeba uważać. Odpowiednia jej ilość jest przydatna, za duża … robi z
ciebie smoka, przykładem jest Acnologia.
- A dalej? – Chciał wiedzieć
więcej. Jednak sylwetka kobiety coraz mocniej się rozmywała. – Ej nie odchodź!
- Przykro mi, ale czas na
odpoczynek. – Podeszła do niego, całując go w czoło. – Jeszcze wiele rzeczy się
dowiesz, wiele dobrych, ale i wiele złych. Twój ojciec nie był oczywiście
świętoszkiem, ale w porównaniu z tym złem czającym się na świecie, mógł
uchodzić za świętego. Mam dla ciebie rady … Po pierwsze, dbaj o żonę, gdyż jej
utrata może cię zbytnio zaboleć. Ja to widzę w twoich oczach, jednak jeśli ty
tego nie dostrzeżesz, to w rzeczywistości nic nie ma sensu. Po drugie, znajdź
wszystkie Święte Bronie. One pomogą ci odkryć prawdę, pozwolą zrobić to, czego
my nie byliśmy w stanie dokonać. I po trzecie, nie bój się niczego.
- Postaram się! – obiecał, a raz
z tymi słowami Armina znikła, pozostawiając w pamięci Natsu prześliczny,
delikatny uśmiech.
Natsu
zaczął powoli otwierać oczy, a gdy całkowicie podniósł powieki, ujrzał Lucy
klęczącą obok niego. Podniósł rękę i pogłaskał ją po policzku.
- Widziałem tatę. – Rzekł cicho.
Podniosła swoją rękę, chwytając Natsu za dłoń. – Pomożecie mi? – spojrzał na
Musicę.
- A co teraz wymyśliłeś? –
zapytał zaciekawiony Srebrnik.
- Udamy się do stolicy Sarycji i
odzyskamy broń mojego ojca! – w jego oczach było widać zdeterminowanie. –
Znajdziemy wszystkie bronie i sprawimy, że prawda przeszłości ujrzy światło
dzienne.
- Znowu idiotyczny pomysł, ale
cóż poradzić. – Musica wzruszył ramionami – Bez takich idiotów świat byłby
nudny!
- A ty? – spojrzał na Lucy
- Nie musisz pytać, oczywiście,
że ci pomogę. – Powiedziała cicho – Przecież ci obiecałam, że dla ciebie zrobię
wszystko.
- Dziękuję. – Delikatnie
pocałował ją w czoło, a następnie dotknął go swoim czołem. – Dziękuję Lucy …
Złote wrota
prowadzące do złotej sali, otworzyły się z wielkim hukiem. W środku siedzieli
wszyscy zebrani, czekając tylko na jedną osobę. Gdy do środka wszedł mężczyzna
o promiennym uśmiechu, wszyscy powstali.
- WITAMY KRÓLU! –
krzyknęli chórem
- Witajcie
przyjaciele. – Rzekł do nich, a następnie usiadł na tronie. – Jak wiecie
odnaleziono dwie Święte Bronie. Mojej żony i Arminy.
- No nieźle
brudasie! – krzyknął w stronę Powietrznej Dragon Slayerki, Gajeel.
- Trollu jeden,
uważaj, bo jego syn … - wskazała na króla - … dowiedział się już o twojej
głupocie.
- Tak mój syn. –
Powiedział cicho Natsu – Chce odkryć prawdę?
- Oczywiście, że
tak! – odpowiedział za kobietę Gajeel – To było wiadome, jest tak uparty jak
ojciec.
- Ale ma coś z
matki. – Armina przypomniała sobie całą rozmowę z nim – Tylko nie potrafię tego
sprecyzować.
- Na pewno nie jest
kobietą! – pomógł jej Żelazny Dragon Slayer.
- Byłoby wspaniale
gdybyśmy mogli porozmawiać dłużej, ale … czas goni. – Wszyscy spojrzeli na
króla ze smutkiem. – Armino czyń honory. – Wszyscy zebrani powstali.
- Ja Armina daję
dziś Powiernikowi … Władzę nad Powietrzem i Przestrzenią, aby mógł wznieść się
ponad ludzi i nieść pokój całemu światu. NIECH ŻYJĄ WOJOWNICY SMOKA!!!
- NIECH ŻYJĄ! –
odkrzyknęli wszyscy, by po chwili po prostu zniknąć.
Notka zajebista :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Natsu też kiedyś wykąpie się w krwi smoka ;)
Co do konkursy, pytanie strasznie łatwe ;P
Pierwszy!!!!
UsuńPewnie dlatego że mam już wakacje :P
Wiem, że pytanie łatwe, ale każdy może wziąć udział i może nie wszyscy zgadną ;)
UsuńDruga! ^^
OdpowiedzUsuńNo... rozdział świetny C; " Wolę blondynki – podkreślił Natsu- Naprawdę? – zdziwił się Gajeel – Mi tam wystarczy by anatomicznie wszystko się zgadzało" *zboczuch*
UsuńMizuki: Wybaczyć za nią. Tylko takie rzeczy dostrzega...
Natsuś bardzo podobny do swojego ojca ^^ Taki... głupkowaty? xdd Ciekawi mnie, jaka broń będzie po broni ojca Natsu... Tego dowiem się później... W każdym razie - wszystkiego najlepszego ^^(sory, życzenia spóźnione, nie mogłam 4 ani wczorajszego dnia wejść ;c).
Mizuki: Co dodać, co ująć... czekamy i wenę przesyłamy <3
~Mizuki-chan i spółka
Wielkie dzięki i nic się nie stało i tak miło usłyszeć życzenia :)
UsuńRozdział cudowny :) Zdziwienie Natsu i Gajeela, że Armina to kobieta. Hah świetne! :D Natsu wykąpał się w krwi smoka. Ciekawi mnie czy jego syn również wykąpie się w smoczej krwi. Zaskoczyło mnie bardzo, że smok chciał zabić swoje dziecko. Na szczęście Natsu uratował Arminę. ;)
OdpowiedzUsuńNo więc składam Ci serdeczne życzenia urodzinowe. Dużo szczęścia, zdrowia, pomyślności i więcej czytelników. ;) (wybacz, że wcześniej nie życzeń, ale złożyłam nie miałam dostępu do komputera :c)
Pozdrawiam i ślę weny. :)
Nie ma sprawy i dziękuję za życzenia :)
UsuńJaki długi *u*
OdpowiedzUsuńI świetny zarazem, jedyne czego tutaj brakuje mi do szczęścia to humory Musicy:D
BOSKI!!! Nareszcie długi. ;)
OdpowiedzUsuńW końcu coś się zaczyna dziać, a najlepsza końcówka! :D
Nie mogę się doczekać następnego!
Przesyłam dużo weny!
オリビア
Świetny rozdział przed tygodniową przerwą! Naprawdę dobra robota jestem pod wielkim wrażeniem! Nie mogę doczekać się 3 sagi. Powodzenia w konkursach i dużo weny na następne rozdziały do dwóch blogów. ;-)
OdpowiedzUsuńZarąbiste :D
OdpowiedzUsuńNo, no, no, już od samego początku jest akcja. Spodobało mi się obcięcie kończyn bardzo niemiłym panom. I późniejsze wtargnięcie Natsu i Gajeel’a było bezbłędne. A ich walka przeciw wojsku bardzo ciekawa. Hahahaha!!! A to się panowie zdziwili, że kobieta ukryła się pod płaszczem :D. I jeszcze ten Gajeel. Hahahaha!!! Tym tekstem zupełnie mnie rozwalił: „Tak się rozciągać! Chociaż taka umiejętność, moim zdaniem, powinna być przydatna tylko do zaspokajania potrzeb mężczyzn”. Bardzo spodobało mi się potraktowanie przedmiotowo mężczyzn przez Arminę :D. Tak trzymać!!! Baby górą!!! A jednak nie… Gajeel, ty brutalu!!! Powinnam ci tyłek skopać za to, że straszysz nową znajomą!!! I jeszcze Natsu, który woli blondynki :). Nic dziwnego :D. Ma być NaLu!!! A Gajeel co chwilę rozwala system :D. Z tą „anatomia” to dał do pieca :). I najfajniejsze jest to, że Natsu lubi marzyć. Jak ja :D. W każdym bardzo fajnie opisałaś to, że jego postawa wskazuje na bycie władcą. A co najlepsze, Gajeel „poszedł za nim” – czyżby kolejny Jezus??? Aż dziw bierze, że się nie piorą nom stop, jak to się dzieje w oryginale ;D. Natsu dogaduje się z Gajeel’ em??? I bardzo dobrze :D. Podoba mnie się :D.
OdpowiedzUsuńHahahaha!!! Boże, nie mogę ze śmiechu!!! A ssaki robią w kącie???
Podświadomość vel P.: R. nie mów, że nie wiesz.
R.: Pojęcia nie mam!!! *Wykrzykuję i krzyżuję palec środkowy i wskazujący prawej dłoni. Ręce mam za plecami, dzięki czemu P nie widzi nic”.
P.: Taki hentai jak ty, na pewno wie. Wystarczy wziąć pod uwagę to, co ostatnio napisałaś o La… *W tym momencie moja dłoń zakrywa jej usta i nos i sprawia, że brakuje jej tlenu. P pada zemdlona, a ja oddycham z ulgą*.
R.: Wielki sekret R w sprawie posunięcia się pisania naprzód wydałby się. To znaczy sama powiedziałam, ale nikt nie musi wiedzieć o kim i co pisałam :D. A tego nie zdradzę. *Przerzucam sobie rękę P przez ramię, rzucam ją na łóżko jak worek ziemniaków i przykrywam kołdrą. Ocieram czoło, bo się nieco zmęczyłam i wracam komentować. Nie ma to jak po 1 w nocy urządzać sobie pogaduchy z samą sobą. Dobrze, że Bogini się nie obudziła, bo wtedy temat hentaiowy ciągnąłby się niczym nić Ariadny. No cóż, R zejdź na ziemię. Czas trochę powkurzać naszych milusińskich*. Gajeel, pokaż Arminie żeś chłop!!!
Gajeel: Jaja sobie ze mnie robisz??? *Patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami*.
Nie. *Kręcę przecząco głową*. Jestem poważna jak nigdy. Pobawcie się w rodzinkę :).
Armina: Chyba masz nierówno pod sufitem!!! *Jej policzki biją po oczach czerwienią, a wzrok może zabić*.
Od urodzenia coś było nie tak z moim sufitem. Większość może to potwierdzić. Ale niemniej jednak bardzo chciałabym zobaczyć was razem.
Gajeel & Armina: Po moim trupie!!! *Wrzeszczą na mnie, a ja nie wiem czemu??? Taki los swatki widać*.
O, już jesteście zgodni, jak na bratnie dusze przystało. *Spojrzeli na siebie i odwrócili głowy. Spąsowieli lekko, chociaż to mało powiedziane. Ich twarze są purpurowe jak dojrzałe pomidory. Chyba jednak mają się ku sobie*.
Natsu: Fajnie, że ktoś się ze mną zgadza. *Uśmiecha się szeroko. Odwzajemniam gest*.
Trudno się nie zgodzić, kiedy mądrze rzeczesz.
Hahahaha!!! Natsu, mnie ten fakt też zdziwił :D. Myślący Gajeel to nowość nawet dla mnie. Czasami uda mu się coś tam wyskrobać z mózgownicy. Ale to tylko chwilowe i nie martw się – nie jest zaraźliwe. Ale oto mamy zwrot w akcji. Jak to – zabić Arminę??? Czy ta Smoczyca powariowała??? Zabijać własne dziecko??? Coś jest tu bardzo nie halo!!! Natsu, bierz się za nią!!! Ach, ich nagie torsy ♥♥♥!!! Olu, sprawiłaś, że poczułam pragnienie i opróżniłam duszkiem pół butelki wody. Pornos z Natsu i Gajeel’ em??? Niegłupi pomysł :D. To kiedy mogę liczyć na trójkącik??? Kto będzie reżyserem??? Chociaż takie video wolałabym zostawić dla siebie ;). Natsu, Gajeel i ja – uroczy obrazek!!! I te ich umięśnione ciała!!! Ach!!!
UsuńP: R już nie pośpi. Rozbudziłaś je wyobraźnię Olu.
R: *Tkwi z głową w chmurach i wyobraża sobie jak przebierze panów z trójkącika nim ich rozbierze. W jej głowie układa się szatański plan, a nad nią ukazuje się to, co wymyśliła. Niestety P wkroczyła do akcji, chwyciła szpilkę i przebija to wyobrażenie. Owszem, sprawiła, że wróciłam na ziemię, ale jestem nieszczęśliwa*. Zapytam tylko: dlaczego???
P: Bo musisz kończyć komentarz i iść w kimono. Jutro masz dużo do zrobienia.
R: Racja. 18 brata to nie są przelewki… Ech, ale mogłaś być bardziej subtelna, jak Natsu i Gajeel.
P: Inaczej być nie wróciła na ziemię!!! Z tobą trzeba po męsku!!!
R: *Spogląda na P i mruga wielokrotnie oczami*. Czyżby zmieniła płeć???
P: *Zapowietrzyła się, nadymała policzki i obrażona, odwróciła się do mnie plecami*.
R: I tak się pozbywa samej siebie, która wchodzi w marzenia z butami. A teraz kontynuujmy.
Ach!!! Pomysł, że Natsu i Gajeel to BFF jest mega!!! Zainwestuje dla nich w bransoletki z takim napisem, co by wiedzieli, że są przyjaciółmi po wsze czasy!!! I jeszcze ta walka – amazing normalnie!!! Zachwyciłaś mnie opisem starcia Smoczego Zabójcy ze Smokiem. I jeszcze to jak w ciało Natsu wsiąkała krew pokonanej bestii – coś wspaniałego!!! Super po prostu!!!
O rety, rety!!! Ta końcowa rozmowa Natsu z Arminą była świetna. Tak, Tasu, ciołku ciołkowaty, dbaj o Lucynkę, bo ci zwieję, albo coś. Ty ją kochasz, głąbie!!!
Natsu: A skąd ty to wiesz??? *Patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami i skrzyżowanymi na piersi ramionami*.
Kobieca intuicja, ot co :D. Z nią nie wygrasz.
Natsu: Ale…
Żadne „ale”??? Budź się i przytul ją tak, żeby zabrakło jej tchu. Rozumiesz???
Natsu: *Spąsowiał totalnie, ale pokiwał twierdząco. Ja jestem tylko ciekawa, co jest w końcowym fragmencie, gdyż go jeszcze nie przeczytałam. Może R kwalifikuje się na jasnowidza czy inną wróżkę??? Nie wiem. Dowiem się, gdy przeczytam koniec :D*.
A jednak się myliłam… Ech… Ale, ale, pogłaskał jej policzek!!! Hura!!! Chociaż tyle :D. Teraz tylko czekać na przytulańce i pocałunki. Olu, zaserwuj nam jakieś :D. Bardzo prosimy :). Zaspokój moją romantyczną duszę :D. Z góry dziękuję :D
A teraz ostatni fragment. Wszystko złote, powiadasz??? Już mi się podoba!!! Chciałabym chociaż jeden dzień spędzić w złotym pałacu. Byłoby pięknie :). W każdym razie cieszy mnie fakt, że nasi uciekinierzy zebrali już 2 Święte Bronie i są coraz bliżej celu. Ach, ta Armina i ten Gajeel – pasują do siebie :D. Dobrali się jak w korcu maku – nie ma co :D. Uwielbiam, gdy ktoś się tak przedrzeźnia :D. Wtedy jest ciekawiej.
Uff, to teraz małe resume.
UsuńPrimo: Cieszy mnie fakt, że rozdział był długi;
Secundo: Bardzo podobał mi się powrót do przeszłości, ale Ty wiesz, że ja lubię takie sprawy :D.
Terzo: Hmmm… Tych podpunktów wyjdzie za dużo, dlatego czas na tekst jednolity :D.
Powiem tak, rozdział bardzo dobrze się czyta. Jest ciekawy, akcja przebiega wartko i dużo się dowiadujemy, co mnie cieszy. Aczkolwiek większa o jednostkę czcionka ułatwiłaby sprawę :). Takie jest przynajmniej moje zdanie. Ale nie słuchaj wariatki :D. Dalej. Sami bohaterowi, których wymyśliłaś są ciekawi. I te teksty odnoszące się do seksualności i erotyzmu w wykonaniu postaci są bezbłędne. Takie przerywniki sprawiają, że człowiek się uśmiecha i od razu poprawia mu się humor. Oby takich więcej!!! Myślę, że nie pominęłam niczego, chociaż jest już po 2 w nocy, dlatego nie dam głowy, czy nie zjadłam jakiejś literki. Co do urodzin mamy, życz jej wszystkiego dobrego ode mnie :). I musze przyznać, że nigdy nie zrozumiem osób, które mówią o piątku 13 z żartem. Kochana Olu, ja się urodziłam 13 o 13 w piątek :D. I powiem, że uwielbiam tą datę :). Zawsze śmiałam się, że gdyby rok miał 13 miesięcy, ja bym się w nim urodziła. Ale, że ma zaledwie 12, to Bóg w swej łaskawości pozwolił mi się urodzić w grudniu. I chyba tyle ode mnie ;). Czas iść w kimono. Dobrej nocki i do następnego :D.
PS. R. jako beta znowu się ujawnia :D
- „Gajeel walną prosto z mostu” – powinno być „walnął”. „Walną” używa się do liczby mnogiej np.: „Oni walną w Ziemię z prędkością…”. Gdzieś wyżej tez brakowało Ci „ł”, ale już tego nie znajdę, wybacz.
- „Uniósł go na poziom parków,” – Chciałaś pewnie napisać „barków”.
- „wzroki Dragon Playerów” – lepiej pasuje „oczy” albo „spojrzenia”, bo „wzroki” jakoś tak dziwnie brzmi.
- „którzy goniliby mu pomóc.” – Powinno być: „którzy gonili, by mu pomóc.”
R przybyła, mały SPAM zrobiła
I się w betę pobawiła.
Cóż za nowość,
Powie każdy gość.
Nic nie zrobisz.
Jeśli nie polubisz,
To masz problem,
Jak z poparzeniem Słońcem :D.
Ja ne!!!
Już wiem o czym zapomniałam!!! Obrazek powrócił na swe zacne miejsce frontowe :). A i jeszcze coś. Fajnie, że już podałaś datę rozpoczęcia kolejnego bloga oraz, że podzielisz się z nami tym, co oglądałaś i czytałaś :). Dobrej nocki :*.
UsuńPs. Musze wprowadzić kilka poprawek do opowiadania, dlatego dostaniesz je raz jeszcze :D.
Ale wiesz co, coś jest nie tak. Bo ja te wszystkie playery na slayery poprawiłam, więc nie wiem, czemu wciąż się to pojawia. a te barki ... nie wiem czemu, bo sprawdzam i nie widzę tych błędów :(
UsuńPS Zebrali już 3 święte bronie licząc oczy Lucy i zegarek Natsu :)
To pewnie dlatego, że nie ma w słowniku słowa "Slayer". Mi też słowo "chapter" zmienia na "charter"... Kurcze, i obrazka znowu nie ma... A ja go tak uwielbiam ♥♥♥.
UsuńPs. Fakt, fakt, mój błąd. Zapomniałam o zegarku :D. Wybacz!!! I udanego weekendu :D.
Rozdział jak każdy inny spaniały .Podobał mi się strasznie . Tylko teraz pozostaje czekać na kolejny :D Nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuń