Natsu i Musica z ogromnym
skupieniem wysłuchali tego, co Lucy ma im do powiedzenia. Byli zdziwieni
opowieścią dziewczyny, nie wiedzieli, co mają o tym sądzić.
- No i wszystkie legendy
sarycyjskie legły w gruzach. – Rzekł radośnie Musica
- Ciekawi mnie, czemu poszła w
zapomnienie? – zapytał cicho Natsu. Pozostała dwójka spojrzała na niego z
lekkim zdziwieniem. Gdy zobaczył ich twarze, od razu się odwrócił. – Musiała
być wielką kobietą, więc czemu?
- Ludzie przekazywali sobie słowo
przez czterysta lat. – Zaczęła wyjaśniać Lucy – Każdy coś zmieniał, aż została
stworzona obecna „wersja” wydarzeń z przeszłości.
- Skoro po otrzymaniu Świętej
Broni widzimy wizję ich użytkowników, to może … - Lucy oburzyła się, gdyż olał
jej wypowiedź. – Lucy! – podszedł do niej, chwytając ją za ramiona. – BŁAGAM! –
spojrzał jej prosto w oczy – Znajdź dla mnie Świętą Broń.
- Ale ja nie wiem, jak … -
zaczęła się jąkać – …korzystać z mojej umiejętności.
- Proszę! – dziewczyna zaczęła
rozglądać się wokoło.
- Spróbuje, ale nic nie obiecuję!
– Natsu puścił ją. Dziewczyna zaczęła się szukać odpowiedniego przedmiotu. – I znowu nie mogę im pomóc. – Była
rozgoryczona i zawiedziona samą sobą. Chciała tym razem się na coś przydać, ale
nie wiedziała, co ma zrobić. – No nic
trudno… - zamknęła na chwilę oczy – Proszę
pomóżcie mi. – Jej tęczówki powoli zaczęły się robić czerwone, gdy
zrozumiała to, uniosła powieki i spojrzała na stos bogactw. – Powietrze, które daje życie … Miecz, który
potrafi je odebrać zabierając ostatnie tchnienie… - zaczęła iść w stronę
miecza, o złotej rękojeści, na której wyryte były figurki smoków.
- Piękny. – Powiedział Musica widząc
miecz, który Lucy zamierzała wziąć. Dziewczyna ujęła go, a następnie rzuciła w
kąt. – Mój miecz! – krzyknął przerażającym głosem Srebrnik. Spojrzał na Lucy,
która jakby w śnie, wzięła i uniosła do góry zardzewiałą klingę, o
wyszczerbionym ostrzu i zatartej rękojeści.
- Co to ma być?!- zapytali
równocześnie oburzeni mężczyźni.
- Miecz. – Gdy Lucy obudziła się,
spojrzała na nich niewinnych wzrokiem. Objęła wzrokiem przedmiot, który
trzymała w ręce. – Święta broń … Piękna… - szepnęła cicho
- Chyba cię pogięło, przecież to
kupa złomu! – Natsu podszedł do niej i skazał palcem na miecz – Tym nie da się
walczyć.
- Weź go. – Poprosiła słodko
podając go mężowi, ułożonym na jej dłoniach. Natsu westchnął głęboko, a
następnie chwycił miecz za rękojeść. Gdy już go trzymał, nagle coś go
zszokowało.
- Ciężki. – Rzekł cicho.
- Oczywiście, że tak, skoro ja go dzierżyłam. – nagle usłyszeli głos.
Zaczęli się rozglądać wokół siebie, ale nikogo nie widzieli.
- Chyba mam już omamy słuchowe. –
Stwierdził Musica, który zaczął dłubać w uszach. Natsu i Lucy spojrzeli
równocześnie na „grata”. Nie minęły sekundy, a zaczął on delikatnie połyskiwać.
Wierzchnia warstwa zaczęła pękać, ukazując swe prawdziwe oblicze. – A teraz
dochodzą omamy wzrokowe! – odezwał się nagle Srebrnik – Starość nie radość,
trza nowe okulary kupić.
Małżeństwo
przestało go słuchać, gdyż najważniejszy moment dla miecza miał za chwilę
nastąpić. Pęknięcia były coraz większe, aż nagle cały brud, cała rdza
roztrysnęła się po całej jaskini. Wszyscy zakryli oczy, lekko odsuwają się od
miecza. Odczekali jeszcze chwilę, a potem otworzyli oczy. Ich oczom ukazała się
przepiękna niebiesko, błękitna broń, z falującymi wirami na ostrzu, cała
rękojeść były przyozdobiona srebrno-błękitnym smokiem z kryształem zamiast
oczu. Natsu powoli zamachnął się bronią, tworząc przy tym ostry strumień
powietrza, który przeciął górę skarbów na pół.
- Ej nie niszcz mojego złota! –
oburzył się nagle Musica. Spojrzał na Lucy, która zamiast go wspomóc,
spiorunowała go wzrokiem. – Przepraszam!
- A gdzie … - nie zdążył
dokończyć pytania, gdyż błękitny strumień światła otoczył całe jego ciało.
Gdy
odzyskał widzenie zaczął się rozglądać po miejscu, w którym się znalazł. Nagle
odkrył, że jest to jakaś komnata. Zaczął dokładnie oglądać każdy mebel, każdą
półeczkę, aż po kilku minutach po prostu położył się na łożu.
- Witaj chłopcze. – Nagle
usłyszał czyjś głos, spokojnie wstał i podszedł do osoby, która go powitała.
Była to kobieta odziana w długą czarno-czerwoną suknię, która odsłaniała jej
ręce.
- Dzień dobry. – Odpowiedział
tylko.
- Widzę to … - dotknęła
delikatnie policzka Natsu – Jesteś taki sam jak ON, twój ojciec.
- Jesteś jedną z Dragon Slayerów?
– zapytał niespodziewanie Natsu.
- Oczywiście. – Przewróciła
oczami, a następnie usiadła na łóżku, delikatnie wymachując nogami, to do
przodu, to do tyłu. – Gdybym nią nie była, to raczej byś mnie nie widział.
- Lucy widziała moją matkę. –
Stwierdził chłopak, podchodząc do kobiety i siadając obok niej.
- Widząca. Tak jak ojciec,
zakochujesz się w niewłaściwych kobietach. – Spojrzał na nią przerażonym
wzrokiem, a następnie wstał, podchodząc do lustra.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi! –
zapewniał ją.
- Czyli jednak jesteś inny niż
ojciec. – Nagle stwierdziła – On nigdy nie lękał się uczuć. Nawet spotykając
twoją matkę nie bał się ożenić z kobietą, która nie była mu przeznaczona. Gorzej
z kobietą, która była z nieprawego łoża.
- Nigdy nie myślałem o Lucy, jak
o kobiecie do kochania.- Próbował jej to wytłumaczyć – Zostawmy ten temat, gdyż
mam pytania!
- Jak wiele? – zapytała
niespodziewanie, gdyż nie mamy zbyt dużo czasu.
- I tak to więcej niż czas
spędzony z ojcem. – Przypomniał sobie, jak tylko na krótką chwilę mógł ujrzeć
twarz ojca.
- Nic dziwnego, skoro to nie jest
do końca nasza broń. – Kobieta wskazała na zegarek, który znajdował się w
kieszeni Natsu.
- Nie rozumiem…
- Chodzi o to, że ten zegarek dał
ci mądrość i umiejętność poznawania, potrafisz nim walczyć, ale nie jest to
broń ognia! – Armina uśmiechnęła się w jego stronę, na chwilę zamilkła
wspominając o czasach pięknych i minionych. – Ja i Natsu zawsze
współpracowaliśmy ze sobą. Nic dziwnego skoro byłam jedną z pierwszych, które
spotkał na swojej drodze, ale ta historia … - wstała i podeszła do Natsu.
Pstryknęła go palcami w czoło. - … nie na tą okazję. Weź miecz ognia, który
jest ukryty gdzieś w stolicy Sarycji. Widząca ci wskaże drogę. A teraz zadawaj
pytania, mamy jeszcze chwilkę. – Uśmiechnęła się słodko do niego.
- Co się stało z moją siostrą?! –
Armina ogromnie się zdziwiła słysząc takie pytanie z ust chłopaka.
- Nie powinien znać całej prawdy … - Kobieta nie chciała zdradzić
swych myśli. – Nie wiem, zapytaj innego wojownika, gdy go spotkasz. – Uważała,
że właśnie to, jest najlepszym rozwiązaniem. Kłamstwo.
- Na pewno? – Natsu nie dawał za
wygraną.
- Umarłam w walce z Acnologią,
więc nic nie wiem. – Tym razem nie kłamała, w zasadzie powiedziała prawdę. –
Masz jeszcze jakieś inne pytania.
- Jaką część wspomnień mi dasz? –
to pytanie całkowicie wybiło z równowagi Arminę.
- On naprawdę jest taki jak król. – Patrzyła mu prosto w oczy, widząc
to samo, co podczas pierwszego spotkania ze swoim władcą. – Hahaha. – Zaczęła
się głośno śmiać. – Chyba nie mam wyboru. Ale zadam ci pytanie … Skąd wiesz?
- Lucy uzyskała część wspomnień,
więc spróbowałem zaryzykować. – Uśmiechnął się szeroko w jej stronę.
- A, więc kłamał. Szczwany lis. – Jej ciało powoli zaczęło się
rozmywać.
- Zaraz już …! – Natsu próbował
ją zatrzymać.
- Spokojnie, jeszcze mamy trochę
czasu. Ale niewiele. – Wiedziała, że
musi pokazać mu także TĘ część wspomnień. – Pokaże ci dwa wspomnienia. Pierwsze
dotyczy naszego pierwszego spotkania, mojego, Natsu i jego. Natomiast drugie …
- Natsu zauważył, że kobieta nagle posmutniała - … momentu, gdy Natsu po raz
pierwszy zabił smoka…
- Co z tymi wspomnieniami?
- Bo zabił smoka, który mnie
wychował. – Kobieta pamiętała, jak bardzo płakała widząc martwe ciało swojej
matki. Została zabrana będąc dziecięciem, dlatego świat smoków był jej domem. –
Natsu?
- Hmm?
- Czy kiedyś kogoś zabiłeś? –
widząc reakcję Natsu zrozumiała, że tak.
- Niedawno. – Odpowiedział jej
szczerze.
- Jesteś mordercą. – Stwierdziła.
- Jestem, ale jestem szczęśliwy,
że ktoś inny nim nie jest!
- Lu-cy. – Wypowiedziała to imię
cicho, jednak uszy Dragon Playera nie są głuche. – Opiekuj się nią.
400 lat temu …
Był wietrzny, wiosenny
poranek. Gospoda „Pod Kozim Rogiem” zaczęła przyjmować pierwszych, porannych
klientów, którzy byli zazwyczaj podróżnymi, bądź uciekinierami z południowych
krajów. Jednak jeden gość, który miał dopiero przybyć, był lekką odskocznią od
tego co zazwyczaj widują gospodarze.
Niebo
było czyste i błękitne, jednak wraz z upływem minut robiło się coraz bardziej
zszarzałe i mroczne. Osoby, które mijały pewnego podróżnego, zastanawiały się,
czy ta burza nie idzie tuż za nim. Ubrany
w czarny płaszcz z kapturem, który zasłaniał jego twarz. Widząc gospodę
podróżny wszedł do środka. Barman od razu wyczuł, że będą z osobnikiem kłopoty.
Trzydzieści lat fachu, ponad tysiąc bójek, już czuł w kościach, że coś się
wydarzy.
- Proszę kubek wody i kawałek
chleba. – Głos osobnika był niewyraźnie zniekształcony. Jednak gospodarz
przewrócił oczyma i poszedł przyszykować typowe zamówienie, jak na tamte
rejony.
- Mogę zapytać skąd pana przywiało?
– próbował jak zawsze nawiązać rozmowę, starając się wychwycić jakieś
informacje, które mogłyby być cenne dla królestwa.
- Przywiało? Phi. – Prychnął osobnik,
lekko się śmiejąc. – Dobre określenie, ale nie mogę powiedź skąd. Nie
uwierzyłbyś.
- Panie! – podszedł do niego
podając zamówienie. Tajemniczy osobnik wyjął spod płaszcza jedną złotą monetę i
podał gospodarzowi bez słowa. – Bogacz czy co? – szepnął cicho do siebie. –
Panie, ja tu już obsługiwałem byłych niewolników, królów, uciekinierów, a nawet
starych bijaków ze smoczej wojny.
- Ale jak widzę takich jak nie obsługiwałeś?
– powoli zaczął jeść „danie”
- No to co tu robisz? – gospodarz
zrezygnował, chciał już nawet z czystej ciekawości czegokolwiek dowiedzieć się
o tym osobników.
- Co? – w jego głosie było można
odczuć smutek – Wracam do DOMU.
- He? – teraz biedny człowiek już
nic nie rozumiał – Ale… jest pan emigrantem?
Hue, hue, pierwsza :D
OdpowiedzUsuńAle zanim przeczytam, mam coś dla Ciebie :D
UsuńOluRi, moja droga,
Niech zatrzęsie się podłoga,
Bo dziś, w dniu Twego urodzenia,
Składam Ci serdecznie życzenia:
Dużo radości
I wytrwałości,
Uśmiechu szerokiego,
Życia wymarzonego,
Przyjaciół wspaniałych,
Smutków żadnych,
Samych sukcesów,
Udanych biznesów,
Miłości jedynej,
I spełnionej,
Byś była szczęśliwa,
Niczym cudna Niniwa,
Pewności siebie,
Fruwania po niebie,
Gdy najdzie Cię ochota,
Bo to nie dziwota,
Że każdy o tym marzy
Kiedy możliwość się nadarzy.
Marzeń spełnionych,
Prezentów trafionych,
Wiele życzliwości,
Wspaniałych gości,
Tortu smacznego,
Pięknie przystrojonego,
Samych wspaniałości
I morza miłości!!!
Dziękuję : Śliczny wierszyk :)
UsuńHahahaha!!! Biedny Musica :D. „Jego” miecz tak podle potraktowany przez czerwonooką Lucynkę. Żal mi go. Żarcik :D. Pewne przyjemne dla oka rzeczy wcale nie muszą być skarbami. Trzeba patrzeć poza blask klejnotów, by znaleźć coś wartościowego. Pamiętaj Srebrniku – nie wszystko złoto, co się świeci. I jeszcze te czerwone oczka Lucynki!!! Uwielbiam ♥♥♥. I Natsuś gdzieś znika!!! Nie zabierajcie mi go!!! Oddawać mi tego słodziaka, bo zabiję!!! Teraz on ma coś na kształt widzenia.
UsuńO rety, rety!!! Ale mega!!! I ta ich rozmowa, i to kłamstwo i sam Natsu. Jak może myśleć, że Lucy nie jest osobą do kochania, co??? Nie rozumiem tego zupełnie!!! On powinien miłować ją ponad życie!!! Tępy facet!!! Mam nadzieję, że w końcu zrozumie i będzie słodko!!!
Ola!!! Mimo że masz urodziny, ubiję Cię na surowo!!! Kończyć w takim momencie??? Toż to się aż o zbrodnię prosi!!! I każdy sąd uzna, że była w afekcie :D. Nie wierzę, że będzie inaczej :D. W każdym razie bardzo lubię powroty do przeszłości, ale to już wiesz :D.
To teraz tak, podsumujmy. Rozdział bardzo fajny, aczkolwiek mało mi!!! Wszystko było ciekawe i spójne. Najlepszy w tym wszystkim był Natsu rozmawiający z Arminą. I ta gadka o nich, których przecież nie ma. Owszem, są małżeństwem, ale nikt chyba w ten sposób sobie małżeństwa nie wyobraża, prawda??? Powinni sobie okazywać uczucie, przytulać się, całować itd. Jak mi tego brakuje, to pojęcia nie masz!!! Owszem, martwią się o siebie nawzajem, ale to dalej za mało. Mogę mieć tylko nadzieję, że wkrótce pojawi się to, czego mi brak :). No, a teraz czekać do piątku na ciąg dalszy należy :D. Pozdrawiam cieplutko!!!
PS. Udanej zabawy!!!
Bardzo mnie cieszy, że się podoba :). A co do szablonu, to go nie widzę, niestety...
UsuńNo coś się stało z tym szablonem i nie wiem czemu, próbowałam od nowa wstawiać i nic :(
UsuńCieszę się, że mi wyszedł rozdział, bo sprawdzałam go ze dwa razy, albo i trzy. Fajnie mi się go pisalo, więc też +, tylko ten szablon mnie denerwuje !!!!
No nie dziwię się... Może trzeba odczekać dzień czy dwa i palma przestanie mu odbijać???
UsuńPs. O!!! Poprzedni komentarz dodałam w urodziny godziny :D. Jeszcze mi się nie zdarzyło :D.
A jednak obrazek dalej wariuje... Ech... A mi się tak podobał!!!
UsuńO jest teraz ... Szalony jak Natsu :)
UsuńŚwięta racja :D. To jeszcze długo poszaleje :D. A jego powrót to będzie z pompą :D. Dobrej nocki :*
UsuńHa ha Druga
OdpowiedzUsuńSpóźniona tylko 17-18 minut, ale co tam. Dopiero co wróciłam ze szkoły a tu nagle BUM!!! kolejny rozdział. Wiem, że nie komentowałam ostatnich twoich rozdziałów, ale zapewniam cie w skupieniu czytałam wszystkie pozostałe.
Jestem zachwycona rozdziałem i już nie mogę doczekać się następnego.
Sto lat Sto lat ... ! 19 lat to nie jest znowu tak dużo staruszko ;*
Pozdrowienia od młodszej czytelniczki dla jubilatki
Martyna
xd
Wszystkiego najlepszego i 100 lat :D Coś mi mówiło, że to o to chodzi :) Rozdział ciekawy tylko stanowczo za szybko go przeczytałam :( Jeśli chodzi o pytanie odnośnie obrazka u góry, to ja czytam rozdziały na tablecie i normalnie mi się wyświetla ale dzisiaj się nie wyświetlił.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz życzę Ci wszystkiego najlepszego!
wielkie dzięki i właśnie mam problem z ty nagłówkiem. Możliwe, że ktoś mi zabrał szablon :(
UsuńTrochę wcześniej niż planowałam, ale no nic. Jeszcze raz składam ci wszystkiego najlepszego. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podoba. Czy następny rozdział mógłby być dłuższy?
Nie wiem czemu, ale zawsze przy krótkich się gubię. :(
Pozdrawiam :)
オリビア
Rozdział jak zwykle super :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :D
"Dragon Playera" chciałaś napisać Slayer'a :D
OdpowiedzUsuńSpóźnione życzenia urodzinowe u mnie jest godzina 00:30 ;)
Zapomniałbym, rozdział zajebisty :D
Wszystkiego naj z okazji wczorajszych urodzin! Rozdział świetny i ponieważ wczoraj miałaś urodziny nie będę wymieniała ci błędów.( zauważyłam dwa, ale to drobiazg). Jak zwykle Musika rozbawia mnie do łez. Powodzenia z następnym rozdziałem. ;-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności...
OdpowiedzUsuńRozdział, jak każdy inny wspaniały :)
~Su~
Krótko mówiąc rozdział super oby tak dalej ;D
OdpowiedzUsuńI wszystkego najlepszego z okazji urodzin