17 sierpnia 2014

Rozdział 27 - Piorun i lód

            Z rana wszyscy zaczęli powoli się budzić, czując na swoich policzkach ciepło wschodzącego słońca. Niektórzy leniwe rozciągali się, odnosząc wrażenie, że są niesamowicie zmęczeni. U dwójki głównych bohaterów, nie było inaczej. Lucy wstając mogła poczuć, że żyje. Natomiast Natsu nie mógł nic doznać, bo leżał na ziemi i nie był w stanie się podnieść.
- Starość nie radość? – zażartowała złośliwie jego żona.
- Ty się nie śmiej. Ja naprawdę nic nie czuję. W ogóle jak to możliwe, że możesz się ruszać? – Akurat tego zjawiska nie potrafił zrozumieć.
- Nie wiesz? - zdziwiła się – Przecież, jak jeszcze mój ojciec żył, to bale były dla mnie codziennością.
- Zazdroszczę ci. – Próbował przekręcić głowę, jednak zrezygnował, gdy poczuł ból. – Możesz mi powiedzieć, co się tam dzieje?
- Jak dla mnie wygląda, to apokalipsę zombie. – Zaczęła się rozglądać się dookoła. Jednak doszła do wniosku, że wszyscy zachowują się tak samo… są tak zmęczeni, że nie mogą się ruszać. - Czyli nie tylko ty zabalowałeś.
- Jezu, a mamy niedługo iść… gdzieś? – Nie wiedział, w jakim miejscu znajduje się broń, czy co podłodze mogą znaleźć. Nic nie było proste, czy łatwe. Wszystko się skomplikowało na samym początku, a co mogłoby być dalej?
- Mogę sprawić, że się poruszysz… - w oczach Lucy zapaliły się dwa płomyki.
- Nie dziękuję, wolę żyć – odpowiedział jej szybko. – O! – poruszył lekko ręką – Wraca mi czucie! – powiedział, będąc dumnym z tego wyczynu.
- Idziemy!!!!!! – Na całą krainę, jak nie świat wrzasnęła pełna wigoru i energii Akira.
- Błagam… pięć minut – poprosił grzecznie Natsu. Dziewczyna podeszła do niego i z całej siły kopnęła w brzuch.
- Jakiś ty energiczny – powiedziała, gdy chłopak pod wpływem bólu wygiął się w pół. – Możemy iść, a gdzie Muska?
- Muska? – zdziwiła się Lucy. Natsu nic nie powiedział, gdyż próbował odzyskać siły i zniwelować ból. – Aaa… Musica. – nagle domyśliła się, o kogo chodzi. – Szczerze, to go nie widziałam. – Obie zaczęły się rozglądać dookoła.
- Tu jestem! – usłyszały głos człowieka wychodzącego z lasu. Obie popatrzyły się na siebie ze zdziwieniem.
- Co tam robiłeś? – zapytała pani Dragon
- Szczerze? Toaleta była potrzebna, ale ten las jest zdradliwy i niestety… zgubiłem się. – Zaczął wyjaśniać Hamrio.
- No to , jak są wszyscy, to idziemy! – ruszyła przed siebie Akira, zostawiając pozostałą trójkę w tyle.
- Idę, już idę. – Natsu udało się wstać. Jego żona podeszła i chwyciła go za rękę.
- Powodzenia w chodzeniu. – Uśmiechnęła się złośliwie, a następnie pociągnęła go do Akiry.
Zaczęli się kierować w stronę największej góry lodowej, jaka istniała na ziemi. Ludzie z Sarycji do końca nie rozumieli, czemu idą na piechotę, a nie lecą statkiem. Byli przekonani, że wszystkie wyspy żyją swoim życie, nie koegzystując z innymi. Jakże się mylili. Każda cząstka ziemi była w innej części Krainy, ale w rzeczywistości wszystkie były JEDNYM.
Gdy dotarli na sam kraniec jednej z wysp, ich oczom ukazało się wąskie przejście utworzone z lodu. Wchodząc na nie, mogli dopiero ujrzeć system, jaki panował w tym kraju. Cienkie warstwy lodu dawały możliwość przejścia do każdej części. Wszystko z góry wyglądało jak pajęczyna.
- Nigdy tu nie byłam, więc nie wiem , co możemy tu spotkać. – Przed wejściem do lodowej jaskini, która znajdowała się na samym końcu ścieżki, Akira postanowiła ostrzec podróżników.
- Idziemy. – Zapewnił ją Natsu, wypowiadając się w imieniu grupy.
- Jak zginę, to was zabiję – obiecał radosny Musica.
- Nawet żywy nie dasz rady, więc po śmierci tym bardziej. – Lucy złośliwie zażartowała z niego.
- Trenowałem przez siedem miesięcy podróży, więc umiem co, nie co. – Słychać było tę dumę w jego ustach.
- Cicho – rozkazała niespodziewanie Akira – Jesteśmy w lodowej jaskini, więc mogą tu być sople, które jak spadną, mogą nas zabić. - Wszyscy zamilkli.
Szli powoli i spokojnie przez kolejne korytarze tego niezwykłego bajecznego miejsca, aż nagle zatrzymali się, widząc coś, czego nikt nie spodziewał się tutaj zobaczyć. Podeszli bliżej, niepewnie… Nie wiedzieli, co się może zdarzyć, więc milczeli. Podziwiali to , co było przed nimi. Smok. Lodowy smok, który swym pięknem pokonywał największe cuda natury. Jego błękitne łuski lśniły, tak bardzo, że samo słońce mogło pozazdrościć tego blasku.
- Kim jesteście? – jego głowa uniosła się, by utkwić wzrok w nieproszonych gościach. Wszyscy z przerażenia zamarli. – Oj Ludzie… Hahih hahih – zaśmiał się dziwnie. – Nie skrzywdzę was. Niedługo i tak umrę. Cztery tysiące lat to i tak za dużo , jak na mnie.
- Jesteś … smokiem? – Lucy wiedziała, czym jest, ale i tak nie mogła uwierzyć w to , co widzi.
- Głupia, mała istotko… Hahih Hahih. Oczywiście, że jestem smokiem…- położył głowę na lodzie. Widać, że był stary i zmęczony życiem. – Po co tu przybyliście?
- Szukamy Świętej Broni! – odpowiedział za wszystkich Natsu.
- Świętej Broni? – zaczął się zastanawiać smok. – Fakt… coś tam mam w swoim skarbcu. Oczywiście, teraz was do niego nie dopuszczę, ale … jak umrę, to bierzcie, ile chcecie.
- A… - wszyscy zamilkli. Nikt nie chciał pytać o taką rzecz.
- Najprawdopodobniej za kilka minut – odpowiedział smok, tak jakby czytał podróżnikom w myślach.
- Jak masz na imię? – Smok zdziwił się, słysząc to pytanie z ust blondynki.
- Mam na imię Freezhoren [czytaj: Frizooen]. Miło, że pytasz młoda damo. – Ukłonił się lekko.
- Czy wiesz, gdzie są smoki!? – Natsu nie wytrzymał, musiał zadać to pytanie, chciał znać odpowiedzi. – Czy znasz Igneela?
- Przykro mi, ale gdybym był Ognistym to mógłbym go znać, ale niestety… my Lodowe smoki nie współistniejemy się z ognistymi, więc nie chcemy zazwyczaj ich po prostu znać. – Zaczął mu wyjaśniać Freezhoren. – A co do miejsca pobytu smoków … nie wiem, ale znam jeden fakt. Żaden smok nie mógł żyć na Ziemi … wszystkie musiały uciekać, a gdzie? Nie wiem, bo ja zostałem i wciąż czekam.
- Na co? – Akira podeszła do Freezhoren. Nie bała się go, a wręcz przeciwnie. Podziwiała przepiękne stworzenie, o którym jedynie słyszała z opowieści babci.
- Na śmierć… - lodowy smok chciał umrzeć, to było jedyne marzenie.
- Jestem Wodnym Dragon Slayerem, więc mogę… - Akira była tuż przy nim. Mogła dotknął, gdyby chciała, mogła go zabić, gdyby chciała, mogła zrobić wszystko.
- Nie… i tak zaraz umrę, więc po co będziesz plamić swoje dłonie krwią?- Jego oczy stawały się coraz bardziej puste. – Śmierć… Już za chwilę. – Zamknął oczy.
- Dlaczego zostałeś?- Natsu wciąż nie dawał za wygraną.
- Byłem jednym z najstarszych smoków, więc moc mi na to pozwalała, ale przede wszystkim miałem… wyrzuty sumienia. Miałemm… - jego głos rozniósł się echem po całej jaskini. Wziął głęboki wdech, potem wypuścił całe powietrze, a z nim swoje życie.
- Nie żyje… - stwierdziła smutna Akira.- Przez tyle lat on umierał w samotności, a ja nie mogłam nic zrobić! Nawet nie wiedziałam, że on tu żyje!!! – dziewczyna miała ogromne wyrzuty sumienia.
- Chciał umrzeć. – Lucy podeszła do niej i położyła swoją dłoń na jej ramieniu. – Teraz najważniejsze jest, by zdobyć broń. Chodźmy. – Spojrzała na wszystkich, a następnie ruszyła przodem.
Szli szybko, tak jakby ktoś ich gonił. Chcieli, jak najszybciej znaleźć broń i po prostu stąd wyjść. Gdy ujrzeli blask unoszący się z jednej groty, postanowili wejść do środka. Ich oczom ukazały się skarby, tak wielkie i piękne, że nawet najbogatszym ludziom na świecie nie marzyło się posiadać taką kwotę.
- Bierzemy wszystko?! – zapytał niewinnie Musica, jednak wystarczyło, by spojrzał na towarzyszy i już ich oczom mogły się ukazać sele [waluta w Sarycji] w oczkach kapitana statku.
- Najpierw broń! – syknęła ostro Lucy, która weszła na jedną z kupek złota. – Lucy… - pomyślała zamykając swoje oczy. Gdy je otworzyła, pojawiły się u niej czerwone tęczówki. Od razu zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu Świętej Broni. Chodziła po górach złota, diamentów, srebra i innych kosztowności. – Jest! – krzyknęła zadowolona z siebie, gdy ujrzała złotą włócznie wbitą w zimny lód. Zaczęła do niej podchodzić, gdy nagle coś poczuła. Odwróciła się, rozglądając dookoła, jednak nikogo nie zauważyła.- Nic się nie stało! – krzyknęła do zaniepokojonych towarzyszy. Podeszła do broni i wyciągnęła ją. – Nic? – zdziwiła się ogromnie. Była smutna, że nie należała ona do niej, ponieważ od razu spodobała jej się. Zrezygnowana odwróciła się i chciała już wracać, gdy poczuła silny przypływ energii. Jeszcze raz spojrzała za siebie i zobaczyła ją. Błękitną włócznię, która leżała na ziemi. Jej blask był tak piękny, że musiała do niej podbiec. Chwyciła ją i wtedy… żółto-błękitny błysk oślepił ją, prowadząc do innego wymiaru.
Czuła jak dotyka ją niezwykły chłód, bała się otworzyć oczy. Już raz je straciła, czy chciała zaznać tego drugi raz? Nagle poczuła ciepło. Powoli zaczęła otwierać oczy. Mocno się zdziwiła, gdy zobaczyła miejsce, w którym się znajdowała. Ku jej zaskoczeniu, była to zwykła ulica, z budynkami po lewej i po prawej stronie. Nie było tutaj nic niezwykłego. Usłyszała głos. Był to dziecięcy śpiew. Zaczęła iść w kierunku starej tawerny, ominęła ją, a następnie skręciła w uliczkę. Za nią ujrzała bawiących się nastolatków. Chłopca i dziewczynkę.
- Czy wy jesteście Wojownikami Smoka? – zapytała się podchodząc jeszcze bliżej.
- Hinre – przedstawiła się dziewczynka.- A to…
- … Ernih. [od autorki: przeczytaj jego imię od tyłu.] – dokończył chłopiec. – Jesteśmy …
- … jednością – mówili na przemian.
- Mogę wiedzieć, co mi pokażecie? – zapytała się grzecznie Lucy.
- Tak! – krzyknęli równocześnie. – Jak pani Lucy połączyła nas!
- To dobrze. –Blondynka odetchnęła z ulgą. Jakoś miała złe przeczucia, co do tego, ale na szczęście zmysły sie myliły. – A chcecie ze mną porozmawiać o czymś?
- Nie... – zaczęła mówić Hinre
- … bo TY nie masz czasu. – skończył Ernih
- Ja? – Lucy zdziwiła się. – No dobrze, a powiecie mi coś o Natsu, Lucy?
- Nie! – znowu bliźniaki powiedziały razem. – Zostaliśmy rozdzieli, będąc dziećmi. Braciszka odnalazł Natsu-san, natomiast siostrzyczkę Lucy-san. I tak się połączyliśmy po latach!!! – wzięły głęboki oddech. – A teraz wspomnienia!!!

Małe miasteczko stało się teraz jednym z największych partnerów handlowych na całej półkuli północnej. Wszyscy przyjeżdżali zobaczyć kraj, który niegdyś był symbolem biedy i rozpaczy, a teraz rozkwitł, jako jedne z najbogatsze państw świata. Kobiety ze wszystkich stron przyjeżdżały chcąc poznać przystojnego króla, który, jak się okazywało, odrzucał zaloty, gdyż znalazł miłość swojego życia. Każdy może znaleźć swoją drugą połówkę, jednak nie jeden z najmłodszych Dragon Slayerów. Porwany jako małe dziecko, nie mógł się pogodzić z podziałem, jaki nastąpił. Stracił swoją ukochaną siostrzyczkę, która była ważniejsza niż jego własne życie.
Pewnego pięknego dnia, kiedy pierwsze wiśnie zaczynały kwitnąć królowa przyszła z wielką wiadomością do swojego Wojownika. Jej piękne, długie blond włosy tańczyły razem z wiosennym wiatrem. Szła dostojnie i z gracją, tak jak na królową przystało.
- Witaj Ernih – przywitała się, lekko się uśmiechając.
- Wasza wysokość! – z wrażenia zapomniał się ukłonić, więc szybko to zrobił odzyskując przytomność.
- Wiesz… opowiadałeś mi kiedyś o swojej siostrze… - zaczęła mówić.
- Lucy-sama, ja nie pamiętam dobrze siostry, niestety. – Na jego twarzy umieścił się rozpaczliwy grymas.
- A rozpoznałbyś ją? – zapytała, wciąż mając delikatny uśmiech na twarzy.
- Nie wiem…- nagle pięść przeleciała obok chłopca rozwalając pobliski budynek.
- Na pewno? – uśmiech nie zniknął.
- Rozpoznałbym! – chłopiec wybrał ratowanie życia.
- Hinre!!! – zawołała królowa. Za budynku wyszła dziewczynka o czarnych włosach. Szła powoli, niepewnie… nie wiedziała, co ma robić.
- Siostrzyczka! – chłopak wstał z wrażenia.
- Braciszek!!! – oboje rzucili się w sobie w ramiona.
- Ale jak? – odwrócił się, by spojrzeć na swoją królową. – Dlaczego?
- Kochasz swoją siostrę, więc czemu nie miałabym jej dla ciebie znaleźć? – wzrok miała delikatny i spokojny. – Wiesz, że ona też jest Dragon Slayerem? – Ernih od razu utkwił wzrok w dziewczynce.
- Błyskawica – odpowiedziała nieśmiało. Chłopak pochwycił jej rękę. – Coś się stało?
- Lód. Będziemy walczyć razem. – Chwilę zastanowił się. – Będziemy Bliźniaczymi Włóczniami!
- Świetna nazwa. – Skomentowała Lucy, która powoli zaczęła wracać do zamku. – Dam im czas…, by się poznać. Potrzebują go teraz.

Lucy zaczęła się powoli budzić. Zauważyła, że nad nią klęczy Natsu, dlatego postanowiła się szybko podnieść, by pokazać, że nic jej nie jest.
- Wszystko dobrze! – starała się wszystkich przekonać.
- Jasne… - zażartował złośliwie Musica, który stał niedaleko Akiry, pilnującej wejścia do groty.
- Co widziałaś? – Natsu nareszcie zadał pytanie, na które wszyscy chcieli znać odpowiedź.
- Bliźniacze włócznie – odpowiedziała szeroko uśmiechając się. – To były dzieciaki. Jeden z nich został odnaleziony przez twojego ojca, a dziewczyna przez twoją matkę. Naprawdę miałeś niesamowitych rodziców.
- Cieszę się. – Był trochę zazdrosny. On także chciał poznać swoich biologicznych rodziców, jednak nie było mu to dane, tylko jego żonie.
- Coś się stało? – zapytała się zaniepokojona Lucy.
- Oprócz tego, że Musica planował przez cały ten czas jak wywieść te skarby, to chyba nic…- odpowiedział jej złośliwie.
- Jakie zabawne… dzieci. – Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
- To jakie masz teraz moce? – do rozmowy się włączyła Akira.
- Lodu i błyskawicy. – Lucy uśmiechnęła się słodko, gdy to mówiła.
- Naprawdę mają ciekawe przygody, a ja tu tylko tkwię… - zaczęła się zastanawiać Dragon Slayerka Wody. – Może bym…
Stuk
Wszyscy usłyszeli jakiś niepokojący hałas. Zaczęli rozglądać się, szukać jego źródła, ale nie potrafili go znaleźć.
- Co się dzieje? – Natsu zdziwił się, takim obrotem sytuacji. – To niemożliwe, by ktoś nas śledził.
- A jednak … - znali ten głos, wiedzieli do kogo on należy, ale nie wierzyli, że mogą GO tutaj spotkać.
Akira, zanim zdążyła się zorientować, już była przetrzymywana przez nieznanego jej mężczyznę. Uśmiechnęła się szeroko i zaraz zaczęła zmieniać się w wodę. Jednak niespodziewanie poczuła coś na swoich rękach. Upadła na ziemię, tracą wszelkie siły. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Zaczęła się bać. Spojrzała w górę. Ujrzała mężczyznę, który miał perfidny uśmiech na twarzy. Chwycił ją za rękę, podniósł do góry i przycisnął do gardła ostry nóż.
- Jak miło was znowu spotkać! – Wolną ręką pomachał w ich kierunku.
- Kim ty jesteś?! – zapytał ostro Natsu – I co ty robisz Akirze?!
- Tyle pytań… - udał obrażonego. – Kim jestem? Za chwilę Natsu, a co jej zrobiłem? Krew smoka, który nie został pokonany przez Dragon Slayera, źle działa na owego osobnika. A jak mi się dobrze zdawało lodowy smok zmarł z przyczyn naturalnych.
- Puszczaj ją!!! – wrzasnął wściekły Musica
- Powoli… - próbował go uspokoić mężczyzna, przyciskając mocniej nóż do gardła Akiry. – Mavaus, Adilos! Chodźcie! – Z ukrycia wyszło dwóch, czarnowłosych osiłków, którzy, jak było widać, słuchali każdego rozkazu TEGO mężczyzny. – Mam propozycję! O właśnie! Oddacie mi wszystkie Święte Bronie, a ja uwolnię tę panienkę. Mam na myśli WSZYSTKIE BRONIE, więc oczy Lucy-chan też! – blondynka z wrażenia opadła na ziemię.
- Skąd o tym wiesz?! – Natsu stanął pomiędzy swoją żoną, a nim.
- Miałem dobre źródło informacji – odpowiedział krotko i niezrozumiale. – A co? Nie chcesz oddać oczu swojej żony? Jakie to romantyczne, aż mi zaczyna się robić niedobrze!
- Mi też – odezwała się nagle zakładniczka. – Śmierdzisz jak niedźwiedź samuelski.
- Jaka wygadana! – Nóż był jeszcze bliżej szyi dziewczyny, na której pojawiła się cienka linia krwi. Czerwona ciecz pociekła na lód malutkim strumyczkiem.
- BYDLAKU!!! – Musica nie wytrzymał. Rzucił się na ratunek dziewczynie.
- Adilos! – rozkazał jednemu ze swoich służących.
- Tak jest. – Jego odzew zwiastował tylko nieszczęście. Pochwycił jeden z noży, które miał przyczepione do buta. Musica uśmiechnął się szeroko. Adilos rzucił nożem. W chwilę Hamrio odczytał tor lotu i się odsunął. Wszyscy zamarli. Narzędzie znikło i znalazło się tuż obok kapitana statku.
- No, nie. – Zdążył powiedzieć, zanim ostrze wbiło się w jego serce.
- MUSICA!!! – wszyscy wrzasnęli z przerażeniem.
- I nie żyje – rzekł wciąż uśmiechnięty mężczyzna, widząc jak ciało srebrnika opadła na ziemię skutą lodem.

Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 28 „Królestwo” 




Przepraszam, że tak późno, ale miałam spory problem z szablonami + parę niezbyt przyjemnych sytuacji i wyszło, że prawie całą niedzielę spędziłam na nic nie robieniu, bo tak naprawdę do tej godziny zazwyczaj potrafię wiele zrobić, a dziś? Masakra. Jedyny + dzisiejszego dnia to to, że nauczyłam się trochę kodów CSS i wiem, jak bawić się troszkę szablonem, więc jeśli macie uwagi dotyczące szablonu czyli kolorystyki itd to może coś uda mi się poprawić :) 

A teraz mała zabawa. Podałam, kiedy będą rozdziały, czyli w piątki i w niedziele do końca sierpnia, ale WARUNEK !!! Jeśli pod każdym postem ponad 7 osób skomentuje! Anonimy podpisują się! Jak nie będzie ponad 7, to będę myślała nad karą :) 

Dalej. Zapraszam na mojego facebooka!!! https://www.facebook.com/OlaRiRolaka.
Dlaczego? Bo tutaj zazwyczaj nie podaję wielu informacji związanych z blogami :) 

16 komentarzy:

  1. Smok *-* Dlaczego smok musiał umrzeć? ;---; A ja tak lubię smoki ;---; Za to tego kolesia nie.... Dobra od początku. Apokalipsa zombie połamańców xD Biedny Natsu nie mógł się ruszyć ;---; No i nareszcie, w końcu podróż! Lodowe przejścia musiały wyglądać cudnie *-* I ta jaskinia.... biedny Freezhoren... cóż... był już stary i chciał umrzeć... cieszę się, że spełniło się jego życzenie. Bliźnięta *-* Boże Olu jesteś bogiem! Jak ja uwielbiam bliźnięta! Smutnie rozdzielone przez los *-* Odnaleźli się po latach *-* Bosz~~~ Masz za to ode mnie plusa! Takiego dużego! Cudowne małżeństwo Dragneel jest cudowne ^-^ Nic dziwnego, że taki im synek wyszedł~~ Ej... czemu Lucy dostaje prawie wszystkie bronie? A Natsu? Niech Natsu coś w końcu dostanie! Wracając... To ten koleś co kiedyś, ostatnio? nie lubię go >.< tak bardzo nie lubię >.< Wziął Akire-chan na zakładnika i się cieszy >.< Do tego rozkazał zabić Musice! I chce oczy Lucy! wrzucić go na stos do Lisanny.... chociaż rozumiem, że każda seria musi mieć antagonistę to o prostu nie trawię istnienia tego gościa! No, on kazał zabić Musice!!!! Na stos!!! Oby Musica odżył, bo kto poślubi Amelię i będzie razem z nią dokuczał Dragneelą? No kto? ;----; Rozdział bardzo mi się podoba i znów jest mi za mało ;----; Ślę ci wenę i życzę sobie jeszcze więcej rozdzialików~~~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 razy w tygodniu są, + Detektyw też będzie 2 razy w tygodniu+ z jeden rozdział PAC = 8 rozdział po ok 5 stron i jeden ok 15 stron ... Nie wymagaj ode mnie większych cudów :)

      Usuń
    2. Tyle mi wystarczy~~~~~~ Twoje opowiadania to cudo samo w sobie *---*

      Usuń
  2. Nyaa rozdział świetny *o*
    Czekam na następny :3
    +To szantaż .-.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział!! Nya "_"

    OdpowiedzUsuń
  4. AAA!!! Olcia w takim momencie??? ;_; Co się stało z biednym Musiką i kim był ten pacan???
    Czemu musisz urywać w takich momentach??><
    Pozdrawiam mimo wszystko i czekam niecierpliwie na drugą część... po raz kolejny ;_;
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Musica! Nie! Jak mogłaś w takim momencie przerwać! T_T Mam nadzieję, że mi go nie uśmierciłaś? Co? ;)
    Rozdzialik świetnie napisany i jak za każdym razem to mówię:
    CZEKAM NA NASTĘPNY!!! :D
    Pozdrawiam i przesyłam wenę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez Ciebie się popłakałam ;-; Musica ma żyć i już. Bez niego to już nie będzie to samo. Szkoda mi też tego smoka ;-; Rozdział świetny, ale dlaczego przerywasz w takim momencie?! No nic, trzeba będzie jakoś wytrwać do tego piątku :) Pozdrawiam i życzę weny: D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział, ale oczywiscie kazdy sie domysla/wie KTO był w koncówce tylko nie ja :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Co sie dzieje,co sie dzieje 0_o
    Chciałam wczoraj dotrwać do momentu jak wracają do gildii(w każdym razie mam nadzieje) a mi iternet wyłączyli!
    Ale ide czytać dalej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. O.O zamurowało mnie... dosłownie...

    Kim jest ten facet?! Na początku obstawiałam tego generała, co chciał zabić Natsu i Lucy w prologu albo 1. rozdziale, ale Natsu go nie rozpoznał, czyli to chyba nie on!

    Mają oddać Święte Bronie?! Przecież tyle czasu i wysiłku włożyli w odnalezienie ich! A ten facet przychodzi i po prostu mówi, żeby je oddali?! Po co mu one tak w ogóle? Przecież te Bronie wybrały już swoich właścicieli (czyt. Lucy/Natsu/Musica) więc jemu na nic się nie przydadzą, bo nie będzie mógł używać ich mocy! Poza tym Lucy jest silna i po dobroci swoich złoto-czerwonych oczek nie odda!! *^*

    Musica dostał nożem w serce?! Przecież on nie umrze, prawda?! Reszta będzie walczyć z tymi kolesiami, a potem okaże się, że Wodna Dragon Slayerka ma jakieś uzdrawiające zdolności... Albo okaże się, że w ostatniej chwili na jego piersi wytworzyła się żelazna "tarcza"! A upadł na ziemię, bo po prostu zemdlał! Przestraszył się, czy coś... Naprawdę mam nadzieję, że go nie uśmiercisz :/

    Rozdziały rzeczywiście tak jak mówiłaś są trochę lepsze od mniej więcej 23 rozdziału ;) Powoli zbliżam się do końca historii Nowego Życia i mam nadzieję, że nie zawiodę się czytając zakończenie :D Lecę czytać kolejny rozdział :*

    Pozdrawiam i życzę weny,
    MiMi4444 ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się nie zawiedziesz:) Na 100% zaskoczy cię i mam nadzieję, że miło będziesz wspominała tego bloga :)

      Usuń
    2. Też mam taką nadzieję ;)

      Usuń

Byłeś, przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że ktoś coś napisał :)