Musiało minąć
kilka dni, by wszyscy mogli odpocząć po długiej i wyczerpującej wyprawie i jej
skutkach. Szczególnie ten przypadek dotyczył Lucy, które głownie ze względu na
Natsu starała się, jak najwięcej oszczędzać. Jednak czas, w którym nasi
bohaterowie mieli wyruszyć w dalszą podróż rychło nadchodził. Wszyscy pakowali
się, żegnali i przygotowywali do odlotu. Ostatniego dnia, godzinę przed
odlotem, do Lucy przyszła szamanka, która chciała z nią porozmawiać, o czym
bardzo ważnym.
- Coś się stało? – zapytała
niepewnie dziewczyna, która przechadzała się razem ze staruszką po nieznanych
jej ścieżkach lasu Mitae. Kobieta nic
nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na Lucy niepewnym wzrokiem, który wprawił
dziewczynę w zakłopotanie. – Czy ja coś zrobiłam?
- Tak – odpowiedź zaskoczyła
panią Dragon. – Urodziłaś się. – Ten smutny głos był taki przygnębiający. Tak
jakby coś staruszkę dręczyło od wielu lat.
- A dlaczego? – Musiała się
zapytać, by móc wreszcie się dowiedzieć, o co chodzi. – Nie można kogoś winić
za to, że się urodził.
- To prawda. – Szamanka stanęła
nad małym stawem, przy którym były zebrane najróżniejsze stworzenia, wcześniej
nieznane Lucy. – Łania Haridejska. – Do kobiety podeszła mała sarenka, leciutko
szturchając łebkiem o jej dłoń. – Piękne i łagodne stworzenie. Ostatnie z
gatunku przebywają tutaj, zostało już ich tylko pięć sztuk. Zabić czy zaczekać
aż wyginął.
- Zaczekać, aż na nowo się
odrodzą. – Zaproponowała dziewczyna.
- Dwa to osobniki za stare na
dzieci, dwójka to samce, a trzecie niepłodna samica. Jak na nowo się odrodzą? –
Lucy nie mogła odpowiedzieć od razu na to pytanie. Musiała podejść do
stworzenia i delikatnie pogłaskać je po głowie, by dowiedzieć się.
- Trzeba dać im szansę.
- Dwie. – Słysząc coś takiego
Lucy spojrzała staruszce prosto w oczy. – Tylko dwie osoby uciekły z naszego
świata. Pierwszą była Eilclei, która urodziła się jako „widząca” w naszym
kraju, przyszła matka królowej Sarycji i babcia Natsu Dragona, twojego męża. –
Nieświadomie z oczu blondynki zaczęły spływać małe kropelki łez. – Drugą osobą
była moja ukochana siostra … Layla. Twoja babcia.
- CO?! – Lucy wrzasnęła na cały
las, była zszokowana tym, co przed chwilą usłyszała. –Ale jak?!
- Miłość. Moja droga siostra
zakochała się w przybyszu z Fiore, który był badaczem, czy jakoś tak, a potem z
nim uciekła. Od tamtej pory nigdy jej nie widziałam. – Blondynka wciąż
spoglądała na ziemię, rozmyślając nad słowami staruszki.
- Skąd możesz wiedzieć, że pochodzę
z waszego plemienia!? – To pytanie było jedyną rzeczą, które wciąż nurtowało
Lucy.
- Bo wyglądasz jak ona. No
prawie… bo ona miała brązowe oczy.
- Ja też kiedyś miałam. – Słysząc
takie słowa, wypowiedziane z ust Lucy, szamanka uśmiechnęła się szeroko, a
następnie pocałowała dziewczynę w policzek.
- Jestem szczęśliwa. Dziękuję…
- LUCYYYY!!! ODLATUJEMY!!! –
usłyszała wołanie swojego męża.
- Muszę… iść. – Niepewnie
powiedziała pani Dragon. Szamanka kiwnęła głową, mając wciąż szeroki uśmiech na
twarzy. Lucy pobiegła w stronę statku. – Do zobaczenia!!! – krzyknęła na
pożegnanie.
- Jeśli będziesz chciała tu
kiedyś wrócić mamy tu dla ciebie miejsce! Nauczymy cię wszystkiego, co tylko
możemy! – To były ostatnie słowa, który Lucy usłyszała. – Wróci … powiedziała „Do zobaczenia”.
Biegła
ile tylko sił miała w nogach, aż dotarła do statku, który był już przygotowany
do odlotu. Wszyscy mieszkańcy wyspy przyszli pożegnać się z przybyszami, no
może nie wszyscy, bo nie było wśród nich Akiry. Lucy chciała się z nią
pożegnać, jednak wiedziała, że musi uszanować decyzję dziewczyny.
- To co? Lecimy? – zapytała się
wchodząc na statek.
- Jasne! – stwierdził Natsu.
- LECIMY!!! – zarządził Kurtis
stojący tuz przy prawej burcie. Wciąż spoglądał w stronę zgromadzonego tłumu,
tak jakby na kogoś czekał. – Trudno… - powiedział cicho, gdy statek zaczął się
powoli unosić.
- CZEKAJCIEEE!!!!! – usłyszeli
donośny krzyk dochodzący z lasu. Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku z
niedowierzaniem.
- Niemożliwe – szepnęła Lucy, gdy
ujrzała biegnącą w stronę statku Akirę. Nie miała ze sobą nic, ale jej twarz
promieniała, była pełna radości i energii.
- Akiro! – skarcił ją wódz, gdy
przemknęła tuz obok niego. Jednak zignorowała jego wołanie i pognała, wskakując
prosto na pokład statku.
- Naprawdę? – zapytała Lucy, gdy
wciąż nie była pewna tego, co się dzieje.
- Tak! – stwierdziła pewnym
głosem Dragon Slayer Wody. – Tato! – odwróciła się, zwracając do swojego ojca i
wodza.- Kocham cię, ale tu nie jest moje miejsca, dla mnie nie ma miejsca przy
boku Heteriego, nie kocham go. Chcę zwiedzić świat, poznać nowych ludzi, przeżyć
niesamowite przygody, a wiem, że z nimi to się dokona. Kocham cię! Kocham
wioskę, ale proszę… dajcie mi odejść! – Statek wzniósł się na wystarczającą
wysokość, by móc odlecieć, jednak wszyscy czekali na odpowiedź wodza.
- Leć! – usłyszeli nagle głos dobiegający
z lasu, z którego zaczęła wychodzić szamanka. – Leć. – Akira ze łzami w oczach
kiwnęła głową, a następnie dała znać załodze, że mogą ruszyć do przodu.
- I po co ty tutaj? Nikt cię nie
zapraszał! – odezwał się niespodziewanie Kurtis, gdy byli już poza wzrokiem
mieszkańców plemienia.
- Wiem, ale lubię się wpraszać –
odpowiedziała z uśmiechem do twarzy.
- A miała to być męska załoga.
Achhh – westchnął głośno.
- A ja to co? – szepnęła Lucy
siedząca w kącie i emanująca złem.
- Trudno. Czas na zmiany! – Akira
wciąż śmiała się, będąc szczęśliwa z takiego przebiegu wydarzeń.
- No to impreza i do Sarycji!!! –
wrzasnął głośno Hughes, otwierając jeszcze nietkniętą beczkę piwa.
Pięć miesięcy później
Podróż
mijała zadziwiająco szybko i przyjemnie. Nowa towarzyszka dodała barw do nowej
podróży i nowej przygody. Wszyscy przyjęli ją z wielką radością, a ona sama
szybko odnalazła się w środowisku, którego praktycznie nie znała. I tak minęło
wielkie pięć miesięcy i czas na kolejną przygodę, czy jednak tym razem historia
będzie trochę inna?
Gdy
minęło pięć miesięcy, a statek znalazł się w okolicy Jerhg [czytaj : Jerh],
największym ośrodku uzdrowiskowym na świecie , załoga podjęła decyzję o
zatrzymaniu się w tym malowniczym miejscu, by trochę odpocząć od ciągłego lotu.
- Wow! – krzyknęła Lucy, widząc
przepiękne miasto, które już z góry zachwycało swym pięknem i wielością miejsc
kąpieliskowych, sanatoriów i gorących wód.
- Nie mogę się doczekać by
wykąpać się w tak pięknym miejscu! - Do
blondynki dołączyła dawna mieszkanka Krainy Żywiołów.
- Mówi tak, które miała na co
dzień rajskie widoki – powiedział złośliwie Kurtis, przechodząc tuż obok niej.
- Zamknij się capie jeden! –
prychnęła złośliwie.
- Ja cap, a ty jędza i mamy
remis. – Pomiędzy nimi zaczęły iskrzyć się najostrzejsze błyskawice. Wszyscy
zaczęli schodzić im z drogi, by przez przypadek nie zostać przez nich
porażonym.
- Odezwał się pan „mądraliński”
- A pani wodzianka to co?
- Brzytewka!
- Lepiej im nie przeszkadzać - stwierdziła
Lucy
- Jak to by Happy powiedział „Oni
się lubiącą!!!” – Oboje z Natsu zaśmiali się głośno, zagłuszając nawet
kłócących się Akirę i Kurtisa.
- Lądujemy!!! – wrzasnął przez
megafon Hughes. Wszyscy złapali się za uszy, a następnie potrząsnęli głowami.
- Ciszej! – Z całej siły walną
załoganta kapitan statku. –A teraz Jerhg… Żadnych walk, żadnego zabijania …
tylko odpoczynek i odpoczynek! ZABAWA!!! – krzyknął, wyskakując ze statku i
idąc do pierwszego pubu w mieście.
- Gdzie idziemy? – zapytała Lucy
swojego męża.
- A ja wiem? Może coś
pozwiedzamy? – wzięła go za rękę, a następnie poszli w stronę zabytkowego
zamku.
- POMOCY!!! – usłyszeli krzyk
dębiejący z uliczki. Natsu szybko rzucił się na pomoc kobiecie w potrzebie,
zostawiając przy tym Lucy samą.
Gdy
dobiegł w głąb uliczki ujrzał młodą dziewczynę, stojącą na drabinie, która
ledwo się jej trzymała, gdyż ta przechyliła się w niezbyt dogodną pozycję.
Niespodziewanie dziewczyna zleciała, lecąc prosto w ramiona Natsu. Chłopak
złapał ją szybko, a następnie delikatnie postawił na ziemi.
- Nic panience nie jest? –
zapytał grzecznie.
- Dziękuję bardzo. Tak się bałam.
– Była przerażona tym co się wydarzyło. – Mam na imię Katherina i bardzo
dziękuję za okazaną pomoc.
- Proszę bardzo, a teraz muszę
już iść, bo zostawiłem samą …
- A mogę zaprosić pana na
popołudniową herbatkę? Na ulicy Geretson. Tak o piętnastej? – przerwała mu nie
dając dokończyć zadania. – Wiem, że jestem trochę niegrzeczna, ale chcę jakoś
podziękować.
- No … dobrze. – Coś sprawiło, że
nie mógł jej odmówić. – A teraz… muszę iść. – Szybko pobiegł do swojej żony, zostawiając
tajemniczą dziewczynę z szerokim uśmieszkiem na twarzy.
***
Lucy
stała na środku drogi, lekko tuptając nogami o kamienną nawierzchnię. Co chwilę
wyglądała, czy przypadkiem może Natsu nie wrócił od ratowania damy w opałach.
Spojrzała na swój zegarek. Minęło tylko kilka minut, a jej się wydało, że
kilkanaście.
- Ach! – westchnęła ciężko.
- Lucy! – Nagle zobaczyła
wyłaniającego się z jednej z uliczek Natsu. Machał do niej, wprawiając ją w
niemałe zakłopotanie.
- Przestań … ludzie patrzą… - Cała
zarumieniła się.
- No to co? – Wzruszył tylko
ramionami, a następnie chwycił ją za rękę i zaczął ciągnąć w stronę zabytku. –
Chodźmy!
***
Po
kilku godzinach łażenia po mieście Natsu i Lucy spotkali Musicę, Kurtisa,
Tamakiego i Akirę, którzy właśnie wracali po bitwie alkoholowej. Wszyscy będąc
zmęczeni po „wyprawach” zgodnie ogłosili, że chcą iść do łaźni. Nie musieli
daleko szukać, gdyż w mieście takich punktów było setki, więc znalezienie
jednego, nawet dla przybysza, nie było żadnym wyzwaniem.
Dziewczęta
i chłopcy rozdzielili się na dwie grupy, gdyż takie zasady obowiązywały w tym
punkcie. Wszyscy, oprócz Tamakiego, w spokoju odeszli od dziewcząt, które miały
specjalnie oddzieloną część. Gdy wszyscy już się przygotowali, zostali
skierowani do wyznaczonych pomieszczeń.
- Ej? – zapytała Lucy. – Dlaczego
jesteśmy razem?
- Nie wiem… - odpowiedział jej
szczerze Natsu. Oboje stali, jak wryci patrząc na wodę. – Może się wykąpiemy? –
zaproponował niepewnie Dragon.
- CO?! – krzyknęła, będąc
zszokowana propozycją swojego męża.
- Przecież jesteśmy mężem i żoną…
- Nie rozumiał sprzeciwu Lucy.
- Co to za równica i tak
widziałeś mnie nie raz nagą… - było już jej wszystko obojętne, więc zrzuciła
kimono i weszła do gorącej wody. – Nie wchodzisz? – zdziwiła się nie widząc
obok siebie Natsu. Przekręciła lekko głowę i ujrzała stojącego wciąż w miejscu
różowowłosego, który był tak zszokowany zachowaniem Lucy, że nawet nie mrugnął
okiem. – Ej, no co?! – wrzasnęła całkowicie chowając się pod wodę.
- Eeeee… jakoś teraz … inaczej …
- powoli zdjął kimono i dołączył do żony. [usiadł jak najdalej od niej] –
Zapewne to sprawka tamtej fantastycznej czwórki.
- Zapewne. – I znowu
zamilkli. – Czemu to się stało? Czemu mi tak bije serce? – Dotknęła ręką swojej
piersi. – Ja chyba naprawdę go kocham…-
Wzięła głęboki wdech. – Natsu…
- Dzisiaj idę na spotkanie z
dziewczynką, którą uratowałem. – Lucy ze zdziwienia wyłupiła oczy. – Chce mi
podziękować za ratunek, więc zaprosiła mnie na herbatę, a ja się zgodziłem. –
Blondynka wstała, wyszła z wody, nałożyła kimono i wyszła bez słowa
jakiekolwiek wyjaśnienia. – Co się jej stało? – Natsu nie poszedł za nią. Po
prostu został w ciepłej wodzie, rozkoszując się odpoczynkiem.
***
Akira
kochała wodę, jednak zbyt długie przebywanie w niej szybko ją nudziło. Dlatego
po kilkunastu minutach gotowania się wróciła do przebieralni, gdzie zastała
płaczącą Lucy.
- Co się stało?! – krzyknęła podbiegając
do niej. – Natsu coś ci zrobił?
- On… - Lucy złapała się za
głowę, próbując zdusić w sobie łzy.- Umówił się na spotkanie z inną kobietą…
- Ale… zdradza cię? – Akira
usiadła obok niej, zaczynając lekko masować ją po plecach.
- Nie, ale… jestem zazdrosna. To
ma być niby w ramach za poranny ratunek, ale coś mi tu nie pasuje! – Dłońmi
zaczęła ocierać już zaczerwienione oczy.
- Chcesz to sprawdzić? – zapytała
niespodziewanie Dragon Slayer Wody.
- Ale…
- Nie żadne „ale”, tylko ubieramy
się i czyhamy na Natsu. Wiesz, o której mają spotkanie? – Dziewczyna pokręciła
głową. – Trudno! Idziemy i będziemy czekać!
- Nie ma mowy! Nie jestem taka. –
Akira pomimo sprzeciwu zdjęła z niej kimono i zaczęła ją ubierać. – Dobra! –
wrzasnęła Lucy – Sama się ubiorę.
- Dobrze.- Kiwnęła głową dumna z
siebie Akira – A jak skończyć, to idziemy, a jak się nie zgodzić, to biorę cię
na ręce i niosę, aż pod samo miejsce spotkania … Jakie?
- Nie wiem. – Szepnęła Lucy.
- No pięknie… dobrze, że został
mi dobry węch. A masz jakąś wskazówkę? –
spróbowała ponownie.
- Mają iść na herbatę… -
powiedziała cicho Lucy.
-No i to jest wskazówka! – Akira
niespodziewanie krzyknęła, równocześnie pstrykając palcami.- To jest myśl, to
jest myśl… - cały czas sobie powtarzała. – Lucy, po bitwie alkoholowej z
chłopakami śmiałam się, że dam ich do herbaciarni. Pani, która stała przed
wejściem zapraszała gości, bo okazuje się, że w tym mieście ludzie wolą pić
wodę, a herbata jest specjalnie robiona tylko dla gości.
- Jaki przypadek … - Lucy
uśmiechnęła się delikatnie.
- To nie przypadek, to
przeznaczenie! Przecież wiem, że go kochasz? – W tej chwili w przebieralni
rozległ się wielki rumor.
- Ccccooooo????? – Blondynka
leżała na ziemi cała zaczerwieniona. Język jej się plątał, serce biło jak
szalone, a ciało drżało. – Ja nie…
- Lucy. – Akira kucnęła przed
nią. – Mnie nie okłamiesz. Dlaczego bronisz się przed miłością?
- Bo to tylko przyjaciel… on do
mnie nic nie czuje. – Schowała głowę pomiędzy nogami. – Ja się wstydzę … czegoś
takiego.
- Nigdy nie wstydź się miłości,
bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie ŚMIERĆ. Nie czekaj… kochaj. –
Przyjaciółka podała jej dłoń. Lucy chwyciła ją i wstała, a następnie ogarnęła
się.
- Idziemy? – zapytała
zdecydowanie.
- Tak. – I Akira sama poszła do
przodu.
- Nie dam rady. – Lucy zaczęła
kręcić głową stojąc w miejscu. Dragon Slayer Wody podeszła do niej i
przerzuciła przez ramię prowadząc ją w stronę herbaciarni.
***
Natsu
z trudem odnalazł miejsce wskazane przez tajemniczą Katherinę. Wszedł do
kawiarni, znalazł wolny stolik i usiadł na bogato zdobionym krześle. Spojrzał
na zegarek. 14 : 55.
- No niby ma jeszcze pięć minut. – Z nudów zaczął się rozglądać po
miejscu, w którym się znajdował. Praktycznie nic nie zwróciło jego uwagi oprócz
dwóch kobiet, które dziwnie się zachowywały. Miały pozasłaniane twarze, a
perfumy jakich używały były bardzo mocne. – Dziwne.
– Chciał bardziej zbadać tę sprawę, jednak nagle do herbaciarni weszła
Katherina, budząc ogromne zamieszanie. Podeszła do Natsu z uśmiechem na twarzy i
przysiadła się do niego.
- Mam nadzieję, że się nie
spóźniłam? – zapytała grzecznie.
- Oczywiście, że nie. – Natsu
starał się być miły dla dziewczyny.
- Już wcześniej złożyłam
zamówienie, więc herbaty zaraz powinny tu być. Mam nadzieję, że będą ci smakowały
… eeee …
- Natsu. – Dokończył za nią.
- Piękne imię dla wspaniałego
mężczyzny. – Przechyliła głowę lekko na bok. – Długo pan zostaje tutaj? –
zapytała niespodziewanie.
- Raczej nie, pewnie jutro
wyruszamy. – Odpowiedział jej szczerze.
- A … nie mógłbyś tutaj zostać …
ze mną? – chwyciła go za dłoń. – Proszę.
- Dobrze. – Niespodziewanie
odpowiedział Natsu.
W
herbaciarni rozległ się rumor. Dwie dziwnie wyglądające kobiety wstały,
wywalając swój stolik. Pozostawiły pieniądze na drugim blacie i wyszły z tego miejsca.
***
Lucy
słysząc słowa, które powtórzyła jej Akira , wstała wywalając stolik na drugą
stronę. Rzuciła pieniądze na jakiś sąsiedni stolik i wybiegła z herbaciarni, a
zaraz za nią uczyniła to samo jej przyjaciółka.
- Lucy! Zaczekaj! – wołała za nią
Akira, jednak blondynka nie słuchała. Szła po prostu przed siebie, tak jakby
była w jakimś amoku. – Proszę! – Chwyciła ją za ramię, jednak wyrwała się jej i
szła dalej. – Proszę!
- CO!? –Nnagle wrzasnęła
odwracając się w stronę Akiry. – Nienawidzę go. Poznał ją dopiero dziś, a już Z
NIĄ zostaje? Co on sobie myśli?
- Może źle usłyszałam? – Dragon
Slayer wciąż próbowała coś zrobić.
- Nie! – odpowiedziała stanowczo
Lucy. – Mam już go dosyć! – Zdjęła pierścionek z ręki i rzuciła nim od kamienną
drogę. – Wracam do gorących źródeł, bo chyba tam mamy dziś nocować?
- Tak – powiedziała cicho Akira.
Nie wiedziała, co ma zrobić. Nie wiedziała, jak może pomóc. Była po prostu
bezradna. – Dlaczego jej to zrobiłeś? – zapytała na głos, podnosząc pierścionek
z ziemi.
***
Dochodziła
godzina dziesiąta, a Lucy wciąż leżała na łóżku, skulona w pozycji płodowej,
cały czas płacząc. Nie chciała nikogo widzieć, nie chciała nikogo wpuścić.
Chciała pozostać SAMA. Jednak parę minut po godzinie drzwi same się otworzyły,
a do środka wszedł Natsu.
- Pamiętasz naszą umowę? –
spytał, podchodząc do dziewczyny, która kiwnęła tylko głową . – Jak znajdziemy
kogoś innego, jedno puści drugie. – Wiedziała już, co te słowa oznaczają. –
Zostaję tutaj … razem z Katheriną.
- Dobrze. Cieszę się, że jesteś
szczęśliwy. – Wymusiła na sobie uśmiech, a potem odwróciła się i powróciła do
płaczu.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 30 „Ślub”
PROSZĘ PRZECZYTAJ!!!
Drogi czytelniku
Nawet jeśli blog będzie zakończony proszę cię drogi czytelniku SKOMENTUJ, jak chcesz pójdź na inne moje BLOGI, POLUB moją stronę, albo naciśnij OBSERWACJĘ :)
COOOO?!!!!!!!! W takim momencie?!!!!!!! Rozdział boski, ale... w takim momencie?!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKur** ,a ja myślałam że to Lisanna jest zła..
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ;) Troszkę smutny :( Ale ja wiem.. A raczej podejrzewać że ta su..znaczy Katherina otruła jakoś Natsu,albo posiada taką magię.. No z resztą nie wiem ! Ale coś mi nie gra żeby tak się zachował w stosunku do Lucy.. Przez myśl mi przeminęło tylko * Co ? To już na Natsu trzy laski lecą.. Ehh.. * Pozdrawiam xD :D
Tak się miło zapowiadało.... Ola... Czy ty chcesz, żebyśmy cię znienawidzili? Ta Katherina..... jestem pewna, że ona używa jakiś czarów!!!!!!!!!! Natsu jak mogłeś?! Jak mogłeś się dać opętać?! Jesteś największym idiotą jaki kiedykolwiek istniał!!!!!!!!! Tak zranić Lucynkę!!!!!!! Dobra, może to coś was nauczy!!!!!! ;---------------------; Może nauczycie się, że trzeba być szczerym ze swoimi uczuciami! Weeeeeeeeeeeeeee ;----------------------------; myśl o tym, że Natsu tak zdradził Lucynę jest taka smuuuuutnaaaaaaaaaaaaaaa ;--------; Happy przyleć naprawić Natsu!!!!!!!! Jak on mógł no ;-------------------;
OdpowiedzUsuńJakość rozdziału - zniewalająca
Treść rozdziału - a utop się podły człowieku w lawie! Ten rozdział złamał mi serce!
Nie dostaniesz weny, chyba, że po to aby to odkręcić! ;------------;
Wiem!!!!! Lucy użyj Melody! Takiego idiotę to trzeba siłą! Może przy odrobinie szczęścia ten czar zejdzie.... może....
Tak! Happy to naprawi przyleci! (To byłoby cudowne) !!!! Szczeli mu z ogona i będzie GIT!
UsuńOla kiedy następny rozdział?!!! Nie wiem czy dam radę wytrzymać to napięcie, czy tam to po raz drugi i mam dziwną ochotę zmiażdżyć tego różowowłosego idiotę!! Zniszcz go Akira!!
OdpowiedzUsuńNapisałam ... czekacie do piąteczku :)
UsuńOlu, dlaczego?! Dlaczego Natsu porzucił Lucy?! Mam nadzieje, że ta Katherina rzuciła na niego jakieś zaklęcie czy coś, bo to niemożliwe, żeby Natsu ją zostawił T_T
OdpowiedzUsuńEjjjjj ;-; Płaczę razem z Lucy ;-; Niech ja go tylko dorwę w moje łapska ;-; Ale! Coś mi się wydaję, że ta Katherina (jak dla mnie skomplikowane imię ;-; pisałam je 5 min. ;-; xd) rzuciła jakiś urok.. no bo..pamiętam pierwszy rozdział! ;-; Natsu kazał sobie uciąć rękę wzamian za nietykalność Luczy ;-; Akira, Boże jak ja cię kocham :D I ta sytuacja w gorących źródłach :D Bożeeee, nie wytrzymie do piątku! ;-; Czemu nie może być wcześniej? *płacze jak bóbr ;-;* (Drugi raz ;-;)
OdpowiedzUsuń*Klepie się po policzkach i bierze sporego łyka herbaty <3* Ehhh życie ;-; Cóż to ja czekam do piątku z wielką niecierpliwością i życzę kubły weny!
Do następnego! :*
ZE NIBY CO KUZDE?!?! NIE WIERZE T.T ZEBY PO JEDNYM SPODKANIU... TAK DECYZJE... O NIE JA TEGO TAK NIE ZOSTAWIE JAK ZNAJDE TEGO NATSU TO MU NOGI Z DU... NO XD
OdpowiedzUsuńLicze na to ze to jakos odkrecisz wiec przesylam wene
Super rozdzial.Akcja w gorących źrudłach z Akirą i Lucy odjazdowa.Już kocham Akire.Tylko szkoda, że ta Katherina musiała się pijawić tyle pszykrości na robiła mojej kochanej Lucy.Mam nadzieje ,że jakoś to odkręcisz i Natsu jednak z nią nie zostanie.Czekam z niecierpliwoscia do piątku i życzę weny.
OdpowiedzUsuńJestem na Ciebie zła, jak ty mogłaś mi to zrobić?? Niby mam 2 teorie co do tego co się stało, no ale takie rzeczy publikować i ludzi straszyć?? Na początku to nie wiedziałam co się dzieje, i mogłoby być źle z moim komputerem, ale jakoś się uspokoiłam. Ale i tak Cię kocham za twoje opowiadania (żeby nie było to miłość fana do autora, nic poza tym). Bardzo podoba mi się jak piszesz, a dokładnie to, że potrafisz zmieścić tyle akcji w nie aż tak dużej ilości tekstu, wyczerpując przy tym temat. A i żebyś nie zapomniała KOCHAM TO CO PISZESZ I JESTEŚ ZAJE... ZAJEFAINA!!!
OdpowiedzUsuńPS. masz jakiegoś one shota z Levy i Gajeelem??
Niestety nie, bo nie mam czasu pisać :( A wiem... mi też podoba się ten paring. Jak chcesz wiedzieć, to w moim opowiadaniu Paranormal Activity Club - link w zakładce "PISZĘ" będzie sporo tego paringu.
Usuńcieszy mnie to bardzo :D
UsuńNATSU TY IDIOTO!!! BAKA!!! Jak mogłeś zacząć gadać o spotkaniu z inną dziewczyną akurat wtedy, kiedy Lucy najprawdopodobniej zamierzała wyznać, że cię kocha??!!! Jak możesz planować zostawienie Lucy samej, dla tej Katheriny?!! (i tak wiem, że ona "coś" zrobiła, kiedy złapała Natsu za rękę pytając się, czy z nią zostanie) Przecież obiecałeś, że będziesz chronił Lucy! Przecież ty KOCHASZ LUCY!!! BAKA, BAKA, BAKA! BAKA!!!
OdpowiedzUsuńUfff... Dobra wyżyłam się na biednym Natsu, który zapewne nie jest niczemu winien, bo to wszystko sprawka tej całej Katheriny! (jestem tego w 99% pewna!) Tylko co ona tak naprawdę zrobiła? Zapanowała nad jego umysłem? A może ma moc podobną do Lucy - tą, co ludzie robią, co ona chce dzięki jakimś niewidocznym sznurkom...? No i dlaczego to robi? Jaki ma cel w zatrzymaniu Natsu w tym mieście?
Rozdział, moim skromnym zdaniem, jeden z lepszych na tym blogu! (chociaż strasznie denerwujący xD) Teraz tylko *opublikuj* i kolejny rozdział przede mną! Mam nadzieję, że ta afera się wyjaśni i będzie "happy end" w stylu NaLu! <3
Pozdrawiam i życzę weny,
MiMi4444 :*
Zobaczymy ... Ale widzisz. Umiem zachęcić do dalszego czytania :)
UsuńHappy! napraw Natsu ! :((((((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuń