- Jakbyś chciał… to za godzinę wypływamy – powiedziała
cicho, miętoląc w dłoniach bluzkę. – Nie będziemy czekać. – Nic jej nie
odpowiedział, więc zdecydowała się wyjść. Nie potrafiła przebywać z nim w tym
samym pomieszczeniu. Nie wiedziała, czy się wstydzi, czy źle jej jest z „tymi”
uczuciami, czy może kocha go tak mocno, że boi się go zatrzymywać. – Ja… -
oparła się o ścianę, zsuwając się na samą podłogę. Chwyciła dłonią za głowę i
znowu zaczęła płakać. Nie chciała tego robić, ale nie potrafiła przestać. Starała
się zasłaniać twarz, by nikt nie mógł zobaczyć, co się z nią dzieję. Nie
zwracała uwagi na to, co sobie ludzie pomyślą, chciała po prostu wypłakać.
Wypłakać… była świadoma, że parę łez nie zmieni tego, co się z nią dzieje i nie
zagoi ran, które są wyryte na jej sercu.
- Lucy? – Usłyszała znajomy głos. Lekko obróciła głowę.
Ujrzała stojącą nad nią Akirę. – Dziewczyno, co się dzieje? – Chwyciła ją pod
ramię, próbując ją podnieść.- Załoga czeka już na korytarzu.
- Natsu zostaje z nią – powiedziała cicho blondynka,
ocierając oczy z łez.
- Chodźmy oznajmić to…wszystkim. – Akira nie wiedziała, jak
może pomóc. W tej sytuacji była świadoma, że najlepszym wyjściem będzie
poinformować załogę o zaistniałej sytuacji.
Obie zeszły
na dół, gdzie czekała prawie cała załoga. Na początku byli zszokowani
zachowaniem Lucy, jednak z czasem, pomalutku zaczynali rozumieć, o co chodzi.
- Co się stało? – Do zapłakanej blondynki podszedł Musica.
Chwycił ją za ramiona i lekko nią potrząsną.
- Natsu… nie leci z nami – oznajmiła wszystkim tragiczną
nowinę.
- Ale jakkkk to? –
Kurtis zaczął się jąkać, po usłyszeniu tej wiadomości. Nikt nie rozumiał tak
naprawdę, co się dzieje. Wszyscy byli w niesamowitym szoku.
- Znalazł miłość swojego życia i z nią zostaje – wyjaśniła
im Akira, jednak te słowa jeszcze bardziej skomplikowały sytuację.
- ŻE CO!? – Tamaki nie wytrzymał presji i wrzasnął na cały
punkt wypoczynkowy.
- Idziemy? – Niespodziewanie oznajmiła Lucy, wychodząc przed
całą załogę i kierując się w stronę statku.
- Ona naprawdę…? – Musica chciał dokończyć zdanie, jednak
napotkał surowy wzrok Akiry i od razu zamilkł. – Szatan – szepnął do siebie.
***
Nic
nie czuł. Po prostu szedł na spotkanie z Katheriną, nie wiedząc co tak naprawdę
robi, czy jest to słuszne i czy zostawiając Lucy samą robi dobrze? Zastanawiał
się nad tym, ale i tak te pytania nie miały zbyt dużego znaczenia, bo nie
potrafił uzyskać od siebie odpowiedzi. Był jak człowiek zahipnotyzowany. Szedł
do wyznaczonego celu, do wyznaczonej osoby, nie wiedząc, co się tak naprawdę
dzieje.
- Jest już – stwierdził widząc,
za szybką herbaciarni, siedzącą Katherinę. Zrobił krok na przód idąc w jej
stronę, a zostawiając za sobą wszystko, co do tej pory było dla niego
najważniejsze.
***
Lucy
nie miała wyboru. Starała się wciąż uśmiechać, jednak były to tylko pozory,
taka gra, mająca na celu oszukać wszystkich zebranych. Czy jej się to udawało?
Na pewno nie. Wszyscy dokładnie wiedzieli, co się z nią dzieje w tym momencie.
W tej chwili, gdy wciąż z nadzieją, w ostatnich minutach przed odlotem, czekała
na ukochanego, który wróci do niej. Jednak czas mijał, a Natsu nie było widać.
Teraz już smutku nie dało się skryć za fałszywym uśmieszkiem.
- Lucy? – Akira podeszła do niej
i dotknęła jej ramienia. – Znajdziesz lepszego… na pewno… Jesteś wspaniałą
dziewczyną…
- Nie. To ty jesteś wspaniała. –
Uśmiechnęła się do niej, a następnie poszła w stronę „swojej” kajuty, po drodze
głęboko wzdychając.
Szła
powoli. Wiedziała, że nigdzie jej się nie śpieszy. Statek powoli ruszał, a ona?
Oczekiwała momentu, gdy dotrze do stolicy Sarycji i w niej zostanie. Chciała
przygód, to dla nich i dla Natsu się zmieniła. I po co? Nie wiedziała. Jedyne
co jej zostało, to wejść do pomieszczenia, rzucić się na łóżko i znowu płakać.
- Co masz tak skwaszoną minę?
Jedzenie nie było dobre? – Słysząc znajomy głos, nie mogła uwierzyć.
- Na-tsu? – zapytała cicho.
- A kto ma być? – Różowowłosy
chłopak uśmiechnął się do niej szeroko. – Przepraszam Lucy… Nie wiem, co mnie
opętało, ale gdy… doszedłem do tej herbaciarni … musiałem po prostu zawrócić,
bo … - zamilkł. – Co się dzieje? – zapytał, będąc zaniepokojony, gdy dziewczyna
stała nieruchomo, tylko płacząc.
- Na-tsu… - Znowu powtórzyła. –
Natsu… - Nie wytrzymała. Rzuciła mu się w ramiona, powalając go całkowicie na
łóżko.
- Aż tak się cieszysz z mojego
powrotu? – Był szczęśliwy. Chwycił ją w talii i mocno do siebie przytulił.
- Tak! Kocham cię! – wrzasnęła głośno.
- Możesz powtórzyć? – Delikatnie
odsunął ją od siebie, bardzo się dziwiąc słowami, które usłyszał.
- Nie – odpowiedziała złośliwie,
rzucając się na jego usta. Nie oderwała się od niego ani na chwilę. Wiedziała,
że go kocha i, że go więcej nigdzie nie puści. Z Natsu nie było inaczej.
Pocałunki stawały się coraz bardziej łapczywe, nie wstydzili się tego. Jedno
brało wszystko, co dawało drugie.
- Kocham cię. – Natsu odsunął ją
od siebie, by móc wypowiedzieć te słowa. – Ciekawe kiedy?
- Nie wiem i właśnie na tym
polega miłość. – Wciąż uśmiechała się delikatnie, patrząc mu prosto w oczy. –
Miłość jest rzeczą niewytłumaczalną. Gdyby ktoś ją zrozumiał, to wtedy nie
byłaby już miłością.
- Jaka poetka się tu znalazła. –
Odgarną jej lekko włosy z czoła, przybliżył się i złożył pocałunek na jej
głowie. – Kocham cię. – Niespodziewanie podniósł się.
- Coś się stało? – zapytała
zszokowana Lucy.
- Tak – odpowiedział zmieszany. –
Nie masz pierścionka!
- Wyrzuciłam… - Było jej wstyd,
czuła się z tym okropnie.
- To nic. A co tam!? – Natsu
ukląkł przed nią, złapał ją za rękę i spojrzał prosto w oczy.- Lucy Heartfilio
czy zechciałabyś zostać moją żoną po raz drugi, tym razem na poważnie i czym
tym razem zechciałabyś poślubić Natsu Dragneela?
- Tak. – Nawet nie musiał pytać.
Chciała tego, była pewna, że tego pragnie.
Klask, klask, klask.
- BRAWOOOOOOOO!!! - krzyczała rozbeczana Akira. – To było
piękne! – Oczy zasłoniła ręką, ale to i tak nic nie dało, bo woda płynęła jej
litrami po całym pokładzie [dosłownie].
- Przestań, to statek powietrzny!
– skarcił ją Kurtis.
- No to teraz będzie podwodny!!!
– Wciąż ryczała jak głupia.
- Od jak dawna tu stoicie? –
zapytała cała zaczerwieniona Lucy.
- Jak usłyszeliśmy krzyk „Natsu”,
postanowiliśmy tu zejść, a więc jesteśmy tu od prawie scenki Bara Bara – wyjaśnił,
niezbyt do sytuacji, Musica.
- Hahahaha!!! – cała załoga
zaczęła się głośno śmiać.
- PRZESTAŃCIEE!!!! – wrzasnęli
równocześnie Natsu i Lucy.
***
Katherina
wciąż czekała, patrząc co chwilę na zegarek. Jednak w pewnym momencie
zrozumiała, że ON nie przyjdzie. Ale co było dziwnie nie wydawała się być
smutna, wręcz przeciwnie, tryskała radością, tak wielką, że nagle zaczęła się
śmiać na całą herbaciarnie. Przestała dopiero, gdy jeden z gości zwrócił jej
uwagę, by zachowywała się ciszej. Zrobiła to, ale nadal śmiała się pod nosem.
Nagle do pomieszczenia wszedł niezwykle przystojny mężczyzna. Wszystkie kobiety
od razy zwróciły na niego uwagę, cichaczem szepcząc parę słów do koleżanek.
Jednak on nie był nimi zainteresowany. Szedł prosto do Katheriny, siadając
naprzeciw niej.
- Robota się nie udała – powiedziała,
mając szeroki uśmiech na twarzy. – I co teraz?
- Mówiłaś, że zawsze to działa! –
Mężczyzna walną z całej siły w stół, wywołując nie małe zamieszanie. – Dlaczego
TO nie zadziałało?! – Był zdenerwowany, ale starał się mówić ciszej.
- Mówiłam ci. Mikstura przestaje
działać, gdy osoba, która ją wypiła zdaje sobie sprawę z uczucia jakie żywi do
innej osoby. – Katherina wzruszyła ramionami. – Ja wykonałam swoją robotę, to
nie moja wina, że Natsu zdał sobie sprawę, że kocha Lucy.
- Miałaś być najlepszą alchemiczką
w kraju!
- I jestem. – Nie kłamała. –
Każda rzecz ma jakąś wadę. Na tym świecie, nie istnieje nic idealnego.
- Jakbym zdobył bronie…
- … to by nic nie zmieniło. – Dokańczając
za niego, tylko go ośmieszyła. – La
Predley.
Powiedzmy sobie szczerze… Masz
ambicje, ale o ciut za wysokie. Za bardzo chcesz zdobyć te bronie teraz, a
czemu nie poczekasz i nie zabierzesz im wszystkich, jak je już znajdą. – Gdy
książę usłyszał tę propozycję od razu się poruszył.
- To jest myśl… - Zaczął kiwać
głową. Wyjął za płaszcza paczkę z pieniędzmi i rzucił ją przed Katherinę. –
Zapłata jest, więc teraz milczysz!
- Jak grób! – obiecała szczerze.
– To moja praca, więc muszę utrzymywać dobrą opinię.
***
Natsu
i Lucy byli tak zawstydzeni sytuacją, że starali zabarykadować się za drzwiami,
jednak wyszło na to, że pozostawili je otwarte. A dlaczego? Wszyscy się bali o
zdrowie Lucy, o przyszłego „małego” Natsu bądź Lucy, o to, że będzie za głośno
i tym podobne sprawy. Ostatecznie podjęto decyzję, że „nie zamykamy, bo nie
macie za sobą prawdziwego ślubu”. Wszyscy zgodzili się z kapitanem, co
skutkowało tym, że postanowili się zatrzymać przy niewielkim kościółku, który
zauważył Tamaki.
- A pierścionek? – Nagle
przypomniała sobie Lucy. Spojrzała na Natsu przerażonym wzrokiem, jednak gdy
usłyszała chrząkania Akiry, jej nadzieja powróciła.
- Proszę. – Dragon Slayer Wody
podała jej pierścień, który wcześnie okrutnie potraktowała. Lucy chciała już go
włożyć, jednak po chwili Natsu wyrwał go jej.
- Już niedługo. – Uśmiechnął się
szeroko. – A właśnie! A suknia?
- Nie bój się. Mam ze sobą.- Taka
odpowiedź zdziwiła wszystkich . – No co? To pomimo wszystko było dla mnie ważne
wydarzenie! – Dziewczyna nie rozumiała reakcji załogi.
- No to teraz po raz drugi
zamykamy się i nie wpuszczamy pana młodego.- Akira zaczęła ciągnąć ją do
pokoju.
- A pan młody nie ma garnituru. –
Zanim drzwi się zamknęły, dziewczyna rzuciła mu cały komplet. – I już ma – powiedział,
głęboko wzdychając. Wzruszył rękoma i poszedł się przebrać.
Po
kilkunastu minutach, gdy już statek wylądował, z pokoju wyszła Lucy ubrana w
suknię, w której brała już raz ślub. Natsu stał na pokładzie, czekając na nią.
Oboje uśmiechali się szeroko, byli szczęśliwi. Miłość, która przyszła tak nagle
była dla nich wybawieniem. Wszystkie ich problemy i troski … nagle znikły.
- Idziemy? – zapytał w końcu
różowowłosy podając Lucy dłoń. Przyjęła ją, kiwając głową. Cała była
zaróżowiona i wcale nie od kosmetyków.
- A jak nie da nam ślubu? – Gdy
Lucy o to zapytała, wszyscy dziwnym wzrokiem się na nią popatrzyli.
- Jesteśmy przestępcami …
najwyżej wymusimy ślub – odpowiedział jej radośnie Musica.
- IDŹCIE JUŻ!!! – krzyknęła
zniecierpliwiona Akira.- Chcę zobaczyć wasz ŚLUB!!! – Nie mieli wyboru.
Dziewczyna zaczęła tupać i krzyczeć. Nawet bardziej to wszystko przeżywała niż
młode małżeństwo.
Od
miejsca lądowania do kościółka było niedaleko, ale i tak przejście kilku
metrów sprawiło Lucy nie lada wyzwanie.
Podniosła do góry suknię i szła ostrożnie i powolutku, tak jakby się znajdowała
na bagnistym terenie.
- Nie wiedziałem, że dzisiaj
miałem dawać ślub? – Nagle usłyszeli głos, dobiegający z okolic kościoła. Gdy
dotarli jeszcze bliżej, ujrzeli stojącego księdza opartego o ścianę kościoła. W
jednej dłoni trzymał kubek z kawą, a w drugiej poranną gazetę. – To … -
przerejestrował Lucy wzrokiem - … który miesiąc?
- HE?! – dziewczyna krzyknęła,
będąc zszokowana słowami sługi bożego. – Ja … nie… - zaczęła się plątać.
- Jest dziewicą, dlatego proszę
dać nam szybko ślub, by zmienić ten status – odpowiedział spokojnym głosem
Natsu. Blondynka popatrzyła się na niego, z jeszcze większym, zdziwieniem.
- No to… na co jeszcze czekamy? –
Ksiądz przewrócił oczami, a następnie wszedł do budynku. – Mam nadzieję, że na
wesele mnie zaprosicie?
- Oczywiście, że tak – odpowiedziała
za oboje Lucy,
- To dobrze! – Jego głos odbił
się echem po całym kościele. – Na co czekacie? – Spojrzał na nich zdziwionym
głosem, gdy stał już przy ołtarzu czekając na nich. Popatrzyli się na siebie, a
następnie ruszyli do przodu. – Zapewne… nie będzie to tradycyjny ślub, ale… Bóg
widzi. – Spojrzał w górę. – A na ziemi papiery zostaną. No to teraz.
Świadkowie?
- Musica i Akira. – Natsu
popatrzył się na przyjaciół. Lucy była w tej kwestii zgodna. Chciała by to oni
byli tymi, którzy poświadczą o tym, że stali się (ponownie) mężem i żoną.
- To dobrze. – Ksiądz był nad
wyraz radosny, gdy patrzył, jak dwójka ludzi podchodzi do małżeństwa? , z
niepewnymi minami. – A teraz za łapę. – Natsu wziął Lucy za rękę. – Nie wy. –
Wrzasnął mężczyzna, gdy zobaczył, że
Akira i Musica również trzymają swoje dłonie. Od razu, po tych słowach, zawstydzeni
puścili je. – A teraz…. – Ksiądz spojrzał na Natsu. – czy ty … - i cisza. – Jak
macie na imię?
- Natsu Dragneel i Lucy
Heartfilia. – Podpowiedział mu różowowłosy.
- Dobrze. – Ksiądz kiwnął głową. –
Czy ty Natsu Dragneel bierzesz tę kobietę za żonę? – zapytał niechlujnie sługa
boży.
- Tak. – Nie było w tym słowie
żadnego wahania. Był pewien swojej decyzji.
- A czy Lucy Heartfilio bierzesz
tego mężczyznę za męża? – Spojrzał na nią rozradowany.
- Tak. – Wzrok księdza przeszedł
na Natsu.
- Możesz pocałować pannę młodą. –
Wszyscy zniecierpliwieni czekali na ten moment, a szczególnie małżeństwo po raz
drugi.
Natsu
nie chciał czekać. Chwycił welon i odsłonił twarz dziewczyny. Chłopak złapał
Lucy w tali, przysunął do siebie i mocno wbił się w jej usta.
- Brawo!!! – krzyczeli wszyscy
zebrani, bijąc równocześnie.
- Tym razem było ok.? – zapytał
odsuwając się lekko od niej.
- Mogło być – odpowiedziała
złośliwie, jak to na nią przystało.
- Ghe. – Ktoś głośno odkaszlną –
Mam wino mszalne, więc … idziemy? – Wszyscy zaczęli się śmiać, widząc
zniecierpliwienie sługi bożego.
Wszyscy
po uroczystości, wrócili na statek, na którym ksiądz zorganizował w kilka minut
cały wystrój i alkohol. Zaczęła się zabawa, śmiechy, picie, ale czy kogoś nie
brakowało? Po cichutku, w obawie przed zbytnim zainteresowaniem innych, młode
małżeństwo wymknęło się do swojej kajuty. Po drodze cichutko śmiali się, dawali
sobie buziaczki, a gdy doszli do „sypialni” zamarli.
- No musimy stworzyć fabułę do
nowej książki Amelii. – Zanim Lucy się zdążyła zorientować, Natsu chwycił ją i
zaczął nieść na rękach w stronę łóżka.
- Co ty!? – krzyknęła cała
zaczerwieniona.
- To dla dobra NAUKI – odparł
radośnie.
- Ty chyba nie chcesz…
- Chcę.
- Ale ja nie chcę.
- Trudno. – Taka rozmowa trwała
aż do momentu, gdy położył ją na łóżko, a sam ukląkł nad nią, opierając się
rękami o poduszkę. – Na pewno nie chcesz? – zapytał delikatnym głosem, całując
ją powoli w usta.
- Boję się – odpowiedziała
szczerze. Nie miała doświadczenia w tych sprawach, więc bała się.
- Przecież cię nie zostawię.-
Zażartował sobie z niej.
- Haha – zaśmiała się. – Cudowny
kawał.
- Wiem. – Jego twarz była bardzo
blisko niej. – Na pewno nie … - nie dokończył. Wbił się w jej usta, całując
namiętnie. Lucy nieświadomie oddawała każdy pocałunek, nie myśląc o czymś takim
jak wstyd czy zakłopotanie. Czuja jego ciepłe, delikatne usta, które pieściły
jej wargi. Nawet nie zauważyła kiedy, jego dłoń zaczęła wędrować, po kolejnych
partiach jej nogi. Nie wytrzymała. Rzuciła się na niego, owijając go swoimi
rękoma i nogami.
- Ach… - jęknęła z zachwytu,
który zaczął ustami pieścić jej szyję.
- Przeszkadza. – Słysząc coś
takiego, zdziwiła się. Niespodziewanie podniósł ją, powoli rozwiązując supełki
sukni. Gdy udało się to mu, od razu rękoma, zaczął zsuwać suknię z dziewczyny,
a ustami całować od obojczyka, aż po same piersi. Z zachwytu wplotła swoje
dłonie w jego włosy. Jednak długo tam nie wytrwały, gdyż od razu zabrała się za
rozbieranie swojego męża. Jego marynarka bez problemu zleciała na podłogę,
jednak z koszulą miała większy problem, więc po prostu ją rozerwała. – Dziko. –
Szepnął jej na ucho, które po chwili ugryzł. Wciąż nad nią klęczał, powoli
usuwając wszelkie ślady sukni, która po kilku minutach po prostu zleciała tuż
obok marynarki.
Była
prawie naga. Jedyne co jej pozostało, by osiągnąć ten status, to dolna bielizna
zasłaniająca jej najważniejszą część ciała. Natsu nie patyczkował się. Szybko
zerwał z niej majtki, pozostawiając już ją bez żadnej ochrony. Chłopak pieścił
jej całe ciało, zapewniając niesamowitą rozkosz. Coraz bardziej się
czerwieniła. Czuła jak jest cała płonie. W pewnym momencie nie wytrzymała.
Rzuciła się na Natsu, zdejmując z niego wszystko, co jej przeszkadzało.
Wiedział, że to jest znak, że może robić wszystko. Był przygotowany. I
cieleśnie i psychicznie. Położył ją delikatnie na poduszce, całując delikatnie
w usta. Nagle wbił się w nią. Poczuła na samym początku delikatny ból, jednak z
każdym ruchem Natsu czuła coraz większą rozkosz. Przytuliła go do siebie,
wkładając swoje dłonie w jego włosy.
- Achh!!! – krzyknęła po
kilkunastu minutach gdy Natsu doszedł [smok, więc na lepsze uwarunkowania
cielesne ;) ]. Zmęczony opadł tuż obok niej, sapiąc jeszcze głośniej od swojej
żony.
- Było cudownie. – Przykrył ich
oboje kołdrą, a następnie wtulił się w Lucy, cały czas dotykając jej ciała.
- Było … wspaniale. – Czuła
lekkie zawstydzenie, więc zarumieniła się. Natsu uśmiechnął się do niej, a
następnie pocałował ją w czoło.
- Chodźmy spać – powiedział,
jeszcze mocniej przyciągając do siebie dziewczynę, która nie wiadomo kiedy po
prostu zasnęła. Jeszcze raz złożył jej pocałunek na czole, a następnie usnął.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 31 „Cmentarz”
Jest tak wiele słów opisujących ten rozdział : Fenomenalny, ciekawy, zaskakujący, romantyczny, epicki <3To była takie słodkie gdy rzucili się sobie w ramiona krzycząc " Kocham cię ! " <3333 .. Wiedziałam że Natsu był pod wpływem eliksiru.. ( Co nie zmienia faktu że na samym początku myślałam że się upił xd ). Katherina... Podejrzewała że ona pracuje dla La Pr..Pra..Pradleya ? Nie wiem za trudna nazwa xd.Najlepszy był ksiądz.No nic czekam na next :3
OdpowiedzUsuń*łapie się za policzki i kręci głową* No,no,no...Olu zaskoczyłaś mnie :) Oczywiście pozytywnie :) Ten ślub, TA scena i ta Akira :3 Bożeee kocham! Kocham ten rozdział <3 Znacznie lepszy od poprzedniego :D Jak już zobaczyłam tytuł i poprzedni rozdział to myślałam,że Natsu oświadczy się Katherinie (czy jak jej tam) ;-; ;-; ;-; A tego ani ja ani Lucka ani Akira byśmy nie przeżyły! o.o TT_TT Rozdział Cudo! Chyba nie muszę mówić,który moment mi się podobał xD *rape face* Mam nadzieję,że nie będzie więcej takich sytuacji jak ta z Katheriną c: Ślę wenę do nowych blogów i chęci do pisania c:
OdpowiedzUsuńP.S Kiedy będzie rozdział DzP? c:
Załamałam się! Nikt nie czyta pod spodem moich informacji?
UsuńPrzepraszam już wiem ;-;
UsuńNatsu zmądrzał!!!!! Jak mi się podoba ten rodział~~~ Tego potrzebowałam na zakończenie wakacji! Cudowne, cudowne i jeszcze raz cudowne. A ja już się bałam co ta Ola, ze ślubem wymyśliła... a tu coś tak cudnego ^---^ Ten ksiądz mnie rozwalił xD To teraz tylko czekać na wieści o "małym" Natsu lub Lucy xD
OdpowiedzUsuńWeny, weny, weny i energii na poprawianie rozdziału
Boże jak ja się ciesze ze Natsu się opamiętał i nie został z tą Katheriną (? dobrze napisałam?). Świetny rozdział.!!
OdpowiedzUsuńPorównując wcześniejszych ślub ten był mega. Ksiedzu fajny :-)
NaLuuuu ♥♥♥
No i teraz to już wszystko będzie jasneee :-)
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Jak przeczytałam, że Natsu jest jednak na statku, to poczułam ogromną ulgę (chociaż i tak to było do przewidzenia :D). Nareszcie długo wyczekiwany PRAWDZIWY ślub. W końcu ^^ No i tak z wielkim uśmiechem docieram do końca rozdziału, aż tu nagle czr pryska po przeczytaniu tytułu następnego rozdziału. Skojarzenia oczywiście jakieś takie mam dołujące, ale powyślałam równierz o cmentarzu w Magnolii, gdzie znajduje się grób Natsu i Lucy... Pożyjemy, zobaczymy. Ten rozdział jest jednym z moich ulubionych :D Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuń*czar, ucięło mi literę :P
UsuńJestem szczęśliwa. Jednak się zeszli! Jednak miałam rację, że ta cała Katherina rzuciła czar na Natsu. Jednak... XD
OdpowiedzUsuńŻoną miała być, miał być ślub
I wesele też,
Już zaprosiła gości, kapela z rodzinnych stron
Miała tam grać polkę na dwa.
Matki pobłogosławiły dawno im.
Był umówiony ksiądz, bukiet im
Przywieźli z białych róż.
Welon już na głowie, kościół pęka w szwach,
Babcia we łzach cichutko łka.
Organista daje znak, a jego brak.
Był ślub. JEJ!!! <3 <3 <3 A po ślubie, co? Bara bara XD "płacze ze smiechu"
Rozdział Olu genialny! Kocham twojego bloga! Nie mogę się doczekać poniedziałku... chociaż? Nie!!! Szkoła T_T Twój rozdział będzie wielkim pocieszeniem tego dnia. :D
Pozdrawiam i przesyłam wenę. Dużo weny! XD
W poniedziałek na pocieszenie :)
UsuńNo i nie przedłużałaś tego w nieskończoność jak by to było w normalnym romansidle, tylko od razu prosto z mostu, gihi :D Jesteś świetna a ja się strasznie napaliłam na te twoje opowiadania musze kończyć później dokończe.
OdpowiedzUsuńKsiądz świetny, ślub świetny ubrania weselne świetne, scena łóżkowa świetna, co daje nam razem genialny wynik. Tylko ja bym na twoim miejscu zabiła Katherine, przez nią Lucy płakała a ja mało kompa nie rozwaliłam więc należy jej się. Ale i tak jesteś boska :P A teraz tradycyjnie weny życze bo na kogo innego jak na ciebie powinna ona spłynąć :D
UsuńRozdział epicki,scena z księdzem mnie rozwaliła :)
OdpowiedzUsuńJak ja się ciesze że tak się to wszystko potoczyło w tym rozdziale,choć gdy zobaczyłam tytuł byłam prawie pewna że niestety natsu ożeni się z Katheriną,a tu taka niespodzianka.Ogółem byłam zaskoczona,a szczególnie ostatnia scenką z Lucy i Natsu <3
Jedyne co teraz mi pozostało to czekać na kolejne rozdzialy,życzyć Ci weny oraz czekać na dziecko Natsu i Lucy.
PIĘKNE!!!! nIC WIĘCEJ IE TRZEBA MÓWIĆ
OdpowiedzUsuńCUDO!!!!!PIĘKNE!!!!!!EPICKIE!!!!!!!!Po prostu brak słów<3<3<3<3♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń*O* Ten rozdział to cudo dla każdego fana NaLu! Czyli dla mnie też ;3 Cieszę się, że Natsu jednak się opamiętał i zamiast pójść do tej Katheriny, postanowił podróżować dalej z Lucy (i resztą załogi :P). A gdy już się spotkali... spełniłaś moje 2 największe marzenia dotyczące NaLu na tym blogu! <3
OdpowiedzUsuń1) Natsu i Lucy wyznali sobie miłość (kyaaa <3)
2) Natsu i Lucy wzięli "prawdziwy" ślub (kyaaaa ///>.<///)
A ten książę (w życiu nie zapamiętam jak on się nazywa, ale mniejsza z tym xD) naprawdę mnie irytuje. Czy on nie ma ciekawszych zajęć? Ciągle tylko lata za naszymi bohaterami i próbuje przechwycić Święte Bronie, stwarzając przy tym same problemy... -_- Nie lubię gościa... Ale za to postać księdza - rozbrajająca xD
W każdym razie jak już wcześniej wspomniałam rozdział mi się podobał ;)
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
MiMi4444 ;3
;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńMogę opisać to tylko jednym słowem EPICKIE.
OdpowiedzUsuńO matko. Jak zobaczyłam tytuł i wstęp oraz wyznanie Natsu to już myślałam, że naprawdę tam zostanie z tą Katheriną (?). Ale na szczęście nie zostawił Lucynki xD i się z nią ożenił tym razem naprawde <3 <3 <3 Ten rozdział kocham właśnie za to, że w końcu przyznali się do swoich uczuć ;3 NaLu, NaLu i jeszcze raz NaLu <3 <3 <3 <3 Po przeczytaniu tego rozdziału od razu przeszedł mi zły homorek ^^ Niech Akira nie zarywa do Musici, bo on jest zajęty przez Amelie :P Akira powinna być z Kurtisem (mam nadzieje, że nie pomyliłam) Oboje są tacy słodcy jak NaLu <3
OdpowiedzUsuńLa Predley -.- Nie lubię go :/
Pozdrawiam i życzę weny ;3