Historia
sięgająca wydarzeń sprzed naszej ery jest tak odległa, że współcześni ludzie
słuchając o niej, po prostu uważają ją za legendę. Bohaterowie, którzy ginęli w
ogniu walki z bogami, dziś są pamiętani,
jako postacie mitów. Ludzie, nie są świadomi tego, że swoje istnienie
zawdzięczają tym, którzy stanęli naprzeciw złu tego świata. Niektórzy
bohaterowie zostali zapamiętani. Byli to ci, których sława rozbrzmiewała na
cały świat. Ludzie znają Heraklesa, Tezeusza, Jazona, ale kto słyszał o
Metresie, Morielu, Kafasie, Areagonie czy Hortiaszu? Nie było poety, który
napisałby o nich wiersze, nie było barda, który pieśni rozesłałby na cały
świat, nie było człowieka, który doniósłby o nich wiadomość na drugi kontynent.
Ich istnienie poszło w niepamięć, pomimo tego, że to byli herosi, którzy
wyzwali na pojedynek odwiecznego wroga całej ludzkości – śmierć. Słysząc o tym
po raz pierwszy, nie chciałam uwierzyć, ale teraz kiedy jestem pewna, chcę przekazać nowemu
światu tę historię.
Tanatos, Bóg
Śmierci i Zagłady widząc świat ludzki zaczął zazdrościć człowiekowi tego, że
żyje w tak pięknym świecie, a on sam musi trwać w odmętach podziemia.. Kiedy
spoglądał na niego z ciemności Hadesu, zaczęło rodzić się w nim uczucie,
zazdrość była coraz bardziej potęgowana, kiedy widział zmarłych, którzy z
uśmiechem na twarzy mówili o swoim życiu. Z każdym dniem, z każdą godziną coraz
bardziej pragnął przekroczyć bramę Hadesu, aż nastał czas, kiedy wszystkie
emocje jakie w sobie dusił wypłynęły w jednej chwili. Tanatos nie zważając na konsekwencje,
wkroczył do świata ludzi. Całą ciemność jaką miał, zaczął rozprzestrzeniać po
całym świecie. Śmierć dotykała każdego, kto tylko miał z nią styczność. Bogowie
widząc potęgę Tanatosa wybrali swe ludzkie dzieci, herosów, by wyruszyli
pokonać Władcę Śmierci. Długa i krwawa bitwa rozciągała się na coraz więcej
czasu, nie dając poczucia, że któraś ze stron wygrywa czy przegrywa. Moriel –
syn Ateny i Priama widząc, że walka nie jest dobrym sposobem na pokonanie Boga,
użył swej mądrości i pomocy matki i
zapieczętował Tanatosa w medalionie,
czyniąc tym samym z siebie strażnika pieczęci. Czekając na uwolnienie,
obaj trwali w miejscu, który miał być schronieniem dla przedmiotu. Jednak
legendy tworzą się na nowo, bo ludzka
ciekawość doprowadza do odrodzenia tego, co nie powinno ujrzeć światła
dziennego. Czekając całe dwa tysiące sto lat, doczekali się roku 2033, w którym
wszystko miało mieć swój nowy początek.
***
Rok
2010… stojąc nad kołyską noworodka trzy siostry stały i nić plotły. Przyglądały
się dziecku, rozmyślając jakież przeznaczenie dać malutkiemu. Dwie z nich
krzyczały : „Wielkie to jego przeznaczenie… ”, lecz jedna przeczyła. Do zgody
dojść musiały i takąż historię stwarzały …
Rok
2033, chłopiec kiedyś malutki teraz jest dorosły. Tak jak 23 lata temu
towarzyszyły mu trzy siostry. Trzymały go za ręce, nieświadomy niczego kroczył
za nimi. Po nici cieniutkiej prowadziły go do celu. Gdy dotarł na miejsce,
przystanął i spojrzał na ziemię. Uniósł medalion, który leżał na podłożu ,
proszący by ktoś się nim zajął. Mężczyzna oglądał go dokładnie. Siostry
kierowały, drogę wskazywały, pokazały co ma zrobić. Wziął medalion w obie
dłonie, by zaraz złamać go na dwie połowy. W ten dziewczynki puściły jego
dłonie i przerażony zaczął się rozglądać. Spojrzał na dłonie. Trzymał dwie
połowy medalionu, przyglądał im się dokładniej, lecz gdy go parzyć zaczęły,
rzucił je na ziemię. W ten dym zaczął się unosić i swym mrokiem okrywać
okolicę. Dziewczynki już wiedziały i nić szykowały. Z obłoku ciemności wyłoniła
się postać, w czarnym płaszczu, trzymająca do dołu zgaszoną pochodnię.
Przerażony mężczyzna próbował uciekać, lecz śmierć była mu pisana. Postać
uniosła swą pochodnię, zapalając czarny ogień. Siostry zaczęły ciągnąć nić,
coraz mocniej i mocniej. Ogień pochłaniał życie chłopaka… Pyk … i już nić
została przerwana, a na ziemi leżała skorupa, zwana ciałem.
- Nie zapomnę o was ! – rzekła
tajemnicza postać do dziewczynek
- Wiemy, Tanatosie –
odpowiedziały równocześnie siostry.
Wnet
Bóg Śmierci uniósł się nad ziemię i mrok swój rozesłał po całej krainie,
posyłając swe sługi by niosły śmierć i zniszczenie.
- Tym razem wszystko będzie moje!
– wypowiadając te słowa znikł, pozostawiając trzy siostry tańczące w kole. Trzy
dziewczynki zwane Mojry…
***
Krocząc
przez ulicę Lucy zastawiała się nad wydarzeniami, o których huczał cały świat.
Ludzie szeptali o zagładzie, która miała zejść na ten świat, stare babki
szeptały, że dawno uśpione zło, znowu powróciło na Ziemię. Wszyscy będąc
przerażeni, próbowali uciekać, chociaż nie wiedzieli dokąd. Jednak nie ta
dziewczyna. Kiedy szła przez ciemną ulicę, oświetloną jedynie światłem latarni,
nie myślała o tym, że za rogu może wyskoczyć potwór i ją zabić. Po prostu szła
tą samą, niezmienioną trasą co rok, czy dwa lata temu.
- „Nic tu się nie wydarzyło od
kilku lat, więc czemu teraz miałoby coś się zmienić…” – powtarzała w myślach
niczego nieświadoma dziewczyna. Będąc blisko swojego domu, nagle usłyszała
krzyk. Pobiegła w kierunku, z którego on dobiegał. Gdy dotarła na miejsce
ujrzała ciało leżące na ziemi, a nad nim pochylającego się mężczyznę. Chciała
podbiec i coś zrobić, jednak strach sparaliżował jej całe ciało i nie mogła się
ruszyć. Po chwili ujrzała, że tajemniczy mężczyzna wstaje i patrzy w jej
kierunku. Przerażona, zaczęła się cofać, a po chwili po prostu biegła, by
znaleźć się jak najdalej od tamtego człowieka.
- Czekaj ! – usłyszała za sobą
wołanie, ale nawet się nie odwróciła. Biegła ile tylko sił miała w nogach, jednak
po pewnym czasie zmęczenie dało się we znaki i zaczęła zwalniać. Poczuła
szczęśliwa, gdy zobaczyła zarysy swojego domu. Kierując się w jego stronę nawet
niespodziewana się tego, że nie uda jej się przekroczyć progu mieszkania. Gdy
była już tak blisko, ciemność ogarnęła całą okolicę, pozostawiając ją bez
krztyny światła. Przerażona dziewczyna zaczęła rozglądać się dookoła próbując
coś dojrzeć. W pewnym momencie poczuła jak ktoś ją chwyta za szyję. Próbowała
się oswobodzić, ale siła przeciwnika była niewyobrażalna. Zaczął podnosić Lucy
do góry, coraz mocniej ją dusząc. Szarpała się i próbowała wyrwać, jednak w
pewnym momencie poczuła się tak bezsilna, że zaczęła się oddawać w ramiona
śmierci. Nagle, w ciemności rozbłysło światło, któro leciało prosto w zakapturzoną
postać, duszącą dziewczynę. Puścił ją, by uniknąć kuli światła. Lucy upadła na
ziemię, powoli tracąc przytomność. Jej powieki, zrobiły się tak ciężkie, że
zdołała zobaczyć, jedynie zarys postaci, która ją uratowała, a potem już tylko
bezgraniczną ciemność.
***
Powoli
zaczęła otwierać oczy, jednak kiedy poczuła przerażający ból głowy, z powrotem
je zamknęła. Delikatnie zaczęła się podnosić, a kiedy poczuła, że ból ustał,
także otwierać oczy. Jednak dochodząc do pewnego momentu, nagły przypływ bólu,
spowodował, że zaczęła opadać. Gdyby nie ramiona mężczyzny, które ją
przytrzymały, uderzyłaby głową o kant łóżka.
- Nie przemęczaj się! –
zarządziła tajemnicza osoba, kładąc ją delikatnie na poduszkę.
- Gdzie ja … - próbowała się
czegoś dowiedzieć, jednak ból, który promieniował przez całe jej ciało, nie dał
jej dokończyć zdania.
- Spokojnie. Odpoczywaj jeszcze,
tu jesteś bezpieczna. – były to ostatnie słowa, jakie zdołała zapamiętać, przed
zaśnięciem.
Otworzyła oczy. Zobaczyła, że jest ubrana w
niebieską sukienkę. Zaczęła się rozglądać zdezorientowana dookoła siebie.
Zobaczyła, że stoi na gołej ziemi, na której nic nie rośnie. Zaczęła iść powoli
przed siebie, lecz po chwili poczuła, że coś kłuje ją w stopy. Dopiero w tym
momencie poczuła, że ma gołe stopy.
- Jesteś …– usłyszała głos, rozchodzący się wokół niej
- Idź przed siebie! – odwróciła się, ale nikogo nie zobaczyła. Zaczęła
iść mimowolnie przed siebie, pomimo, że tego nie chciała. Nagle ujrzała, że
stoi na wysokim wzniesieniu, z którego widać duże pole w czterech różnych
kolorach.
- Chodź do nas ! – znowu usłyszała głos, ale tak jak wcześniej nikogo
nie zobaczyła
- Jesteśmy blisko …- kolejny głos
- Skacz ! – dla Lucy to słowo brzmiało jak rozkaz. Była już na
krawędzi, gdy zaczęła się zastanawiać, czy nie zginie skacząc. Jednak jej
ciało, nie chciało jej słuchać i po prostu zeskoczyło. Będąc blisko ziemi,
zaczęła się delikatnie unosić. Po chwili bezpiecznie wylądowała na ziemi nie
czyniąc sobie najmniejszej krzywdy. Zaczęła iść przed siebie, widząc przed sobą
cztery krainy.
- Wiosna … - jeden głos
- Lato … - drugi głos
- Jesień … - trzeci głos
- Czy zima ? – wszystkie głosy jednocześnie.
Dziewczyna zaczęła
dokładnie się przyglądać krainom i dopiero w tym monecie zobaczyła, że jest to
prostu jedno pole, podzielone na cztery pory roku. Kochała wiosnę, dlatego
wybrała tę część.
- Dziecko wiosny.- powiedział znowu pierwszy głos
- Miałaś rację siostro.
- Tak jak wędrował jej przodek, tak i ona tak wędruje – rzekły kolejno
głosy po sobie. Lucy szła przez ledwo
wyrastające z ziemi roślinki, powoli dochodząc do ogrodu, osłoniętego białą
poduszką, kwitnących drzew i usłaną zieloną krainą kwiatów.
- Zakończyłaś czy zaczęłaś swą wędrówkę ? – zapytała dziewczynka
siedząca przy malutkim stoliczku, stojącym po środku ogrodu.
- Siostrzyczko, to dopiero początek. – rzekła druga dziewczynka
- Już skończyłam! – powiedziała radośnie trzecia siostrzyczka
- Co skończyłaś…? – zapytała niepewnie Lucy
- Twoje przeznaczenie ! – powiedziały równocześnie siostrzyczki
- Kim jesteście ? – spojrzała na nie. Wyglądały jak dziesięcioletnie
dziewczynki, były ubrane w śliczne sukieneczki w kwiatki, a na nogach miały różowe buciki.
- Jesteśmy twoją przeszłością … - zaczęła mówić pierwsza
- teraźniejszością – rzekła druga
- i przyszłością – dokończyła trzecia
- Czy to jest sen ? – Lucy zaczęła się rozglądać dookoła, cały czas
czekała na odpowiedź, ale kiedy jej nie uzyskała pytająco spojrzała na
dziewczynki, które wstały i zaczęły tańczyć w około.
- Śmierć, śmierć, śmierć już jest blisko, zniszczy dla nas wszystko. –
śpiewały radośnie – Czy ten heros, który obok stoi, śmierci się nie boi ? Już
nić upleciona, droga przeznaczenia została stworzona …- po tych słowach stanęły
i zaczęły się patrzeć na dziewczynę. Cały ogród zaczął usychać, pozostawiając
po sobie tylko zniszczone drzewa. – NIE ZAWIEDŹ NAS! – powiedziały z grozą trzy
dziewczynki, podając jej trzy złote klucze.
Lucy
podniosła się z łóżka, przerażona i zmęczona. Odgarnęła kołdrę i zaraz
spojrzała na swe stopy. Były poranione i
brudne. Dyszała ciężko, trudno jej było się uspokoić.
- Sen ? – usłyszała głos obok
siebie. Przekręciła głowę i spojrzała na chłopaka, który siedział na krześle
obok jej łóżka.
- Nie wiem … - odpowiedziała
próbując złapać oddech. – Ale zaraz … Kim ty jesteś ?! – krzyknęła przerażona,
po czym zaczęła się rozglądać dookoła. Zobaczyła, że znajduje się w pokoju
niewielkich rozmiarów, w którym znajdowały się tylko stół, krzesło i oczywiście
łóżko, na którym leżała.
- Spokojnie. – próbował uspokoić chłopak dziewczynę –
Jesteś w bezpiecznym miejscu. Wolałabyś, żebym cię zostawił na pastwę tego
stwora ? Mam nadzieję, że nie jest twoim marzeniem zostać wysuszoną śliwką ?
- Że co ?! – zapytała ostro Lucy,
nie wiedząc co oznaczają słowa tajemniczego chłopaka.
- Może zacznę od początku … -
chwilę się zastanowił, po czym podał jej dłoń, mówiąc : - Jestem Natsu .
- Lucy.- powiedziała cicho,
podając mu swoją dłoń.
- No to jak już się
przedstawiliśmy, powiem ci wszystko, co sam wiem. – powiedział radośnie. – Obecnie
znajdujemy się w Akademii Herosów…
- Czy to jakiś żart !? –
krzyknęła, przerywając Natsu wypowiedź.
- Nie, to nie jest żart.
Spokojnie, zaraz ci wszystko wytłumaczę.
- No, dobrze – odpowiedziała –
„Czy mam inny wybór ? ” – zapytała siebie w myślach.
- Akademia Herosów, nie jest
jakimś żartem. Zwykli ludzie nic o niej nie wiedzą, gdyż ona nie znajduje się w
ich wymiarze. Dzięki temu, że stworzyli ją sami Bogowie. – w tej chwili
przysłonił jej palcem usta, wiedząc, że Lucy chce mu przerwać. – Musisz zaakceptować
fakt, że Bogowie Greccy istnieją. Ty ich znasz… tylko przez wieki ich imiona
się zmieniały, aż w obecnych czasach znasz ich pod innymi nazwami. Zapewne już
spotkałaś jednego – Mojry.
- Trzy dziewczynki … - szepnęła
do siebie
- Tak, masz rację. – zgodził się
z nią chłopak
- Ale to nie było kilka bogiń ?
- Mojry są jednością i są
traktowane jako jeden Bóg. – powiedział Natsu, po czym popatrzył się na
dziewczynę.
- Co?- zapytała niepewnie
- Nic… - chwilę się jeszcze
popatrzył, po czym odsunął się od niej. – Teraz wracając do momentu, w którym
mi przerwałaś. Bogowie istnieją, tak samo jak herosi. I właśnie dla nich
Bogowie stworzyli miejsce, gdzie mogą się spotkać. Może nie wiesz, ale herosem
nie jest się z wyboru krwi, tylko sytuacji. Nie wiem czy rozumiesz, ale
spróbuję ci wytłumaczyć. Przez lata, pokolenia pierwsi herosi, mający krew
bogów przekazywali ją swoim dzieciom. Ona istniała w nich, ale nie była
uaktywniona. Dopiero, kiedy Bogowie ogłoszą, że istnieje zagrożenie, ta krew
się uaktywnia i my herosi trafiamy tutaj, do Akademii, by dowiedzieć się co
jest naszym przeznaczeniem. Rozumiesz?
- Nie do końca … - odpowiedziała
szczerze dziewczyna.
- Dobrze … W naszych ciałach jest
coś w rodzaju fiolki z boską mocą. Kiedy nie jest ona potrzebna, przechodzi po
prostu z ojca na syna, itd. Dlatego w pewnym momencie, kiedy Bogowie wezwą do
działania, ta fiolka pęka i moc dostaje się do organizmy człowieka, czyniąc go
herosem. Teraz rozumiesz?
- Dalej nie rozumiem, co to ma
wspólnego ze mną !? – krzyknęła Lucy.
- Właśnie do tego zmierzam, więc
się uspokój. – rzekł do niej tak spokojnym głosem, że dziewczyna po prostu
oparła się o łóżko i uważnie zaczęła słuchać.
- Ponad dwa tysiące lat temu, Bóg
o imieniu Tanatos, zapragnął zdobyć ziemię. Według Bogów zaczął zazdrościć
człowiekowi życia na ziemi, kiedy on musiał tkwić w Hadesie. Bogowie postanowili wysłać swoje dzieci by go
powstrzymały : Metresa, Moriela, Kafasa, Aragona i Hortiasza. Cała piątka stanęła
naprzeciw Boga Śmierci. Jednak Tanatos był za silny dla herosów i Moriel, syn
Ateny i Priama postanowił poświęcić się i zapieczętować siebie i Boga w
medalionie. Dzięki pomocy matki, udało mu się, ale musiał zginąć, kiedy tylko
dostał się do medalionu. Wydawało się, że Ziemia jest bezpieczna, niestety
Mojry postanowiły przywrócić Tanatosa. Nie wiem, czy takie było przeznaczenie,
ale wykorzystały jakiegoś chłopaka, do złamania pieczęci. Tanatos przez to
znowu powrócił na Ziemię i zapewne słyszałaś o jego dokonaniach. Dlatego
Bogowie wezwali wszystkich, którzy posiadają ich krew, do walki. Niestety zanim
tu dotarłaś, zginęli wszyscy oprócz ciebie i mnie.
- I CO JA MOGĘ ZROBIĆ, SKORO TYLE
SILNYCH HEROSÓW ZGINĘŁO?! – krzyknęła na cały pokój. Natsu popatrzył na nią.
Nic nie musiał mówić, była świadoma tego, że będzie musiała zginąć, nawet jeśli
niczego nie osiągnie.
- Jesteś córką Aiona, Boga Czasu i
Przestrzeni, posiadasz klucze, do bram przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości. Możesz zmienić bieg czasu, jeśli tego zapragniesz.
- „Klucze” – pomyślała
dziewczyna, na wspomnienie snu, którym Mojry dają jej trzy złote klucze.
Popatrzyła na swe dłonie, w których pomimo oczekiwań, nic się nie znajdowało.
- Trzymałaś to, gdy spałaś… -
powiedział Natsu podając jej trzy klucze. Lucy na początku niepewnie wyciągnęła
ręce, ale po chwili coś ją zaczęło do nich przyciągać i za nim się spostrzegła,
klucze spoczywały na jej dłoni.
- Jak ja mam z nich skorzystać ?
– Lucy jedyne co czuła to smutek. Była
świadoma tego, że wiele się od niej wymaga, ale w rzeczywistości nic nie
potrafiła
- Ty nie możesz tego wiedzieć,
kiedy będziesz chciała to prostu to zrobisz … Ojciec ci pomoże. – powiedział
uśmiechnięty Natsu
- Dlaczego nazywasz Aiona moim
ojcem ?
- W tej chwili krąży w twoich
żyłach jego krew, kiedy się wszystko zakończy będziesz z powrotem córką swojego
ziemskiego ojca.
- A ty …? – zapytała niepewnie
- To nie ważne ! - krzyknął szczęśliwy
- Według ciebie naszym
przeznaczeniem, jest ratować świat przez Bogiem Śmierci, a ty jesteś tej chwili
taki beztroski, spokojny i cały czas szczęśliwy. Jak to jest możliwe ? – Lucy
nie potrafiła zrozumieć powodu, radosnych emocji chłopaka
- Po prostu nareszcie ktoś się
mną zainteresował, więc jestem szczęśliwy. Ale wiesz co, teraz nie mamy czasu
na takie pogaduszki. Musimy cofnąć się w czasie i zmienić bieg historii.
- Co proponujesz? – Lucy zaczęła
się zastanawiać, czy zmiany w przeszłości w rzeczywistości mogą wyjść na
lepsze, czy może spowodują jeszcze większą katastrofę.
- Zniszczyć medalion, kiedy tylko
Moriel go zapieczętuje. – odpowiedział jej szybko Natsu.
- Ale jak zamierzasz go zniszczyć
? – zapytała przerażona – Czy zniszczenie nie spowoduje uwolnienia Boga?
- Ty masz za zadanie przenieść
nas do przeszłości, a moja głowa w tym, żeby zniszczyć ten przeklęty przedmiot
– pokazał kciukiem na siebie, będąc dumnym z tego, że jest w stanie tego
dokonać.
- Dobrze – uwierzyła mu. Jednak
cały czas się zastanawiała czy uda jej się otworzyć bramy czasu, jak od niej
oczekiwano.
- Wstań ! – usłyszała jak ktoś do niej mówi. Posłusznie zeszła z
łóżka, po czym zaczęła się kierować w stronę drzwi. - Lucy ? Lucy, co się stało
? – zapytał się zdziwiony Natsu
- Idź za nią – słysząc polecenie zaczął się kierować tam gdzie Lucy
- Idź do głównej sali ! – kolejny głos kazał jej kroczyć w stronę
ogromnej, okrągłej sali, pokrywanej najróżniejszymi malowidłami,
przedstawiającymi dawnych herosów. Na środku znajdowała się ogromna kolumna, na
której były wypisane imiona tych, którzy zginęli w imię ludzkości. Lucy zaczęła
do niej podchodzić, wyjmując z kieszeni złoty klucz.
- Otwórz bramę przeszłości ! – usłyszała trzy głosy na raz.
-„Mojry …Dlaczego, ja to robię ?”
– pomyślała Lucy, jednak jej ciało nie reagowało na jej rozkazy. Słuchało tylko
tego, co mają do powodzenia dziewczynki. Lucy podeszła do kolumny, wyciągnęła
rękę z kluczem i rzekła :
- Ja jestem bramą przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Ta, która
chronisz tego co minione, otwórz mi przejście do czasów dawnych. – Przed
Lucy i Natsu ukazała się złota brama, która powoli zaczęła się otwierać. Kiedy
całkowicie się otworzyła, trzymając się za ręce przeszli przez nią.
***
Przechodząc
na drugą stronę ich oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewali.
Piękne, pełne zieleni wzgórza, które powinni zobaczyć, zostały zastąpione
pustymi kawałkami ziemi, na której nic nie rosło. Pozostałości po drzewach,
były jedynie zeschniętymi badylami bez życia. Nie dało się słyszeć żadnego
dźwięku, nawet cichego śpiewu ptaków. Koryto rzeki, w której kiedyś była woda,
została zamieniona w pustą wnękę, w której pozostały lekkie pęknięcia.
Promienie słoneczne, nie mogły się przedrzeć przez gęste, czarne chmury, które
powodowały, że świat pokrywał mrok.
- Straszne .. – powiedziała po
chwili ciszy Lucy
- To jest dzieło Tanatosa, jeśli
niczego nie zrobimy, to nasz świat, też niedługo tak będzie wyglądał. – rzekł
ze smutkiem Natsu
- Lepiej chodźmy szukać Tanotosa,
Mojry nie bez przyczyny wysłały nas w to miejsce. – odezwała się dziewczyna po
czym ruszyła w stronę wzniesienia. – „Nie wiem dlaczego tam idę …, ale wiem, że
muszę” – pomyślała Lucy.
Natsu
o nic nie pytając ruszył za nią. Ich wędrówka przez „pustynie”, była
wyczerpująca, pomimo braku słońca i wysokiej temperatury. Wydawało się im, że
wzniesienie znajduję się bliżej, jednak pozory mylą. Idąc przez tereny
zniszczone przez Tanatosa, coraz bardziej ogarniał ich strach przed porażką.
Oboje nie spodziewali się, że siła Boga może być tak ogromna. Gdy zaczęli się
zbliżać do wyznaczonego miejsca, ich kroki zaczęły stawać się coraz rzadsze.
Coraz bardziej niepewnie stawiali kolejny krok, aż w pewnym momencie
przystanęli.
- Boisz się ? – zapytał się Natsu
- Tak. A ty? – odpowiedziała mu
Lucy.
- Oczywiście, ale musimy ruszać.
– posłał jej szeroki uśmiech, który miał jej dodać odwagi i pokazać, że
pokonuje strach. Jednak dziewczyna wiedziała, że tak naprawdę Natsu boi się tak
samo jak ona.
Natsu
ruszył pierwszy, a zaraz za nim Lucy. Kiedy dotarli na szczyt wzniesienia,
zobaczyli coś czego się spodziewali.
- Co …?! – krzyknęli
równocześnie.
- Przepraszam … - powiedziała
przerażona Lucy. Widok walki herosów z Tanatosem ich przeraził. Mieli znaleźć
się w tym miejscu zaraz po walce, ale ona cały czas trwała.
- To nie twoja wina. – próbował
ją uspokoić Natsu, jednak dziewczyna nie potrafiła spokojnie przyjąć do
wiadomości, że znajdują się w złym momencie.
- Zły czas … - powiedziała cicho.
Coś do niej dotarło. Składając kolejne części układanki, zrozumiała coś – To
Mojry, to one nas tu wysłały.
- Teraz już nic nie zrobimy … -
rzekł Natsu, który dokładnie przyglądał się walce. Według niego był to już
prawie koniec bitwy. Trzej zmęczeni herosi ledwo się ruszali, jednak cały czas
walczyli. Jeden z nich odważnie napierał na okapturzoną postać, która
najprawdopodobniej była Tanatosem. Jednak nie mógł dojrzeć jeszcze jednej
osoby. Nagle ją spostrzegł, Moriela, który kroczył wprost na Boga, trzymając w
ręce medalion.
- Stań ! – wszyscy zebrani w tamtym miejscu usłyszeli rozkaz i po
prostu stanęli. Tylko Tanatos, mogąc się poruszać, zaczął iść wprost na
Moriela. Powoli zbliżył się do niego, wziął spod płaszcza zgaszoną pochodnię i
zaraz zapalił na niej czarny ogień, który zaczął wchłaniać życia dawnych
herosów.
- NIE! – krzyknął Natsu, który
sprzeciwił się rozkazowi i zaraz zaczął iść w kierunku Tanatosa. Na chwilę
przystanął, niebo zaczęło się okrywać deszczowymi chmurami, złote pioruny
zaczęły ozdabiać całe niebo. Jeden z nich mknął prosto na Natsu, który zamiast
zostać nim porażony chwycił go w dłoń i zaraz posłał go w stronę Boga Śmierci.
Złota poświata otoczyła Tanatosa. We wzgórzu otworzyła się przepaść. Natsu
chwycił kolejny piorun i rzucił go wprost na przeciwnika. Ten zaczął się coraz
bardziej cofać do tyłu, prosto na przepaść. Chłopak zaczął ciskać w niego burzę
piorunów, jeden za drugim, aż Bóg stanął na krawędzi przepaści i patrząc wprost
na Natsu, rzekł :
- Przeklinam cię …synu
Zeusa! - kawałki skał odłamały się,
Natsu rzucił ostatni piorun w jego stronę, strącając go w odmęty Tartaru. Gdy
tylko znikł z oczu, wyrwa zamknęła się. Wszyscy herosi upadli na ziemię
nieprzytomni, ale żywi.
- Czy ten heros, który obok nas stoi śmierci się nie boi ? –
usłyszała za sobą głos Lucy i w tym momencie patrząc na Natsu, który ze
zmęczenia upadł na kolana i na herosów leżących na ziemi, zrozumiała, jakie
jest jej przeznaczenie.
- Lucy wygrałem ! – krzyknął
radośnie, odwracając się w kierunku dziewczyny. Chciała nie płakać, ale nie
potrafiła… - Co jest …? – zapytał się zszokowany Natsu, patrząc na dziewczynę,
która robiła się coraz bledsza, aż w końcu upada na ziemię. Chłopak od razu
rzucił się w jej kierunku, łapiąc ją w ostatniej chwili przed upadkiem.
- Przepraszam, ale dopiero teraz
to zrozumiałam … - powiedziała cicho dziewczyna, obok której stały trzy
dziewczynki, trzymające nić, którą coraz mocniej ciągnęły.
- Proszę, nie umieraj ! –
krzyknął Natsu, nie ukrywając swoich łez, które spływały po policzkach.
- Moriel żyje, wielu ludzi też i
tak to dobry układ, że tylko ja zginę … - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
- Znajdę cię! Obiecuję, że cię
znajdę ! Istniejesz w przyszłości ! – z nieba zaczęły lecieć krople deszczu,
które po chwili zaczęły się mieszać ze łzami. Mojry patrząc na ludzi,
zmagających się ze swoim losem, zaczęły lżej ciągnąć za nić.
- To dobrze, dziękuję.
- Dlaczego nie ja ? – zapytał
Natsu, będąc zły na siebie, za to, że pozwolił jej się poświęcić.
- Na ciebie spadnie chwała
zabicia Boga, a ja będę tą, która się poświęci się w imieniu ludzkości … -
zakaszlała krwią, po czym wzięła kilka głębokich oddechów. Jej oczy zaczęły się
robić coraz bardziej szkliste – Też chcę mieć jakieś zasługi ...– delikatnie
się zaśmiała, a zaraz za nią Natsu.
- Dziękuję – powiedział chłopak
- Ja też dziękuję – powiedziała
Lucy. Pyk … nić została przerwana. Martwe ciało dziewczyny lekko się osunęło,
Natsu na chwilę przestał płakać.
- Lucy …? – zapytał niepewnie,
jednak kiedy nie uzyskał odpowiedzi, krzyknął : - LUCY! – wziął i przytulił
ciało dziewczyny. Mojry, które stały obok i przyglądały się im, trzymały się za
ręce i myślały. Podeszły do nich i dotykając ciała dziewczyny, zamieniły je w
proch. – Co wy…? – powiedział zdenerwowany chłopak
- Idź, szukaj … - powiedziały trzy siostrzyczki, które trzymając
klucze Luce, otworzyły Natsu drogę do przyszłości. Chłopak otarł oczy, wstał i
skierował się w stronę bramy …
***
Mit kończy się
tam gdzie przeznaczenie się wypełnia. Nikt nie wie, co będzie dalej, nikt nie
zna dalszych losów bohaterów. Dziś opowiadam tę historię moim wnukom, wciąż
zadając pytanie „Kim jestem ?"
To bylo cholernie dobre...
OdpowiedzUsuńMasz do tego talent. Ta komisja to chyba z marsa byla, ze nie potrafiła docenic takiego dziela.
No kurcze.. nie wiem co napisac tak mi sie podobalo ! ;3
Licze na wiecej tak zaskakujaco dobrych one-shot'ow :3
Pozdrawiaaam !
`Olczi
Jak mówiłam mogło wpłynąć na ocenę wygląd mojej pracy. Moja nauczycielka w ostatniej chwili poprawiała błędy i w ostatniej chwili drukowałam, a drukarka się zacięła i połowa strony była ladnie wydrukowana, a druga była takim zacinającym się tuszem :( ale dzięki za ocenę i na 100% będzie więcej takich one shotów :) Proszę popatrzeć na spis treści :)
UsuńMiałam taki sam pomysł na one-shot z NaLu o;
OdpowiedzUsuńTzn. też chciałam zrobić o bogach xD
A tak wgl to świetny one-shot! Jeszcze nigdy nie widziałam aż tak dobrego opowiadania z NaLu!
Chyba ten jest teraz u mnie na pierwszym miejscu <3
Mam pytanie... co chcesz studiować? Bo powinnaś rozwijać swój talent :3
Więcej takich one-shocików! :33333333
mam zamiar iść na finanse i rachunkowość. a i co do talentu. Póki co mam zamiar w paru konkurach uczestniczyć, a co pracy... co innego pisanie tak o opowiadań, a co innego wydawanie książki. I jeszcze jedno, żeby zarobić z bycia autorem to trzeba dużo sprzedać, bo niestety to właśnie z wydania książki najmniej zarabia twórca, ale ... w konkurach coś może wygram :)
UsuńOjej.... Prześliczne...
OdpowiedzUsuńNa sam koniec aż się popłakałam... nadal płaczę :/
Tylko nie zaprzestawaj pisać :)
Masz do tego talent :D
A i mam pytanie... Czy tą nazwę "bard" wzięłaś może z gry? :)
~Su~
wiesz nie wiem dokładnie o co ci chodzi ...
UsuńPS Pisałam to pół roku temu :)
Ach... rozumiem :)
UsuńNic nie szkodzi.
~Su~
Motywy brałaś z bajki "Herkules"?
OdpowiedzUsuńRozdział nawet fajny tylko szkoda, że taki krótki. Taką historię można rozwinąć.
Pozdrawiam i życzę weny.
~オリビア~
miałam ograniczoną liczbę słów + nie, to nie bajka tylko mitologia parandowskiego i książka którą czytałam :)
UsuńWitaj Olu!!! To było przegenialne!!! Kocham Mitologię i Fairy Tail, a takie połączenie dało powiew świeżości i niezwykle mnie zaciekawiło ;). Natsu i Lucy herosami, którzy mają do wykonania misję w przeszłości - bardzo dobry pomysł. Cofnięcie się w czasie i pokonanie Pana Hadesu, poprzez stracenie go w odmęty Tartaru, a w roli wybawiciela Natsu - the best!!! I jeszcze Lucy, która poświęciła swe życie, by ratować ludzkość - pozazdrościć pomysłu na opowiadanie ;). I gratuluję dyplomu!!! Zasłużyłaś :). Pozdrawiam cieplutko :).
OdpowiedzUsuńTeraz jak czytam to sama się zastanawiam,skąd wzięłam ten pomysł, ale sporo z tego czyli śmierć bohatera, wędrówka i sen i to, że się cofają w przeszłość by pokonać zło, to tylko i wyłącznie wymogi konkursu :)
UsuńA i dzisiaj nowy rozdzialik więc zapraszam i powiedz mi szczerze czy aż tyle błędów robię, bo boję się wcześniej czytać i sporo mi już osób miwlo bym to robiła bo są błędy :(
No sporo nie, ale no kilka się pojawiło. Czekam, czekam, bo kolano mnie tak boli, że wyciska łzy z oczy i mam nadzieję, ba! jestem pewna, że czytając nową notkę uśmiechnę się :D. Pozdrawiam cieplutko :D.
UsuńPs. Prace konkursowe dodajesz dzisiaj???
? ? ? Oj Roszpuncia źle przeczytała i to już ci trzeci raz piszę do 20 CZERWCA, a nie MAJA!!! Dlatego pisałam, że twój kolega ma jeszcze czas :)
UsuńAha. Rety, przepraszam!!! Nie wiem, czemu ubzdurałam sobie, że do maja :D. Wybacz :D. Muszę w oksy zainwestować :D
UsuńWoW Zaczepiste *-* Tylko... dlaczego w takim momencie koniec? ;c
OdpowiedzUsuńMai: Tak Oli Ri chciała.
No wieeem ._.
Mai: Dobra zostaw one-shota i spadaj czytać rozdział.
Aye, sir!
Pod rozdziałem spróbuję napisać dłuższy komentarz. ;)
PS: Fajny pomysł z tymi hersami.
miałam ograniczoną liczbę słów, bo to z konkursu :)
UsuńBardzo fajne :) szkoda tylko że nie wiem co może stać się później
OdpowiedzUsuńgenialne... a ci bohaterowie mitologiczni... oni faktycznie gdzieś są wymieniani czy to radosna twórczość własna? xD
OdpowiedzUsuńniby mam mitologię grecką w małym palcu ale Parandowskiego pasowałoby powtórzyć po tych kilku latach przerwy...
mam nadzieję, że jeszcze coś podobnego napiszesz, a już na pewno nie pogardziłabym kontynuacją tego opowiadania :D
Lubię bohaterów mitologicznych i na 100% kiedyś stworzę opowiadanie z miny. Chociaż nie będę kłamać. Kiedyś tym bardzo się interesowałam. Można powiedzieć, że wiedziałam wszystko na temat greckich bogów, a teraz? Matfiz pozostawił po sobie ślad.
UsuńWstawiam komentarze, które otrzymałam na innym blogu:
OdpowiedzUsuń[Juvia Lockser]
"*śpiewa* Mój durny telefon nie pozwala mi, ja jednak się uprę i skomentuję Ci...
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać :D Zawsze mnie zastanawia, czemu Ty tak narzekasz na każdy swój rozdział albo na jakieś pojedyncze teksty... Ty zajrzyj lepiej do mnie i zobacz, co to słaby tekst... #chamskareklamamodeon
Mi się bardzo podobało i chcę więcej o bogach :3
Mówisz praca konkursowa z błędami? Zauważyłam tylko w jednym krótkim akapicie powtórzenia i nic więcej. No chyba że to był taki... takie... kurde, nie pamiętam jak to się zwało, że celowe powtórzenia i ten, no, tego, tamtego...
To było piękne i już, a Ty nie masz prawa kwestionować mego zdania! I wypatrzyłam nazwę gry, która jest również imieniem boga w tej grze - Aion :3 Mój wzrok jest niczym u Yashy :D Tyle, że ja tramwaju nie widzę, a tekst napisany małym druczkiem z odległości - pisiont kilometrów z kawałkiem.
Pozdrawiam, życzę Ci weny, zdrówka, które i tak pojechało na wakacje do Bytomia (przeklęty Bytom!) oraz... zaliczenia wszystkiego na 5! I nie ma, że boli, że nie będzie tego i, że nie marzysz!
~Twój doradca w kwestii gier, Juvia L. melduje się na służbie i kończy komentarz zajebistym podpisem."
[Kłaudia Łach]
"Myślałam że to będzie coś w stylu Perciego Jacksona a tu zostałam mile zaskoczona. Mam nadzieję że będzie 2 część bo naprawdę chcę wiedzieć czy ją znajdzie. :)
Ślę wene!"