12 września 2014

Rozdział 34 - Historia

           [Będzie tyle samo komentarzy, co ostatnio ;)]
 Przepiękne miasto, którego granice kończyły się dopiero, przy wysokich, majestatycznych górach Edertel, tętniło życiem, a szczególnie w takich chwilach, gdy nawet sam król musiał wyjść z pałacu, by sprawdzić, co się dzieje. Tym razem sprawa dotyczyła dziwnego zjawiska, a może raczej sytuacji, która zdarzyła się późnym wieczorem, kiedy to grupa naukowa prowadzona przez królową i Arminę znalazła tajemnicze wrota, na dnie morza Grathel. Miały kształt ogromnych, czarnych drzwi, którego wejścia strzegły dwie figurki smoków zaplecione wokół górnej ramy.
- Wiecie, co to jest? – zapytał król docierając na miejsce zdarzenia.
- Nie do końca. Mogę tylko podejrzewać, ale … póki nie mam dowodów nic nie chcę mówić – oświadczyła królowa, podchodząc do swojego męża. – Myślę, że są to Smocze Wrota, które jak mówią legendy, sprowadziły do naszego świata te bestie.
- Masz coś na poparcie tego? – Natsu I podszedł do tajemniczego żłobienia, które znajdowało się na samym dole przedmiotu. Nie było ono jakieś wyjątkowe, ale wyglądało na rzecz, dzięki której wrota mogłyby zostać otwarte.
- To nic znaczącego, ale materiał, z którego zostały wykonane, nie pochodzi z naszego świata, chyba, że jeszcze nie został odkryty. Druga sprawa dotyczy tych znaków. – Wskazała palcem na dziwne wyrzeźbienia. – Myślę, że może to być starożytny język.
- Jak otworzymy to się przekonamy? – Przed wszystkich wyszedł mężczyzna, dużej postury, włosach czarnych jak smoła, które sięgały aż do samej ziemi. – Mogę nawet wejść na ochotnika królu.
- Nie, Acnologio – zakazał mu jego władca. Tamten prychnął tylko pod nosem, odwrócił się i odszedł z miejsca badawczego.
- Co go ugryzło? Ja już się z nim policzę, jak tylko wróci. – Czarna aura zaczęła otaczać Lucy, przez co wszyscy cofnęli się kilka kroków do tyłu, by chociaż troszkę być mniej narażonym na jej zło. – A teraz musimy zdecydować, co z tym zrobić!
- Zaczekamy do rana. Póki co nic nie wymyślimy, a może dowiemy się, co to tak naprawdę jest. – Król zdecydował się na taki ruch. – I najważniejsze! Nikt nie ma prawa tu przychodzić i coś z tym kombinować. Słyszałaś, Lucy?
- A czemu ja? – zapytała niewinnie kobieta, która zaczęła obmacywać obudowę wrót.
- Jesteś moją żoną, więc cię znam. – Podszedł do niej, pocałował ją w czoło, a następnie przerzucił przez ramię, by odciągnąć ją od tajemniczego obiektu.
- Nie lubię cię! – stwierdziła jednoznacznie.
- Tak, tak, a teraz zajmij się dziećmi. Chcę ci przypomnieć, że parę miesięcy temu urodziłaś Amelię, więc trzeba ją karmić, a kochanym Natsu też mogłabyś się zająć. – Wciąż niosąc ją, prawił jej morały.
- No to ja też pójdę – oświadczyła wszystkim Armina. – Gajeel… ten mniejszy… czeka na jedzonko.
- A ten duży? – zapytał się złośliwie Zeref.
- Ten duży mnie nie obchodzi. No i jeszcze ten mały … - dotknęła swojego brzucha - …albo mała są dla mnie ważni.
- Dlatego powinnaś się oszczędzać. – Przyjaciel dał jej radę, a następnie odszedł do swojego pokoju.
            Nastała ciemność. Miasto opustoszało. Jedynie przy wrotach stała dwójka ludzi odpowiedzialna za pilnowanie tajemniczego artefaktu. Czy to miała być spokojna i bezpieczna noc? Czy ludzie wiedząc, że następnego dnia zostanie z miasta tylko popiół mogliby zapobiec tragedii? Na te pytania nikt nie jest w stanie ani teraz, ani nigdy w historii odpowiedzieć. Wybiła godzina. Ciemny kształt zaczął się przesuwać powoli w stronę wrót, nie robiąc przy tym najmniejszego hałasu. W jednej chwili jeden strażnik padł, a zaraz potem drugi. Światło jednej z pochodni ukazało twarz człowieka, który pod przykrywką nocy, chciał dostać się do wrót.
- Co tu robisz Acnologio? – Niespodziewanie za budynku wyszedł chłopak niskiego wzrostu, który zaczął powoli podchodzić do mężczyzny, nie robiąc żadnej tajemnicy ze swojej tożsamości. – Mam nadzieję, że tylko ćwiczyłeś.
- Zeref – szepnął cicho Dragon Slayer. – Co tu robisz?
- Wiedziałem, że tu przyjdziesz. Dziwnie się zachowywałeś podczas spotkania z królem, dlatego zdecydowałem się przyjść i sprawdzić, co kombinujesz – wyjaśnił mu chłopak.
- Posłuchaj mnie. RAZEM możemy zyskać moc. Ja … - wskazał na wrota - … wiem, co to jest! Królowa miała rację! To są Smocze Wrota. Według legend dają moc każdemu, kto je otworzy! Nie chcesz mocy?
- Nie zdradzę Natsu! – Zeref wiernie trwał w swoim postanowieniu. – Nawet nie rozumiem…. Po co ci ona? Masz już potężną broń! Jesteś Dragon Slayerem, Władczym Dragon Slayerem, więc dlaczego?
- Nie zauważyłeś? Prawda? – Spojrzał na niego spokojnym i opanowanym wzrokiem.
- Jeśli ci o to chodzi, że kochasz królową… to tak. Wiem – odpowiedział mu chłopak. – Ale to nie jest powód, aby robić coś takiego. Lucy to twoja królowa, żona twojego władcy, matka następcy tronu! Nie możesz ich zdradzić.
- Zamknij się! – Ukazując swoją twarz, pokazał łzy, które spływały mu po bladych policzkach. – Ty nie wiesz, jak to jest codziennie patrzeć, jak twoja ukochana kobieta całuje się z innym mężczyzną. Gdyby nie to, że Natsu poznał ją pierwszy to … ja … może byłbym z nią teraz. Dlaczego nie poślubił wybranej sobie, tylko pomiota z Krainy Żywiołów?!
- Bo się w niej zakochał, a co do ciebie. – Wziął głęboki oddech. – Ty jesteś po prostu nią zauroczony. Tutaj nie ma żadnej miłości, pragnienia życia z nią… Tu w grę wchodzą jedynie cielesne doznania.
- Zamknij się! – ryknął na całe miasto. Odwrócił się i spojrzał na dźwignię, która była charakterystycznym punktem wrót. – Zdobędę moc. – Po tych słowach rzucił się na artefakt, by otworzyć. Zeref próbował mu w tym przeszkodzić, jednak były to bezsensowne działania. Wrota otwarły się. Nagle ukazała się czarno, złota poświata, która oślepiła obu mężczyzn.
- Nie… - szepnął cicho chłopak. Było za późno. Z artefaktu wydobyły się dwie czarne smugi, które zaczęły wszczepiać się w Zeref i Acnologie. Nie mogli krzyczeć, uciekać czy walczyć z tym. Musieli poddać się mocy, która wciąż wchodziła w nich. Nagle upadli. Kątem oka ujrzeli, że wrota zamknęły się, pozostawiając jedynie wypaloną czarną dziurę wewnątrz. – Nie! – Próbował wstać, jednak nie miał sił.
- ZDRAJCY! – Usłyszeli donośny krzyk. Zeref delikatnie przekręcił głowę, by móc zobaczyć twarz tajemniczej osoby.
- Ar…mina. – Nie był w stanie wyraźnie mówić. Jednak chciał, pragnął tego. Bał się, że jego towarzyszka pomyślała, że on także chciał posiąść moc. – Ja…
- Witaj mój towarzyszu … - Nad chłopakiem pojawił się Acnologia, który z uśmiechem na twarzy wypowiedział te okrutne, bezlitosne i kłamliwe słowa, tylko po to, by pogrążyć wiernego i niewinnego sługę Natsu Dragona.
- Wiedziałam. – Armina cofnęła się kilka kroków do tyłu. – ZEREF I ACNOLOGIA ZDRADZILI!!!!
- Nie… - Pomimo braku sił chciał się podnieść i wszystko wyjaśnić. Niestety. Czarnowłosa bestia delikatnie machnęła ręką. Zanim się spostrzegł już stracił przytomność.
- Dlaczego?! – Kobieta nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. – Wiem, że jesteś najsłabszy z nas, ale nigdy cię nie traktowaliśmy, jak gorszego. Co chcesz teraz zrobić?
- Jak to… co? – Acnologia uśmiechnął się drwiąco. – Zabić was – powiedział spokojnym głosem.  
- Czyś ty postradał wszystkie zmysły?! – Cisza. Nic nie odpowiedział. Pewnym krokiem zaczął iść do przodu. Na twarzy miał delikatny uśmiech, który symbolizował jego zwycięstwo. W tamtej chwili kobieta to zrozumiała. Nie musiała nawet patrzeć w te bestialskie oczy, które łaknęły krwi. To nie był ten sam człowiek, co kiedyś. Odwróciła się, by uciec, jednak zdołała dobiec tylko do jednego z budynków. Acnologia stanął przed nią, podniósł swoją prawą dłoń i…

***

            Delikatnie zaczął podnosić swoje powieki. Nie wiedział, gdzie się znajduje czy co się z nim dzieje.  Niewiedza bolała go do tego stopnia, że przezwyciężył cały ból, który dotychczas odczuwał, by wstać i dowiedzieć się co się dzieje. Nie był świadomy tego, że po kilku sekundach będzie żałował swojej decyzji.
- Co tu… - jego całe ciało zaczęło drżeć z przerażenia - … się do CHOLERY DZIEJE?! – Patrzył w lewo, w prawo. Odwracał się. Zamykał oczy, wciąż mając nadzieję, że to tylko koszmar.
            Całe miasto stanęło w płomieniach. Rozczłonkowane ciała były rozniesione we wszystkie strony. Ziemia była tak nasiąknięta krwią, że rośliny zaczynały gnić z przesycenia. Wrzaski, krzyki, błagania, modlitwy zdały się słyszeć ze wszystkich stron. Piekło. Jedyne określenie, któro pasowało by określić tę nieustanną krwawą rzeź.
- Ze-ref? – Słysząc ten głos jego nadzieja z powrotem powróciła do niego. Z uśmiechem na twarzy od wrócił się, jednak i to była błędna decyzja.
- Król…owo. Lucy. – Nie był w stanie nawet do niej podejść. Złapać ją. Jej twarz była blada, oczy miała podkrążone, skóra wydawała się być sina. Całe jej ubranie było pokryte brudem i krwią, która pochodziła z otwartej rany, znajdującej się w centrum brzucha.
- Ja wiem. – Podchodziła do niego, chociaż jej nogi drżały, a jej ciało zdawało się iść samoczynnie. Na początku nie wiedział, dlaczego? W pewnym momencie wszystko zrozumiał, gdy ujrzał niemowlę zawinięte w kocyk, niesione na rękach umierającej matki.
- Amelio! – krzyknął ruszając z miejsca. Pobiegł w stronę królowej, łapiąc ją przed upadkiem. – Królowo! – Zdjął z siebie szal, by móc zatamować krwotok.
- Mój mały Zeref. – Podniosła lewą dłoń, by móc dotknąć jego policzka. – Wiem, że to nie ty zdradziłeś.
- Ale ja go nie powstrzymałem – powiedział ze łzami w oczach. – PRZEPRASZAM!
- To ja was przepraszam. Nie powinnam była wydobywać tych wrót. Ja…
- NIE! – Przerwał jej. – To nie królowej wina, a Acnologii! Proszę nie umieraj królowo! – Zawahał się na chwilę. – Lucy!
- Mam do ciebie dwie prośby. A ciii. – Zatkała mu usta, gdy zobaczyła, że chce coś powiedzieć. – Pierwsza. Zabierz moje ukochaną córeczkę i wychowaj ją tak, by w przyszłości mogła odbudować królestwo.
- A Natsu?
- On i Gajeel zostali wysłani w pewną podróż. Oni będą mieli za zadanie pokonać Acnologię. On jest za potężny. Jedyny sposób to zniszczyć wrota! Khe! – Zadławiła się krwią. – Druga. Zabierz moje oczy i ukryj je w dawnej stolicy. Wierzę, że kiedyś … ktoś będzie ich potrzebował.  – Chwyciła dziecko obiema rękoma, a następnie podała je Zerefowi. – Moja kochana córeczka… Kocham cię! – Nie potrafiła powstrzymać łez.
- Obiecuję! Spełnię wszystkie twoje prośby, Lucy! – obiecał jej, przyjmując od niej Amelię.
- Dzię…kuję. – Jej ręka opadła bezwładnie. Zeref patrzył na nią pełen rozpaczy i przerażenia.
- NIE!!!! – wrzasnął, wtulając się jedną ręką w martwe ciało swojej królowej. – Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! – Spojrzał na dziecko, które trzymał na rękach. – Zostaniesz wspaniałą królową. – Wziął do ręki swój szal, a następnie wyrwał oczy swojej pani, położył je na materiale i zawinął. – Obiecałem. – Wstał i zaczął uciekać z Amelią w stronę gór, gdzie liczył na schronienie.
***
W tamtej chwili kobieta to zrozumiała. Nie musiała nawet patrzeć w te bestialskie oczy, które łaknęły krwi. To nie był ten sam człowiek, co kiedyś. Odwróciła się, by uciec, jednak zdołała dobiec tylko do jednego z budynków. Acnologia stanął przed nią, podniósł swoją prawą dłoń i wbił ją z całej siły w jej brzuch.
- Dziec…ko – szepnęła cicho widząc, jak Acnologia przebija się prze jej ciało. – Nie. – Jej całe ciało drżało. Nie była w stanie się poruszyć, nie była w stanie krzyknąć. Nie mogła nawet upaść.
- Cudowne uczucie zabijać Dragon Slayera. – Jego oczy zapłonęły żądzą krwi, którą nie w sposób było wytłumaczyć.
- Brama przejęła nad nim władzę… Ja… - Nawet nie zdążyła zamknąć oczu. Po prostu umarła wraz z maleństwem, które nosiła w sobie.
- Zaba… - Nie zdążył dokończyć. Nagle jego ciało zaczęło się pokrywać czarną łuską, która rozrastała się coraz bardziej i bardziej jego ciało. Upadł na kolana, opuszczając martwe ciało Arminy na ziemię. – Czyżby zabicie Dragon Slayera równało się z zabiciem smoka… czyżbym… - Spojrzał na swoją dłoń, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Jego skóra zaczęła się odrywać od ciała. Ból, który czuł by nie do zniesienia. Jego całe ciało płonęło ogniem piekielnym. Nie wiedział, co się dzieje, jak może sobie pomóc. – Ja. Przepraszam. – Gdy ujrzał ciało Arminy zrozumiał, co się stało. Upadł na ziemię. Cała jego magia, która wyszła na zewnątrz zaczęła się formować, aż w pewnym momencie przyjęła kształt ostateczny…. SMOKA.

***

            Krew płynęła ulicami, zanosząc za sobą ciała, które należały kiedyś do prostych, zwykłych ludzi. Furia Acnologii sięgała granic. Nie oszczędzał nikogo. Niszczył, zabijał, palił… Nie było dla nikogo ratunku, czy ucieczki.
- Cholera!!! – przeklął Natsu. – Dlaczego to się dzieje?!
- Królu! BŁAGAM!!! – Miał już dosyć. Gajeel niósł martwe ciało Arminy, cale zakrwawione, brudne. – URATUJ JĄ!!!
- Nic nie mogę zrobić, ale …dziecko… - Podszedł to przyjaciela i kazał mu położyć kobietę na ziemi. – Dla niej nic nie możemy zrobić, ale może dziecko…
- Przecież na przebity brzuch!
- Ale to twoje dziecko! – Król uderzył go z całej siły pięścią w twarz. – A to oznacza, że mogło podświadomie aktywować żelazną zbroję! Myśl! – Nie czekał. Rozciął jej cały tułów, próbując dostać się do maleństwa. – Nie…możliwe – szepnął, gdy ujrzał dziecko w nienaruszonym stanie. Ku jego zaskoczeniu nie miało żadnej tarczy czy ochrony, która mogłaby wyjaśnić ten cud. – Obroniłaś je! – Delikatnie odciął pępowinę, a następnie zaczął ogrzewać maleństwo i klepać je po pupie. Czekał. Już prawie tracił nadzieję, gdy usłyszał krzyk dziecka.
- On… żyje! – Gajeel ruszył z miejsca, by wtulić w siebie swojego synka. – Dziękuję. – Ucałował martwe ciało swojej żony. – Natsu. Proszę cię! Wynieś ich stąd.
- Zrobię to, ale w inny sposób. Dzięki mojej mocy zegarka jestem w stanie wysłać ich w przyszłość. Dzięki temu nasze dzieci będą w stanie pokonać Acnologię!
- Ale skąd będą wiedzieli o tych wydarzeniach? – Smok był coraz bliżej nich.
- Natsu i Gajeel już czekają na mnie. Kiedy skończę ich ratować coś wam powiem. A teraz. – Dotknął jego ramienia. – Czy dasz mi czas?
- Jeśli trzeba będzie… ZGINĘ! – Wstał, by pójść na Acnologię. Wiedział, że nie ma żadnych szans przeciw niemu. Dlatego odwrócił się powoli i spojrzał na swojego władcę. – Jestem szczęśliwy, że mogłem walczyć u twojego boku. Naprawdę nie żałuję żadnej decyzji…

- Dziękuję, przyjacielu – powiedział cicho uciekający Natsu Dragon, którzy trzymał na swoich rękach maleńkie niemowlę.  

***

            Dobiegł do ogromnego kościoła, w którym mieli na niego czekać mali chłopcy, przerażeni całą tą sytuacją. Nie dziwił się im. Sam nie wiedział, co ma robić, jak się zachowywać. Musiał posługiwać się innymi, by dać bezpieczeństwo swojej małej przyszłości.
- Tata. – Różowowłosy chłopczyk wyciągnął ręce, ku ojcu.
- Przepraszam, ale nie teraz synku. – Chciał do niego podejść i wtulić się w niego z całej siły, jednak był świadomy tego, że nie ma czasu. Ze łzami w oczach podszedł do ołtarza, na którym położył nowo narodzone dziecko. – Chodźcie tu, do mnie – powiedział do chłopców, którzy bez zająknięcia podeszli do niego. Mężczyzna posadził ich na stole obok niemowlęcia. – To twój braciszek… Gajeel. – Wskazał na maleństwo. – Kocham was… Całą trójkę.
- Tatusiu! – Natsu wciąż wyciągał malutkie rączki w stronę swojego ojca. – Tatusiu.
- Przepraszam, ale tatuś jest za słaby. Może mieć tylko nadzieję, że mamusi nic nie jest i siostrzyczce. – Wyjął z kieszeni zegarek. – To jest brama czasu. Jeśli będziemy się mogli spotkać, to za 400 lat. Te cholerne wrota na pewno tak zrobią. – Pocałował swojego synka w czoło. – Opiekujcie się sobą nawzajem.
- Tatusiu! – Zdążył ostatni raz krzyknąć mały Natsu, zanim król zamachnął się zegarkiem, by otworzyć wrota czasu. Cała trójka zniknęła, pozostawiając za sobą jedynie wspomnienia.
- Przepraszam, że nie potrafiłem was ochronić. – Płacząc zaczął wychodzić z kościoła. Wiedział, że Gajeel umiera. Był świadomy tego, że większość Smoczych Wojowników nie żyje. Miał ostatnią szansę. – WOJOWNICY! – krzyknął, wzbudzając zainteresowanie Acnologii. – PROSZĘ WAS OSTATNI RAZ! NIECH WASZE DUCHY WEJDĄ DO BRONI, BY ONE MOGŁY POMÓC NASZEJ PRZYSZŁOŚCI POKONAĆ ACNOLOGIĘ. MOJA ARKA CZASU POZWALA NA TO, WIĘC PÓKI MACIE JESZCZE W SOBIE ODWAGĘ, ODDAJCIE SIĘ SŁUŻBIE NA KOLEJNE 400 LAT!!! – Nie wiedział, czy mu udało się tego dokonać, gdyż smok zamachnął się, a następnie ogromną łapą zgniótł jego ciało.

***

            Natsu oglądając scenę sprzed 400 lat nie mógł powstrzymać swoich łez. Chciał znowu zobaczyć się ze swoim ojcem i z matką. Podziękować im. Powiedzieć, jak bardzo ich kocha, ale czas się skończył. Teraz już wiedział, co musi zrobić. Zniszczyć Smocze Wrota. Nawet nie myślał, jak może to zrobić. Po prostu chciał to uczynić.
- Obiecuje! – Wyjął z kieszeni zegarek, który był pierwszą Bronią, którą zdobył. – Przysięgam ojcze, że zaznacie spokoju. – Zamknął na chwilę oczy. Wiedział, że za chwilę obudzi się otoczony przez swoich towarzyszy. Dlatego chciał, jak najwięcej zapamiętać i podjąć ostateczną decyzję. – Czeka nas … powrót.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 25 „Znowu w … domu?”


BARDZO WAŻNE WYJAŚNIENIE!!!!

Zapewne niewiele osób to zauważyło, więc muszę wyjaśnić. Chociaż to było już powiedziane J

Dlaczego Lucy jest podobna do matki Natsu?
Ponieważ należy do ludu Władców Żywiołów, a oni są do siebie podobni. Ta dziewczyna może być jakąś tam potomkinią królowej, jednak ile pokoleń minęło od czasu panowania Natsi I, a obecnych? 400 lat, czyli wiele pokoleń. Nawet jeśli Natsu i Lucy mają ze sobą jakieś pokrewieństwo to jest ono nikłe!!!

Matka Natsu – Jej siostra … przez pokolenia – babcia Lucy – matka Lucy – Lucy czyli dużo.

Dlaczego Acnologia odzyskał przytomność po tylu latach, podczas potkania z Natsu i Lucy?
Jego moc słabnie, gdyż nie może doświadczać mocy wrót, oraz jego pierwotne ciało umiera, a do końca umarło podczas wizyty w rezydencji Melody. Kolejna rzecz i chyba najważniejsza. Lucy jest podobna do królowej, w której był zakochany ten mężczyzna. Pomimo tego, że jest smokiem, wszystko pochodzi od człowieka.

Dlaczego Musica jest najbliżej śmierci?
To też już było! Po pierwsze. Mówił, że naraził bardzo swoją załogę podczas podróży do Fiore, gdzie prawie przekroczył TĘ granicę. Po drugie. Gdyby nie zamiana serca w żelazo umarłby. Po trzecie. Wzięłam tu też sytuację z Rave Mastera, gdzie pewna osoba poświęciła się dla niego. (I to drugoplanowa bohaterka. Dziwne, ale w RM sporo osób ginęło, a w FT prawie nikt L). Po czwarte. Dzisiaj zostało wyjaśnione.

Co dostali od bramy Zeref i Acnologia? Dlaczego Zeref nie stał się smokiem?
Oni oboje dostali od bramy przeogromną moc, wieczną młodość i nieśmiertelność. „Zabić” może ich jedynie potęga większa od nich, bądź zniszczenie Smoczych Wrót. Zeref nie stał się smokiem, ponieważ bezpośrednio nie zabił Dragon Slayera, oraz nigdy nie przekroczył TEGO limitu, który wskazuje granicę między człowieczeństwem, a zamianą w smoka.

Wszystko zrozumiałe? Jak są jakieś pytania to zadawać, ja wyjaśnię.

21 komentarzy:

  1. Czytając ten rozdział, o mało co nie popłakałam się. Tyle emocji w tak krótkim opisie. Czekam z niecierpliwością na następny rodział. Pozdrawiam Nel ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bolesne... bolesne wspomnienia... wiele mi się dzisiaj wyjaśniło, np. Musica i jego pochodzenie. Rozdział bardzo mnie zaskoczył (między innymi za to, że tak szybko wyszedł) i spodobał się. Trochu wyjaśniła się sytuacja Amelii, choć nadal mam wątpliwości czy to nie jest TA Ama. No i podsumowanie, powrót... Jeeeeeeeeeeeeej!!!!!!!! Czekałam na powrót do FT, na zdziwienie przyjaciół i to wszystko! Może będą musieli walczyć przeciw sobie... i w ogóle skąd gildia ma smocze wrota? Bosz tyle pytań... Mam rozumieć następny rozdział w niedziele? Pragnę więcej rozdziałów NŻ *---*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było, że teraz rozdziały w piątki i w poniedziałki ! ;)
      Trochę się wyjaśni, coś zrobię i zobaczymy, co z tego wyjdzie heheheh :)

      Usuń
  3. Wracam ze szkoły, a tu ROZDZIAŁ! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że nie musiałam już dłużej na niego czekać :D
    Bardziej łzawej historii nie dało się napisać?! Chcesz, żebym się tu całkiem wypłakała?!
    Gajeel i Musica rodzeństwem? No, no, nieźle :)
    Co do Amelii to to też się zastanawiam, czy to nie ta nasza Amelia, ale wszystkiego się dowiemy :D
    I teraz pozostało tylko czekać do poniedziałku (;-;) na POWRÓT :D Ach, nareszcie :) Już nie mogłam się doczekać :)
    Pozdrawiam i życzę weny do reszty blogów, a szczególnie do PAC'a (czytałam info na fb :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba będę musiała wyjaśnić sprawę "Amelii", bo ona NIE jest córką Natsu I, tylko USTANA. To zupełne dwie osoby. Amelia, ta sprzed 400 lat, była pierwszą królową Sarycji.
      Dzięki za wenę, przyjmuję zastrzyk weny!

      Usuń
    2. Dziękuję za wyjaśnienia :D
      Cieszę się, że nie było kolejnej "podróży w czasie" :)

      Usuń
  4. Piękne, doskonałe, smutne czekam nie cierpliwie na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  5. musica to brat gajeela !!!!!!!!!super!!! ja chcieć rozdział ?wene ślę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział!
    Przesyłam wenę i czekam na następną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Olu, Olu, Olu... Wiesz co się dzieje u mnie w pokoju? POWÓDŹ!!! Powódź moich łez. Bardzo smutny rozdział. :'( Strasznie mnie dobiła śmierć Lucy i Arminy.... Tak beczałam T_T Głupia Acnologia! To wszystko przez nią!!! T_T
    Ale się zdziwiłam, gdy okazało się, że Gajeel i Musica są braćmi XD Ale jaja, ale w sumie to pasuję. Wyglądają podobnie i mają podobną moc XD
    Ale i tak bardzo smutny rozdział :'(
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.. Bardzo bardzo bardzo :D
    Pozdrawiam i przesyłam wenę na PAC- a ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Po prostu ta historia była genialna! Natsu, Gajeel, Armina, Zeref, tyle emocji. To spotkanie Natsu z dzieciakami, Amelka...ach, smutne...ale piękne. Wszystko się wyjaśniło :).
    A następny rozdział - ''Powrót''! Uhuhu, czekałam na to :D. Chcę zobaczyć to zdziwienie, jak opiszesz FT po 3 latach :3. Nie mogę się doczekać!
    Pozdrowienia, gratulacje i weny życzę! :*
    ~Aria :).
    PS Obiecałam, że przeczytam inne blogi, słowa dotrzymałam ;). Mam tylko nadzieję, że dalej będziesz trwała w pisaniu :3. Czekam na poniedziałek i Terra Mortuus!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo i to bardzo odjazdowy :) Gdy go czytałam ryczałam jak bób mało nie umarłam z odwodnienia xd
    No i następny rozdział ,, powrót" już widze swoją twarz jak czytam rozdział.
    Życzę bardzo duuuuuuuuuuużo weny i pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Chodziło mi o bóbr nie bób sorry za ten błąd xd

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja byłam za bardzo zszokowana żeby płakać. Jak to czytałam to moja szczęka zamiatała podłogę. Jestem usatysfakcjonowana tym rozdziałem, i to bardzo :D
    Powiem ci że w życiu bym się nie domyśliła że zrobisz z Musici i Gajeela braci, jestem ciekawa ich reakcji jak się o tym dowiedzą, mam nadzieje że będzie śmiesznie :D Bo to są takie dwie fajnie specyficzne osobistości :D
    Wiesz że przez ciebie poniedziałek stał się jednym z moich najulubieńszych dni?? Szatan z ciebie. Takie me zdanie.
    Jak czytałam o Ameli to byłam prawie pewna że ona jest siostrą Natsu, a tu lipa, szkoda tak trochę, ale tylko troszeczkę.
    Duuuużo weny życzę :P Taki ogromniasty kontener cały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Bałam się tego rozdziału i cieszę się, że jednak mi wyszedł, no i że... nie powiem :)

      Usuń
  12. Szatan i sadystka...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow nie mam słów żeby to opisać (w dobrym sensie)
    ... Więc duuuużoooo weny i komentarzy!!!!! Pozdrawia Fi Dragon

    OdpowiedzUsuń
  14. Wychwyciłem mały błąd, na samym końcu jest napisane że ciąg dalszy w rozdziale 25, ale ogólnie... TO BYŁO ŚWIETNE!!!! Ta brutalność... :3 Liczę na mocne uderzenie w następny rozdziale. Ślę tyle weny ile tylko mogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ślicznie, choć ogólnie to błędów tu jest więcej niż sama o tym wiem.
      Zapraszam także na nową wersję SK, sporo się różni, więc może i ono cię zaciekawi!!!
      Pozdrawiam i dziękuję ;)

      Usuń

Byłeś, przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że ktoś coś napisał :)