[ KOMENTUJCIE]
Powoli
zaczął otwierać oczy. Wiedział, że nad nim będzie stała jego zmartwiona
ukochana. Nie mylił się, jednak co było dla niego najdziwniejsze, płakała. Nie
rozumiał tego.
- Co się stało? – zapytał zdziwiony obecną sytuacją. – Przecież żyję.
- Tak i to najważniejsze. –
Wtuliła się go mocno.
- Może nie wiesz, ale minął cały
miesiąc – powiedział mu uśmiechnięty Komui. – Nie wierzysz mi?
- Lucy? Naprawdę? – Musiał mieć
pewność, a do niej brakowały mu słowa jego żony.
- Tak. – Kiwnęła głową. –
Naprawdę jesteś strasznie głupi.
- I nawzajem. – Takie słowa
kosztowały go niezły cios w brzuch. – Tak… jesteś silniejsza – stwierdził
jednoznacznie.
- Oczywiście, że tak!
- A teraz gołąbeczki. – Pomiędzy
nich wszedł książę. – Co teraz mamy zrobić?
- Wrócić… do Magnolii – rzekł
pewnym głosem. – A dokładniej do piwnicy Fairy Tail.
- No to jeszcze mi powiedz, że
tytani zaraz zaatakują – wtrącił się Komui. Lucy i Natsu wymieli się
spojrzeniami, myśląc, że jedno wie, o co chodzi mężczyźnie. – Nie ważne! –
Machnął ręką. – Czyli nie zostaniecie?
- Dwa tygodnie! – Taka odpowiedź
zaskoczyła księcia, który spodziewał się usłyszeć co innego. – Na pewno jesteś
zdziwiony, jednak wiedz, że jestem świadomy tego, że musimy odpocząć. Lucy i
Musica pewnie mieli przez ten miesiąc swoje własne treningi, dlatego chcę
zabawić się, pobyć trochę z żoną i przede wszystkim wziąć głęboki oddech i
obmyślić, co tak naprawdę tam będziemy robić.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z
Natsu? – zapytała złośliwie Lucy.
- No dobra… idę spać, bo już
wymęczyła ta rozmowa z wami, a wiem, że już w swoich zboczonych głowach
obmyślacie pozycje godowe. Papa. – Uciekł szybko, gdyż wiedział, że zaraz
dziewczyna wyjdzie z siebie.
- Ale ma rację – stwierdził
szczerze Dragneel.
- Ccccoo?! – zapytała
zaczerwieniona blondynka.
- Chcę uprawiać z tobą seks. –
Spojrzał na nią niewinnym wzrokiem. – No co?
- Ooooo czym ty mówisz?!?!? –
Odsunęła się od niego.
- Pamiętasz, jak powiedziałem ci
dwa lata temu, że jak minie ten czas poproszę cię o coś? – Lucy zaczęła się
zastanawiać, a po chwili przypomniała sobie, że takie zdarzenie faktycznie
miało miejsce. – A więc cię proszę. Czy urodzisz mi dziecko?
- TO O TO CHCIAŁEŚ MNIE
POPROSIĆ?!
- Tak. – Kiwnął głową.
- Ty wiesz, że to nie jest taka
prosta sprawa? – Wolała na zaś dopytać się.
- Wiem. – Ponownie kiwnął głową.
– Nie chcesz? – Przechylił głowę na prawy bark, spoglądając na zaczerwienioną
twarz dziewczyny pod kątem.
Lucy
wstała i powoli zaczęła do niego podchodzić. Nogi jej się same uginały, dlatego
nie wiedziała, czy uda jej się dojść do łóżka. Natsu uśmiechnął się, a
następnie pochwycił ją za rękę, przyciągając do siebie. Nie czekał, nic nie
powiedział, tylko złapał jej słodkie usta, całując je delikatnie. Lucy nie
wiedziała, co ma robić. Pamiętała o tym, że nie jest już dziewicą, jednak wciąż
bała się drugiego razu. Dragneel wyczuł jej niezdecydowanie, więc położył ją
wygodnie obok siebie, a następnie ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy zaczął ją
łaskotać.
- Hahaha. – Zaczęła się śmiać. –
Przestań! – Próbowała go od siebie odepchnąć. - Jak możesz!
- Już? – zapytał, zabierając od
niej rączki.
- Wiesz… Zaczyna wracać dawny
Natsu. – Dotknęła jego policzka swoją ręką.
- Jeśli mam mówić o dawnej Lucy,
to nie powinno ci przeszkadzać bycie nagą przede mną. – Dziewczyna obróciła się
na drugi bok, strzelając focha.
- Kocham cię. – Pocałował ją w
policzek. – Dlaczego więc nie robimy tego, co normalne małżeństwo?
- Bo nie jesteśmy normalnym
małżeństwem? – zaproponowała mu. – Ja też cię kocham, ale to jesteś ty. Boję
się, że nie podchodzisz do tego poważnie. – Słuchał jej uważnie. – Jeśli mam
być szczera to… - cała jej twarz zapłonęła czerwonym blaskiem - … chcę TO
zrobić, nawet bardzo.
- Głupia – szepnął jej na ucho, a
następnie złapał ją za ramię, by mogła leżeć na plecach. – Kocham cię. – Nawet
nie czekał na jej odpowiedź. Poleciał prosto na jej usta, całując je namiętnie,
nie dając dziewczynie nawet chwilę na wytchnienie. – To jak? – Nie
odpowiedziała. Podniosła się lekko, zawinęła ręce wokół szyi swoje męża i
porwała go do siebie.
Był
to pochmurny i deszczowy poranek. Całe niebo było poszarzałe, co chwilę na
ziemię spadały ogromne ilości wody, nie dając ludziom wyjść na zewnątrz. Jednak
Natsu i Lucy nie potrzebowali wychodzić. Oboje, już obudzeni, leżeli wtuleni w
siebie, nie mając na sobie ani grama ubrań. Jedynie byli przykryci cienką
narzutą, by chodź trochę się zasłonić.
- Nie sądziłem, że coś takiego
potrafisz – powiedział szczerze Natsu. Blondynka nic nie odpowiadała, gdyż za
bardzo się wstydziła. – Na pewno pod TYM względem umiesz zaspokoić.
- Przestań! – Uderzyła go w
ramię.
- Naprawdę było wspaniale. –
Chwycił ją za policzek, a następnie pocałował ją delikatnie w usta. – Kocham
cię.
- Zboczeniec! – Wtuliła się w
niego jeszcze mocniej. – Natsu?
- Hm? – mruknął chłopak.
- Co teraz zrobimy? – zapytała
Lucy. – W sensie. Jak dotrzemy do Magnolii… z Fairy Tail?
- Ja mam ważniejsze pytanie.
Dlaczego my uciekliśmy? – Nie chciał na nią patrzeć. Wzrok miał wlepiony w
biały sufit, który tak naprawdę nie miał w sobie nic ciekawego.
- Sama nie wiem… Może ze strachu?
– zaproponowała.
- Nigdy wcześniej nie uciekałem
od walki, więc czemu? Czemu odwróciłem się, złapałem cię za rękę i uciekłem? I
jeszcze tobie narobiłem kłopotów. – Zaśmiał.
- Możesz się odwrócić? –
poprosiła go. Był z lekka zdziwiony jednak spełnił jej prośbę. – Ta rana -
dotknęła miejsca, w którym widniała ogromna szrama przebiegająca przez całe
plecy na skos - i ta – przejechała palcem po linii, która świadczyła o tym, że
Natsu nie ma całej ręki – świadczą o tym, jak bardzo ci na mnie zależało. Nie
wiem, czy wtedy kochałeś mnie, czy nie, ale wiem, że gdybyśmy nie uciekli
wszyscy by mieli wiele problemów. Możliwe, że całe Fairy Tail zostałoby skazane
za zdradę.
- Teraz się tego nie dowiemy. –
Przewrócił się na plecy, a następnie wplótł palce we włosy swojej ukochanej. –
Jednak cieszę się, że to wszystko się wydarzyło. Teraz pozostaje nam tylko…
Puk puk
Słysząc
pukanie o drzwi wcale się nie zdziwili. Wiedzieli, że prędzej czy później ktoś
wyrwie ich z tego błogostanu, ale czy byli zawiedzeni? Nie, gdyż w tej chwili o
nim nie musieli się martwić.
1,5 miesiąca później
Statek
wyrzucił trójkę osobników, która miała iść na spotkanie z „przeznaczeniem”,
które było według baśni i legend nieustannym towarzyszem podróżników. Nie
wiedzieli, czy dadzą radę podołać zadaniu, czy ich misja zakończy się
powodzeniem i czy wrócą żywi z tej podróży. Mogli tylko marzyć, że to co chcą
tutaj zrobić, bez problemów im się uda dokonać. Jednak byli świadomi
istniejącego problemu w postaci księcia La Predleya.
- Może nam nie będzie
przeszkadzał? – zaproponowała dziewczyna, gdy zbliżali się do Magnolii.
- On i nie przeszkadzać? Ha! –
Zaśmiał się Musica. – Najprawdopodobniej wparuje tu ze swoimi pioneczkami i
zacznie się niezła zabawa. Tylko, że teraz… jesteśmy SILNI.
- No, po treningu z Komui’em to
mogę się wszystkiego spodziewać – powiedział niewinnym głosikiem Natsu. Nagle
Hamrio padł na ziemię niczym mucha.
- Proszę… nie wspominaj o tym, to
jest za … okrutne – mówił z przerywnikami. – To jest potwór i on ma być królem?
Może wydorośleje?
- Patrząc na Natsu „prawie” w to
wierzę. – Blondynka się wtrąciła. – No dobra, a teraz JAK wejdziemy do budynku
Fairy Tail?
- Zaraz, zaraz… - Musica czegoś
nie rozumiał. – Przecież Natsu mówił, że możemy być niewidzialni dzięki
Arminie.
- Ja nie pytałam jak tam
WEJDZIEMY, tylko jak TAM wejdziemy? – Powtórzyła pytanie.
- Dalej nie rozumiem – oświadczył
kapitan statku.
- Lucy chodzi o to, że nie jest
problemem sposób, jaki użyjemy by tam się dostać. My się martwimy o to, czy
damy radę tam wejść – wyjaśnił mu Natsu. – Zgadzam się z nią. Możemy tam
usłyszeć coś, czego nie chcemy.
- Wiecie, że musimy znaleźć to
coś. – Hamrio nie musiał dalej nic więcej mówić. Twarze małżeństwa zdradzały
wszystko. – No to… idziemy?
- Tak. – Natsu kiwnął głową. –
Armino – szepnąć cicho. Podmuch wiatru otoczył trójkę podróżników powodując, że
ich ciała mogły całkowicie zniknąć.
Szli
w ciszy, uważając na przechodniów i głupie zwierzęta. Wiedzieli, że nie mogą
zdradzić swojej obecności, a szczególnie w okolicach Fairy Tail. Zabawa,
śmiech, picie, krzyki, bitwy… Słysząc i widząc to, mogli odetchnąć z ulgą.
Fairy Tail było takie jak zawsze. Ludzie zachowywali się tak, jakby nigdy nic
się nie wydarzyło. Natsu i Lucy niepewnie, ale postawili ten pierwszy krok w
stronę barku, przy którym stała jak zawsze Mirajene podająca
członkom alkohol. Gray siedział
nagi, tuż obok Juvii, która zajmowała się leżącym w wózeczku niemowlakiem. Levy
kłóciła się z Gajeelem, o dość istotną sprawę, jaką była ich data ślubu.
- GŁUPEK!!! – krzyknęła na całą
salę mała, niebieskowłosa dziewczyna. – Jejku. Czemu faceci tacy są. Chciałabym
być, jak bohaterka powieści Amelii Dragon. Kocham całą serię jej książek, a
szczególnie…
- … sceny erotyczne? – Złośliwie
dokończył za nią Gajeel. – Ghihi.
- Nie! Chociaż nieźle pisze.
Jednak najlepsza scena to jest moment, gdy bohaterowie biorą ślub, a chłopak
boi się pocałować swoją ukochaną i ona go łapie za frak, by … ach. Albo jak
ponownie składają sobie przysięgę małżeńską w małym kościółku nad wybrzeżem. –
Złapała się za zaróżowione policzki.
Całe
szczęście, że w tym momencie trwał w gildii nieustanny harmider, gdyż w innym
przypadku dałoby się usłyszeć duszony przez Musicę śmiech. Próbował zatykać
usta, jednak nie był w stanie.
- Zabiję Amelię – postanowiła
blondynka, spoglądając kątem oka na Natsu, który stał z opuszczoną szczęką do
samej ziemi.
- Nie wierzę – szepnął cicho.
Małżeństwo westchnęło, a następnie zaczęło iść w stronę tablicy ogłoszeń.
- Co oni robią? – Zaczął się zastanawiać czarnowłosy.
Lucy
i Natsu stali uśmiechając się do siebie. Trzymając równocześnie, po obu
stronach kartkę, zaczęli ją przyczepiać na tablicę. Gdy skończyli to robić
odeszli od niej i wrócili do czekającego Musici, który zaczął się już
niecierpliwić. Pani Dragneel wskazała palcem na korytarz, który miał prowadzić
do drzwi. Wili się kolejnymi szlakami, które wydawały się być bardziej
labiryntem niż drogą do celu. Jednak czy mieli wybór? Musieli iść na przód, by
dotrzeć do zwyczajnych, drewnianych drzwi, które po otwarciu ukazywały
kamieniste, kręte schody. Wszyscy zgodnie poszli do przodu, nie zastanawiając
się ponownie nad tym, czy dobrze postępują. Podjęli decyzję i wiedzieli, że nie
chcą jej zmieniać. Kiedy zeszli na dół ich oczom ukazały się przepiękne wrota,
takie jak te, które miał zaszczyt obejrzeć Dragneel.
- Piękne… - Lucy była zachwycona
ich widokiem. Powoli zaczęła iść w ich kierunku, próbując dotknąć ich, zdobyć
ich moc.
- Czekaj. – Niespodziewanie
poczuła czyjąś rękę na ramieniu. – To muszę być JA. Proszę.
- Dobrze. – Dziewczyna kiwnęła
głową, przepuszczając go.
- A teraz co? – Zatrzymał się
przed wejściem.
- Jak to „co”? – Zdruzgotany
Musica podszedł do różowowłosego. – Tam jest dźwignia. Podchodzisz, pociągasz,
otwierasz i sprawa załatwiona.
- Acnologia i Zeref – przypomniał
mu Natsu.
- Wiem, ale…
- Chyba, że… - nagle odezwała się
Lucy - … moc bramy już się wyczerpała, bo zużyła swoją energię na tamtą dwójkę.
Jeśli weźmiemy to pod uwagę może się okazać, że ona w tej chwili jest uśpiona i
nawet, gdy ją otworzymy, to nic nie musi się nam zdarzyć.
- Za mądre – powiedział Natsu.
- Potwierdzam. – Zgodził się z
nim Hamrio.- Ale może Lucy ma rację? Proszę. – Pokazał Dragneelowi drogę do
przełącznika.
- Dzięki. – Zrobił pierwszy krok
na przód, ku wrotom. Bał się, jednak był świadomy swojego zadania i tego, że
nikt tego za niego nie zrobi. Przełkną głośno ślinę, a następnie pociągnął za
dźwignię zamykając oczy. Minęło kilka sekund i nic się nie zdarzyło. – To już?
- Nie wiem. – Lucy podeszła do
niego. Dotknęła wnętrza wrót.
- Obcięło ci rękę! – krzyknął
przerażony Musica, gdy ujrzał tylko część ręki dziewczyny. Wtedy zrozumieli.
- Jesteś genialny! – wrzasnęło
równocześnie małżeństwo, przechodząc przez niewidzialny portal.
- Czekajcie – zawołał za nimi
Hamrio, a następnie pobiegł by móc ich dogonić. – Czemu stoicie? – zapytał się,
wpadając na plecy Natsu. – O cholera! – Wtedy zrozumiał, o co im chodzi.
Rozległe
lasy, ciągnące się od skały, aż po nieznane im obszary. Ogromne ptaki lecące po
czysto-błękitnym niebie. Bestie chodzące po roślinnej ścieżce, złożonej z
najznamienitszych gatunków. Wszystko było tak ogromne i piękne, że człowiek na
tle tego wszystko wyglądał marnie. Jednak istniało coś stworzonego w tym miejscu,
któro należało tylko do gatunku ludzkiego. Piękny, czarno-złoty klejnot
położony na złotym piedestale, który stał na samym krańcu ogromnej skały, wyłaniającej
się ze Smoczej Bramy.
- Tu jest cudownie – oświadczył
nagle Natsu.
- Masz rację. – Zgodziła się z
nim jego żona. – Teraz tylko zniszczyć kamień i możemy sobie żyć w spokoju?
- Oczywiście, że tak.
- Gołąbeczki wy moje! – Złapał
ich od tyłu kapitan statku. – Zniszczcie to szybko to COŚ – wskazał na kryształ
– i wracamy załatwić TĘ sprawę, a potem na herbatkę lecimy.
- Dobra, dobra. – Próbował go
uspokoić Natsu.
Chłopaka
ogarnęły niewyjaśnione lęki. Miał jakieś złe przeczucia, jednak nie wiedział
czym były one spowodowane. Nikogo tu nie było. Okolica była spokojna. Nie
musieli się niczego bać. Posiadali bronie i umiejętności, jednak coś zaprzątało
głowę Natsu Dragneela.
- Zaraz… to po co były bronie? –
Nagłe pytanie Lucy sprawiło, że różowowłosy wszystko zrozumiał. – Jeśli nie do
otworzenia, to do czego…
- Czyli sugerujesz, że te bronie
miały być wskazówkami do tego miejsca? – zapytał się Musica.
- Nie! – odpowiedział pewnym
głosem Natsu. – One miały tylko pomóc odkryć przeszłość. Wszystko w
rzeczywistości jest tylko głupią grą, która została przez kogoś stworzona. –
Odwrócił się by spojrzeć na swoich towarzyszy. – NIE!!!! – Było za późno. Krew
trysnęła strumieniem prosto na różowowłosego. On upadł, wijąc się jeszcze z
bólu, zanim śmierć do niego przyszła. Wszyscy patrzeli mając strach w oczach…
Ciąg dalszy nastąpi w
rozdziale 36 „Prawdziwa natura”
Odpowiem szczerze, jeśli w tym
momencie Nowe Życie ma 36 rozdziałów (wliczając prolog), a ma mieć razem 39
rozdziałów, to gdybym pisała, tak jak chciałam na samym początku, czyli wliczając
jeszcze parę sytuacji, ze dwie sagi itd. to by wyszło przynajmniej 60
rozdziałów, ale niestety… Kończy mi się wena, mam dosyć pisania czegoś, co
skiepściłam na samym starcie, bo taka jest prawda. W tej chwili wywaliłabym
pierwsze 15 rozdziałów i zaczęła je pisać od nowa, ale nie mam ani na to sił,
ani pomysłów, ani czasu. Cieszę się, że PAC-a zaczęłam dobrze, chociaż na
okrągło ktoś mi zarzuca, że za mało opisów daje, a za dużo dialogów L
INFORMACJA
Amelia – siostra
Natsu i Amelia – księżniczka Sarycji TO NIE JEST TA SAMA OSOBA!!!
Po pierwsze pierwsza!
OdpowiedzUsuńPo drugie w takim momencie?! Lucy jest w ciąży? Oby wkrótce była nie mogę doczekać się małej Nashi latającej po zamku! Co się stało z Natsu, błagam nawet nie mów mi, że umrze bo się poryczę!!! Co oni odkryli?? Czy ten zły gości ich znalazł? Co będzie dalej ?? I po trzecie.... Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Tylko zakończyłaś w takim momencie...i jeszcze do piątku trzeba czekać na ciąg dalszy.No nie!Już nie mogę się doczekać następnego.Ale jakoś to przeboleje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przesyłam dużo weny do reszty blogów :D
... Naprawdę nie wiem co mam napisać... Po prostu końcówka mnie zszokowała, zbiła z tropu. I ja mam czekać w tej niepewności do piątku? Nie wiem, czy mi się to uda.
OdpowiedzUsuńA byłam taka podekscytowana na myśl, jak wszyscy zareagują na ich powrót. I ciekawi mnie co takiego przypieli do tablicy z misjami :D
Ech, i znowu trzeba czekać, jak można kończyć w takich momentach? Nie pojmuje jak można tak grać na czyichś emocjach :,(
Pozdrawiam i... nadal życzę weny do reszty Twoich prac :)
to jest styl pisania Olusi. Musicie się przyzwyczaić. Jak długo będę pisała, tak długo będę was wnerwiała ;)
UsuńNa okrągło denerwuje mnie rodzeństwo, więc jeszcze jeden "wnerwiacz" nie zrobi mi różnicy :D Przyzwyczajona jestem :P
UsuńO.o boże święty tego się nie spodziewałam. Ty jesteś kobieto genialna, nic więcej nie umiem napisać. Sory ale zamurowało mnie. Krótko, ale zakończenie mega
OdpowiedzUsuńJedynie tradycyjnie weny
Mdleje z radości. A myślałam, że był słaby rozdział!!!!
UsuńTy nie piszesz słabych rozdziałów. Ty jedynie piszesz rozdziały po których szlag trafia człowieka bo nie wie co się stanie potem
UsuńCała ja ;)
UsuńGenialny rozdział i do tego może Lucy i Natsu zostaną rodzicami.Ale ta końcówka mnie sszokowala wszystko spokojnie, a nagle ktoś obrywa i pokozaju się krew.Oby Natsu i reszcie nic się nie stało.Czyżby tą osobą która zadała cios był La Predley czy może jeszcze inny wróg.No naszczęście jeszcze tylko 3 dni i się dowiem.
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
Boże! Oh my godness!!! Wrócili do Fairy tail! O matko! Rozdział mimo, że krótki to mnie zaskoczył. :D A przede wszystkim ta prośba Natsu XD "Chcę, abyś urodziła mi dziecko" XD Padłam XD Szkoda, że rozdział taki krótki, ale ja to rozumiem. Brak weny każdego łapie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Prosba Natsu- bezcenna :P
OdpowiedzUsuńCo oni przypieli do tej tablicy? :o
Czy beda mieli dziecko? :o
Gruvia i Gale ^^
I najwazniejsze, czemu trysnela ta krew?!
Chce nexta *-*
Ogolem rozdzial genialny :D
A, sory za brak polskich znakow, ale z telefonu pisze i nie chce mi sie ich wprowadzac ^.^ Mam nadzieje, ze sie polapiesz ;)
Połapałam się. Bardzo dziękuję za komentarz ;)
UsuńUmiesz poprawic mi chumor... wczoraj moj kot zostal uspiony a ja od tamtego czasu plakalam ale jak czytalam to zapomnialam o nim choc na chwile
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
Komentuje jeszcze później niż obiecałam, ale grunt, że komentarz jest. czekałam aż wrócą do gildii, ale nie tak wyobrażałam sobie ten powrót... no cóż może wszyscy się zlecą jak usłyszą krzyki. No właśnie!!! Co tam się na końcu stało?! Ty próbujesz mi zabić Natsu?? Jak możesz próbować zabić Natsu ;----; No i teraz przeniesionko bliżej początku. Kyaaa~~~~~ Takie słodkie~~ Będzie mały Natsu albo Luśka ^---^ To tyle, ode mnie na temat tego rozdziału, podobał mi się i zasługuje na dłuższy komentarz (choć był za krótki), ale teraz mi się spieszy na PAC.
OdpowiedzUsuńRozumiem i wszystko wybaczam. W piątek dasz dłuższy komentarz, bo będzie się więcej działo....
Usuńhohoho, to się porobiło w FT! Grey i Juvia mają dziecko, Levy i Gajeel biorą ślub...no tego się nie spodziewałam :D. Oczywiście, to pozytywne zaskoczenie :).
OdpowiedzUsuńNiestety zakończenie, już nie było takie kolorowe. Jestem ciekawa i trochę przerażona tym, co może się stać za tą bramą. Taki fajny zwrot akcji :D (tak, jestem straszna...). Niemniej jednak cały rozdział na bardzo wielki plus!
Kończąc chciałam przeprosić, że dopiero teraz piszę komentarz. Liceum i szkoła muzyczna nie dają żyć! :)
Zabieram się za czytanie Paranormala i komentowanie :).
Pozdrawiam, weny życzę i wytrwałości :3.
~Aria ;*
Dziękuję bardzo i rozumiem. Mój kolega z klasy też chodzi do szkoły muzycznej i wiem, że to jest naprawdę masakra połączeniu ze szkołą. Nic się nie stało. Bardzo dziękuję za skomentowanie i właśnie to się liczy ;)
UsuńWreszcie Natsu i Lucy wrócili do Fairy Tail... Chociaż nie mogli się z nikim spotkać, ani nic wyjaśnic przyjaciołom, którzy nadal myślą, że oni nie żyją ;__;
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nasi bohaterowie poradzą sobie z tą "ostatnią misją" i że nie uśmierciłaś Natsu w końcówce tego rozdziału! (nie zrobiłaś tego, prawda? ;_;)
Nadal wyczekuję "prawdziwego" spotkania z przyjaciółmi z Fairy Tail. Chcę, żeby N i L wparowali do gildii, żeby wszystkim szczęki opadły na ich widok, żeby wszyscy płakali ze szczęścia, witali się po latach, no i oczywiście żeby N i L opowiedzieli reszcie o swoich przygodach, a oni żeby zrewanżowali się historyjkami ze swojego życia w ciągu tych kilku lat! ;D Po prostu pragnę wyciskającego łzy spotkania po latach!
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
MiMi4444 ^^
A oczekuj nadal. Jak przeczytasz, dopiero będziesz wiedziała :)
UsuńWidzę, że rozpoczyna się akcja, a ponieważ zbliżamy się do końca to odpuszczę sobie komentarz i napiszę na końcu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :3
Kolejny wspaniały rozdział na twoim blogu nic dodać nic ująć ponieważ wszystko perfekcyjnie więc życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFi Dragon
Dziękuję bardzo i cieszę się, że blog przypadł do gustu!
Usuń