Nie
mieli czasu. Musieli stąd uciec zanim wrota na zawsze zostaną zamknięte. Jednak
Lucy pamiętała o czymś, o czym inni zapomnieli.
- Zeref! – Wyciągnęła ku niemu
rękę, dając mu znak, by uciekł razem z nimi.
- Dziękuję, że chociaż raz mogłem
być dla was człowiekiem. – Uśmiechnął się delikatnie.
- Dla-czego? – Z jej oczu zaczęła
wypływać szkarłatna ciecz, z pozoru przypominająca łzy. – Królowo – szepnęła
cichutko, a następnie wtuliła się w pierś Natsu, dając Czarnemu Magowi wybór.
- Dziękuję. – Jego ciało zaczęło
powoli zamieniać się w proch, aż w pewnym momencie po prostu znikło.
***
Leżał
na pięknej, kwitnącej polanie, rozkoszując się ciepłem promieniującego słońca.
Nagle poczuł coś czego od tak dawna pragnął. Człowieczeństwo. Jego skóra powoli
zaczęła topić się, kości zmieszać, mięsnie zanikać. Koniec był coraz bliższy.
Jednak wiedział, że teraz może wreszcie odnaleźć wymarzony spokój.
- Dziękuję – szepnął cicho zanim
całkowicie odszedł z ludzkiego świata.
[Jakby ktoś nie wiedział: Tak, chodzi o Acnologię]
***
W
ostatniej chwili rzucili się przez
przejście zanim znikło z naszego wymiaru. Cała trójka zasapana upadła na miękką
zieloną trawę, wokół której były zebrane skupiska najpiękniejszych kwiatów.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytał w
końcu zdziwiony Musica.
- Zaraz. – Lucy wciąż nie mogła
wstać, ale jakoś wiedziała, czym jest to miejsce. – To jest…
- Dziękujemy. – Po całej okolicy
rozniósł się cichy szept. Wszyscy spojrzeli w jednym kierunku.
W
blasku słońca stali wszyscy Wojownicy Smoka uśmiechający się szeroko w stronę
Świętych Łowców. Młodzi nie mogli dojrzeć ich twarzy, gdyż uniemożliwiał im promieniujący blask gwiazdy. Nagle Święte
Bronie zaczęły po prostu zamieniać się w złoty pył, który powoli szedł w stronę
swoich właścicieli. Wszystko do nich wróciło. Nawet oczy Lucy, przez co nie
mogła już nic widzieć.
- I tak cię kocham. – Natsu
starał się ją pocieszyć.
Powieki
miała zamknięte. Tak bardzo chciała je otworzyć i znów ujrzeć promienisty
uśmiech swojego ukochanego, jednak nie mogła. Łzy zaczęły spływać po jej
bladych policzkach. W tym momencie oczy same jej się otworzyły, ukazując
przepiękne, brązowe tęczówki.
- Ja… widzę! – Natsu nie mogąc
uwierzyć, w to co się dzieje. Podniósł prawą dłoń, dotykając delikatnie okolice
jej oczu. – Ciepła. – Spojrzał na swoją rękę i na znak gildii, który był wyryty
na jego ciele.
- Ale… jak? – Jego całe ciało
drżało. Spojrzał w stronę odchodzących Smoczych Wojowników.
- Zasłużyliście. – Usłyszeli
tylko ciche wołanie, brzmiące jak kilka głosów. – Do widzenia.
- Papa… mamo, tato. – Lucy
przeniosła wzrok na swego ukochanego i wtedy zobaczyła to, na co Musica gapił
się od kilku minut. Nad Natsu wisiały dwa duchy, tulące swoje dziecko.
- Oni zawsze przy tobie będą. Ja
też.
- A ja nic nie dostanę za fatygę?
– zapyta zdziwiony Musica.
- Nie tak to bym ujęła. –
Pokazała palcem na niego. – Armina i Gajeel są przy tobie.
- Zaraz… oni to moi… - Próbował
ich zobaczyć, jednak tak jak Natsu nie mógł tego uczynić. – Dziękuję. – Tylko
tyle mógł powiedzieć.
- Zawsze byłeś podobny do matki…
- Były to ostatnie słowa, jakie zdołali usłyszeć, gdyż po chwili po prostu
upadli na miękką zieloną trawę.
***
Powoli
zaczęli otwierać oczy. Nie rozumieli, gdzie się znajduję, co się z nimi dzieje
i czy udało im się wykonać misję.
- LUDZIE!!! – Nagle usłyszeli
wrzask kilkudziesięciu mężczyzn, którzy na dobre postawili ich na nogi. Wszyscy
rzucali się, by ich ucałować, przytulić, jednak wystarczyło jedno surowe
spojrzenie Lucy, by ustawić tulasi do pionu.
- Co się dzieje? Gdzie my
jesteśmy? – Powoli zaczęła rozglądać się wokół siebie, jednak pomimo dobrego
widoku wciąż nie była pewna miejsca, w którym przebywają.
- To nasz statek! – Starał się
ich zapewnić Tamaki. – Jejku, jak miło was widzieć po ponad roku nieobecności.
- Ponad… roku? – Słysząc słowa
swojego podwładnego, Musica mocno się zmartwił. – Możecie wyjaśnić nam, co się
zdarzyło? – poprosił ich spokojnym głosem.
- Kiedy weszliście do tego Fairy
Tail, myśleliśmy, że zajmie wam to wszystko, co najwyżej dzień. Jednak… - Hughes
opuścił lekko głowę - … pomimo czekania, was nie wciąż nie było. Minął miesiąc
i wtedy postanowiliśmy zawiadomić księżniczkę i innych o tej sytuacji. Co jakiś
czas wracaliśmy do was, ale dalej nie było was żadnej wiadomości. Aż do
wydarzenia sprzed kilku dni, gdy to nagle pojawiliście się na statku po roku i
kilku miesiącach nieobecności!
- Siedem lat. – Niespodziewanie
powiedział Natsu. – Minęło dokładnie siedem lat od momentu, gdy zostaliśmy
oskarżeni o to morderstwo i musieliśmy uciec z kraju.
- Kochanie. – Lucy dotknęła jego
dłoni. – Ja…
- Może coś zjecie? – zaproponował
im Tamaki, przerywając dziewczynie wypowiedź.
- Jasne! – Dragneel wstał, a
zaraz po nim zrobiła to pozostała dwójka.
Wszyscy
udali się stołówki, która pomimo obaw blondynki, wyglądała w miarę ludzko.
Jednak w tamtej chwili ona nie miała czasu zajmować się takimi sprawami.
Chciała coś powiedzieć Natsu, jednak nie mogła znaleźć chwili dla siebie. Gdy
już siedzieli przy stołach starała się zebrać w sobie odwagę.
- Natsu – spróbowała ponownie –
muszę ci coś powiedzieć.
- To mów. – Inni także chcieli
usłyszeć, co pani Dragneel ma do powiedzenia, więc z uwagą zaczęli jej słuchać.
- Ja… Oj no trudno! Jestem w
ciąży! – wykrzyczała na całą salę.
- Ale że z kim? – zapytał
zdezorientowany Natsu.
- No kurwa z Musicą!!! – Złapała
go frak i nikt nie zwrócił uwagi na biednego kapitana statku, którego jedzenie
zostało wyplute na drugą ścianę stołówki. – Jak możesz coś takiego mówić!?
- A ty? – Hamrio próbował nie
zwracać na siebie uwagi.
- Ale że… ja naprawdę… będę
ojcem? – Nie mógł w to uwierzyć.
- Tak, naprawdę! – Starała się
zapewnić go dziewczyna.
- Ale od kiedy?
- Ja. – Opuściła lekko głowę.
Puściła Natsu i wtedy na jej policzkach pojawiły się czerwone wypieki. – Wiem
od momentu, gdy lecieliśmy do Fiore.
- To czemu mi nie powiedziałaś?!
– Złapał ją mocno za ramiona. – Przecież dziecko…
- I właśnie przez nie, nie
pozwoliłbyś mi pójść do Smoczej Bramy! – Próbowała go jakoś przekonać do swoich
racji.
- No i bardzo dobrze! – W tej
chwili zamilkł, a następnie puścił swoją
żonę. – Przepraszam. – Przytulił ją mocno do siebie.
- Co? – Nie potrafiła zrozumieć
jego zachowania.
- Przepraszam. To wszystko moja
wina. Gdybym nie chciał tak bardzo uwolnić rodziców, to byś sama bardziej
zwracał uwagę na … dziecko. Przepraszam. – Ręką dotknął jej brzucha, który
powoli zaczął coraz bardziej zaokrąglać się.
- Natsu… Mam prośbę. – Spojrzała
na niego błagalnym wzrokiem. – Czy pozwolisz mi ze sobą pójść TAM i dokończyć
to co zaczęliśmy.
- Ale… maleństwo?
- Nic mi nie będzie. Przecież
wiem, że mnie obronisz. – Dotknęła jego policzka, by potem pocałowała go
delikatnie w usta.
- Piękne!!! – Cała załoga zaczęła
beczeń i ryczeć, oglądając zaistniałą scenę. – Lepiej niż w telenoweli!
- I nawet lepiej niż w książce
Amelii!!!
- Dzieci – westchnęła dziewczyna.
- Dobrze, ale obiecasz mi,
że nie zrobisz nic głupiego.
- Jak dobrze wiem, to jest to
twoja specjalność. – Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu. – Czyli trzymamy się
planu?
- Tak… - odpowiedział jej
spokojnym głosem Natsu.
***
W
całym budynku rozbrzmiewał głośny alarm, który ogłaszał, że ktoś włamuje się do
siedziby Rady. Wszyscy szaleli, biegali, nie wiedzieli, co mają robić. Jednak
jedna osoba była pewna. Najwyższy generał Katumi szedł w przeciwnym kierunku do
swoich podwładnych. Atak bandytów oznaczał jedno. Przybyli po złoto. Nie mógł
im pozwolić, by wszystkie jego skarby zostały skradzione przez jakiś
podrzędnych złodziejaszków.
- Cholera, akurat dzisiaj! –
krzyknął do samego siebie, wchodząc do przestronnego gabinetu, który miał na
wyłączność.
- Witam! – Usłyszał czyjś głos,
gdy był już wewnątrz pokoju. – Chyba mnie poznajesz?
- Natsu Dragneel – syknął ostro
widząc różowowłosego chłopaka, siedzącego wygodnie na jego biurku, którego
dawniej skazał na śmiech. – Widzę, że Lucy Heartfilia nie przeżyła tego.
- Lucy Heartfilii już tu nie ma –
oświadczył spokojnym głosem Dragon Slayer.
- Hahaha. Cudownie!!! – Zaczął
klaskać w dłonie. – A co cię tu sprowadza? Zemsta? – Zaproponował mu.
- Możliwe, ale najbardziej chcę
„coś ” potwierdzić. – Zeskoczył z blatu, a następnie podszedł do regału z
książkami.
- Czy Lisanna Strauss naprawdę
was zdradziła? – Niepewnym wzrokiem, co chwile spoglądał na Dragneela. – Jeśli
o to chodzi, to tak… zdradziła …
- Nie! – przerwał mu Natsu. –
Chciałbym potwierdzić wersję wydarzeń sprzed siedmiu lat.
- Jaką wersję? – Katumi wzruszył
ramionami. – Żartujesz?
- Nie! – odpowiedział stanowczo
różowowłosy. – „Dlaczego?” To pytanie chodziło za mną od momentu, gdy udało mi
się z Lucy odnaleźć tymczasowy spokój.
- Zaraz, zaraz! Powiedziałeś, że
jej…
- Cześć! – Jego ciało drżało.
Powoli zaczął odwracać się w stronę okna.
- Niemożliwe. – Był przekonany,
że ONA nie żyje. Jednak widział siedzącą na parapecie uśmiechniętą blondynkę. –
Fairy Tail się o was dowie!!!
- Już zostawiliśmy im wiadomość …
„Znajdźcie nas. N&L” – powiedział mu Natsu, który coraz bardziej przybliżał
się do swojej ukochanej. – A teraz morda w kubeł i słuchaj! – Rozkazał mu
groźnym i morderczym wzrokiem Dragneel.
- Hahaha!!! – Zaśmiał się głośno
generał, który grzecznie podszedł do sofy stojącej pod prawą ścianą i usiadł na
niej. – Słucham.
- Kiedy byłem na treningu z
pewnym człowiekiem zacząłem dokładniej rozmyślać nad tym, co się zdarzyło w
Fiore siedem lat temu. Myślałem, że pod tym kryje się jakaś dziwna i
niecodzienna tajemnica, a tu się okazuje, że nic takiego nie było! – Ostatnie
słowa wypowiedział dość głośno. – Może zacznę od początku. Wiem, że ani ja, ani
Lucy nie zabiliśmy tego człowieka. Wiem też, że to nie byłeś ty, gdyż TY byłeś
jedynie pionkiem w rękach pewnego człowieka.
- Mówicie, że to nie wy, a w
takim razie, jak odbijesz argument, że to wy byliście na lakrymie nagrywającej?
– Mając perfidny uśmieszek na twarzy Katumi patrzył na Dragneela, który tak
łatwo nie zamierzał się poddać.
- BANALNE! – odkrzyknął Natsu. –
Lucy i ja pamiętamy, gdy Amelia dostała się na nasz statek, jednak jej ojciec
coś powiedział. Cytuję : „. Zamknęła się w pokoju i zaczęła krzyczeć, że
„Jesteście barbarzyńcami, którzy nie pozwalają patrzeć jej na swoją kopulację”
i podobne”. W takim razie, co robiła u nas? Nieświadomie ta mała dała nam
podpowiedź!
- Nagrała się i odtworzyła to w
takiej jakości, że nikt nic nie podejrzewał – odezwała się niespodziewanie
Lucy. – Tak, więc wy nie użyliście lakrym, tylko technologii innych państw, a
potem tylko odtworzyliście materiał. – Nagle usłyszeli klaskanie.
- Brawo! Ale… Co z tego? I tak
nie wiecie, kto zabił!
- Wiemy! – odpowiedział mu pewnym
głosem Dragneel. – To jest oczywiste, że twój przełożony, który dostał dość
wysokie stanowisko zaraz po tym, jak jego szef odszedł do nieba.
- Ale dlaczego wy? – Wciąż
próbował ich zagiąć.
- Człowiek, który został
zamordowany bardzo często dawał Natsu ultimatum. Albo będzie grzeczny, albo
wreszcie pójdzie do więzienia. – Lucy zeskoczyła z parapetu, a następnie
podeszła do swojego męża. – Natomiast u mnie sprawa dotyczyła mojego ojca,
który stracił cały majątek przez tego człowieka. Dla was to połączenie było
idealne, a szczególnie w momencie, gdy dostaliście półfałszywą przepowiednię.
- No i ta kwestia też została
przez nas rozwiązana. Coś jeszcze? Trochę nam się śpieszy. – Natsu spojrzał na
zegarek.
- Jak ON zginął?
- Został otruty. – Natsu nie
odrywał wzroku od wskazówek.
- Skąd to wiesz?
- Ponieważ badałem jego ciało.
Może nie wiesz, ale szkoliłem się na lekarza. – Uśmiechnął się szeroko.
- CO!? – Katumi nie był w stanie
wytrzymać presji. Wstał, a następnie zaczął chodzić po ogromnym pokoju. – Skąd miałeś ciało?
- Kiedy ON został zamordowany nie
chcieliście rozgłosu, więc pochowaliście ciało w najmniej prawdopodobnym
miejscu. Na cmentarzu, w którym urzędował, jako grabarz wasz dawny
współpracownik GOSNER!
- A dlaczego Lisanna was
zdradziła?! – Szybko starał się zmienić temat.
- Ja odpowiem! – Lucy podniosła
do góry dłoń. – Lisanna nie chciała NAS zdradzić, tylko MNIE. Warunki jakie
postawiła dotyczyły Natsu, który w pierwotnych planach miał przeżyć, jednak
cały jej plan spalił na panewce, gdyż zapomniała, że on będzie mnie chronił
pomimo wszystkiego! – Spojrzała na swojego ukochanego. – Żyjemy i wszystko
wiemy, więc co zamierzasz zrobić z tym fantem?
- Nie! – Zaczął machać palcem
wskazującym. – Pytanie, co wy z tym zrobicie! – Pokazał na nich.
- My? – Natsu powoli szedł w
stronę Katumiego, który nie ruszał się wciąż z miejsca.
- Co mi zrobiliście? – Zdołał
poruszyć tylko ustami.
- Wiesz… - Lucy podeszła do okna.
– Kiedy udało nam się zniszczyć pewien przedmiot, straciliśmy wszystkie moce,
które zyskaliśmy od Smoczych Wojowników. Jednak po tym wydarzeniu zapadliśmy w śpiączkę
i po obudzeniu się odkryłam, że przedmioty te wciąż istnieją. Jednak nie możemy
korzystać z nich, chyba, że w przypadku, gdy korzystamy z własnych umiejętności.
- To znaczy…
- To znaczy, że chcemy się
zemścić. – Natsu był już tuż obok niego. – Skarby zabieramy, ciebie kaleczymy,
a potem już tylko ucieczka na drugi kraniec świata.
- A niby, jak to zrobicie?!
- Już zrobiliśmy. – Zaśmiała się
słodko Lucy. [jakby ktoś nie wiedział, użyła
swojego portalu] – Kochanie?
- Oczywiście.
Natsu wyjął za pasa swój miecz, który zmienił
swój kształt podczas walki z La Predleyem.
Nie posiadał on już mocy jego ojca, jednak jego własna potęga
mogła zostać użyta poprzez niego. Na chwilę przeniósł wzrok na Katumiego, który
z całych sił próbował się jakoś wyrwać się z sideł Lucy. Dragneel nie
przejmował się zbytnio jego zachowaniem. Chciał, aby tamten potwór cierpiał.
Miał daleko gdzieś jego strach, błagania, tłumaczenia, czy jeszcze inne
bardziej absurdalne rzeczy. Nic go nie obchodziło. Powolnym krokiem przeszedł
tuż obok generała, który odetchnął z ulgą widząc, że nic się nie stało. Mylił
się. W ciągu kilku sekund krew rozbryzgała się najbliższych przedmiotach.
Katumi nie mógł krzyczeć, nie mógł wołać o pomoc, gdyż jego wargi wydawały się
być zszyte. Patrzył, jak jego bezwładna, obcięta ręka opada na piękny,
granatowy dywan, barwiąc go na kolor czerwieni. Natsu odwrócił się w jego
stronę i spojrzał mu prosto w oczy, nie mając ani cienia wątpliwości, co do
następnego ruchy. Milcząc, odwrócił się na pięcie i podskokach zaczął się
zbliżać do generała, który przeczuwał, co go może za chwilę czekać. Jeszcze raz
próbował uciec, jednak nie potrafił. Z jego oczu zaczęły płynąc malutkie
kropelki łez.
- Ona też płakała – szepnął mu na
ucho Dragneel, zanim włożył mu palce prosto w oczy, wydłubując mu żywcem gałki i rzucając je na
podłogę. – Teraz już tylko jedna rzecz została. – Przybliżył miecz go jego
największej rany, a następnie przypalił ją tak mocno, że utworzyła się ogromna,
obrzydliwa skorupa, którą z pewnością nie łatwo będzie się pozbyć. Następnie
podsunął mu ostrze, tuż przy pustych oczodołach, by wypalić kolejne znamię.
Odór
palącego się ciała unosił się nad całych pokojem. Lucy stała tuż przy oknie
próbując złapać trochę świeżego powietrza. Stała odwrócona tyłem. Pomimo
wszystko nie była w stanie patrzeć. Za bardzo się tego bała.
- Idziemy! – Natsu chwycił ją w
talii, a następnie pochwycił w swoje ramiona.
- To koniec? – Po jej policzkach
spłynęły delikatne łzy.
- Tak, to koniec, a może prawie
koniec, jeszcze jedna rzecz.
Oboje
skoczyli z okna, by złapać się wystającej liny, która prowadziła prosto na
pokład statku. Już wcześniej mieli w
planie, że załoga wciągnie ich, a potem po odpoczynku polecą w miejsce, które
całkowicie zakończy całą ich podróż.
- Jesteście gotowi? – zapytał
Musica, siedząc wygodnie na skarbach, które Lucy zabrała z pokoju Katumiego.
- Nie za wygodnie ci? – Natsu
podszedł do niego i trącił pieniądze, by Hamrio mógł mieć własną zjeżdżalnie. – I tak… jesteśmy gotowi.
- Ale Lucy… na pewno? – Do
dziewczyny poszedł zmartwiony Tamaki. Pani Dragneel uśmiechnęła się, a
następnie pogłaskała go po blond czuprynie.
- Jestem tego pewna! –
odpowiedziała mu stanowczo. – Dziękujemy wam za wszystko.
- Gdyby nie wy… nic by się nie
udało – powiedział tuż po niej Natsu.
- Głupki!!!! – W tej chwili cała
załoga zaczęła ryczeć.
- Musica? – Dragneel podszedł do
kapitana statku, by dowiedzieć się, czy akcja się udała. – I jak?
- Granica zniesiona, możemy
przejść. – Pokazał kawałek papieru. – A na dodatek mamy pewien dokumencić. –
Podał go Natsu.
- Idealnie, dzięki. To będzie dla
Lucy niespodzianka.
Ciąg dalszy (ostatni) nastąpi w epilogu „Zmartwychwstanie”
Chcę was serdecznie zaprosić na nowy blog z nowym rozdziałem :
http://terra-mortuus.blogspot.com/ kolejny rozdział w piątek, więc serdecznie zapraszam do czytania i komentowania
i jeszcze na jeden blog, który ma już 3 rozdziały i w okolicach piątku będzie miał kolejny :)
Scena zemsty była nadzwyczaj brutalna i wcale nie uważam, że to źle. Ten dupek dostał za swoje :D
OdpowiedzUsuńZ jednej strony chcę, żeby już był piątek, a z drugiej nie chcę, bo to już będzie koniec ;-; A ja nie chcem końca ;-; Będę płakać ;-;
Dobra, końec mazgajenia się. Rozdział bardzo mi się podobał, nie spodziewałam się, że tak długo ich nie będzie. Lucy jest w ciąży! Wiedziałam, że tak będzie ( dobra, domyślałam się :P).
Pozdrawiam.
Cieszę się, że się podobał. No ja nie chcę piątku, bo coraz bliżej studia, więc wiadomo :)
UsuńJuz koniec?! Serio?!
OdpowiedzUsuńNie daloby sie zrobic jakiejs nastepnej czesci? ^^
Ale w sumie Cie rozumiem, bo mozesz juz np. nie miec pomyslow :P
W kazdym razie Twoje opowiadanie kocham i bede za nim tesknic :')
zycze weny na rozdzialy i inne blogi (i wymyslenia ciagu dalszego tego bloga :P) :D
PRAWIE koniec. To oznacza, że jeszcze jeden rozdział będzie :) A wymyślić ciąg dalszy tego bloga mogłabym, ale nie mam jakoś czasu i chęci :)
UsuńOdlotowy rozdział!
OdpowiedzUsuńScena zemsty bardzo fajnie była opisana. Wszystko w tym rozdziale mi się podobało. Po prostu cały był rewelacyjny:D
Przesyłam dużo weny na inne twoje blogi i czekam na ostatnią notkę :D
I już odleciał mi rozdział ...
UsuńCieszę się, że podobało się. I ja też czekam na ostatni rozdział ;)
O mamuniu! O mamuniu! Natsuki oddychaj. Wdech, wydech, wdech, wydech.... Brak mi słów, co z nich za mordercy XD Jeszcze Lucy w ciąży?! No nie XD Nie mogę z tego XD
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział??? A no faktycznie w piątek -_- Znowu trzeba czekać. Szkoda :(
No cóż pozostaje mi być tylko czekać. :(
Pozdrawiam
No... oni go nie zamordowali, tylko okaleczyli ;)
UsuńJej!udało mi się i przeczytałam!
OdpowiedzUsuńBłaaagaaaammmm niech oni wrócą do gildii :( w rozdziale jednym już myślałam,że wrócą a tu klops.
Teraz czekać do piątku...załamka :(
No... co będzie, to będzie. Zobaczymy. Ja już rozdział mam napisany. Korekta i wstawiamy w piątek ;)
Usuńsorka Riri że dopiero teraz piszę, ale nie miałam ochoty użerać się z tabletem :( czuje się z tego powodu winna :c
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału pomyliłam się, myślałam że oni będą się chcieli na Lissanie zemścić, a o tym gościu zapomniałam... Ale to lepiej że t nie na niej bo to by było jednak zbyt brutalne, przynajmniej jak dla mnie :) Ja odczuwam ją jako osoba która się pogubiła i nie wie co robić ( przynajmniej w fanfikach, też coś pisze i u mnie nie będzie takich problemów :D) ale niektórzy ją ostro traktują (czyt. Riri-chan) chociaż w detektywie fajnie to zrobiłaś :D
Jak to czytałam to zapomniałam że będzie jeszcze jeden rozdział i się załamała xD jakże wielkie było moje szczęście gdy sobie przypomniałam że został jeszcze jeden rozdział *.*
Scena zemsty była bardzo brutalna, ale zasłużył sobie :D
Będzie Nashi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zaciesz :D
Co by tu jeszcze napisać... Nie do końca rozumiem jak dokładnie Lucy użyła tej mocy... Oni nauczyli się korzystać z tych mocy i nie potrzebują już przedmiotów, potrzebują ich i jednocześnie muszą umieć z nich korzystać, czy jeszcze coś innego?? sory ale często mam wrażenie że mój mózg działa troszeczkę inaczej (nie koniecznie w zły sposób :D) xD
No i tradycyjnie przesyłam weny wór :D
ojojoj O.o ale sie rozpisałam xD czym bliżej do końca tym dłuższe kom. daje :D
UsuńJa kocham długie komentarze!!!!
UsuńWyjaśniam.
W świecie FT panuje zasada, że nikt nie ma konkretnej mocy od chwili narodzin. Podczas życia kształtuje ją i Natsu i Lucy podczas treningów uczyli się nie tylko, jak korzystać z mocy Smoczych Wojowników, ale także przyswajali wiedzę na ich temat. Dzięki temu mogą z niej korzystać, ale oczywiście nie w takim wysokim stopniu, jak wtedy, gdy byli w nich DS.
Co do Lisanny?
Ja tę historię wymyśliłam w momencie, gdy jakoś nie lubiłam Lisanny, więc ją taką zrobiłam, a w Detektywie. Jakoś tak samo wyszło, ale chciałam z niej stworzyć nie złą bohaterkę, tylko skrzywdzoną mocno przez los (co mi widać nie wyszło :( )
Rozdział wsapnialy zemsta na generale była super dobrze że go nie zabili i że czół to samo co Natsu i Lucy.W końcu NaLu będzie moglo żyć dlugo i szczęśliwie i dolący się do nich jeszcze jedna osoba :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec i ciekawi mnie jak się skończy więc życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFi Dragon