30 października 2015

Rozdział 7

Gdy naszedł dzień audiencji, cała kampania zebrała się w umówionym miejscu, po czym zgodnie poszła w kierunku najważniejszego punktu pałacu, czując strach i wątpliwości, które mieszały się z zażenowaniem.
Idąc przez długi, niezwykle ozdobny korytarz, rozglądali się dookoła, rozumiejąc, że zbliżają się do wspomnianego wcześniej miejsca. Złote zdobienia, diamentowe żyrandole, przepiękne dywany i inne przedmioty bez dwóch zdań świadczyły o niezwykłym przepychu pałacu, a przecież to dopiero był początek.
Kiedy doszli do ogromnych, pozłacanych wrót, zatrzymali się. Dwaj strażnicy, którzy stali przed nimi, zasalutowali i natychmiast otworzyli je przed gośćmi.
Natychmiast oczom kompanii ukazała się majestatyczna przestrzeń, oszałamiając wszystkich, którzy po raz pierwszy oglądali tak wspaniały twór pracy rąk ludzkich. Wszelkie rzeźby i kolumny, na których wiły się świeże kompozycje kwiatowe, wprawiały w nadnaturalny zachwyt.
Do wnętrza sali tronowej weszli Natsu, Lucy, Musica i Amelia, zastając wewnątrz siedzącego na tronie króla. Miła twarz i przyjazny uśmiech już na sam początek zapowiadały dobre spotkanie. Mężczyzna był w średnim wieku, z drobną siwizną na czuprynie i zaroście. Niewysoki, z lekko zaokrąglonym brzuszkiem machał radośnie w kierunku Amelii, swojej córki.
— Witaj, ojcze! — przywitała się księżniczka, klękając przed królem, co następnie uczyniła także reszta wizytatorów.
— Bez tych formalności — bronił się, podnosząc lewą dłoń. — Proszę, usiądźcie! — rzekł, wskazując na ogromny stół, który znajdował się po prawej stronie pomieszczenia.
Cała czwórka natychmiast poszła za władcą, który usiadł na honorowym miejscu. Patrząc na pusty blat, zastanawiali się, od czego mają w ogóle zacząć rozmowę, na którą czekali taki szmat czasu. Bali się mówić o szczegółach, skoro zostali oskarżeni o morderstwo, ale Natsu i Lucy musieli zaufać tym ludziom, skoro to oni uratowali im życie.
— Dziękujemy za ratunek — zaczęła Heartfilia — ale… Dlaczego to zrobiliście?
Król odchrząknął.
— Jestem Ustan X Dragon i choć jestem królem, moja władza nie zależy tylko ode mnie — mówił — gdyż mam podpisany kontrakt z Wiedźmą Wymiarów.
Natychmiast jej imię zaintrygowało zgromadzonych.
— Kim ona w zasadzie jest? — wtrącił się Natsu, potrzebując zadać pytanie, które od tak dawna cisnęło mu się na usta.
— Jest bezkresnym bytem, który egzystuje w światach od wielu, wielu lat — tłumaczył król. — Nikt nie zna ani jej prawdziwej tożsamości, ani prawdziwej mocy. Od wieków sprawuje władzę w kosmosie, spełniając życzenia tych, którzy mają jej coś do zaoferowania.
— Rozumiem. — Natsu kiwnął głową. — Ale dalej nie pojmuję, dlaczego ona nas uratowała. Do momentu, w którym znaleźliśmy się na pustyni, ok., ale dalej?
— Najprawdopodobniej ma z kimś kontrakt — rzekła Amelia. — To jedyne wyjście. A teraz ja mam pytanie. Wy na pewno nikogo nie zabiliście?
— Nie! — odpowiedziała pewnie Lucy. — Nawet sam Generał Katumi to potwierdził.
— Generał Katumi? — odezwał się niespodziewanie Musica, który dość mocno przejął się imieniem, które usłyszał. — Ten Katumi?
— Skąd go znasz? — spytał Ustan X.
— Kiedyś, podczas mojej wędrówki — dodał — słyszałem o mistrzu miecza, który wybił całą wioskę, lecz został zdegradowany i musiał uciekać.
— I akurat trafił do nas — powiedział Dragneel. — Patrzcie, jaki przypadek.
— Ale nie tylko to było poleceniem od Wiedźmy — obwieścił najwyższy władca, nie ukrywając zaniepokojenia, które przyozdabiało jego twarz. — Chodźcie za mną!
Ustan wstał, po czym podszedł za tron i chwycił za czerwoną kotarę, która przysłaniała dużą część ściany, rozsuwając ją.
 Ku zdziwieniu Natsu, Lucy i Musici ich oczom ukazał się dość wąski, mroczny korytarz, wewnątrz którego paliły się niewielkie pochodnie. Król wskazał na niego ręką, dając znać, by pozostali weszli do niego, a następnie sam wkroczył w jego głąb.
 Idąc przez dziuplę, która była dbale pokryta przez pajęczyny i najróżniejsze robactwa, przyglądali się dziwnym napisom, które były wyryte na a. Panowała niemal całkowita ciemność, nie pozwalająca nikomu zaznać spokoju. Widząc jednak na końcu tunelu zarys światła, uśmiechnięci kroczyli, wiedząc, że mają konkretny cel.
Gdy tylko znaleźli się w dziwnej komnacie, na środku której stał piedestał, zdziwili się ogromnie. Lecz ich zaskoczenie minęło, kiedy zainteresowali się dość zwyczajnym zegarkiem, który leżał spokojnie na czerwonej poduszce. Wypolerowany i czysty, sprawiał wrażenie takiego, który został stworzony kilka dni temu. Zamykany złotym wieczkiem, na którym była wyryta sylwetka smoka, był przyczepiony do długiego łańcucha, który wił się na całym materiale. Okrągły i zgrabny, lecz nie działający. Zatrzymany dokładnie na konkretnej godzinie, tykał w miejscu, jakby czekał na nową energię, która sprawi, iż ruszy.
— Co to jest? — zapytała w końcu Lucy, nie mogąc oderwać wzroku od przedmiotu.
— Nasz cenny artefakt, który należał do pierwszego króla Sarycji — wyjaśnił jej Ustan X. — Nie działający od przeszło czterystu lat.
— Dlaczego nam go pokazujecie? — mówiła dalej.
— Bo tak kazała nam Wiedźma, a na dalsze pytania raczej nie znam odpowiedzi — powiedział król.
— Natsu, a ty jak sądzisz? — zagadała Heartfilia do swojego towarzysza. — Natsu?
Nic nie mówił. Wpatrzony w zegarek, niczym zaczarowany, nie potrafił oderwać wzroku od niby zwyczajnego przedmiotu. Czując, że musi go dotknąć, powoli przybliżał się do piedestału, ignorując całkowicie słowa Lucy, które do niego kierowała. Miał cel i tylko on się dla niego liczył. Nic więcej. Potrzebował go musnąć, jakby od tego zależało jego życie. Był już tak blisko, choć nadal między nimi istniała niby nieprzekraczalna granica, bariera, która z każdą sekundą zdawała się odpychać niechcianego gościa. Jednak Natsu, sięgając do niego już lewą dłonią, śmiał się cichutko, jakby oszalał.
Kiedy jego skóra w końcu zetknęła się z przedmiotem, jego ciało objęło ciepłe światło, które zdawał się widzieć tylko on. Wnet rozbłysło niczym jaśniejące słońce, całkowicie go oślepiając. To… bolało. Nie wytrzymywał. Powoli osuwał się ku ziemi, czując, jak całkowicie opuszczają go siły. Miał ochotę uciec, lecz już było za późno. Uderzył głową o podłogę, mając wrażenie, że umiera.

Oddychał. Czuł. Słyszał.
Lecz we wszystkim było coś dziwnego. Zaskoczony podniósł się i zaczął rozglądać się dookoła, lecz w tym miejscu panowała jedynie pustka. Biała przestrzeń bez jakichkolwiek granic, bez niczego. Próbował krzyczeć, lecz wszystkie słowa zdawały się zatrzymywać w gardle, nie potrafiąc dalej przejść. 
Wzruszając ramionami, ruszył do przodu, odkrywając, że to lepsze od nicnierobienia. Jednak po kilku sekundach nawet to mu się znudziło. Nie czuł żadnego celu w tym, by tak bezsensownie kroczyć do przodu.
— Już się poddajesz?
Natsu natychmiast odwrócił się, nie kojarząc głosu osoby, która do niego przemówiła.
Gdy ujrzał mężczyznę stojącego przed nim, przeraził się. Wydawało mu się, że widzi własne odbicie. Trochę starsze, jednak i tak niezwykle podobne. Różowe włosy splecione w długi, sięgający aż do ziemi warkocz, promienny uśmiech, umięśnione ciało, prawie ta sama twarz. Jedyna rzecz, która ich różniła w znaczący sposób, to sam ubiór. Mężczyzna nosił na sobie buty wyglądające jak damskie kozaki o kolorze brązu, a także miedziano—biały płaszcz, który był zapięty na złote, duże guziki.
— Kim jesteś? — zapytał Dragneel, spoglądając na osobnika dość surowym wzrokiem.
— A uwierzysz mi?
Pogromca Smoków pokręcił głową.
— Ale możesz spróbować — powiedział Natsu.
— To dziwne… prawda?
Tajemniczy człowiek podszedł do białego stolika, którego blat był przykryty obrusem tego samego koloru. Na jego środku stał dzbanek w kwiaty i dwie różowe filiżanki, w których znajdowała się herbata. Mężczyzna podniósł jedną za ucho i wypił łyk napoju, rozkoszując się jego ciepłem.
— Zabawne, że to wszystko jest tylko grą, która ma na celu doprowadzić tę historię do końca — rzekł niespodziewanie. — Usiądź.
Dragneel posłuchał go, przyklapując naprzeciw niego na krześle.
— Możesz w końcu odpowiedzieć na moje pytanie?
— Jestem — mężczyzna zawahał się na moment — Natsu Dragon. Pierwszy król Sarycji i … twój ojciec.
Wnet młody chłopak splunął herbatą, po czym ryknął śmiechem i powstał. Krzycząc na całą przestrzeń, wskazywał na swojego sobowtóra, mówiąc, że żart mu się udał. Nie próbował nawet uwierzyć w słowa tego człowieka. Od razu zrozumiał, że to jakiś kawał albo nieudolna próba namieszania mu w głowie.
— Kiedy byłeś mały zostałeś przygarnięty przez Igneela, potem po jego zniknięciu trafiłeś do Fairy Tail, gdzie poznałeś wspaniałych ludzi, następnie…
— Nawet nie próbuj! — Natsu przerwał mu, wiedząc, że to nic nie udowadnia.
— Chcę ci tylko uświadomić, że to, co powiedziałem, nie jest kłamstwem — wyjaśnił mężczyzna.
— To ci się raczej nie udaje. — Dragneel kiwnął głową. — Pozwól, tato — dodał złośliwie — że ci coś wyjaśnię. Ostatnie miesiące dla mnie i Lucy były nadzwyczaj trudne. O mało co nie zginęliśmy, a na dodatek straciliśmy cenne dla nas rzeczy. Marzę teraz o spokojnych dniach, chcąc poczekać trochę i później udowodnić naszą niewinność. I nic więcej. Miałem ojca i on mi wystarczał.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, po czym zakrył twarz w dłoniach i zaśmiał się. Rozumiał słowa tego dziecka i od początku wiedział, że nie będzie łatwo, by zaakceptował prawdę. Ryzykował wiele, ale musiał spróbować.
— Zapewne zechcesz dowodu, prawda? — zapytał, podnosząc się. — Ja Natsu I Dragon, Król Sarycji, mąż Leadr, ojciec Natsu i Amelii, Ognisty Pogromca Smoków, Poskramiacz Natury, Morderca Narodów obiecuję ci, że uzyskasz odpowiedzi. Znajdź Święte Bronie, które pozostawiliśmy wraz z towarzyszami na naszych ziemiach.
— Jak to niby ma mi pomóc?
— Historia nie kłamie — rzekł król. — Jeśli uda ci się odzyskać nasze bronie, odzyskasz część nas, a tym samym wspomnienia o wydarzeniach sprzed czterystu lat. W nich znajduje się dowód na potwierdzenie mych słów.
— A dlaczego mielibyśmy to robić? — Natsu nadal próbował odwieść tego człowieka od tych bezsensownych pomysłów.
— Nie masz czegoś takiego jak wybór, synu — odpowiedział bardzo niepokojącym głosem. — Kiedy już powrócisz do swojego ciała, dowiesz się, dlaczego moje słowa mają sens. To już się dzieje. Od tego przeznaczenia nie uciekniesz. Jesteś zbyt blisko niej. Gdybym jeszcze za życia, odkrył to, może wtedy zapobiegłbym dzisiejszej katastrofie, lecz teraz już jest za późno.
Dragneel wiedział tylko jedno. Za dużo informacji na kilka minut. Jego mózg szalał, chcąc przyswoić sobie wszystkie, nowe wiadomości, lecz nie potrafił. To było dla niego za wiele. Próbował grać odpowiedzialnego, mądrego i rozsądnego, ale chyba nie w tym była jego rola. Może był za słaby, a może jego prawdziwy charakter wypierał ten stworzony w ciągu ostatnich dwóch miesięcy?
— O kim mówisz? — zapytał, widząc, jak sylwetka mężczyzny powoli zanika.
— O… Lucy…

22 komentarze:

  1. Ślub! Małżeństwo! O jaaaaa :o
    Natsu w długich włosach... Nie, nie umiem sobie tego wyobrazić, ale z pewnością wygląda idiotycznie xd Niech je zetnie w końcu!
    Mateńko, to chyba pierwszy raz w historii, kiedy to Natsu traci nadzieję, a Lucy go pociesza... ale o ni wrócą kiedyś do Fairy Tail, co nie? (Może być nawet na końcu opowiadania, ale żeby wrócili! ;---;)
    Ahahhahaha! xDDDD Nie ma ubrań! No, Luśka! Powodzenia życzę w spaniu w samej bieliźnie lub w sukni ślubnej! xD (Czyżby to był podstęp księżniczki? xd)

    Ślę duużo weny i duuużo wolnego czasu!
    Pozdrowionka!
    Shori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jęsli masz jakieś nadzieje, to wiedz, że po prostu mnie nie znasz i tyle. Jeśli mam wprowadzić smutne zakończenie, zrobię to. Jeśli mam kogoś zabić, zrobię to. Jestem wredną bloggerką, która całkowicie wie, jak zakończy to opowiadanie :)
      Oczywiście cieszę się, że rozdzialik ci się spodobał :)
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Dam! Dam! Dam!
    Dzwony biją! Balanga! :D
    Rozdział jak zawsze świetny! ^^ Motyw ślubu najlepszy!
    (W sekrecie uwielbiam gdy Lucy i Natsu już na samym początku biorą ślub, a potem się w sobie zakochują( ͡° ͜ʖ ͡°))
    Ej, no! Jak ja ich kocham ;( Podsłuchiwacze ^^ Ah Amelio, Amelio! To ty nie wiesz, że najlepiej się schować w szafie?! :D Albo na balkonie! ^^
    O matulu! Czemu mam wrażenie, że braciszkowi Amelci odbije i zabije naszego ukochanego, wspaniałego i najdroższego Musicę? Oby nie! :D
    Ślę dużo weny i czasu na rozdziału! Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe u kogo spotkasz często ten motyw <- <- <- :)
      Może i ktoś zabije Musicę, może i nie... Tego się dowiecie w przyszłości!
      Nie mniej, cieszę się, że rozdział się spodobał!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jejku, jak ja to przeżywam XD Normalnie jak stonka okupacje XDD
    Wszystko pięknie, cacy, nie mogłam się czego doczepić :P
    Ale strasznie się trzęsłam kiedy nadszedł czas na ślub to tak się trzęsłam. (nie pytaj dlaczego, ja tak się ekscytuje jak czytam coś takiego) Uwielbiam <3 Jedno co mi niezbyt przypadło do gustu to scena końcowa. Brak ciuchów... takie przestarzałe, ale można było się tego domyśleć. Amelia daje w kość. Niby niepozorny pokój, a jednak czegoś zabrakło - ciuchów XD Śmieszne, ale mnie to nie przekonało. Ciekawi mnie jak z tego wyjdą. XD
    Ty też masz dużo nauki na studiach? U mnie to jest masakra, mimo, że to jeszcze liceum. Nie wyrabiam się prawie na zakrętach, ale nie jest źle, ale nie mam czasu (ani weny) na pisanie rozdziałów. Przykre i smutne dla mnie :'(
    Ale tobie życzę duużo wolnego czasu, duuużo weny i przede wszystkim pomysłów na dokończenie tej historii, a także tworzenie innych. :)
    Pozdrawiam ^^
    ~Natsuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tych ciuchów... Ja wiem, że to przestarzałe, ale było w poprzedniej wersji i chciałam również tu to zostawić. Może ciąg dalszy cię usatysfakcjonuje :)
      Nie tyle co dużo nauki, a ciężkiej nauki. Na pewno dużo więcej niż w poprzednim roku, ale przede wszystkim... nie wiem, czy wiesz, ale na studiach jest coś takiego, że na przyszłe zajęcia przygotowujemy się z tego, co dopiero ma na nich być, więc czasami trzeba przeczytać 50 stron o depozytach bankowych i Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, a później dopada cię wejściówka (kartkówka na wejście) i nic nie wiesz. A przynajmniej jest tak na moim kierunku, bo np. u mojej koleżanki jest tak, że ona zaczęła studiować drugi kierunek, bo się nudziła :)
      Pomysły są, tylko czasu brak. A nawet za dużo tych pomysłow, bo gdybym chciała je wszystkie wcisnąć w tego bloga, to jak nic byłoby z 1000 rozdziałów :)
      Dziękuję i również pozdrawiam

      Usuń
    2. Depozyty Bankowe? Fundusz Gwarancyjny? Ho ho chyba to nie dla mnie XD Jestem w 70% humanistą, a dokładniej historykiem, a pozostałe 30% to czysta matematyka, liczby itp., żadnych regułek XDD
      Mam nadzieję, że tam Ci dobrze pójdzie. Dlaczego wybrałaś właśnie ten kierunek?
      ~Natsuki

      Usuń
    3. Hmm. To jest temat na długą rozmowę, ale będę szczera. Nic nie jest takiej, jakie się wydaje. Nigdzie nie znajdziesz kierunku, który w 100% by cię interesował. Wybrałam ten kierunek, bo po nim jest bardzo duża szansę, że będę miała pracę. Ogólnie interesuje mnie rachunkowość, ale tak jak wszędzie, nie wszystko będzie mi pasowało, a niektóre przedmioty po prostu muszę mieć. I niestety, ale... Nawet nie myśl o humanistyce, bo po tym po prostu nie ma pracy. Może prawnik, ale to musisz mieć w tej sferze znajomości, a tak to humanistów się tylu namnożyło, że teraz nie mają pracy. Raczej patrz pod kątem kierunków ścisłych.
      A... To, co ci wymieniłam, to rzeczy z przedmiotu, który jest z zakresu humanistycznych nauk :)

      Usuń
    4. Jestem w klasie dziennikarskiej, więc raczej nie mam szans się dostać na kierunek matematyczny :/
      A przedmioty ścisłe typu - fizyka, biologia są dla mnie nie do zniesienia :/
      ~Natsuki

      Usuń
    5. Właśnie o to chodzi, że to ciężko sprecyzować, co dokładnie się będzie miało. Słyszałam np, że są kierunku informatyczne, w których w ogóle praktycznie nie korzysta się z komputerów.
      Ja ci dałam dobrą radę, a ty dalej sobie wybierzesz co chcesz. Ja polecam dokładnie przejrzeć kierunki studiów i się poważnie zastanowić, żeby później nie było za późno. A z tym dostawaniem się, to bujda. W 80% przypadków wszędzie się dostaniesz, bo teraz uczelnie walczą o studentów. No... tylko jeszcze trzeba odpowiednie przedmioty zdawać na maturze, ale u mnie np. trzeba było jeden z kilku: matma, geografia, historia lub wos, a niby myślałam, że kierunek matematyczny...

      Usuń
    6. Matematykę zdaje się obowiązkowo, tak samo jak angielski i polski. Trzeba mieć obowiązkowo jeden przedmiot zdawać w rozszerzeniu i tu chcę wybrać historię, bo łatwiej będzie mi się ją zdawało niż polski czy inne, z którymi mam problemy. :/ Ale masz rację, przejrzę, zobaczę, zrobię duży rekonesans. Wielkie dzięki za radę ;)

      Usuń
  4. Rozdział genialny, zresztą jak zawsze.
    Amelia ma ciężkie życie, biorąc pod uwagę że jej brat jest zanadto opiekuńczy. Co do ślubu, bardzo fajnie został opisany. Lecz noc poślubna zapowiada się, również ciekawe. Zapewne Amelia uknuła by zabrać im ubrania, a Musica był jej narzędziem zbrodni. Ale to tylko domysł. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, życzę dużo weny i pomysłów.
    Pozdrawiam Karol Anonim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj.. raczej nie zapowiada się interesująco, bo trzeba brnąć z fabułą do przodu!
      Nie mniej, dziękuję za komentarz:)
      Również pozdrawiam

      Usuń
  5. Kyaaaaaa!!!!!!
    Zapomniałam wczoraj skomentować *panikuje*
    Gomeneeeee!

    No wreszcie!!!!
    Luce nie wytrzymała i poszła pogadać z Natsu.
    Jak ja czekałam na ten ślub *.*
    Liczyłam na jakieś przyjęcie weselne, a ci się tak szybko zmyli...
    Amelia - zuo wcielone xD
    Komui nie lepszy xD
    Aż się boję co on zrobił z tymi wszytkimi adoratorami Amelii... Musica się musi mieć na baczności xD
    Natsu w długich włosach T.T
    Mogłaś mu chociaż zrobić takie jak miał po rocznym time skipie...
    Ale rozdział cudowny *.*
    Dzisiaj znowu samotnie komentuje bo Happy poszedł żebrać o cukierki... oby tylko coś mi przyniósł!
    Ślę duuuuuużo weny, masę pomysłów i wiele strachów dzisiaj xD

    Pozdrawiam
    Jenn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co panikujesz? Przecież rozdział nigdzie nie uciekł!!!
      Tak, szybko się zmyli, bo wszystko było fałszywe. A ja fałszywych zdarzeń tu nie będę opisywać. Bo oczywiście muszę zachowywać opisy na prawdziwy ślub i wesele (jeśli takowe będą ;))
      Wiem, o jakie ci włosięta chodzi, ale... w pierwotnej wersji tak było, więc już nie zmieniałam tej czupryny :)
      Jak to co zrobił? Zabił ich.
      Znowu nie po kolei odpowiadam...
      Mam nadzieję, że jak najwięcej cukierków zdobędziesz!!!!
      Wielkie dzięki i również pozdrawiam

      Usuń
  6. HALO! A gdzie Lucyna, która łapie za flaki Natsu i całuje go tak jak on powinien? A gdzie gościu,który krzyczał "I to jest baba!"? XDDD Tak bardzo kochałam ten fragmentu, a tu go nie ma :< xD Ale rozdzialik bardzo zabawny muszę przyznać :D Ten tekst Ameli "Cycki do góry" i jeszcze ją w tyłek klepnęła XD Naprawdę ci rozdział wyszedł :D Przyjemny z humorkiem i taki spokojny - nie dla naszych bohaterów, którzy, aż się zdziwiłam, w gacie się nie posrali ze strachu :o
    No cóż czekam na jakieś pierwsze oznaki zakochania i jakieś słodziaśne momenty naszych kochanych nowożeńców!
    Całuję i pozdrawiam
    Laaaaaaaaaaaaaaady *zmyka, krzycząc :D*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że rozdzialik się spodobał i szczerze mówiąc... specjalnie nie dałam tego fragmentu. Wiem, że podobał się wielu, ale chciałam w remaku zrobić Natsu bardziej dojrzalszego.
      A na oznaki zakochania będziesz musiała poczekać (oni mnie zabiją za to, co zamierzam zrobić :().
      Całuski przyjmuję i przesyłam od siebie, papa ;)

      Usuń
    2. Kobieto ty wiedz, że ja cie nie zabiję na stówę, ale przemyśl co ty chcesz zrobić, bo oni nie tylko cię zabiją, oni cię normalnie wypatroszą xD

      Usuń
    3. Wypatroszą... Trzeba będzie chyba dać ostrzeżenie: "Czekaj, aż opowieść dobiegnie końca. Wtedy najwyżej będziecie zabijać".
      No mam nadzieję, że spodoba się Wam to, co szykuję :)

      Usuń
  7. Czekajcie na mnie! STOP! JA TU JESZCZE JESTEM!
    Muahaha! Aż tak dużo się chyba nie spóźniłam z komentarzem xD
    Powiem szczerze, że nieco obawiałam się sceny ślubu. Miałam wrażenie, że Natsu jak to on, coś zepsuje i obojgu ledwo uda się nie wypaść z roli, ale na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem.
    I powiem Ci też, że wręcz zakochałam się w opisie wnętrza świątyni. Co prawda przed oczami miałam nieco zmieniony środek mojego kościoła, ale tak mi się miło czytało ;-; Uwielbiam opisy świątyń itp., chcę zatem więcej!
    A coś czułam! Coś czułam! Ja od początku byłam o tym święcie przekonana! Nikt mi nawet nie spróbuje wmówić, że się myliłam i tak miało nie być! A niech spróbuje, to mu nogi powyrywam! Ja OD SAMEGO początku wiedziałam, że zakończyć rozdział tak... no czemu go zakończyłaś?! Ja się, kurdełę, wczytałam, takie ciekawe sytuejszyn, a tu koniec. ;-; Teraz tyle czekać na wyjaśnienie, dlaczego ubranka zwiały z szafy. Dobrze, że dopiero dzisiaj przeczytałam, to mam nieco mniej do czekania xD
    Pozdrawiam!

    ~Juvia L. (może za jakiś czas zmienię nazwę, tylko nie mogę znaleźć dobrych słów xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział nigdzie nie uciekł, więc spokojnie :)
      No właśnie tak jak komuś pisałam wyżej. Chciałam zrobić z Natsu bardziej dojrzałą osobę, która po tym co się stało, potrafi pokazać, ze jest już dorosły :)
      Nie wiem, czy świątyń będzie dużo... na pewno kilka tak, ale głównie zamki, pałace itd. :)
      I nie masz mniej czekania, bo rozdział dopiero DOKŁADNIE za tydzień, czyli w niedzielę :( I powiedzieć szczerze? Możesz się zawieść kolejnym rozdziałem pod względem tej sytuacji, gdyż na tym nie zamierzam się skupiać, bo z fabułą trza iść na przód, a ciekawe rozdzialiki czekają!!!
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  8. Czyżby Amelia powielała złodziejskie zachowania Musici haha :D

    OdpowiedzUsuń

Byłeś, przeczytałeś ?
Zostaw ślad po sobie.
Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie kamień z serca, że ktoś coś napisał :)