Uniosła
powieki, będąc gotową na sporą dawkę światła. Nie pamiętała dokładnie, gdzie
się znajduje, ani co przed chwilą robiła, ale tajemnicze wspomnienia buzowały w
jej głowie, rozrywając ją na małe strzępy.
Dopiero
gdy ujrzała roześmianą twarz Natsu, dotarło do niej, co się działo z jej ciałem
przed ostatnie minuty.
—
Rolar! — krzyknęła, przypominając sobie o przeciwniku, którego pozbawiła władzy
w nogach.
—
Uciekł — rzekł dość przekonującym głosem Musica.
—
Dzięki Bogu. — Jedno zmartwienie odeszło. Nie zabiła człowieka, nic mu się nie
stało. Sumienie nie mogło już ją dręczyć, jeśli niczego nie zrobiła.
Jednak
wciąż pozostawały niewyjaśnione kwestie. Miała pytania, ale czuła, że musi
zrzucić je teraz na dalszy plan. Poszukiwania Świętej Broni były dla niej
ważne.
—
Natsu — zaczęła niepewnie — wiem, że to trudne, ale czy możemy teraz zająć się
poszukiwaniem tego świecidełka?
—
Już się tym zajęliśmy. — Wyraźnie zaniepokojony Dragon podszedł do niej, po
czym rozczochrał jej fryzurę, udając, że nic mu nie jest.
— I
co? — ciągnęła dalej, gdy nie uzyskała konkretnej odpowiedzi.
—
Coś tam mamy, ale… — wzruszył ramionami — nic nie działa.
Zaśmiała
się.
Nie
mogła niczego innego się spodziewać. Ktoś dobrze się postarał, by Święta Broń
została ukryta. Przecież pierwszy, lepszy złodziejaszek nie mógł jest od tak znaleźć.
Lecz ona nie była pospolitym rzezimieszkiem. Znała swoją wartość i nowe moce,
które pragnęła zachować dla siebie. Choć było to niezwykle trudne, nie mogła
tak po prostu zdradzić chłopakom, że o mało kogoś nie zabija. Nie potrafiła
sobie wyobrazić ich reakcji na taką wiadomość.
Rozglądając
się wokół kopców ze złota, odkryła, że coś jej nie pasuje. Choć widziała
normalnie, to zdawało jej się, że szczegóły, które do tej były poza jej
zasięgiem, teraz leżały na wyciągnięcie ręki. Drobinki magii unoszące się nad
przedmiotami ewidentnie świadczyły o ich wartości. Jedne miały jej więcej, inne
mniej. I bynajmniej nie był to kurz.
Widząc
w tym szansę, od razu zabrała się za poszukiwania broni, ku dużym zaskoczeniu
swoich partnerów. Nie wiedzieli, co się z nią dzieję, lecz na ten moment
postanowili jej zaufać. Sami nosili w sobie sekrety, z którymi nie chcieli się
dzielić, więc nie było w ich interesie, by męczyć „biedną” Lucy.
—
Niemożliwe — rzekła niespodziewanie, próbując się podnieść.
Pełna
radości i energii zaczęła gnać w stronę najmniejszego z kopców, jakby ujrzała w
nim jakiś prezent. Zachowując się jak małe dziecko, przegrzebywała kolejne
stosy mieczy, talerzy i zbroi, rzucając je prosto na Musicę i Natsu.
—
Co robisz? — zapytał niepewnie kapitan statku.
—
Próbuję wam znaleźć nową zabawkę — pisnęła, nie przejmując się zbytnio
obecnością chłopców. — Mam…
***
Przechadzając
się po pokładzie, potęgowało uczucie ciągłego zagrożenia i niebezpieczeństwa.
Nie wątpił, że zgraja, która poszła na poszukiwanie Świętej Broni, sobie
poradzi, jednak wolał być w gotowości. Ktoś ich obserwował i nie był to
przyjaciel, a bynajmniej. Wróg czaił się gdzieś blisko, a on nie mógł go
odszukać.
Chodził
bezsensownie przez całą długość statku, aż w pewnym momencie oparł się o barierkę
i spojrzał ku dołowi. Widoki nie były niczym zachwycającym, lecz było to
ciekawsze zajęcie od niepotrzebnego szukania osoby, która nie dawała się
odkryć.
Nagle
jakiś dreszcz przeszedł przez jego ciało. Odwrócił się i pochwycił w dłoń białą
igłę. Z jej końca ciekła przezroczysta substancja, niewydzielająca żadnego
zapachu. Mógł się tylko domyślać, że to trucizna.
Poprawiając
cały kombinezon, ruszył w stronę miejsca, z którego puszczono strzałkę. Widział
poruszający się, drobny cień, którego nie trudno było nie dotrzeć, gdy w
mieście panowała cisza i bezludzie.
Gnał
jak najszybciej tylko potrafił, aż udało mu się zbliżyć na tyle do przeciwnika,
że przeciął mu drogę i zablokował dalszą drogę ucieczki.
Ku
jego zaskoczeniu, okazało się, że skrytobójcą była piękna kobieta o kasztanowym
kolorze włosów. Nie znał jej, lecz odnosił dziwne wrażenie, że kiedyś się
spotkali.
Jednak
nie miał czasu na jakiekolwiek próby przypominania sobie. Rzucił się na
kobietę, próbując pochwycić ją i zmusić do gadania, lecz była silniejsza niż na
taką wyglądała.
Z
łatwością unikała wszystkich ciosów, które usilnie próbował jej zadać Kurtis.
Siłując się przez kilkadziesiąt sekund z kobietą, zrozumiał, że koniec żartów.
Przygotował
lewą dłoń, powoli sięgając nią po jedno z ostrzy. Kobieta natychmiast to
dostrzegła i odbiła się do tyłu, uciekając od niego na parę metrów.
—
Kim jesteś? — zawołał za nią Kurtis.
—
Katherina, Trująca Dama! — syknęła z oddali, niknął z kłębie kurzu, który
przybył wraz piaskiem i pustynnym wiatrem.
***
Krzyk
Lucy zabrzmiał po całej jaskini, zwiastując nadejście końca pierwszej z misji.
Uradowani pochylili się nad dziewczyną, czekając, aż im oczom ukaże się Święta
Broń — przedmiot, który był przez wieki poszukiwany przez władców, arystokratów
i łowców przygód. A teraz im, zwyczajnym ludziom, będzie dane ujrzeć
majestatyczny przedmiot i otrzymać moc, która była skrywana w metalowej
obudowie.
Kiedy
jednak dziewczyna pokazała im miecz, spoczywający na jej dłoniach, wzdrygnęli
się. Cały zardzewiały, brudny i zakurzony. Rękojeść była połamana, a ostrze
wyraźnie stępione. Nic z tego nie nadawało się do użytku.
—
Żartujesz? — zapytał niepewnie Musica, nie wiedząc, co ma o wszystkim sądzić.
Niepewnie
spojrzała na miecz i pokręciła głową.
—
Przecież to jest zwykły kawał złomu! — wrzasnął Musica, wyrywając jej z rąk
przedmiot.
—
Kawał złomu czy nie, ale już wolałbym to jako Świętą Broń, niż przeszukiwać to
coś. — Natsu wskazał na górę złota.
Reszta
przyznała mu rację, lecz co mieli zrobić dalej?
Lucy
czuła wirującą magię wokół przedmiotu, jednak jego wygląd całkowicie zaprzeczał
ogromnej mocy. Nie posiadała żadnej wskazówki, która mogłaby pozwolić im
stwierdzić, że to jest pozostałość po wojownikach sprzed czterystu lat.
Nagle
wpadł jej do głowy niegłupi pomysł.
Przeniosła
wzrok na swojego męża i przenikliwie zaczęła się na niego gapić. Zaskoczony jej
nienormalną reakcją, odsunął się, lecz ona podążyła za nim.
—
Co się dzieje? — zapytał w końcu.
—
Czy możesz go dotknąć? — zaproponowała Natsu, wykorzystując swą ostatnią szansę.
Natsu
wzruszył ramionami, po czym wziął od Musici ostrze.
Na
początku nic się nie wydarzyło, lecz z czasem zaczął odczuwać w dłoniach
nienaturalne mrowienie, które ciągle się nasilało. Chciał odrzucić na bok
miecz, ale uścisk tak się zacieśnił, tak że nie potrafił tego uczynić.
Upadł
na ziemię, nie mogąc złapać oddechu. Patrzył błagalnym wzrokiem na towarzyszy,
którzy z przerażeniem stali od niego kilka kroków dalej. Nie pojmował, dlaczego
nie chcą się ruszyć i mu pomóc.
Dopiero
z czasem zaczął dostrzegać tarczę, która go w pełni otaczała. Niczym stworzona
z powietrza, wirowała wokół jego ciała, mając swoje źródło w mieczu.
Pochłaniając coraz większe ilości magii, powoli pękał, ukazując przepiękne,
srebrne ostrze, które było chronione przez tak długi czas przez pokrywę rdzy.
Aż
przyszedł te moment, gdy bury osad prysnął na wszystkie strony, pozostawiając
po sobie arcydzieło w postaci ciężkiego miecza, który już zasługiwał na miano
Świętej Broni.
Z
rękojeścią, na której widniał herb Dragonów, lśnił na całą jaskinię,
powiększając barierę, która powoli zmiatała znajdujące się wewnątrz skarby.
Sam
właściciel nie odczuwał już bólu, a wręcz przeciwnie. Jego rany zostały
uleczone, a na sercu zagościło uczucie spokoju i lekkości. Nie bał się nowej
mocy, która wybrała właśnie jego.
Nową
potęgę zdobędzie tam, gdzie serce was poprowadzi — usłyszał czyś głos, lecz nie był w stanie
ujrzeć nikogo w tym kłębie brudu.
Niespodziewanie
zapanowała cisza.
Wiatr
ustał, zwalając na ziemię wszystkie przedmioty, które wcześniej porwał aż do
samego sufitu.
Natsu
odetchnął z ulgą, po czym wstał i niepewnym krokiem zaczął iść w stronę Lucy i
Musici.
Oszołomieni
tym, co przed chwilą widzieli, nie byli w stanie pojąć zjawiska. I choć sam
Natsu był w centrum wszystkiego, nie widział tego, co oni.
Wśród
tego tornada co chwilę przewijała się dziwna sylwetka, szepcząc do nich ciepłe
i czułe słowa. Witając ich wszystkich w nowej krainie, kusiła podróżników, by
weszli do jej tworu i zostali porwani aż do samych niebios.
Ten
widok całkowicie odjął im mowę. Poszukiwania Świętych Broni zaczęły przybierać
zupełnie inne barwy, a oni sami doznali zwątpienia, czy aby dobrze postępują,
zbierając wszystkie przedmioty sprzed czterystu lat.
—
Co wam? — zapytał zaskoczony Natsu, machając przed ich twarzami kawałkiem
żelastwa.
—
Coś tu jest nie tak — odparła Lucy, rozumiejąc, że właściciele broni nie są
tymi, za których się podają. — Muszę… — Przełknęła dość głośno ślinę. — Muszę
wam coś powiedzieć.
Pierwsza !!! A teraz biorę się za czytanie :P
OdpowiedzUsuńWOW! Jesteś niesamowita! Dziewczyna z taką wyobraźnią to skarb!❤ Rozdział jest bezbłędny! Czekałam na rozdział od 6.03 ale się nie pojawił, myślałam, że zapomniałaś wstawić, dlatego czekałam cierpliwie do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńMogę ci powiedzieć w tajemnicy, że ja też planuję, razem z przyjaciółką założyć bloga. Mamy już nawet 8 rozdziałów opowiadania kryminalnego! Czekam tylko na nowy laptop i zaczynamy. Mam nadzieję, że jak ci podam adres strony to trochę zajrzysz. Zależy mi na twojej opinii.
Kocham cię dziewczyno!
Milka:)
Dziękuję bardzo, choć uważam, że moja wyobraźnia jest chora:) Nie zapomniałam, bo po prostu nie wyrabiam się :( Studia męczą, a mam teraz sporo na głowie.
UsuńOczywiście postaram się zajrzeć, a jeśli chodzi o opowiadania kryminalistyczne, to jeszcze chętniej, ale uważaj! Jam jest mocno szczera komentatorka!
Dziękuję za komentarz i ja też cię kocham!
Szczere komentarze najbardziej mnie motywują!❤ Ostrzegam tylko, że może minąć sporo czasu zanim tego bloga założę. A tak w ogóle współczuję ci z tymi studiami.
UsuńMilka:)
Więc tak, rozdział jest super. Lucy-przyczyną zagłady. Coś tak czuję, że to będzie TO.
OdpowiedzUsuńDzięki i po części dobrze zgadłaś :)
UsuńYay! Nowy rodział *.* Tak sobie teraz patrze i widze, że nie mam pamięci do imion w opowiadaniach :(
OdpowiedzUsuńHistoria coraz bardziej się rozkręca i nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów :v
Biedni Melody i Hans :"( A byli tacy zakochani :3 Już nie wiem czy oskarżać Natsu I czy też nie, choć myśle, że ocebie go dopiero pod koniec ;)
Rozdział mi się podobał i czekam na więcej ^.^
Pozdrawiam, życzę weeeeny oraz duuuuuuuużo wolnego czasu! :3
Ja też nie mam pamięci do nazwisk, więc nie przejmuj się! No, rozkręca się i mam nadzieję, że cię nie zawiedzie :)
UsuńTak, najlepiej oceniać pod koniec. Mogę tylko powiedzieć, że był to człowiek zbyt ambitny i to go zgubiło/
Dziękuję bardzo, choć sądzę, że z czasem będzie cholernie ciężko! :(
Świetnie ci to wyszło. Kiedy to czytałam, czułam się tak jak bym była koło bohaterów twojego opowiadania i uczestniczyła w wydarzeniach i przygodach jakie ich spotykają. Każe twoje dzieło jest wciągające i posiada magiczny klimat. Oby tak dale i życzę weny.
OdpowiedzUsuńDziękuję ci ślicznie z całego serca! Naprawdę cieszy mnie to, że opowiadanie ci nie spodobało. Mogę ci tylko obiecać, że będę starała się zrobić wszystko, by twoja opinia nie zmieniła się do samego końca!
UsuńPozdrawiam
co za nagły zwrot akcji hehe córka apokalipsy,co
OdpowiedzUsuń